Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 września 2004, 14:03

autor: Szymon Krzakowski

Stalingrad (2005) - przed premierą

W przeciwieństwie do Blitzkriega, który ukazywał właściwie cały przebieg II wojny światowej, dzieło DTF Games przybliży graczom wyłącznie walki o Stalingrad. Zaowocować do powinno znacznie wierniejszemu oddaniu historycznych realiów.

Jeszcze kilka miesięcy temu spokojnie uznać można było Blitzkriega za jedną z najlepszych gier strategicznych osadzonych w realiach II wojny światowej. Czy dziś – w chwili, gdy na sklepowych półkach leżą pudełka z Soldiers: Heroes of World War II i Codename: Panzers – tytuł jawiący się na pierwszy rzut oka jako jej klon może odnieść sukces? Pracujący nad Stalingradem Rosjanie z firmy DTF Games z pewnością mają taką nadzieję.

Aby rozwiać wszelkie wątpliwości i uniknąć nieporozumień – kilka informacji. Po pierwsze, RTS Stalingrad nie ma nic wspólnego z FPS-em o tym samym tytule, który już czas jakiś temu spisano na straty. Po drugie zaś, dzieło DTF Games korzysta co prawda z silnika gry Blitzkrieg i tym samym pod względem technologicznym bardzo ją przypomina, ale to już wszystko, co te dwa tytuły łączy. Stalingrad nie jest ani kontynuacją Blitzkriega, ani żadnym mniej lub bardziej oficjalnym dodatkiem doń. To dwie zupełnie różne gry, choć oczywiście porównań trudno uniknąć.

1942 – 1943

Jeden rzut oka na tytuł gry wystarczy, by zauważyć, czego tak właściwie można się po niej spodziewać. W przeciwieństwie do np. Blitzkriega, który ukazywał właściwie cały przebieg II wojny światowej, dzieło DTF Games przybliży graczom wyłącznie walki o Stalingrad. Czy to źle? Nie będzie co prawda lądowania aliantów w Normandii czy starć w Afryce, ale dzięki temu autorzy mogą naprawdę dokładnie odwzorować dzisiejszy Wołgograd z okresu od sierpnia 1942 do lutego 1943.

W większości nowszych RTS-ów twórcy umożliwiają wybór strony konfliktu, w Stalingradzie jednak taki wybór – o ile w ogóle zostanie wprowadzony – będzie z przyczyn oczywistych dość niewielki. Bardziej prawdopodobnym wydaje się jednak, że obie kampanie, które będzie można w trakcie rozgrywki ukończyć, udostępnione zostaną w ściśle określonej kolejności. Najpierw gracz doprowadzi więc wojska niemieckie do Stalingradu i rozpocznie atak na miasto, by później przejąć dowodzenie nad Rosjanami i zmiażdżyć 6 Armię Wehrmachtu. Należy przy tym pamiętać, że Stalingrad wierny będzie realiom historycznym, zatem na nieliniowość nie ma raczej co liczyć. Co jednak wcale nie oznacza, że nie będzie można rozegrać misji tak, jak ma się na to ochotę.

Wróg u bram

Powróćmy jednak do zapowiadanej przez autorów „wierności realiom historycznym”. Twórcy, aby jak najdokładniej odwzorować Stalingrad i jego okolice, sporo czasu spędzili studiując najróżniejsze zdjęcia i inne źródła. Mało prawdopodobne wydaje się, by udało im się w ten sposób szczegółowo odtworzyć całe miasto z wszystkimi budynkami na właściwym miejscu, ale całkiem możliwe, że wirtualny Stalingrad będzie do tego prawdziwego choć trochę podobny. Powinno to w zupełności wystarczyć, acz znacznie ciekawiej zapowiada się dbałość nie o techniczną, ale merytoryczną stronę gry.

