Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 26 maja 2011, 10:01

autor: Maciej Kozłowski

Serious Sam 3: BFE - zapowiedź

Zawiedzeni ciągłymi obsuwami premiery gry Duke Nukem Forever? Spokojnie - tego lata powróci ktoś równie twardy - Serious Sam!

Mogłoby się wydawać, że złota era prawdziwych twardzieli jest już przeszłością. W kinach nie zobaczymy już Schwarzeneggera czy Stallone’a, na ulicach umięśnionych macho zastępują grzeczni chłopcy w rurkach i tenisówkach, a na ekranach monitorów nie króluje już B.J. Blazkowicz, lecz (pani) komandor Shepard. Co mają zrobić fani odżywek i siłowni? Dostosować się do sytuacji czy też w domowym zaciszu wznieść piwny toast za minione czasy i odpalić po raz setny Szklaną Pułapkę?

Jak się okazuje, nie wszystko stracone! Latem tego roku na arenę wkroczy bowiem jeden z najtwardszych bohaterów w historii. Tytan testosteronu. Mistrz ciętej riposty. Herakles naszych czasów. Serious Sam.

Finally, some sci-fi mumbo-jumbo!

Sama „Serious” Stone’a poznaliśmy dokładnie dekadę temu – wówczas swą premierę miała pierwsza odsłona jego przygód, czyli Serious Sam: The First Encounter. Wcielaliśmy się w niej w nabuzowanego adrenaliną i sarkazmem bohatera, który przy użyciu bardzo rozbudowanego arsenału broni raził całe armie przeciwników. Właśnie skala wyzwań była znakiem rozpoznawczym gry – w każdym z gigantycznych etapów walczyliśmy z prawdziwymi zastępami wrogów. Widok parunastu, a w pewnych momentach nawet parudziesięciu przeciwników, którzy równocześnie szarżują na gracza – oto esencja rozgrywki. Dodatek, zatytułowany po prostu Secound Encounter, przyniósł jeszcze więcej wrogów, podczas gdy pełnoprawny sequel – możliwość kierowania pojazdami oraz tryb kooperacji.

Trójca tych gier stanowi pewien rodzaj klasyki – były to bardzo proste shootery, skupiające się na bezpardonowej, kipiącej od akcji rozwałce, polegającej na eliminacji kolejnych fal bezmyślnych przeciwników oraz wielgachnych bossów. Prawdopodobnie gry nie zyskałyby takiego rozgłosu, gdyby nie postać głównego bohatera, Sama, który jest jeszcze twardszy niż Duke Nukem. Praktycznie przez całą rozgrywkę mogliśmy wysłuchiwać jego ironicznych komentarzy, z których wiele stało się legendarnymi (chociażby słynne „AAAAAA yourself!”). Ten dodatkowy smaczek był doskonałym uzupełnieniem rozgrywki.

Powrót do staroszkolnej rozwałki?

Jako że gry odniosły spory sukces, pewne zdziwienie może budzić brak następcy – od niedawna wiadomo jednak, że twórcy z chorwackiego studia Croteam pracują nad trzecią częścią serii, czyli Serious Sam 3: BFE. Skrót zawarty w tytule oznacza prawdopodobnie Before First Encounter, ponieważ akcja najnowszego dzieła Chorwatów będzie miała miejsce przed wydarzeniami z części pierwszej.

Now I've got your ticket to hell

Tak to ma przynajmniej wyglądać z perspektywy Sama – jakby nie patrzeć, Pierwsze Starcie zaczyna się bowiem od klęski ludzkości w walce z kosmitą-bogiem, Tah-Umem oraz jego armią. Właśnie z ich powodu wysłano wówczas Sama w przeszłość – jego zadaniem było pokonanie przyszłego bóstwa w starożytnym Egipcie.

Aby jeszcze bardziej skomplikować sytuację, twórcy gry osadzili część trzecią przed samobójczą misją Sama – w najnowszym dziele Croteam przyjdzie nam więc być świadkami upadku naszej cywilizacji w starciu z obcymi. Kto wie, może po raz kolejny (pierwszy?) nasz umięśniony bohater uratuje świat?

Z powyższego wynika jedno: możemy być pewni znacznej zmiany w stylistyce gry. O ile dotychczas walczyliśmy pośród egipskich piramid, babilońskich zikkuratów, średniowiecznych zamków oraz azteckich świątyń, tak teraz większość naszego otoczenia mają stanowić futurystyczne miasta, chociaż powiew starożytności nadal ma być obecny. Z udostępnionych przez twórców obrazków łatwo można wywnioskować, że boje będziemy toczyć w ruinach metropolii Bliskiego Wschodu, co sugerują arabskie napisy na tabliczkach i graffiti. Bardzo istotną zmianą ma być również możliwość dość znacznej interakcji z otoczeniem – celnym strzałem z wyrzutni rakiet przemodelujemy większość świata, w którym ma miejsce akcja gry.

