Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 18 grudnia 2008, 15:50

autor: Adam Kaczmarek

Shadow Harvest: Phantom Ops - przed premierą

Shadow Harvest jest debiutanckim tytułem niemieckiego Black Lion Studios. Czy połączenie skradanki z typową grą akcji przyciągnie graczy do monitorów?

Niektóre debiuty mają to do siebie, że albo umożliwiają zaistnienie mniejszym studiom developerskim, albo pogrążają je jeszcze na etapie planowania przyszłości. Z drugiej strony, gdyby nie okazja do wykazania się kunsztem programowania, nie mielibyśmy do czynienia z takimi osobistościami świata gier jak John Romero, Gabe Newell czy Hideo Kojima. Paradoksalnie, dzisiaj wstrzelić się w rynek jest znacznie łatwiej niż jeszcze kilka lat temu. Kolejne tytuły bazują na sprawdzonych rozwiązaniach, a jedynym elementem, o który trzeba się martwić, są pieniądze. Przykładem tego jest właśnie Black Lion Studios. Skromna ekipa z niemieckiego Hannoveru, pracująca na jednym z pięter wynajętej willi, próbuje stanąć w szranki z najlepszymi. Ich asem w rękawie ma być tajemniczy projekt o nazwie Shadow Harvest.

O tym, że do planów BLS należy odnosić się z szacunkiem, niech świadczy lista gier, w których maczali palce poszczególni programiści z obecnej brygady. GTR 2, The Guild, Neocron X-Beyond the Frontier – to pozycje może nie tyle okryte sławą, co z całą pewnością innowacyjne, skomplikowane i nie mające znamion odsmażanych kotletów. Doświadczenie nabyte w ostatnich latach połączone ze świeżą krwią ma zaprocentować zarówno w Shadow Harvest, jak i kolejnych produkcjach niemieckiego studia. Skupmy się jednak na jego najnowszej propozycji.

System przesłuchań będzie mocno zbliżony do tego, co widzieliśmy w serii Sprinter Cell.

Jest rok 2025. Świat ogarnięty wojnami i anarchią wydaje się chylić ku upadkowi. Głównym powodem konfliktów są zasoby naturalne, a raczej ich brak. Nowe złoża ropy pociągają za sobą nieporozumienia wśród lokalnych władz i chęć nielegalnego ich zagarnięcia. Niepokojąco wygląda również sytuacja krajów trzeciego świata. Reformy gospodarcze ustępują inwestycjom w sferze militarnej. Przemysł zbrojeniowy notuje rekordowe zyski. Tymczasem międzynarodowi szpiedzy natrafiają w Somalii na ślad zaawansowanej technologicznie amerykańskiej broni. Rząd USA postanawia wysłać w ten rejon dwójkę renomowanych agentów, których zadaniem jest odszukać, a następnie odzyskać skradzione narzędzie zagłady.

W duet wspomnianych wywiadowców wcieli się gracz, który – korzystając z dostępnych dla każdej z postaci umiejętności – postara się rozwiązać zagadkę i złagodzić spór między politykami a partyzantami. Agencja ISA (notabene, istniejąca w rzeczywistości, założona w 1981 roku przez pułkownika Jerry’ego Kinga) wytypowała do tego zadania Myrę Lee i Arona Alvareza. Myra jako typowa kobieta-szpieg musi wniknąć w szeregi aferzystów, aby sprawdzić, jakim cudem biedna Somalia wzbogaciła się o ATBW. Skrót ten pochodzi od nazwy All Terrain Battle Walker, czyli nowiutkiej zdobyczy techniki, jaką jest mech (nie mylić z tym leśnym!). Maszyna stosowana jest przez władze do wyrzynania opozycji. Aron Alvarez to były członek oddziału Delta Force, któremu obca jest delikatność i subtelność przeprowadzania akcji. Facet jest dobrze wyszkolonym w posługiwaniu się śmiercionośnymi zabawkami rzeźnikiem. Jego misją jest odebranie życia dyktatorowi Karimowi Kimoseinowi.

Dwa różne sposoby prowadzenia rozgrywki z pewnością spodobają się zarówno miłośnikom składanek, jak i ostrych strzelanin. Każda z postaci posiadać będzie specjalny wachlarz umiejętności, które pomogą w walce z wrogiem. Myra świetnie sprawdzi się w elementach typowo zręcznościowych rodem z Tomb Raider. Wspinanie się po ścianach, skoki z dużej wysokości, ukrywanie się przed strażnikami to jej domena. Oprócz tego od czasu do czasu przyjdzie jej przesłuchiwać wybrane jednostki, a także pobawić w hacking. Informacje ściągnięte z komputerów pozwolą agentce wyłączyć kamery ochrony i otworzyć zamknięte wcześniej drzwi. Aby gracz nie poczuł się zbyt swobodnie, arsenał przewidziany dla Myry wygląda ubogo. Panna Lee liczyć może tylko na skuteczność kuszy oraz noży z potrójnym ostrzem.

