Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 26 czerwca 2006, 10:59

autor: Wojciech Gatys

SUN: Soul of the Ultimate Nation - zapowiedź

Czy SUN odniesie sukces – szczególnie u nas? Niby koła tu nie wynaleziono, ale wygląda na to, że Webzen ma bardzo konkretną i spójną wizję tego, co chce osiągnąć. Przy czym MMORPG-ów ze wschodnimi akcentami nie ma w Europie zbyt wielu.

Nie wiem, jakie grzechy popełniłem w poprzednim wcieleniu, że karma zawiodła mnie aż tutaj – wygląda na to, że zostałem etatowym, redakcyjnym specem od MMORPG-ów wszelkiej maści. Nie, żebym miał coś przeciwko temu wspaniałemu gatunkowi, albo żebym narzekał (buźki buźki, kochany redaktorze naczelny), ale fakt, że co druga moja zapowiedź jest sieciowym role-playem, wydaje się być podejrzana. Czyżby UKŁAD jednak działał?

No dobrze, dość już zajmowania się własną osobą (wyszarpałem sobie jeden akapit i to pierwszy, yes, yes, yes!), przyjrzyjmy się tematowi naszego artykułu. A jest on w pewien sposób niebanalny – SUN, albo jak kto woli Soul of the Ultimate Nation – jest unikatowe przynajmniej z dwóch względów. A to w świecie MMORPG-ów zdarza się dość rzadko. Czyżby był to słoneczny (he, he) promień jutrzenki, który zwiastuje przełom? Bez przesady, ale jest nieźle.

Przede wszystkim, koreańscy spece z firmy Webzen (która stworzyła między innymi MU Online i wciąż męczy się z tajemniczym Huxley’em) reklamują swoją grę jako „pierwszy w historii MMORPG w stylu konsolowych role-playów dla pojedynczego gracza”. A więc – akcja, akcja, akcja, potem akcja, a na deser jeszcze odrobina dynamicznej akcji – przyznajmy, że tego typu gier MMORPG na rynku jest wciąż niewiele (z tym wcale to może przesada). Odetchniemy więc na chwilę od standardowych Dungeons & Dragons oraz standardowych elfów i krasnoludów. Czekają na nas za to niezwykle dynamiczne lochy i smoki oraz zalatujące mangą elfy i krasnoludy. Oraz sporo akcji.

Druga noga rewolucji albo jak kto woli – brat-prezydent uzupełniający brata-szefa partii to wysokie nakłady na oprawę całego przedsięwzięcia. Aby stworzyć lokacje, bohaterów i cały świat przedstawiony w grze, zatrudniono najlepszych koreańskich (i nie tylko) rysowników, a ścieżką dźwiękową zajmie się nie kto inny, jak Howard Shore. Nie kojarzycie? Powiem tylko, że zdobył on w swoim czasie Oscara i stworzył muzykę do trylogii Władca Pierścieni Petera Jacksona.

Demon zaraz zarobi kulkę.

Co z fabułą? W końcu przecież nie może jej zabraknąć? Akcja gry toczy się na kontynencie zwanym Blandis. Imperator Schwarz (czyżby ukłon w stronę europejskich, a szczególnie niemieckich graczy?) posiada sekret przetwarzania esencji natury, zwanej eterem. Przemienia eter w mroczną energię, dzięki której może panować nad całym kontynentem i wszystkimi stworzeniami. Jak możemy się spodziewać, nie jest on dobrym, demokratycznym wujkiem w stylu Dżordża Busza, ale włada krajem silną ręką i co rusz próbuje komuś dokopać. Co więcej, przemiana eteru w energię zużywa ogromne ilości zasobów naturalnych – lasów, żyznej gleby i wszelkiego życia naturalnego, a tym samym niszczy całe Blandis. Przekaz ekologiczny? Jak najbardziej.

Oczywiście, jak wiadomo z lekcji fizyki, każda akcja powoduje reakcję, a na każdego Schwarza przypada jeden Weissman. W tym przypadku nosi on imię Ignis i jest przywódcą buntowników, którzy dość mają interwencji w Ir... eee... no ciemiężycielstwa. Ignis powołuje do życia elitarną drużynę partyzantów, zwaną Guidance i wypowiada wojnę złowrogiemu Imperium. Pytanie tylko – czy przypadkiem Imperium nie kontratakuje?

Jak można się domyśleć – gracze, którzy zapłacą Webzenowi najpierw za samą grę, a później za wykorzystanie serwerów, będą mogli sami zdecydować, po której stronie staną. Tak zwani „dobzi” sprzymierzą się oczywiście z czystym jak łza Ignisem, a Ci źli wybiorą plugawego Schwarza. W pojedynkach jeden na jednego i w ogromnych bitwach udowodnią sobie nawzajem, która filozofia jest lepsza.

