Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 lutego 2002, 11:28

autor: Krzysztof Żołyński

Star Wars: Starfighter - przed premierą

Star Wars: Starfighter to kolejna produkcja firmy LucasArts rozgrywająca się w świecie Gwiezdnych Wojen. Dołączamy do trzech pilotów gwiezdnych myśliwców broniących planety Naboo i walczących z Federacją Handlową.

Star Wars: Starfighter to najnowsza gra przygotowywana przez LucasArts, której premierę w Polsce zapowiedziano na marzec 2002 roku. Patrząc na screeny można sądzić, że będzie to symulator kosmiczny nawiązujący do sławnej grupy gier tego typu wydanych przez LucasArts. Przypomnę tylko pierwsze dwa symulatory, czyli X-Wing i Tie Fighter. Pamiętacie je? Były wręcz znakomite. Późniejsze produkcje, jak SW: Rogue Squadron 3D i SW: Episode I: Battle for Naboo to raczej gry zręcznościowe i strzelaniny, a nie symulatory. Co ciekawe niezbyt zachwyciły graczy i pojawiło się sporo słów krytyki pod ich adresem. To prawda, że pochodziły one głównie z ust najbardziej zagorzałych fanów Gwiezdnej Sagi i oczywiście niezmiernie trudno zadowolić wszystkich graczy, ale fakt jest faktem i krytyka była. W każdym bądź razie Star Wars: Starfighter ma odmienić ten niekorzystny obraz, a nawet wniesie świeży powiew i trochę nowości do tej grupy gier. Na stronie producenta, gra została zaopatrzona bardzo obiecująco brzmiącym sloganem: „Trzech bohaterów, jeden przeciwnik, cały czas akcja”. Jak będzie naprawdę dowiemy się, kiedy ujrzymy grę na własne oczy, a teraz kończę gdybanie i zabieram się za to, co już wiadomo na pewno.

Pewnikiem jest, że gra zbiera bardzo pochlebne noty w prasie zachodniej, bo tam premiera miała miejsce w połowie stycznia. Myślę, że coś w tej grze musi być, skoro dziennikarze z różnych gazet branżowych chwalą ją, a zapewne nie mają zamiaru kokietować LucasArts i pisać nieprawdy.

Fabuła gry została oparta o wątek zaczerpnięty z Mrocznego Widma, a dokładnie o moment ataku planety Naboo przez siły Gildii Handlowej. Rola gracza będzie polegała na pomocy w obronie tej niewielkiej planety i jej pięknej królowej – Amidali. Tym razem będzie troszkę inaczej niż zwykle, bo zastosowano tu patent znany chociażby z MDK 2, gdzie istnieje możliwość wcielania się w kilka postaci, w celu wykonania tego samego zadania. Oczywiście jak przystało na kosmiczną strzelaninę, gracz ma możliwość wybierania spośród pilotów myśliwców. Dokładnie rzecz ujmując mamy ich troje, dwóch facetów i jedną przedstawicielkę płci pięknej. Są to:

  • Vana Sage – ta ciemnoskóra dziewczyna pochodzi z Alderaan. Utrzymuje się z pracy w roli najemniczki. Przez pewien czas pracowała na usługach Federacji, która musiała jej zdrowo zaleźć za skórę, bo obecnie jest jej wrogiem numer jeden.
  • Nym – zielono-skóry pirat, któremu z twarzyczki zwisają bardzo interesujące macki. Niewiadomo dokładnie skąd się wziął, ale istnieją przypuszczenia, że jego rodzinną planetą jest Lok. Ten jegomość jest doskonale znany Federacji. Trafił nawet na jej czarną listę.
  • Rhyn Dallows – młody człowiek, pochodzący z Naboo. Specjalizuje się w eskortowaniu konwojów.

