Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 listopada 2007, 09:55

autor: Łukasz Gajewski

Supreme Commander: W obliczu wroga - przed premierą

Dla osób, które Supreme Commandera nie polubiły, wprowadzone w dodatku zmiany wiele nie pomogą i prawdopodobnie nie skłonią ich do zakupu. Fani talentu Chrisa Taylora kupią tę grę i tak – mimo, że jak każdy dodatek wywoła pewnie niejedną gorącą dyskusję.

Supreme Commander był grą wyczekiwaną od dawna. Jako duchowy następca Total Annihilation, gry-legendy autorstwa Chrisa Taylora, SC miał zapewnione zainteresowanie relatywnie niewielkiej, ale bardzo oddanej grupy fanów. Po premierze okazało się, iż wyjątkowa skala i złożoność rozgrywki zapewniły mu spore zainteresowanie – nawet mimo faktu, że z natury był skierowany do weteranów RTS-ów. Gra zebrała bardzo dobre recenzje (średnia z gamerankings.com 87,5%), ale nie była produkcją doskonałą. Najczęściej wytykane błędy wynikały zarówno z założeń (ogromna liczba jednostek zaowocowała dużymi wymaganiami sprzętowymi), jak i koncentracji na multiplayerze – przez co kampania dla jednego gracza była zdecydowanie najsłabszą częścią rozgrywki. Wyniki sprzedaży musiały jednak być zachęcające, bo producent Supreme Commandera, Gas Powered Games, niewiele później rozpoczął prace nad dodatkiem.

Charakter gry pozostaje niezmieniony – dużo jednostek, wielkie pola bitew i bardzo widowiskowe starcia.

Supreme Commander: Forged Alliance, bo taką nazwę otrzymało nowe dzieło zespołu Chrisa Taylora, ma być dodatkiem samodzielnym – a więc nie wymagającym do gry podstawowej wersji SC. To rozwiązanie jest wyraźnie preferowane przez THQ we wszystkich wydawanych przez nich ostano RTS-ach (Dawn of War czy Company of Heroes) i nic dziwnego, że zastosowano je również i tym razem.

Dodatek to przede wszystkim nowa frakcja – Seraphim. Jest to obca rasa, na której filozofii i wierzeniach oparta była jedna ze stron konfliktu z podstawowej części gry – Aeon. Seraphim wracają do gry w wielkim stylu. Wychodzą oni z założenia, że czas ludzkości dobiegł kresu i należy oczyścić galaktykę ze skazy, jaką nasz gatunek ze sobą przyniósł. W takiej sytuacji pozostałe trzy ludzkie frakcje (poza grupą separatystów z Aeon) muszą stanąć ramię w ramię przeciw wspólnemu wrogowi.

Walka z zagrożeniem ze strony Seraphim tworzy oś nowej kampanii. Ta, mimo że składać się będzie z raptem 6 misji, ma dostarczyć wielu godzin wrażeń. Tym razem akcja nie będzie się jednak rozwijać powoli - od razu trafimy w samo serce wojny totalnej. Gra oferować będzie tylko jedną kampanię, ale każda z trzech frakcji będzie mogła przejść ją oddzielnie. Misje co prawda będą z gruntu te same, jednak częściowo różnić się będą przebiegiem oraz zakresem celów.

W rozgrywce pojawi się ponad 100 nowych typów oddziałów, w tym kilka jednostek eksperymentalnych. Skoro już mowa o tych ostatnich, w dodatku będą one pojawiać się częściej i w większych ilościach, a więc ich wpływ na przebieg rozgrywki będzie znacznie bardziej widoczny. Poważnym modyfikacjom ulegnie również balans rozgrywki (dużo dłużej ma np. trwać naprawa jednostek), zmienione zostaną obszerne fragmenty silnika gry, poprawiona zostanie grafika, usprawniony zostanie interfejs.

Wśród wielu zmian, o których mówią twórcy, wprowadzona zostanie także znacznie ulepszona AI – co dla wszystkich szukających w grze czegoś poza rozgrywką sieciową może mieć większe znaczenie, niż wszystkie pozostałe zmiany. Z przytoczonych przez beta-testerów opinii wynika, że nowy model sztucznej inteligencji stanowi znacznie poważniejsze wyzwanie niż ten z podstawowej wersji gry.

Wszystkie te modyfikacje i nowości nie zmienią oczywiście samego charakteru rozgrywki. Skala działań, ogromna różnorodność oddziałów, złożoność strategii – to wszystko na pewno pozostanie bez zmian. Nowa frakcja i zmiany w równowadze rozgrywki zmuszą doświadczonych graczy do zmiany stosowanych technik, ale z pewnością nie uczynią z Supreme Commandera gry prostej, lekkiej i przyjemnej.

Jedna z nowych jednostek.

Nowa kampania, w której projektowaniu twórcy wzięli sobie do serca najczęściej powtarzane zarzuty w stosunku do podstawki, ma spore szanse zainteresować tych, którzy do tej pory nie dali się wciągnąć dziełu Gas Powered Games. Usprawniona AI będzie stanowić większe wyzwanie dla graczy, którzy z różnych względów unikają multiplayera.

Dla osób, które Supreme Commandera nie polubiły, wprowadzone w dodatku zmiany wiele nie pomogą i prawdopodobnie nie skłonią ich do zakupu. Dla tych jednak, którzy dostrzegli w grze potencjał, ale nie mieli cierpliwości do przejścia kampanii, ani odwagi do walki z ludźmi, zmiany są szansą na ponowne spróbowanie sił na futurystycznych polach bitwy. Fani talentu Chrisa Taylora kupią tę grę i tak – mimo, że jak każdy dodatek wywoła pewnie niejedną gorącą dyskusję na forach dyskusyjnych.

Łukasz „Gajos” Gajewski

NADZIEJE:

  • lepsza AI;
  • nowa, bardziej dopracowana kampania;
  • nowe jednostki, budynki, nowa frakcja;
  • szereg mniejszych i większych ulepszeń (balans, grafika, silnik gry, zarządzenie pamięcią);
  • ulepszony interfejs.

OBAWA:

  • lepsza grafika to zazwyczaj większe wymagania.
Supreme Commander: W obliczu wroga

Supreme Commander: W obliczu wroga