Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 13 października 2011, 14:01

autor: Adam Kaczmarek

Raport z beta-testów gry Battlefield 3 - Caspian Border

Finisz beta-testów gry Battlefield 3 przyniósł możliwość poszalenia w trybie Conquest na mapie Caspian Border. Oto nasze wrażenia.

W poprzednim tekście dotyczącym otwartych beta-testów Battlefielda 3 skupiłem się na trybie Rush i mapie Operation Metro. W ostatni weekend twórcy sprawili fanom miłą niespodziankę i otworzyli serwery z „Kaspijską granicą”, na której walka toczy się już o flagi. Dzięki temu zabiegowi mogłem w azjatyckiej lokacji pobawić się znacznie dłużej oraz wyciągnąć odpowiednie wnioski. Do rozegrania kilkudziesięciu rund podszedłem z licznymi pytaniami, na jedno z nich – czy Battlefield 3 może być duchowym spadkobiercą genialnej „dwójki” – poznam odpowiedź dopiero za 2 tygodnie.

Jak wspomniałem wcześniej, Caspian Border to mapa zdecydowania różniąca się od paryskich tuneli metra. Nie chcę przytaczać konkretnych liczb, ale rozmiar i przede wszystkim jakość wizualna biją na łeb klaustrofobiczny poziom z „Gorączki”. Wpływa to na rozgrywkę dwojako. Po pierwsze – punkty za rundy są mniej imponujące, a awanse wydają się przy Conqueście trochę lepiej zbalansowane (jednakże pewne poprawki będą mile widziane). Po drugie – nie dochodzi już do morderczych starć z użyciem granatów i ładunków C4. Łażenie ze zgranym składem nacechowane jest mniejszą dawką przewidywalności – chcąc rozwalić skrzynie M-COM, zawsze natrafialiśmy na spory opór wroga, tu flagi można przejąć bez większego uszczerbku na zdrowiu.

Ukrywanie się za przeszkodami w Battlefieldzie 3 jest bardzo wskazane.

I właśnie ta większa losowość na polu walki – sytuacja zmienia się dynamicznie, raz wygrywamy my, raz oni – spowodowała, że koszmar pod tytułem „masakra w metrze” odszedł w niepamięć. Po spojrzeniu na Caspian Border wiem jedno. Tryb Rush w pełnej wersji sprawdzę wyłącznie z dziennikarskiego obowiązku, to Conquest dalej rządzi i dzieli w serii Battlefield. Wracając jeszcze do oprawy wizualnej, muszę podkreślić elastyczność silnika Frostbite w wersji 2.0. Jak doskonale pamiętacie, mapa Operation Metro miała bardzo dobre oświetlenie i efekty specjalne w postaci ognia, dymu, iskier etc. Z oczywistych względów Caspian Border tych fajerwerków nie posiada, broni się natomiast znakomitymi cieniami oraz teksturami roślinności. Aby się o tym przekonać, wystarczy odwiedzić punkt o nazwie Forest i przyjrzeć się przepięknym promieniom słonecznym przebijającym się przez korony drzew. Gęste zarośla idealnie posłużyły mi za kamuflaż. Oczywiście wszelkie struktury, jak np. budynki, można niszczyć, aczkolwiek pełnej destrukcji otoczenia brak.

Nie samym łażeniem jednak żołnierz w Battlefieldzie 3 żyje, od czasu do czasu trzeba skorzystać z jakiegoś środka transportu. Najszybszy i najbardziej pojemny jest Growler po stronie Amerykanów oraz Buggy u Rosjan. Te zwinne oraz mobilne wozy wykorzystywane były przede wszystkim do opanowania pierwszych flag po rozpoczęciu rundy. Pojazdy wyposażone są w karabin maszynowy, ale ten jest wyjątkowo ciężki oraz wolny przy zmianie pozycji (miły ukłon w stronę realizmu). Niezłym wsparciem okazały się czołgi, do których wchodzą 2 osoby. Jeżeli jednak na pokładzie nie znajdował się choćby jeden Inżynier – zamieniały się w kupę złomu pod naporem rakiet.

Na osobny akapit zasługują helikoptery oraz samoloty. Wracają one po dłuższej nieobecności i robią to w dziwnym stylu. Twórcy informowali fanów, że prędkość aeroplanów będzie minimalnie wyższa niż w Battlefieldzie 2. Mimo wszystko, obserwując zmagania powietrzne na Caspian Border, śmiem twierdzić, że maszyny te są jednak trochę wolniejsze i bardziej ociężałe. Największym błędem koncepcyjnym jest konieczność odblokowania flar. W początkowych etapach samoloty okazywały się raczej kiepską bronią i wsparciem dla walczącej piechoty. Zabrakło też lepszej komunikacji na linii pilot-ziemia, ale akurat tę niedoróbkę można usprawiedliwić nieobecnością menu rozkazów. W podobnej sytuacji były helikoptery bojowe. Latający nisko, aczkolwiek posiadający niesamowitą moc Mi-28 narażony został na ostrzał z pojazdów AA i wyrzutni Igła.

Flaga Checkpoint – to o nią walczyły obie strony.

Rozgrywka na Caspian Border pokazała również, jak bardzo poważnie DICE musi podejść do niedoróbek wersji beta. Niektóre z nich skutecznie przeszkadzały w drużynowym potraktowaniu gameplayu. O nieszczęsnej minimapie (oraz braku ogólnej mapy taktycznej) wspomniałem już wcześniej, ale jest to rzecz, którą trzeba ciągle Szwedom wypominać. Te parę nieczytelnych kresek na krzyż to nie jest to, czego spodziewaliśmy się od doświadczonego studia. Drugim niezwykle ważnym elementem jest system składów. Ostatnie wypowiedzi na oficjalnym blogu wskazują jednak na rozwiązanie tego problemu w dniu premiery. Liczne starcia wykazały również pewne braki w kodzie sieciowym. Lagów nikt nie lubi, a te występowały zbyt często.

Zaproszenie sporej liczby graczy do trybu Conquest okazało się zbawienne dla testów. Jest to o tyle przyjemne, że w poprzednim artykule wyraziłem pewną dezaprobatę wobec polityki DICE. „Kaspijska granica” wyraźnie pokazała, że w grze tkwi spory potencjał, aczkolwiek kilka przykrych niedopatrzeń wciąż ciągnie się za tym tytułem. Mam nadzieję, że po uruchomieniu Battlefielda 3 będę mile zaskoczony pracowitością Szwedów.

Adam „eJay” Kaczmarek

Battlefield 3

Battlefield 3