Zgoła inaczej wyglądać mają zadania Alvareza. Tu Black Lion Studios przewidziało głównie rozwałkę, przypominającą nieco Gears of War. Tak jak w przypadku hitu Epic Games kamera zostanie zawieszona na barkiem postaci. Wojak będzie w stanie kryć się za przeszkodami, prowadzić ogień zaporowy oraz szarżować na stanowisko ogniowe przeciwnika. Co ciekawe, przy odpowiednio wysokiej percepcji użytkownika Aron wykorzysta półśrodki, tj. beczki z benzyną, opuszczone bunkry czy kruche fundamenty niektórych budynków. Nad szukaniem sekretnych miejsc trzeba się będzie napocić. Odnalezienie takowego ma być nagradzane achievementem w wersji na Xboxa 360. Wyposażenie byłego członka Delty wzbogaci się o rozmaite pukawki (od zwykłych pistoletów po ciężkie karabiny maszynowe), granaty i materiały wybuchowe. Ponadto, w kilku miejscach, znajomość elektroniki pomoże mu dosiąść mecha i siać spustoszenie na ulicach.

Kampania Shadow Harvest obejmie nie tylko teren Somalii. Autorzy zapewniają, że intryga związana z afrykańskim dyktatorem zaprowadzi gracza i w inne zakątki świata. Ważniejszą kwestią wydaje się jednak multiplayer. Black Lion Studios obiecuje, że będzie to prawdziwa gratka, albowiem zrezygnowanego z tradycyjnego Deatchmatcha na rzecz trybu kooperacji dla dwóch graczy. Na ich potrzeby konstruuje się specjalne scenariusze, w których obie specjalizacje (szpieg i żołnierz) znajdą swoje miejsce. Dla przykładu: jeden z graczy zostanie zablokowany na otwartym placu, ciągle ostrzeliwany przez wrogów umieszczonych w budynkach. W tym czasie drugi rozpocznie akcję z tyłu budynku, tym samym próbując wyeliminować zagrożenie po cichu – tak, aby wojak mógł przejść do następnej sekcji. W kilku momentach role się odwrócą i to szpieg będzie musiał liczyć na pomoc uzbrojonego po zęby Alvareza.

Minister zdrowia ostrzega – epicki obrazek!

Oprawę wizualną napędza autorski silnik Black Lion Studios. Nie jest to, co prawda, Unreal Engine, ale grafiki Shadow Harvest na pewno nie będzie się musiało wstydzić. W tym przypadku wystąpi również pewnego rodzaju podział efektów ze względu na schemat fabularny dla obu postaci. Myra poruszać się będzie w środowisku mocno ograniczonym. Bogate w detale wnętrza budynków i przyjemna dla oka gra świateł z pewnością zadowolą zwolenników estetyki. Po stronie Alvareza czeka nas trochę więcej atrakcji, zwłaszcza w kwestii fizyki, wybuchów i elementów cząsteczkowych. Dodajmy, że mapy nie przybiorą monstrualnych rozmiarów, co odbije się na relatywnie niskich wymaganiach sprzętowych. Dla posiadaczy mocniejszych kart graficznych oraz Visty przewidziano pełne wsparcie DirectX w wersji 10 oraz technologii PhysX. Takim oto sposobem otrzymujemy jakościowy obraz nadchodzącej pozycji.

Shadow Harvest pojawi się wiosną 2009 roku. Czy podbije serca graczy? Zważywszy na skąpą kampanię reklamową tytuł raczej nie trafi na pierwsze miejsce rankingu najlepiej sprzedających się gier. Z drugiej strony takie World of Goo rozgłos miało prawie zerowy, a jednak przyjęło się na rynku znakomicie. Dzieło niemieckiego studia wydaje się być niezłym produktem przeznaczonym dla dwóch graczy, którzy podczas rozgrywki w trybie kooperacji znajdą właściwy miód i emocje. A reszta?

Adam „eJay” Kaczmarek

NADZIEJE:

  • posterujemy mechem (a tego nigdy za wiele);
  • dwa różne style rozgrywki w jednym – strzelanina i skradanka;
  • tryb kooperacji dla dwóch graczy i scenariusze.

OBAWY:

  • mało oryginalna fabuła;
  • brak wypasionej grafiki, która mogłaby przykryć niektóre wady;
  • balans rozgrywki – czy oba tryby będą ciekawe?
Shadow Harvest: Phantom Ops

Shadow Harvest: Phantom Ops