Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 6 listopada 2001, 15:16

autor: Michał Bobrowski

Silent Hunter II: WWII U-Boat Combat Simulator - testujemy przed premierą

Silent Hunter II to nowe wcielenie przebojowego symulatora okrętu podwodnego. Gra odtwarza z niesamowitą dokładnością dramatyczne losy bitwy o Atlantyk rozegranej między niemieckimi U-bootami, a brytyjskimi i amerykańskimi okrętami.

W moim, jakże krótkim życiu dwa wydarzenia zdecydowały o moim zainteresowaniu bronią podwodną. Oba te „wydarzenia” były... czasem, jaki spędziłem zatopiony w lekturze dwóch fantastycznych książek. Z uwagi na fakt, że skrobię teraz na temat Silent Huntera II, a nie Sub Command wspomnę tylko, że drugą z tych książek było „Polowanie na Czerwony Październik” Toma Clancy’ego. Moją uwagę skupię natomiast na pozycji, z która zetknąłem się jeszcze w erze komputerów ośmiobitowych – „Okręcie” Lothara-Gunthera Buchheima. (Muszę, przyznać, że po dzień dzisiejszy, obok „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a stanowi ona moje ulubioną pozycję z literatury „wojennej”). Opisany z kronikarską dokładnością opis jednego rejsu niemieckiego U-boota najpełniej oddaje atmosferę, jaka w latach II Wojny Światowej towarzyszyła załogom okrętów podwodnych. Dzięki niej w zupełnie inny sposób patrzyłem (i nadal patrzę...) na wszystkie symulacje łodzi podwodnych. I dzięki niej... nadal „przeszukuję sonarem” wszystkie gazety i serwisy w poszukiwaniu najnowszych informacji o nowych projektach gier z tego gatunku... Dlatego też miłośnicy broni podwodnej na pewno zrozumieją satysfakcję, jaką odczułem w momencie, w którym do naszej redakcji dotarł egzemplarz z wersją Beta „najważniejszej gry każdego podwodniaka”, na którą przyszło nam czekać naprawdę bardzo długo – Silent Huntera II. Oczywiście w chwilę później znalazłem się już na mostku okrętu klasy IIC...

Nie zamierzam prawić wam dłuższego wstępu na temat tego czym miała być ta gra (osoby mniej zainteresowane w temacie serdecznie zapraszam do zapoznania się z zapowiedzią Silent Huntera II dostępną na łamach naszego Serwisu...) tylko od razu postaram się pokrótce opisać moje wrażenia z historycznego, pierwszego „wyjścia w morze”... Przed nimi jednak krótka, lecz bardzo ważna uwaga – długie oczekiwanie na pojawienie się tej gry nie tylko rozbudziły apetyty, lecz również wyśrubowały zapewne nie tylko moje oczekiwania z nim związane...

Pierwszy kontakt... intro... przez mój ekran przepływa ciemny kształt zbliżającego się do alianckiego konwoju U-boota, chwilę później niebo nad Atlantykiem rozjaśniają flary wystrzelone przez frachtowce, a później... nasz okręt, niczym podwodna Formuła 1 umyka przed bombami głębinowymi... hmmm... pod koniec roku 2001 spodziewałbym się jednak bardziej dopracowanego filmu wprowadzającego...

Menu główne... rzut okiem... zaraz czy, coś pochrzaniłem w ustawieniach grafiki? dopiero w kolejnej sekundzie zrozumiałem zamysł grafików – tłem zarówno dla menu głównego, jak i wszystkich innych ekranów wyboru są sterylne plakaty zachęcające do wstąpienia do niemieckiej floty podwodnej. Cóż... jednym się to spodoba, innym mniej – ja akurat zaliczam się do tej drugiej grupy. Być może się czepiam, ale... graficznie to menu wygląda gorzej od pierwszego Silent Huntera! Pora na mały przegląd opcji: pojedyncza misja, kampania, muzeum i opcje... Duże zdziwienie przy ustawianiu parametrów grafiki – maksymalna rozdzielczość, jaką mogę wybrać to... 800 x 600. Mam głęboką nadzieję, że wspomniane już elementy wynikają tylko i wyłącznie z faktu, że mam do czynienie w końcu w wersją Beta, natomiast wersja finalna pozwoli nam na „podciągnięcie tych parametrów”. W opcjach wyboru poziomu trudności spotykamy natomiast „sprawdzony” zestaw parametrów takich, jak zapas paliwa, maksymalne zanurzenie, ilość uzbrojenia, widoczność etc...

Opcją, która naprawdę dodaje realizmu jest możliwość wyboru języka, który usłyszymy podczas rejsów – trzeba przyznać, że komunikaty w języku Goethego nadają grze właściwego smaczku... Pora odwiedzić muzeum i... pierwszy uśmiech zagościł na mym obliczu – wybór okrętów i samolotów, jakie napotkamy w trakcie naszych przyszłych rejsów jest bardzo urozmaicony. Co więcej będą to również jednostki innych państw biorących udział w wojnie m.in. okręty francuskie i włoskie. Najwyższa pora wypłynąć w morze...

Gorący sierpień ‘39 roku...Dostałem przydział do 2 flotylli stacjonującej w Wihelmshaven. Dostałem też gustowny pokoik, z którego ściany spogląda na mnie nie kto inny jak Admirał Doenitz... Dla mnie, świeżego dowódcy U-boota klasy IIA dowództwo wyznaczyło zadanie szczególne. Mam przechwycić... eskadrę polskich niszczycieli, które 31 sierpnia w ramach realizacji planu Pekin udały się do Wielkiej Brytanii...

