Star Trek Online - zapowiedź
Czy Star Trek Online nareszcie spełni marzenia fanów Treka na całym świecie o posiadaniu własnego MMORPG? A czy spełni ich oczekiwania? A może wkrótce po uruchomieniu, statki będą świeciły pustkami, a świat STO będzie pusty jak przestrzeń kosmiczna?
Wojciech Gatys
Czy po World of Warcraft ktoś jeszcze jest w stanie zamieszać na rynku MMORPG? Dotrzeć tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł? Do samych granic gatunku, a może nawet jeszcze dalej? To możliwe, ale trzeba by chyba wymyślić coś naprawdę interesującego, nowego i oryginalnego. Trolle, elfy i magiczne miecze +3 do zanudzania przeciwnika musiałyby odejść w niepamięć? Niewątpliwie. A może dobrze byłoby też oprzeć naszego MMORPG-a o jakąś znaną markę? Co prawda Star Wars Galaxies pokazało, że wcale nie jest to recepta na sukces, ale przecież wiadomo, że kto nie próbuje, ten sukcesu na pewno nigdy nie osiągnie.
Z takiego założenia wychodzą programiści z Perpetual Entertainment, którzy cztery lata temu kupili od Viacom licencję na wykorzystanie wszystkich możliwych części Star Treka i z entuzjazmem ruszyli do pracy. I choć prace nieco się przedłużają, a w Internecie krąży obiegowy żart, że długość tworzenia kolejnego już, startrekowego MMORPG nawiązuje do nazwy studia (Perpetual to wieczny/niekończący się), Trekkies na całym świecie ściskają kciuki i wierzą, że będzie dobrze.
A nawet jeśli będzie dobrze, to co to będzie? Jeśli chodzi o fanów serii Star Trek, dla nich na pewno ważna jest wspomniana licencja Viacomu, a jest ona nie byle jaka. Perpetual mają prawa zarówno do najstarszych, klasycznych odcinków serialu z lat sześćdziesiątych, jak i do najnowszych części Deep Space Nine czy Enterprise. A więc zarówno Kirkomaniacy jak i Picardofani będą zadowoleni.
Akcja gry rozpocznie się w momencie zakończenia najnowszego filmu z kosmicznymi podróżnikami w roli głównej. I od razu czeka na graczy niespodzianka – wygląda na to, że tuż po końcowych literach Nemesis, wydarzyło się coś, co „na zawsze zmieniło oblicze wszechświata”. Na forach internetowych całego świata toczą się już zażarte dyskusje, co też główny projektant gry – Glen Dahlgren – wymyślił i jak udało mu się przekonać do tego pomysłu właścicieli marki Star Trek, którzy przecież czuwają nad spójnością świata i pilnują, aby nie wprowadzono do niego dziwacznych pomysłów, nie pasujących do reszty wydarzeń.
A więc zgodnie z doskonałą zasadą Alfreda Hitchcocka, panowie z Perpetual zamierzają zacząć od sporego trzęsienia ziemi, a następnie dopiero zacząć budować napięcie. Gdy już ochłoniemy po szoku związanym z wątkiem fabularnym, będziemy mogli zacząć codzienne życie na pokładzie statku Federacji. Rozpoczniemy, jak to zwykle w MMORPG-ach bywa, jako początkujący kadet, ale rozwój kariery i wierna służba mogą doprowadzić nas nawet do najwyższych zaszczytów – dowodzenie własnym statkiem, takim jak USS Enterprise zapewne wzbudzi szacunek u nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników Star Treka.
Do dyspozycji będziemy mieli siedem ras, znanych wszystkim szanującym się trekowcom, a zamiast klas postaci, dostępne będą tak zwane specjalności. Czy zostaniemy nawigatorem, naukowcem, lekarzem czy inżynierem, zawsze będzie możliwość awansu nawet na najwyższe stanowiska w Federacji, a więc nie musimy się obawiać, że związanie się z kosmiczną służbą zdrowia na zawsze już będzie oznaczało wypełnianie nudnych formularzy NFZ i patyczkowanie się z anonimowymi członkami załogi, rannymi w trakcie wypraw na wrogie planety. W tej grze liczy się ambicja.
Specyfika Star Treka oznacza, że większość akcji rozgrywać się będzie w trakcie podróży kosmicznych i na pokładach statków Federacji (co za odkrycie). Pod czujnym okiem kapitana (czyli innego gracza) będziemy mogli wywiązywać się ze swoich obowiązków, niezależnie od tego, czy będziemy obsługiwać urządzenia na mostku, czy przyjmować pacjentów w swoim gabinecie na dolnych pokładach statku.