Pewien rozwój w stosunku do poprzednich części da się zaobserwować także w przypadku bestii, z jakimi mamy walczyć. Na opublikowanych zdjęciach możemy odnaleźć zarówno potwory, które dobrze pamiętamy z przeszłości (np. bezgłowe kamikadze lub zastępy gnaar), jak i monstra całkiem nowe (potężny Scrapjack czy tajemniczy Khnum) – czyli jak zwykle: obcych, demony, nieumarłych oraz wszelkiej maści dziwadła. Oczywiście nie zmieni się główne założenie gry – przeciwnicy nadal będą atakować całymi hordami, więc lufy naszych pukawek z pewnością nie zdążą ostygnąć.

Now I’m seriously serious!

To, co niewątpliwie ulegnie zmianie, to oprawa. Twórcy zrezygnowali z komiksowej, przerysowanej grafiki – najnowszy Sam ma być pod tym względem bardziej realistyczny. Oznacza to, że będziemy musieli pożegnać się z bardzo kontrastowymi zestawieniami barw i absurdalnymi potworami – czyli z elementami, które dość mocno kojarzą się z serią. Miejmy nadzieję, że nie zepsuje to ogólnego wrażenia – mimo swego pseudonimu Sam nie należy do zbyt poważnych osób. Pozostaje liczyć na to, że nadal spotkamy się z ironicznymi komentarzami głównego bohatera oraz z zabawnymi sylwetkami przeciwników. Pod tym względem obrazki sugerują, niestety, dość dojrzałe podejście – bestie kojarzą się bardziej z horrorami i filmami akcji, niż z radosną rzezią.

Chociaż produkcja będzie nieco poważniejsza niż poprzednie, trudno szukać w niej innych ustępstw na rzecz dzisiejszej wizji elektronicznej rozrywki. Tak popularny ostatnio system krycia się za osłonami oraz automatycznej regeneracji zdrowia nie zostanie w Serious Samie 3: BFE zaimplementowany. Jak twierdzą sami twórcy, ich gra ma być przyjemną, pełną akcji sieczką, a nie taktycznym shooterem. Trzymamy za słowo.

Ruiny futurystycznego Egiptu zamiast starożytnych piramid?

W dalszym ciągu nie wiadomo niemal nic na temat broni, którą będziemy sygnalizować obcym naszą niechęć do ich cywilizacji. Jak dotychczas za pewne symbole serii uważane były: podwójne magnum, dwururka, wyrzutnia rakiet oraz poczwórne działo laserowe – i chyba nie powinniśmy się o nie martwić, twórcy raczej z nich nie zrezygnują. Niemniej jedyną w pełni potwierdzoną bronią jest na razie ogromny minigun.

Twórcy zapowiadają również, że w ich najnowszej grze będziemy mogli walczyć z przeciwnikami wręcz. Co więcej, tych, którzy stoją już nad grobem, będzie nam dane efektownie do niego wepchnąć, przy pomocy brutalnego finishera. Sam będzie więc jeszcze bardziej krwawy, niż dotychczas.

Look ma', I'm a DOUBLE NIGGER!

Wiemy z całą pewnością, że w najnowszym Serious Samie będziemy mogli nie tylko zmierzyć się z innymi graczami w rozgrywce wieloosobowej, ale i sprzymierzyć się z nimi w kampanii, dzięki trybowi kooperacji. Co ciekawe, twórcy zapowiedzieli, że do wspólnej walki przeciwko komputerowemu AI będzie mogło stanąć aż szesnastu graczy – oznacza to co-op na niespotykaną dotychczas skalę. Do tego oczywiście należy dodać bardziej klasyczny multiplayer, w postaci trybów Deathmatch czy Beast Hunt.

Jak dotąd nie otrzymaliśmy potwierdzenia, czy Sam znów będzie mógł zasiąść za sterami jakiegoś pojazdu – ani w trybie jedno-, ani też wieloosobowym. Spora część graczy krytykowała ten element rozgrywki w poprzedniej odsłonie, w związku z czym wahanie Chorwatów może być zrozumiałe.

To be or not to be, that is a serious question.

Absolutnie nie należy się spodziewać, że Serious Sam 3: BFE przyniesie jakąś rewolucję w świecie elektronicznej rozrywki. Najnowsze przygody Poważnego Sama będą po prostu staroszkolnym FPS-em, w którym przy pomocy sporego arsenału broni (brak limitu równocześnie posiadanych spluw) będziemy eksterminować nieskończone zastępy przeciwników. Proste parcie przed siebie i bezpardonowa akcja doskonale sprawdzały się dziesięć lat temu, ale rynek gier poszedł zdecydowanie naprzód. Czy przyzwyczajeni do krycia się za osłonami gracze zaakceptują ten powrót do przeszłości? Przekonamy się latem tego roku.

Maciej „Czarny” Kozłowski

Serious Sam 3: BFE

Serious Sam 3: BFE