Z uwagi, że nie otrzymałem jeszcze szczegółowych instrukcji spokojnie mogę rozglądnąć się nie tylko po okręcie, lecz również... przyciskach dostępnych w trakcie gry. Tutaj od razu widać, że autorzy gry nie zdecydowali się na jakieś, szczególne rewolucje – z dolnego menu mamy dostęp do wszystkich ważniejszych przedziałów naszego okrętu. Szczególnie zachęcająco wygląda pomieszczenie sonaru – widać, że w przyszłości nie raz przyjdzie nam przeszukiwać otoczenie próbując wychwycić odgłos pracujących śrub... Pierwsza wachta... rozglądam się po mostku... Odgłosy, jakie docierają do moich uszu są jak najbardziej na miejscu, dudnienie silnika, niemieckie komunikaty. Niestety nie można tego powiedzieć o oprawie graficznej. W wersji Beta wygląda ona co najmniej słabo – prawie statyczna powierzchnia oceanu niezmienna nawet w czasie sztormu, niebo, na którym tylko w nocy pojawiają się pojedyncze punkty obrazujące gwiazdy... Nawet wygląd naszego okrętu, w końcu głównego „bohatera” niniejszej gry wygląda tak, jakby autorzy zapomnieli o nałożeniu tekstur... Mimo wszystko mam nadzieję (a może po prostu jeszcze się łudzę...), że to tylko „zmyłka”, a w pełnej wersji, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami nasze oczy będą się sycić widokiem wzburzonego morza, fal przewalających się przez nasz pokład, pięknych tekstur... Udało mi się znaleźć nawet swoisty „punkt zaczepienia” dla moich oczekiwań – grafika w wersji Beta jest dużo gorsza niż na opublikowanych dotychczas screenshot’ach (mam nadzieję, że... nie są one sztucznie „podrasowane”...) Niejeden z was powie – ta gra nie jest tworzona z myślą, o osobach, dla których wrażenia wizualne są mniej ważne niż sam klimat gry...

Patrzmy więc dalej... Po kilku wstępnych komunikatach otrzymujemy w miarę szczegółową pozycje, w której mamy oczekiwać na polską flotyllę, cała naprzód. Po chwili, której długość możemy dowolnie regulować przyspieszając upływ czasu zajmujemy pozycję bojową... Komunikat Dowództwa okazuje się bardzo dokładny (czyżby pośród polskich marynarzy był szpieg ;-))? Polskie niszczyciele, niczym owce prowadzone na rzeź w szyku liniowym pchają się wprost przed dziób naszego okrętu... Wyrzutnie 1,2,3... Ognia!!! Stalowe cygara, po „jednym na głowę” mkną w stronę Błyskawicy, Burzy i Gromu. Obserwując sytuację przez okular peryskopu zastanawiam się, kiedy polscy marynarze zauważą ślady torped, kiedy wykonają unik, w końcu – która z wystrzelonych torped zdoła trafić w idące z pełną prędkością niszczyciele... Po chwili słyszę trzy wybuchy... czyżby mój poczciwy U-boot był uzbrojony w najnowsze Mark48??? Chyba tak gdyż... chluba marynarki II Rzeczypospolitej powoli odchodzi w zapomnienie. Ciekawy tego, w jaki sposób autorzy gry odwzorowali zachowanie okrętów po ich trafieniu daję rozkaz wynurzenia i na pełnej prędkości podchodzę do płonących okrętów. Tutaj kolejne rozczarowanie – wszystkie płoną w ten sam sposób, a po chwili... w ten sam sposób przechyliwszy się na lewą burtę pogrążają się w zimnych wodach Morza Północnego...Szybko wychodzę z misji i sprawdzam ustawienia realizmu... wszystko było ustawione na najtrudniejszym poziomie... No cóż, pomyślałem, może to tylko mały wypadek przy pracy. Spróbuję zdefiniować własną misję i sprawdzę, w jaki sposób twórcy Silent Huntera II odwzorowali walkę z konwojem... Wybrawszy tym razem akwen Morza Śródziemnego i przesiadłszy się na najnowszy Typ XXI testuję różne warianty ataku na chroniony przez eskortę konwój i... powoli dochodzę do wniosku, że Beta, która mam zainstalowaną na moim komputerze musi być... chyba Alfą... W napotkanych konwojach widać tylko jeden typ transportowców, które ZAWSZE płyną w szyku torowym, eskorta jakoś „nie kwapi się” do ochrony, a co gorsza... wystrzelone torpedy ZAWSZE trafiają (cholera... przecież wtedy nie było pocisków Fire&Forget!!!), a trafione okręty ZAWSZE zachowują się w ten sam, opisany powyżej sposób (identyczny pożar, a później powolne zanurzanie się przechylonego na jedną z burt okrętu...)... Zdegustowany, nerwowo klikam na przycisk Quit... Muszę ochłonąć...

Pozostała już tylko nadzieja... Nadzieja, że przesłana do testowania wersja Beta ma bardzo mało wspólnego z produktem finalnym. W przeciwnym wypadku, czeka nas chyba największe rozczarowanie w historii gier symulacyjnych. Przypomnę, że miłośnicy okrętów podwodnych oczekują na prawdziwą ucztę, a „zaserwowana” wersja to, co najwyżej „zapiekanka z baru za rogiem”...

Michał „Misza” Bobrowski

Silent Hunter II: Symulator u-boota z II wojny światowej

Silent Hunter II: Symulator u-boota z II wojny światowej