A statki będą odwzorowane naprawdę dokładnie – twórcy gry nie mogą zawieść fanów Treka i na pewno nie zaryzykują jakichkolwiek nieścisłości – Trekkies należą przecież do najbardziej pedantycznych na świecie. Jeśli więc chociaż jeden detal w holodeku będzie nie na swoim miejscu – na producentów na pewno spadnie gniew startrekowców z całego świata (podobnie jak na mnie, jeśli gdzieś tu coś napisałem nie tak).
Jak będzie się toczyć życie na statku? Otóż gracze przemieszani będą z członkami załogi, kierowanymi przez sztuczną inteligencję, a więc nie ma zagrożenia, że jeśli np. będzie deficyt na stanowiskach medycznych, to w przypadku epidemii nie będzie miał kto leczyć chorych. W trakcie godzin wolnych będziemy mogli spędzać czas w wypoczynkowych częściach statku, rozmawiać z przyjaciółmi, grać w rzutki i popijać drinki. Gdy przyjdzie czas naszej wachty, będziemy musieli odsłużyć swoje na mostku, w trakcie misji na planetach albo przy holodeku.
Projektantom z Perpetual Entertainment bardzo zależy, aby wśród załogi stworzyć silne więzy braterstwa. Aby codzienna służba, często niebezpieczna, przeplatana była życiowymi sprawami, zwierzeniami i przyjaźniami. Kiedy blisko zwiążemy się z naszymi towarzyszami, na pewno łatwiej nam będzie wykonywać misje. Świadomość, że możemy na siebie nawzajem liczyć, na pewno się przyda w walce.
A jak będzie wyglądała walka? Opcje walk gracz kontra gracz czy też większe bitwy pomiędzy różnymi statkami Federacji rozgrywane będą tylko jako symulacje w holodeku – w końcu trudno sobie wyobrazić bratobójcze walki, a w grze nie będzie niestety możliwości wcielenia się w jakąkolwiek frakcję wrogą ludziom. Tymczasem w trakcie walk na pokładach wrogich statków i na planetach, będziemy mieli do czynienia z FPS-em, rozgrywanym w trybie kooperacji, tyle że na nieco większą skalę. Niestety, nie mamy tu co liczyć na grafikę na poziomie Half-Life’a czy zaawansowane opcje w stylu Elite Force. W końcu MMORPG-i rządzą się własnymi prawami.
A co z ambicjami graczy? Jak rozwiązać problem, polegający na tym, że każdy z nas będzie kiedyś chciał zostać kapitanem Kirkiem? I na to projektanci ponoć znaleźli sposób. Już na samym początku rozgrywki gracz będzie musiał dokonać pewnych wyborów i postawiony zostanie w sytuacjach, które zdeterminują jego przyszły los. Jeśli uzna, że grze Star Trek Online jest w stanie poświęcać naprawdę ogromne ilości czasu i z mozołem wspinać się w hierarchii coraz wyżej – pewnego dnia czekają na niego admiralskie szlify. Jeśli przyjmie zasadę gry co jakiś czas i przede wszystkim dla szybkiego relaksu – czekają na niego zachęty, aby stał się zwykłym mechanikiem czy żołnierzem. Najlepsi w swoim fachu będą pożądani na pokładzie każdego statku i mogą zdobyć unikatowe zdolności.
Czy Star Trek Online nareszcie spełni marzenia fanów Treka na całym świecie o posiadaniu własnego MMORPG? A czy spełni ich oczekiwania? A może wkrótce po uruchomieniu, statki będą świeciły pustkami, a świat STO będzie pusty jak przestrzeń kosmiczna? Potencjał w fanach serialu jest ogromny, więc jeśli tylko Perpetual nie zmarnują niepowtarzalnej szansy i dostarczą godziwy produkt, mogą osiągnąć sukces. Miejmy nadzieję, że uczą się choćby na błędach potężnego Sony Online Entertainment, które – choć miało doskonałą licencję i spore doświadczenie – zawiodło oczekiwania fanów Gwiezdnych Wojen. Oby Star Trek Online nie był kolejnym Star Wars Galaxies... A kto wie? Może nawet ja kiedyś będę miał ochotę zawołać w trekowym MMORPG-u... „Beam me up, mr Spock!”? A póki co, lecę sprawdzić, jak sobie radzi mój kochany gnom z zieloną brodą w World of Warcraft. Nara!
Wojtek „Malacar” Gatys
NADZIEJE:
- ogromny potencjał marki;
- wsparcie fanów i bogaty materiał źródłowy;
- pełna licencja Star Treka.
OBAWY:
- brak doświadczenia producentów;
- bardzo silna konkurencja na rynku MMORPG;
- wystarczy mały błąd, aby fani uznali grę za niewiarygodną.