Jak sami widzicie bohaterowie gry to zupełnie „świeże” i nikomu dotąd nieznane postacie. To nie oznacza jednak, że zastosowano wobec nich taryfę ulgową. Na ich barkach spocznie bardzo trudne zadanie, czyli uratowanie planety Naboo przed inwazją wojsk chciwej Federacji Handlowej. Wybawienie może się dokonać tylko wtedy, gdy bohaterom gry uda się pomyślnie zakończyć wszystkie 14 misji, jakie zostały przygotowane w Star Wars: Starfighter. Mało, powiadacie? Wydaje mi się, że wcale nie, jeśli wziąć pod uwagę ich wielkość i rozległy obszar, na jakim przyjdzie nam grać. Rozgrywka potoczy się nie tylko, na Naboo i w jej przestrzeni, ale także w innych miejscach zarówno tych znanych z filmu Star Wars: Episode I: The Phantom Menace (doskonałym przykładem jest statek kontrolny dronów), jak i zupełnie nowych i do tej pory niespotykanych.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że trójka bohaterów będzie zmuszona do współpracy, bo tylko taki układ gwarantuje zwycięstwo w walce. W związku z tym gracz musi korzystać z umiejętności i cech indywidualnych każdego bohatera, a także właściwości myśliwca, który pilotuje dany osobnik. Roboty będzie sporo, bo wspomnianych 14 misji to wiele światów do odwiedzenia, mnóstwo zadań do wykonania (eskortowanie rozmaitych statków i konwojów, wliczając w to osobisty statek kosmiczny królowej Amidali), zadań dodatkowych (możliwość zdobycia medalu, ale także okazja do napytania sobie kłopotów i dostania się w groźną pułapkę), obrona przed atakami, misje ofensywne, kiedy to my atakujemy pozycje przeciwnika. Rozgrywka rozpoczyna się od prostego treningu, a początkowe misje mogą wydawać się dość niewinne i łatwe. Jednak nie oczekujcie, że przeciwnik łatwo pozwoli się pokonać. W miarę posuwania się w grze robi się coraz trudniej. Wróg zdobywa doświadczenie i cały czas się uczy, a co za tym idzie staje się bardziej wymagającym przeciwnikiem i wcale nie łatwo go przechytrzyć. Ponadto zdobywa nowe, coraz potężniejsze uzbrojenie i nabiera wprawy w jego użytkowaniu. Ogólnie do walki z nami zostanie skierowanych około 50 różnych jednostek (pojawią się pojazdy znane z filmów, czyli czołgi i działa sterowane przez roboty, statki patrolowe dronów, a także zupełnie nowe, jak np.: statki kosmiczne Protector, Scarab i Dagger)

Oczywiście nie zostajemy im dłużni i w walce przeciwko siłom inwazyjnym weźmie udział aż dwadzieścia różnych typów myśliwców. Ponadto, każdy główny bohater zasiada za sterami odmiennego myśliwca, a są to: lśniący myśliwiec produkowany na Naboo, zwinny Guardian Mantis i śmiercionośny Havoc. Każda wygrana walka otwiera dostęp do nowych elementów fabuły, a także pozwala na rozmowy i kontakty z rozmaitymi postaciami i dotarcie do nowych miejsc. Trójka bohaterów ciągle się rozwija i w czasie rozgrywki nabywa coraz to nowe umiejętności i doświadczenia.

Jak zwykle w wypadku produkcji spod znaku LucasArts bardzo wielkim atutem gry są muzyka i oprawa graficzna. Star Wars: Starfighter potwierdzi oczywiście tę zasadę i wszystkie elementy gry zostaną wykonane z wielką precyzją i dbałością o szczegóły. Planety mają wyglądać naprawdę cudownie, a wszystkie pojazdy i postacie zostaną wykonane z wielką precyzją. Do tego dołączą pieczołowicie przygotowane sceny walk z efektownymi rozbłyskami laserów i wybuchami. Nie zabraknie znakomitych, jak zwykle, przerywników filmowych, a także słynnej na całym świecie muzyki.

Kiedy mowa o wspaniałych efektach i zapierającej dech w piersiach grafice, zawsze padają pytania o wymagania gry. Powiem Wam, że Star Wars: Starfighter nie będzie kapryśny i aby pograć nie musicie mieć najnowocześniejszego komputera, albo inwestować w dodatkowe akcesoria. Wystarczy przeciętna maszyna, jaką w tej chwili posiada chyba każdy szanujący się wielbiciel gier komputerowych.

Jeśli chodzi o dystrybucję w naszym kraju, to tradycyjnie zajmie się tym firma Licomp Empik Multimedia. Jak na razie panuje cisza wśród informacji na temat ewentualnej ceny, jaką osiągnie gra. Pogłoski mówią o kwocie oscylującej wokół 200 złotych. O ile się orientuję jest to standardowa cena produktów LucasArts.

Ciekawe czy Star Wars: Starfighter spełni wszystkie zapowiedzi i czy rzeczywiście nadgoni nadwątloną ostatnio opinię kosmicznych zręcznościówek ze stajni LucasArts? Już teraz można powiedzieć, że jego głównymi atutami będą: możliwość kierowania aż trzema różnymi bohaterami, różnorodność wyposażenia i pojazdów, jakie wezmą udział w rozgrywce, tryb rozwoju każdej postaci, zdobywanie doświadczenia, inteligentni przeciwnicy, jakość wykonania oprawy audio wizualnej, a także ciekawe połączenie zręcznościówki z elementami gry przygodowej.

Krzysztof „Hitman” Żołyński

Star Wars: Starfighter

Star Wars: Starfighter