Resident Evil VII: Biohazard w 4K – flaki, zgnilizna i krew w najmniejszych detalach
Jak prezentuje się na pozór opuszczona rezydencja Bakerów na PC, jak na PlayStation 4 Pro, a jak na Xboksie One? Przedstawiamy krótkie wrażenia ze wszystkich platform, a także porównanie grafiki z Resident Evil VII: Biohazard na każdej z nich.
Wiem, wiem. Widząc, jaki tytuł wzięliśmy na warsztat przy kolejnym porównaniu graficznym platform, zapewne popukaliście się w głowę. Kto ma czas, by liczyć piksele, zachwycać się dynamicznym oświetleniem czy wyłapywać brzydkie tekstury, gdy akurat ucieka przed nieśmiertelnym szaleńcem z piłą mechaniczną w rękach i żądzą mordu w oczach? Całkowicie się zgadzam, bo niepokojąca, gęsta atmosfera Resident Evil VII: Biohazard skłania raczej do tego, by schować się pod łóżko i już stamtąd nie wychodzić. Ja jednak zapuściłem się do przerażającego domostwa Bakerów trzy razy – na mocnym PC, PlayStation 4 Pro oraz Xboksie One S – i udało mi się przetrwać na tyle długo, by spisać dla Was wrażenia z poszczególnych platform.
Sprzęt, na którym testowaliśmy grę:
- Procesor: Intel Core i5-6600K 3,50 GHz
- System operacyjny: 64-bitowy Windows 10
- Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1080
- RAM: 16 GB
Na pierwszy ogień poszła wersja na komputery osobiste. Nie ukrywam, że jeszcze przed włączeniem Resident Evil VII na PC odczuwałem lekki niepokój, spowodowany nie tyle wizją wejścia w świat „horroru potwornie doskonałego”, jak określił grę g40 w swojej recenzji, ile bardziej doniesieniami o problemach, jakie rzeczona produkcja sprawiała na tej platformie innym użytkownikom. Na szczęście moja konfiguracja sprzętowa uporała się z dziełem Capcomu bez specjalnych kłopotów.
Przez większość rozgrywki tytuł działał przy maksymalnych ustawieniach graficznych w rozdzielczości 4K w przedziale 57–60 klatek na sekundę. Nawet w bardziej wymagających momentach wartość ta ani razu nie spadła poniżej 50 FPS, co wystarczyło do w pełni komfortowej zabawy. Jedynym mankamentem był fakt, że w przerywnikach filmowych głos postaci słyszałem o ułamek sekundy wcześniej, niż zaczynały poruszać się usta, co jednak nie wpłynęło specjalnie negatywnie na ostateczne doznania. To połączenie bardzo dobrej wydajności z maksymalną jakością oprawy graficznej jest spowodowane tym, że w Resident Evil VII po prostu nie ma sytuacji, w których gra jakoś dotkliwie dałaby się we znaki najpotężniejszym komputerom.
W Resident Evil VII przeważającą większość czasu spędzamy w zamkniętym domostwie (choć w pierwszych minutach włóczymy się po pobliskim lesie – i wtedy też tytuł robi zdecydowanie najsłabsze wrażenie), skupiając się na powolnej eksploracji, a nie na efektownych strzelaninach. Nie oznacza to oczywiście, że dzieło Capcomu jest brzydkie, choć skołowaciałby mi język, gdybym miał nazwać je ładnym. Rezydencja Bakerów jest w samym zamierzeniu mroczna i w wielu przypadkach obrzydliwa, nie sposób jednak odmówić jej szczegółowości i dopieszczonych projektów lokacji.
Na osobną pochwałę zasługuje oświetlenie, które w najwyższych ustawieniach graficznych na PC wygląda po prostu rewelacyjnie. Nieliczne smugi światła przebijające się przez żaluzje, słaby blask żarówki, odbicia na różnych powierzchniach – wszystko przedstawia się realistycznie i przydaje grze bardzo specyficznej, nieprzyjemnej atmosfery.
