Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 6 sierpnia 2007, 12:33

autor: Bartosz Sidzina

Sword of the New World - test przed premierą

SotNW to pozycja godna polecenia. Może nie będzie to produkt godny konkurowania z WoW-em, ale na pewno znajdzie wielu zwolenników. MMC w połączeniu z oprawą audio-wizualną i efekciarstwem sprawia, że gra jest niesamowicie grywalna.

Gry Massively Multiplayer Online (MMO) to wspaniała, a co najważniejsze dłuuuga przygoda. Ostatnimi czasy tyle ich wychodzi, że chyba musiałbym mieć dziewięć żyć, żeby je wszystkie dokładnie obejrzeć. Wszystko zaczęło się od Ultimy Online 10 lat temu, która zapoczątkowała ten gatunek i wniosła ogromny powiew świeżości do świata gier komputerowych. Dziś mało kto w nią gra. Teraz jest World of Warcraft – produkt niemal idealny. Dzieło studia Blizzard uważane jest za niekwestionowanego lidera gier MMORPG i jeszcze przez długie lata nowe produkty będą do niego przyrównywane – zupełnie tak samo jak wszelkie gry akcji porównujemy z Grand Theft Auto. Tytuł, o którym chciałbym Wam dziś opowiedzieć, z pewnością nie wyprze WoW-a z rynku, ale moim zdaniem zbierze spore żniwa i przyciągnie pokaźną liczbę graczy MMO przed ekrany monitorów. Sword of the New World Granado Espada (w skrócie SotNW), bo o nim mowa, to pozycja przeznaczona przede wszystkim dla tych, którzy mają już po dziurki w nosie cudacznych elfów, goblinów, krasnoludów, rajskich lasów i innych bajecznych stworów czy krain.

Najnowsza kolekcja od Dolce & Gabbana.

Twórcą tytułu jest Hakkyu Kim, człowiek odpowiedzialny za Ragnarok Online. Akcja SotNW dzieje się w Ameryce, tuż po kolonialnym boomie. Przybywamy do nowego świata i zaczynamy pracę nad naszą reputacją oraz pozycją. Pierwszą rzeczą, jaka mi się rzuciła w oczy, zaraz po odpaleniu gry i wybraniu jednego z czterech dostępnych światów, był kreator rodziny. Teraz przyjdzie nam kierować nie jedną postacią, a całą familią! Jak dla mnie, pomysł wypasiony. Zarejestrowany gracz dostaje do dyspozycji cztery „koszary”. Każda pomieści 9 postaci (łącznie 36 osobowa gromadka), z czego możemy prowadzić rozgrywkę jedynie wybraną trójką. Tak więc po wybraniu nazwiska swojej nowej rodziny, pora na stworzenie jej członków. Gracz nadaje każdemu z osobna imię, płeć, ubiór, a także klasę. Warto zaznaczyć, że kostiumów jakie dostarczyli nam autorzy jest multum, a ich szczegółowość po prostu powala. Każdy znajdzie coś dla siebie ;).

W grze dostępnych jest pięć klas. Standardowo, jak w większości MMO, mamy wojownika, jednostkę bardzo silną i wytrzymałą. Ma dostęp do najlepszych zbroi w grze i zadaje sporo obrażeń. Bronie, jakimi dysponuje, to z reguły miecze mniej lub bardziej wypasione, ale poradzi sobie także ze sztyletami, a nawet pistoletami. Kolejna klasa to Czarodziej, dysponujący potężną magią. Zna dużo zaklęć, potrafi rzucać klątwy, lewitować, używać mocy telekinetycznej czy nawet stworzyć barierę ochronną nie tylko dla siebie ale i dla swoich ziomków. To naprawdę bardzo wartościowa postać – moim zdaniem niezbędnik każdej ekipy.

Skaut to nasza prywatna apteczka. Potrafi leczyć, wskrzeszać, zastawiać pułapki oraz całkiem nieźle posługuje się sztyletami. Nie jest to zbyt mocna postać, lecz z uwagi na zdolność uzdrawiania, która nie raz pomogła mi wyjść nawet z najgorszych opresji, warto zastanowić się nad przyjęciem go do drużyny. Muszkieter to spec od broni. Jako jedyny potrafi zadać najwięcej obrażeń jednym strzałem. Gdy zabraknie amunicji, staje do walki wręcz. Jedna z jego specjalnych umiejętności – Koncentracja, pozwalająca oddać niesłychanie skuteczny strzał. Ostatnia klasa to Elementalista – typowy władca żywiołów, panujący nad siłami przyrody i nie tylko. Opiera się całkowicie na zadawaniu wrogom dużej ilości obrażeń i na zmniejszaniu ich wartości bojowej. Posiada on wiele umiejętności, dzięki którym potrafi zadać ogromne obrażenia nawet całym grupom wrogów.

