Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 10 sierpnia 2007, 14:14

autor: Marek Grochowski

Pro Evolution Soccer 2008 - zapowiedź

Czy w tym roku tokijski oddział Konami także oczaruje świat piłkarskim symulatorem na najwyższym poziomie? A może zmiana numeracji w tytule gry oznaczać będzie jedynie początek odcinania kuponów od jej popularności?

Osiem i pół miliona – tylu właśnie nabywców znalazła dotychczas szósta odsłona serii Pro Evolution Soccer (znanej w Azji jako Winning Eleven). Dowodzi to faktu, że kopanka, która jeszcze przed kilkoma laty ledwo kojarzyła nam się z odległą Japonią, dzisiaj szturmem zdobywa zarówno tereny położone na wschód od Uralu, jak też Europę, Australię i Amerykę. Czy w tym roku tokijski oddział Konami, prowadzony przez niezmordowanego Shingo „Seabassa” Takatsukę, także oczaruje świat piłkarskim symulatorem na najwyższym poziomie? A może zmiana numeracji w tytule gry oznaczać będzie jedynie początek odcinania kuponów od jej popularności?

Przekonamy się o tym zapewne dopiero w chwili uruchomienia Pro Evolution Soccera 2008, jednak już dziś możemy ukradkiem przypatrzeć się temu, co szykują dla nas programiści z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nowinek, wbrew panującej ostatnio modzie, będzie całkiem sporo. Pierwsza i zarazem najważniejsza z nich to moduł Teamvision (nie mylić z „Television”), mający zrewolucjonizować pojęcie Sztucznej Inteligencji, z jakim spotykaliśmy się dotychczas w sportówkach. Koniec ze schematycznymi, „jedynymi słusznymi” akcjami, po których mogliśmy być pewni, że uderzona przez nas futbolówka zatrzepocze w siatce. Teraz komputerowi oponenci będą wyposażeni w niezwykle przebiegły, adaptatywny zmysł, pozwalający im na bieżąco dostosowywać się do naszej taktyki i sposobu rozgrywania piłki.

Cristiano Ronaldo, tegoroczna twarz Pro Evolution Soccera.

Rywale zapamiętają patenty, jakimi posługujemy się przy zdobywaniu bramek, rozpracują warianty rozgrywania stałych fragmentów gry i w mig wyczują, która z naszych gwiazd powinna zostać lepiej przypilnowana. Po przejściu do ataku z kolei prowadzeni przez komputer zawodnicy postarają się lepiej wykorzystać luki w naszej obronie, organizując atak pozycyjny albo szybką kontrę. Teamvision obowiązywać będzie na wszystkich poziomach trudności, co sprawi, że walka z wirtualnym przeciwnikiem stanie się wyzwaniem nawet dla najbardziej zaawansowanych graczy – tych, którzy dotąd nudzili się w trybach single i byli zmuszeni do wcześniejszego szukania emocji w sieci. Poza opisanym systemem powinniśmy przygotować się również na mnóstwo nowych zwodów (np. Heel Dash), zagrań defensywnych w stylu ciągnięcia rywala za koszulkę oraz modyfikacji w rozwiązywaniu rzutów wolnych. Broniąc się, zadecydujemy zarówno o liczbie, jak i ustawieniu zawodników stojących w naszym murze (najwyżsi przy krótkim słupku, ci o mniejszych gabarytach na długim), a szykując się do szturmu na bramkę, będziemy mogli umieścić w bloku przeciwników własnego agenta. Poprzestawia on szyki we wrogiej konstrukcji i pozwoli nam na zaskoczenie golkipera silnym, mierzonym uderzeniem.

Ciekawie zapowiada się aspekt tzw. jaskółek, czyli popularnego na rodzimych boiskach symulowania fauli. Chcąc zanurkować na polu karnym, będziemy zobligowani do jednoczesnego użycia trzech przycisków naszego kontrolera. Przy odrobinie szczęścia po wykonaniu sprytnego manewru sędzia nabierze się na to, że zostaliśmy potraktowani niezgodnie z przepisami i bez zastanowienia wskaże na jedenasty metr. W przeciwnym razie arbiter zatrzyma grę, pokręci z politowaniem głową i wyciągnie z kieszeni żółty kartonik, by ukarać nim nieudolnego, boiskowego cwaniaka. Powyższy pomysł może wydać się cokolwiek kontrowersyjny, więc Konami uspokaja, że jeżeli gracze odbiorą go negatywnie, w kolejnych edycjach gry zostanie on wyeliminowany. Mówiąc o faulach, nie można również nie wspomnieć o przyspieszonej animacji wznawiania gry po niewielkim przewinieniu – chcąc natychmiast podać piłkę do swego kolegi, nie będziemy zmuszeni do obserwowania przez moment ciemnego ekranu. Nasz zawodnik od razu po gwizdku ustawi łaciatą w wyznaczonym miejscu i czym prędzej kopnie ją w kierunku partnera z zespołu.

Doprawdy trudno zarzucić panom w białych strojach defensywny styl gry.