Niemal każda spośród 36 misji, które wejdą w skład dwóch kampanii, wzorowana będzie na wydarzeniu historycznym. Niektóre z nich pozwolą wziąć udział w bitwie pancernej, w innych przyjdzie walczyć o każdą ulicę i każdy dom. Czasami trzeba będzie przedostać się na tyły wroga, czasem wręcz przeciwnie – nie pozostanie nic innego, jak tylko zaatakować otwarcie. Do tego dodać należy jeszcze obecność bohaterów, czyli jednostek wyposażonych w jakieś osobliwe umiejętności. Po stronie Rosjan pojawi się na przykład dobrze znany (m.in. z filmu Wróg u bram) pasterz z Uralu – snajper Wasilij Zajcew. Jeśli tylko autorzy dotrzymają słowa i faktycznie nie pozwolą graczom się nudzić, z pewnością wyjdzie to grze na dobre.

Sturer Emil

W Blitzkriegu liczba rodzajów jednostek imponowała. W Stalingradzie, oczywiście ze względu na mniejszą ilość stron konfliktu, siłą rzeczy musi być ich mniej. 150 typów uzbrojenia nie robi już zatem przy 250 takiego wrażenia, ale to ciągle mnóstwo jednostek. Tym bardziej, że twórcy mogli na przykład obok tych dobrze znanych pojazdów umieścić te eksperymentalne, które do tej pory nie zostały przedstawione w żadnej grze komputerowej. Pojawi się więc m.in. uzbrojony w działo 128 mm „Sturer Emil”. W rzeczywistości wyprodukowano tylko dwie sztuki tej lawety samobieżnej i żadnej z nich nie było dane przetrwać walk o Stalingrad. Czy w grze będzie inaczej? Autorzy obiecują dbałość o realizm, więc najpewniej nie. Warto wspomnieć również o tym, że obok 36 misji głównych pojawi się 7 ukrytych. Jak na tę chwilę nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób będzie można je odblokować, ale za to pewne jest, że będą to misje nietypowe.

Engine

Twórcy Stalingradu nie zdecydowali się co prawda na całkowitą modyfikację silnika gry i tym samym zmian pod względem graficznym w stosunku do Blitzkriega za wiele nie będzie, ale już system walki będzie się różnił dość mocno. Najważniejsze wydaje się znaczne zwiększenie zasięgu broni, co sprawi, że czołgi nie będą już strzelać do siebie z odległości kilku metrów. Jeśli dodać do tego jeszcze większą wytrzymałość pojazdów, wygląda na to, że walki będą bardziej wymagające, ale przede wszystkim również ciekawe. Zmianie ulegnie też interfejs gry, a ściślej wszystkie te widoczne na dole ekranu przyciski. Twórcy zapewniają, że dzięki temu obsługa gry będzie łatwa i intuicyjna.

Od oprawy graficznej nie warto raczej oczekiwać cudów, ale w końcu to nie ona jest w grach strategicznych najważniejsza. Może przy Soldiers: Heroes of World War II i Codename: Panzers nie prezentuje się już tak efektownie jak kiedyś, ale mimo to nie można jej też nazwać brzydką. Zaletą takiego stanu rzeczy są z pewnością bardzo małe wymagania sprzętowe. Do płynnej gry wystarczyć ma już PII 366 MHz, 64 MB RAM i karta graficzna pokroju Riva TNT. Za muzykę odpowiedzialna będzie rosyjska grupa Skafandr. Osobiście niewiele mi ta nazwa mówi, ale twórcy twierdzą, że wyjątkowo dynamiczny dub-metal na pewno pasować będzie do krwawych walk o Stalingrad. Wypada wierzyć im na słowo.

Podsumowanie

Czy Stalingrad odniesie sukces? Z pewnością nie będzie to łatwe, bowiem przyjdzie mu konkurować z niezwykle zaawansowanymi technologicznie i bardzo efektownymi RTS-ami, które już leżą na sklepowych półkach. Dzieło DTF Games trafi na nie w czwartym kwartale tego roku – najpewniej już w październiku. Zastanawia tylko fakt, że wersja sklepowa pozbawiona będzie trybu multiplayer, którzy autorzy obiecują udostępnić za darmo w ramach pierwszej łatki.

Szymon „Wojak” Krzakowski

Stalingrad (2005)

Stalingrad (2005)