Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 listopada 2007, 14:51

autor: Adam Kaczmarek

Robert Ludlum’s The Bourne Conspiracy - przed premierą

Fabuła wystartuje dokładnie w tym samym miejscu, co film i książka. U wybrzeży Marsylii zostaje wyłowiony mężczyzna. Wszczepiony w biodro mały chip sugeruje, iż jegomość zwykłym obywatelem tego świata nie jest.

Perypetie Jasona Bourne’a autorstwa Roberta Ludluma cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Książkowa trylogia doczekała się całkiem udanej ekranizacji z gwiazdą Hollywood – Mattem Damonem – w roli głównej. Na początku lat 90. furorę w wypożyczalniach VHS robiła pierwsza wersja Tożsamości... z bożyszczem kobiet Richardem Chamberlainem. Sukces tej sensacyjno-szpiegowskiej powieści tkwi przede wszystkim w emocjonującej akcji i ciekawym bohaterze, cierpiącym na zanik pamięci agencie-zabójcy. To wyraźnie zachęciło Vivendi Studios do wykorzystania licencji w postaci gry. Odpowiedzialność za rezultat przedsięwzięcia spoczął na studiu High Moon, autorach dobrze przyjętego Darkwatcha na Xboxa. The Bourne Conspiracy zapowiedziano jako mieszankę strzelaniny, skradanki i typowego łubu-dubu na pięści i kopniaki. Czym programiści zamierzają zaskoczyć posiadaczy konsol?

Ten agent nie będzie kuloodporny – trzeba być ostrożnym.

Fabuła wystartuje dokładnie w tym samym miejscu, co film i książka. U wybrzeży Marsylii zostaje wyłowiony mężczyzna. Wszczepiony w biodro mały chip sugeruje, iż jegomość zwykłym obywatelem tego świata nie jest. Nie pamięta jak się nazywa, ani co się stało. W szwajcarskim banku – wskazanym mu przez zapis w chipie – znajduje sfałszowane dokumenty, zapas gotówki i notkę z paryskim adresem. W tym momencie fabuła gry zmieni znany bieg, gdyż autorzy postanowili nie korzystać w pełni z historii opowiedzianej w książkach i filmach. Programiści starają się wyciągnąć wnioski z tradycyjnych klap gier opartych na kinowych przebojach i podjęli decyzję o napisaniu własnego scenariusza.

Graczowi przyjdzie zwiedzić ulice Zurychu wraz z amerykańską ambasadą, stolicę Francji, a nawet przystań rybacką na Litwie. Na szczegóły odnośnie lokacji przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Najistotniejszą kwestią wydaje się być rozgrywka, a ta zapowiada się ze smakiem. Szpiegowskie rzemiosło bohatera wzbogaci się o staranny montaż. Kamera śledząca gracza z perspektywy trzeciej osoby, ekran podzielony na kilka części, a także zmieniające się kąty widzenia – patent z Fahrenheita – podkreśli filmowy bieg akcji.

Misje wymagać będą zarówno główkowania jak i zręczności w posługiwaniu się padem. Nie raz przyjdzie nam wziąć udział w soczystej strzelaninie. Po walce przyjdzie czas na szukanie alternatywnych dróg, prowadzących do kolejnych lokacji – na jednym z pierwszym filmów zauważycie, jak agent, korzystając z rusztowania, przedostaje się na dach budynku. Nie ominą nas także mini-gry polegające na dobiegnięciu do wyznaczonych drzwi w określonym czasie. Jeśli zmarnujemy cenne sekundy i drzwi zostaną zablokowane, gra wymusi na graczu eksplorację kolejnych pomieszczeń.

Sporo tu zapożyczeń z serii Splinter Cell, ale nie zapominajmy, iż Jason Bourne i Sam Fisher to znakomicie wyszkoleni agenci. Jason będzie miał okazję wykazać się w pojedynkach. Znajomość zachodnich sztuk walki przyda się w kopaniu tyłków przeciwnikom. Przy tworzeniu animacji posłużono się sprawdzoną technologią motion capture. Przyznaję, że na dostępnych materiałach wygląda to bardzo obiecująco. Zakres ciosów, chwytów, kopniaków oraz „finisherów” budzi uznanie. W starciach naszemu agentowi przyjdzie z pomocą wskaźnik adrenaliny złożony z trzech poziomów. Pierwszy z nich umożliwia skuteczne wyprowadzanie ciosów w walce z jednym przeciwnikiem. Po udanym mordobiciu adrenalina osiągnie kolejny poziom, który odblokuje combosy dla walk z większą liczbą wrogów. A wszystko to w zwolnionym tempie i w rytmie dynamicznej ścieżki dźwiękowej. Etapy okraszone zostaną bójkami z bossami m.in. legendarnym Szakalem, O’Connorem (czarnoskórym mordercą znanym z Tożsamości Bourne’a) oraz tajemniczym Profesorem. W sumie autorzy zamierzają włączyć do gry ośmiu szczególnie trudnych przeciwników.

Starcia z wykorzystaniem broni palnej zyskają na widowiskowości dzięki zaaplikowaniu systemu znanego z Gears of War – widok z kamery zawieszonej tuż nad ramieniem. Interaktywność środowiska zapowiedziano jako umiarkowaną. Bourne zmuszony zostanie do demolki samochodów, kontenerów, latarni, kartonów i podobnych obiektów. Destrukcja drzwi, budynków i podstawowych elementów lokacji (np. podłoża) nie wchodzi w rachubę.

Morfeusz, nie podskakuj!

Trzeba uczciwie przyznać, że oprawa graficzna na screenach nie powala. Nienajlepiej prezentują się modele postaci. Szczególnie bezpłciowego, tytułowego bohatera, który wirtualnym Mattem Damonem nie jest. Na chwilę obecną gra nie wygląda na nextgenową, a na forum producenta informacji o planowanych poprawkach strony graficznej nie znalazłem. Może programiści chcą za wszelką cenę zachować przyzwoitą płynność animacji? Smutną wiadomość mam dla użytkowników usługi Live na Xboksa 360. Konspiracja Bourne’a zaopatrzona zostanie jedynie w tryb dla jednej osoby. Zabraknie multiplayera, misji polegających na kooperacji, a także innych smaczków dostępnych u konkurencji. Produkcja jest jeszcze w zbyt wczesnym etapie, aby ujawniać listę achievmentów.

Konkurencja wśród gier akcji zwiększa się z każdym miesiącem. Czy The Bourne Conspiracy znajdzie swoje miejsce w szeregu? Pomimo nienadzwyczajnej grafiki i braku wizerunku Matta Damona dobra strzelanina przeważnie jest mile witana. Problemem jest, czy twórcy poradzą sobie z budowaniem uniwersum trylogii Ludluma od nowa. Posiadając licencję w kieszeni mogą być nieobliczalni.

Adam „eJay” Kaczmarek

NADZIEJE:

  • uniwersum Bourne’a z nową historią może być ciekawe;
  • świetny system walk;
  • widowiskowość akcji zapewne zamaskuje ewentualne błędy.

OBAWY:

  • nijaki bohater – brak Matta Damona;
  • oprawa graficzna może nie prezentować się najlepiej.
Robert Ludlum’s The Bourne Conspiracy

Robert Ludlum’s The Bourne Conspiracy