Wszystkim zainteresowanym polecamy recenzję gry Resident Evil VII: Biohazard, która powstała w oparciu o test wersji przeznaczonej na konsolę PlayStation 4:
Niestety, nie każdy aspekt został aż tak dopracowany. Twarze niektórych postaci mogłyby prezentować się zdecydowanie lepiej, okazjonalnie trafiają się też tekstury o naprawdę niskiej rozdzielczości (np. wycinki o ofiarach Bakerów porozwieszane na niektórych ścianach). Ten ostatni problem tym bardziej dotyczy konsol, bo te same elementy są jeszcze brzydsze na PlayStation 4 Pro oraz Xboksie One.
Platforma Sony ma zresztą dodatkowe kłopoty z wydajnością. O ile rozdzielczość 4K (co prawda trochę oszukaną, bo uzyskaną przez skalowanie w górę, ale jednak) udało się tu pogodzić z płynnym działaniem w 60 klatkach na sekundę bez widocznych gołym okiem spadków FPS, o tyle maszyna Japończyków średnio daje sobie radę chociażby z wczytywaniem na bieżąco tekstur w wysokiej jakości. Regularnie zdarzało się, że gdy chowałem się za jakimś pudłem, konsola dopiero po kilku sekundach doczytywała je w takiej postaci, jaka była zamierzona przez twórców.
Ogólnie jednak wersja na PlayStation 4 Pro została naprawdę solidnie dopracowana i od tej na PC odstaje detalami, które graczom bez obsesji na punkcie jak najwyższej jakości grafiki nie powinny szczególnie przeszkadzać. Z kolei przeskok z tych dwóch platform na Xboksa One to już całkowicie inna bajka. Sprzęt Microsoftu prezentuje naturalnie najniższą jakość, co po włączeniu gry bezpośrednio po odejściu od PC czy PlayStation 4 Pro mocno rzuca się w oczy – zwłaszcza na samym początku, gdy przez krótką chwilę przemierzamy lasy wokół rezydencji Bakerów.
W zamkniętych pomieszczeniach wyraźnie widać, o ile gorsze na tej konsoli jest oświetlenie – brakuje mu już tego realizmu, tej głębi, którą ma w innych wersjach. Poza tym, tak jak na PlayStation 4 Pro, niekiedy zbyt wolno doczytują się tekstury oraz cienie (choć na Xboksie zdarza się to zdecydowanie rzadziej), a ekrany wczytywania bywają mocno wydłużone. Na każdej z platform gra wydaje się za to świetnie zoptymalizowana i maszyna Microsoftu nie jest tu wyjątkiem: gramy w 1080p bez widocznych spadków płynności.
Z drugiej strony w Resident Evil VII i tak raczej brakuje momentów, w których można by spokojnie przystanąć i oddać się podziwianiu krajobrazu – o ile Waszej artystycznej duszy nie porusza widok mielonki z ludzkiego mięsa i gnijących jelit na talerzu, produkcja Capcomu ze względu na swą stylistykę nie zachwyci Was wizualiami. Klimatem – jak najbardziej, a ten, za sprawą zdecydowanie lepszego oświetlenia, jest najmocniej niepokojący na PC i PlayStation 4 Pro. Ale na Xboksie One Resident Evil VII także powinien okazać się przeżyciem jeżącym włos na głowie.
Tak naprawdę najważniejsze na wszystkich trzech platformach jest to, że deweloperzy zoptymalizowali każdą z wersji na tyle solidnie, iż spadków płynności albo nie ma, albo są zwyczajnie niezauważalne. W końcu, gdy nie posiadając już prawie naboi, panicznie ostrzeliwujesz dziwaczną kreaturę z czarnej brei, ostatnie, czego potrzebujesz, to brakujące klatki.
ZASTRZEŻENIE
Kopie gry Resident Evil VII na PlayStation 4 oraz Xbox One otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega. Kopię na PC pozyskaliśmy we własnym zakresie.





