No dobra, klasy już odbębniłem, to teraz co nieco o rozwoju postaci. O tym, że zdobywamy doświadczenie i wspinamy się na coraz wyższy level nie muszę chyba wspominać, gdyż spotkać to można w każdym RPGu. Tak czy siak, każda z klas posiada „pod klasy”, które bohater może rozwijać równocześnie, choć też zależy od gadżetów w jakie go wyposażyliśmy. Dla przykładu taki Skaut, z początku rozwija jedynie swoje medyczne umiejętności. Zbierając specjalne punkty (skill points) potrafi przywrócić coraz więcej życia, a po jakimś czasie wskrzeszać, czy w zależności od tego czy wręczymy mu młotek, jeden, bądź dwa sztylety, będzie się rozwijał już w konkretnym wybranym przez nas kierunku. Generalnie rzecz biorąc, im więcej używamy danych artefaktów w walce, tym ich skuteczność wzrasta i więcej specjalnych ruchów jesteśmy w stanie nimi wykonać. Dodatkowe, unikalne umiejętności możliwe są poprzez studiowanie zdobytych książek, oczywiście po ówczesnym opanowaniu tych podstawowych.

Laskę wiejskiej i kilo mielonego, proszę.

Jak już wspomniałem na początku, rozgrywkę prowadzimy maksymalnie trzema członkami rodziny naraz, dlatego programiści uraczyli nas systemem MCC, czyli Multi Character Control. Muszę przyznać, iż sprawdza się wyśmienicie. Walkę z wrogiem możemy prowadzić w zwartej grupie, bądź pojedynczo. W tym drugim przypadku, jeden wychodzi nieco naprzód i naparza się z przeciwnikiem, a dwaj pozostali zostają trochę w tyle. W momencie, gdy klikamy na postać, staje się ona liderem drużyny. Możemy wówczas jej wydać rozkazy (czytaj: skorzystać ze specjalnych umiejętności), które wykraczają poza standardową sztuczną inteligencję – komputer nie może podczas walki za nas zadecydować, by np. taki Czarodziej rzucił urok na przeciwnika. System kontroli postaci jest bardzo przyjazny. Klawiszologię można opanować w mgnieniu oka. Wybór lidera odbywa się poprzez wciśniecie F1, F2 lub F3, z czego pierwszej postaci przysługują klawisze QWERT, drugiej ASDFG, a trzeciej ZXCVB. Prosto i intuicyjnie. Ponadto, bardzo spodobał mi się tryb ataku oraz zbierania. Wskazujemy jedynie miejsce docelowe, a drużyna po drodze wyrzyna w pień całą gadzinę lub zbiera wszystkie przedmioty leżące na ziemi.

Autorzy gry umożliwili rozgrywkę PvE (Player vs. Enviorment) oraz PvP (Player vs. Player). Pierwsza, polega na bieganiu po lasach, komnatach i innych otwartych lokalizacjach, uśmiercając mniej lub bardziej zmutowane zwierzątka tudzież różnego rodzaju stwory i duchy. Różnorodność jest naprawdę przeogromna, a po wygranej walce każdy przeciwnik (no, może prawie każdy) zostawia jakieś dobra, w postaci przedmiotów czy nawet rzadkich artefaktów, które możemy potem wykorzystać lub sprzedać na targu. Prawdziwa zabawa zaczyna się w momencie, gdy zechcemy stanąć w szranki z innymi graczami. Możliwe są walki całych rodzin, pojedynki na specjalnej arenie, a nawet walki klanowe (możemy zakładać własne klany w grze). Dostępna jest także opcja toczenia bojów opowiadając się za jedną ze stron: republikanów lub rojalistów. Ciekawym urozmaiceniem są także turnieje, w których można wygrać wartościowe nagrody.

Chillout przed walką.

Oprawa graficzna to bardzo mocna strona gry. Szczegółowość postaci stoi na wysokim poziomie. Już przy samym wyborze kostiumu dla nowego członka rodziny oczy miałem wybałuszone z wrażenia. Ponadto spotkamy klasyczne budowle barokowe czy wielkie okręty wierne realiom swoich czasów. Animacja postaci została zrobiona z dużym, typowo japońskim rozmachem – dużo błysków, magii, huku i ogólnego efekciarstwa. Sama walka jest bardzo dynamiczna i stawia na szybkie i brutalne załatwienie sprawy, a w połączeniu ze wspomnianymi efektami daje niesamowitą frajdę z rozgrywki.

Również oprawa audio zasługuje na słowa uznania. Standardowym dźwiękom typu tupanie, odgłos ciętego metalu, towarzyszy bardzo klimatyczna muzyka, którą możemy obsługiwać poprzez jukeboksa. Poszczególne lokacje posiadają swój zestaw utworów. Każdy znajdzie coś dla siebie (jest nawet trance!).

Podsumowując, SotNW to pozycja godna polecenia. Nawet bardzo. Może nie będzie to produkt godny konkurowania z WoW-em, ale na pewno znajdzie wielu zwolenników. MMC w połączeniu z oprawą audio-wizualną i efekciarstwem sprawia, że gra jest niesamowicie grywalna.

Bartosz „bartek” Sidzina

Sword of the New World

Sword of the New World