Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 12 kwietnia 2006, 11:07

autor: Anna Nowopolska

Reprobates: U Bram Śmierci - zapowiedź

Będą sensowne i na przyzwoitym poziomie trudności zagadki, tworzące interesującą i kierująca się logiką całość. Tak przynajmniej było w Nibiru i w Black Mirror, i raczej brak podstaw sądzić, by w tym przypadku miało być inaczej.

Nie tak dawno skończyłam grać w Nibiru i wyznaję, że nie bez żalu rozstawałam się z Martinem H. Nie wątpię, że podobne uczucie miał każdy, kto spróbował zmierzyć się ze stawianymi przed flegmatycznym archiwistą zadaniami. Ja rozsmakowałam się w tej opowieści do tego stopnia, że zaczęłam poszukiwać Black Mirror, a trzeba wiedzieć, że panicznie boję się horrorów, ale co tam, bohatersko postanowiłam dać się postraszyć, przynajmniej miałam pewność, że na przyzwoitym poziomie.

Czyż muszę podkreślać, jak bardzo uradowała mnie wieść, że tandem Unknown Identity i Future Games ostro kombinuje nad kolejną historią, ku uciesze wszystkich przygodówkomaniaków? W ogóle, ostatnimi czasy, poczułam się dopieszczona w tej kwestii wbrew ponurym głosom, że czasy gier tego typu minęły bezpowrotnie, że gdzie im tam do RPG-ów czy innych strategii... A tu proszę DTP Entertaiment postanawia wydawać, wydawać, wydawać i co tydzień rzucić gawiedzi na pożarcie garść informacji o kolejnych produkcjach z rodzaju adventure, oczywiście nowych i nieznanych. Mowa tu o takich pozycjach, jak: Runaway 2, 80 Days, Tony Tough 2, Dreamfall oraz o następczyni Black Mirror i Nibiru, grze o zagadkowym tytule Reprobates, którą Anaconda umieściła na początku tej listy, jak widzimy w doborowym towarzystwie.

Pokłóciłabym się tu z wolnym tłumaczeniem tytułu – rozpustnicy – zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu inne: straceńcy (w wersji czeskiej brzmi on: Zatracenci) i ta druga opcja moim zdaniem bardziej oddaje fabułę gry, której hasło reklamowe brzmi: „Śmierć jest naszym przeznaczeniem. Dla nich również była, dopóki nie dostali drugiej szansy...”

Już te dwa zdania wskazują, że twórcy utrzymali znany z obu wspomnianych wcześniej produkcji czeskiego duetu mroczny, tajemniczy, niepokojący nastrój, podsycany dostrojoną klimatycznie muzą. Również pierwsze screeny pokazują charakterystyczną ciemną, zgaszoną kolorystykę i nie ma co ukrywać, wzbudzają moje duże zaciekawienie. Na jednym bohater znajduje się w pomieszczeniu przypominającym hol jakiejś bazy wojskowej?, kosmicznej?, niemniej naznaczonej ewidentnym piętnem techniki, na drugim – wręcz przeciwnie – w starym, mocno nadwyrężonym przez czas, opuszczonym gotyckim kościele?, zamczysku?

Gdzie ja jestem i co mi tu grozi...?

Twórcy zapowiadają szereg unowocześnień, a to za sprawą nowej, trzeciej wersji silnika – AGDS (Advanced Graphic Development System), gwarantującej lepsze rozwiązania technologiczne, np. trójwymiarowe modele wysokiej jakości, dopracowanie postaci pod kątem takich szczegółów, jak mowa ciała, mimika, umiejętność wyrażania emocji, synchronizacja ruchów warg z tekstem. Realizmu obrazowi doda niewątpliwie innowacja, jaką jest starzenie się bohaterów, a także możliwość przebierania ich i zmieniania im wyglądu. Oprócz tego możemy liczyć na piękne scenerie wzbogacone oddaniem różnych warunków atmosferycznych. Zresztą grafika była mocną stroną wcześniejszych produkcji, więc bez obaw należy nastawiać się na co najmniej tak dobrą ucztę dla oka jak poprzednio.

Gra ma mieć klasyczny interfejs point-n-click (wskaż i kliknij), co – plus widok w trzeciej osobie – jest, jak na mój gust, najlepszym, starym i sprawdzonym rozwiązaniem dla gier typu adventure.

Kto by pomyślał jakiś czas temu, że Czesi staną się potęgą na rynku przygodówek? A jednak wszystko ku temu zmierza, co mnie na przykład cieszy, zawszeć to słowiański akcent, którego może jedynym mankamentem są hmm... przaśne twarzyczki bohaterów, co zwłaszcza panom niespecjalnie dodaje uroku... Ale nic to, jak mawiał imć Wołodyjowski, w porównaniu z całą, nader obiecująca resztą.