Walka przebiegać będzie dwusystemowo. Będzie można toczyć pojedynki gracz-kontra-gracz i drużyna-kontra-drużyna. W większych starciach bohaterskich rycerzy z plugawymi żołdakami zła będzie mogło brać udział nawet 40 postaci, a starcie przebiegać będzie na mapie podzielonej na specjalne pola. Wynik walki na jednym polu (czyli starcie pojedynczych przeciwników) wpływać będzie na otaczające pola – w ten dość skomplikowany sposób Webzen chce odwzorować takie czynniki jak morale i braterstwo walki. Prawdę mówiąc, wolałbym raczej cokolwiek bardziej realistyczną możliwość rzucenia się w tłum walczących i rozdawania ciosów na lewo i prawo. No, ale takiej gry to chyba jeszcze nikt nie stworzył.

W ramach rekompensaty możemy za to strategicznie rozplanować przebieg bitwy. Przed starciem dowódcy drużyn mogą dojść do porozumienia w sprawie takich elementów rozgrywki jak rodzaj mapy, ilość postronnych potworów i poziom ich inteligencji. Kiedy już wszystko zostało ustalone, wystarczy wydać okrzyk wojenny i poprowadzić do boju swoich dzielnych bohaterów.

Jak to zwykle w MMORPG-ach bywa, w świecie SUN-a powstał specjalny system gospodarczo-ekonomiczny, który będzie napędzał gospodarkę oraz da zatrudnienie serwisom handlującym przedmiotami (zapewne zabronionym przez producenta). Gracze pochodzący z jednej frakcji (deale pomiędzy przedstawicielami dobra i zła będą oczywiście zabronione) będą mogli wymieniać się i handlować co cenniejszymi artefaktami, a nawet... zrzucać się na zakup przedmiotów, które przyniosą premie całej drużynie. Już nie mogę się doczekać tych awantur, które niechybnie będą wybuchać pomiędzy towarzyszami, którzy zechcą opuścić swoją drużynę. „A gdzie moja rekompensata za czar ochronny?”

Coś nie tak z tym słońcem...

Zgodnie z najlepszymi tradycjami action-RPG, system broni i wyposażenia będzie po prostu przyprawiał o zawrót głowy. Setki przedmiotów, które dodatkowo można wzbogacać, wyposażać w magiczne kamienie i przekuwać na potężniejszą broń – to lubi każdy fan role-playing – sieciowych czy wszystkich innych. Dodajmy do tego możliwość łączenia przedmiotów i cennych artefaktów i ponownie pojawia się konieczność współpracy. Jeśli dwóch bohaterów dogada się w sprawie połączenia swoich unikatowych znalezisk i wykucia z nich jednego superprzedmiotu, będą mogli dzielić się jego użytkowaniem. Ponownie mamy tu pole do powstawania zażartych sporów, które mogą dodać grze wiele pikanterii. Miejmy tylko nadzieję, że obędzie się bez tragicznych skutków takich kłótni, co – jak wiemy – miało już miejsce w przypadku innych MMORPG-ów.

Czy SUN odniesie sukces – szczególnie u nas? Powiem tak – ta gra jakoś wyjątkowo do mnie przemawia (a przynajmniej przemawiają do mnie obietnice jej twórców). Niby koła tu nie wynaleziono, ale wygląda na to, że Webzen ma bardzo konkretną i spójną wizję tego, co chce osiągnąć. MMORPG-ów ze wschodnimi akcentami nie ma w Europie zbyt wielu i teraz pozostaje pytanie – czy to znaczy, że SUN będzie przez to bardziej oryginalna i chętniej kupowana, czy to znaczy, że po prostu nie ma u nas miejsca na taką grę. Odpowiedź na to pytanie wydaje się kluczowa, bo w Korei czy Chinach (o ile partia pozwoli) SUN sukces ma zagwarantowany. Póki co, należy mieć nadzieję, że Soul of the Ultimate Nation w ogóle trafi w nasze skromne progi, bo różnie to już bywało. A jeśli trafi, to nie wątpię, że walki na przepięknych polach Blandis znajdą swoich fanów. Ja chętnie spróbuję.

Wojtek „Malacar” Gatys

NADZIEJE:

  • doświadczenie firmy Webzen;
  • interesujące rozwiązania;
  • ciekawa fabuła i dopracowane postacie;
  • muzyka – Howard Shore.

OBAWY:

  • koreański MMORPG w Europie? Nooo, zobaczymy.
SUN: Soul of the Ultimate Nation

SUN: Soul of the Ultimate Nation