Hmm... czyżby dzielny wojak Szwejk...?

Niezbyt wiele wiadomo natomiast na temat fabuły, choć to co wiadomo, wystarczy w zupełności, by narobić potencjalnym graczom niezłego apetytu. Adam Raichl, dwudziestotrzyletni technik wybiera się do pracy jak co dnia w swym przewidywalnym, nieco nudnawym życiu. Rozmyślając o czekającym go jak zawsze wieczorze z dziewczyną, wsiada do samochodu i odpala silnik. I nagle przenika go gwałtowny ból i oślepia rozlewające się dookoła białe światło. Szczęśliwie trwa to moment i doszedłszy do siebie mężczyzna decyduje się ruszyć spod domu. Dla poprawy samopoczucia włącza radio i mimochodem słucha audycji, w której pewien profesor rozprawia o wpływie osiągnięć techniki na człowieka. I kiedy wydaje się, że niepokojące zdarzenie było jakimś wybrykiem wyobraźni, Adam odbiera telefon od znajomego i... zderza się z cysterną przewożącą paliwo. Pojawiają się znajome mu już halucynacje i mężczyzna traci przytomność...

W zasadzie takiego wypadku nie powinien był przeżyć, a jednak... bohater budzi się w nieznanym sobie domku, na nieznanej sobie wyspie, co więcej w nieznanym i nie dającym się jednoznacznie określić czasie.

Wokół niego pojawiają się i znikają postacie z różnych epok, niektóre z nich znikają raz na zawsze... Nie wiadomo, czy to sen, majaki, czy mężczyzna umarł, zwariował, znajduje się w niebie (?), czy może prędzej w czyśćcu (?), a może odbył podróż w czasie lub jest ofiarą jakiegoś makiawelicznego eksperymentu...?

Rytm życia w tym dziwnym miejscu wyznacza dźwięk dzwonu, na komendę którego wszyscy, nawet wbrew własnej woli, zasypiają jak pociągnięte za sznurek marionetki.

Poruszając się po wyspie Adam znajduje w różnych miejscach ukryte tajne wiadomości i to mobilizuje go do samodzielnej próby odkrycia prawdy. Nie chce bezczynnie czekać na swój los, tym bardziej, że nie ma pojęcia, czego się spodziewać, a obawia się, że w każdej chwili może zniknąć, jak wielu przed nim.

Czy kiedykolwiek uda mu się wrócić do swego poprzedniego życia? Który świat rzeczywiście istnieje, co jest realne, a co nie? – gracz z pewnością będzie nie raz wraz z bohaterem zastanawiał się nad odpowiedziami na te pytania. „Nadchodzi noc. Czy będzie to ta ostatnia? Czy też nadejdzie kolejny poranek?" – nie chcąc już więcej zadawać sobie tych pytań, mężczyzna musi stawić czoła tajemnicy, za którą może się kryć wszystko...

I to by było na tyle w kwestii wiedzy o zamiarach twórców względem losów Adama. Gra ukaże się w trzecim kwartale tego roku w Niemczech, a nam pozostaje pozazdrościć sąsiadom i trzymać kciuki za rodzimych wydawców, aby nabrali ochoty na Reprobates, co najmniej takiej jak ja.

kassiopestka

NADZIEJE:

  • szansa na poruszanie się w pięknych i dopracowanych sceneriach, co charakterystyczne jest dla produkcji Future Games i spółki;
  • unowocześniona animacja, po której wiele sobie obiecuję;
  • swoisty, mroczny klimat, będący gwarancją dobrej zabawy;
  • sensowne i na przyzwoitym poziomie trudności zagadki, tworzące interesującą i kierująca się logiką całość, tak przynajmniej było do tej pory i raczej brak podstaw sądzić, by w tym przypadku miało być inaczej;
  • interesująco zapowiadająca się fabuła;
  • zważywszy również niewygórowaną cenę poprzedniczki, czyli Nibiru, można oczekiwać i tym razem wyjścia naprzeciw kieszeniom niespecjalnie zamożnej klienteli.

OBAWY:

  • oby twórcy nie przesadzili zanadto z udziwnianiem historii i gmatwaniem losów głównego bohatera, bo nie lubię poruszać się po grze jak pijany zając;
  • oby gra miała szanse w ogóle zawitać na ekrany polskich komputerów, czego sobie i Państwu życzę – amen.
Reprobates: U Bram Śmierci

Reprobates: U Bram Śmierci