W Pro Evo 2008 nie zabraknie też poprawionej fizyki. Zgodnie z obietnicami „Seabassa” i spółki, gracze będą mieli jeszcze większą kontrolę nad futbolówką, co pozwoli im na wykonywanie coraz to ciekawszych, i skuteczniejszych zarazem, sztuczek. Niewykluczone, że producent sportówki wykorzysta przy tym specyficzne właściwości nowoczesnego pada SIXAXIS, kontrolera PlayStation 3, ale nie oznacza to bynajmniej, że właściciele pecetów powinni czuć się pokrzywdzeni. W tym roku bowiem oni także dostaną do swojej dyspozycji bardziej szczegółową, next-genową oprawę graficzną. Poza podbiciem rozdzielczości zaoferuje ona realistyczny wygląd piłkarzy (perfekcyjnie wykonane facjaty, poruszające się na wietrze włosy), ulepszoną mimikę (szerokie uśmiechy po strzeleniu gola, grymasy smutku po jego stracie) oraz bogatszą gestykulację, widoczną w premierowych cutscenkach. Na atrakcyjności zyskają nawet stroje kopaczy, wzbogacając się chociażby o takie walory, jak delikatne falowanie koszulek w trakcie szybkiego biegu czy realistycznie wykonane getry, poprawiane przez zawodników podczas przerw w grze. Gdyby i to powodowało u nas jedynie ziewanie, powinniśmy przyjrzeć się widowiskowym paradom bramkarzy oraz zwrócić uwagę na fakt, że gdy będziemy bronić rzuty karne w pojedynku z komputerem, kamera przeniesie nas tuż za plecy golkipera.

Konami szykuje ponadto inne rzeczy, których dotąd w PES-ie nie widzieliśmy: multum przydatnych wykresów, niespotykany stopień interakcji z mediami oraz aktywną społeczność kibiców. Dla zbudowania ciekawszej atmosfery nasi piłkarze będą udzielali licznych wywiadów, mających wpływ nie tylko na sposób postrzegania ich klubu przez prasę, ale działających również na morale całego zespołu. Dopingujący gwiazdorów fani z kolei dadzą upust własnym emocjom, spotykając się w pubach, gdzie nieodłącznym elementem imprez, prócz hektolitrów piwa, będą sporych rozmiarów ekrany, na których odziani w klubowe barwy, trójwymiarowi kibice zobaczą w akcji swoją ulubioną drużynę. Jak nietrudno się domyśleć, widzowie będą żywo reagować na jej poczynania, ciesząc się po każdym zwycięstwie i kryjąc twarze w dłoniach w przypadku niekorzystnego wyniku.

„To nieprawda, że mecz został przez nas kupiony. Tamci dali więcej!”

Mało tego, w Pro Evolution Soccer 2008 dane nam będzie obserwować również to, co dzieje się na ławce rezerwowych naszej drużyny. Po zatrzymaniu gry na ekranie pauzy zobaczymy małe okienko, obrazujące zachowanie trenera oraz piłkarzy pełniących rolę zmienników. Niejednokrotnie będziemy więc świadkami wybuchowych reakcji swojego coacha lub intensywnych rozgrzewek piłkarzy przy bocznej linii boiska w chwili, gdy do ostatniego gwizdka pozostało zaledwie kilkanaście minut, a my wciąż mamy do odrobienia straty z pierwszej połowy. Bardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że gdy uda nam się zdobyć zwycięskiego gola na sekundy przed końcem meczu, wspierająca nas ekipa wbiegnie w euforii na murawę, aby dzielić radość wraz ze swymi kolegami z pierwszego składu.

Być może takie właśnie drobiazgi odciągną naszą uwagę od niewielkiej liczby autentycznych klubów, jakie pojawią się w grze. Wiadomo bowiem, że zaledwie niewielki procent prawdziwych teamów może zostać zaimplementowany do PES-a bez naruszenia licencji wykupionej przed kilkoma laty przez Electronic Arts z myślą o serii FIFA. Po raz kolejny więc społeczność moderów będzie miała sposobność do wykazania się umiejętnościami przy tworzeniu amatorskich patchów. Taka konieczność dosięgnie na pewno Niemców, którzy dowiedzieli się już, iż w nadchodzącej symulacji zabraknie ich ukochanej Bundesligi. Podobnie sprawa może wyglądać, jeśli chodzi o Premiership, ponieważ dotychczas potwierdzono obecność jedynie dwóch zespołów z Anglii – Newcastle United oraz Tottenhamu Hotspur.

W tej sytuacji możemy być dumni, że w Pro Evo 2008 zobaczymy przedstawiciela rodzimej Orange Ekstraklasy, Wisłę Kraków. Poza nią namiastką polskości w nowym dziele Japończyków pozostanie już tylko biało-czerwona drużyna narodowa i poszczególni reprezentanci naszego kraju, grający w zespołach zagranicznych. Dla odmiany pełną gamą klubów będą mogły poszczycić się takie ligi, jak: włoska, francuska, hiszpańska i holenderska, a jeżeli dorzucimy do tego jeszcze egzotyczną kadrę Wybrzeża Kości Słoniowej albo Ghany, zdamy sobie sprawę, że z prawdziwymi nazwiskami zawodników czy herbami drużyn nie będzie aż tak źle.

W tym roku Konami pozwoli nam również poeksperymentować z rozbudowanym edytorem, umożliwiającym m.in. tworzenie nowych piłkarzy (nawet z wykorzystaniem własnego zdjęcia) oraz projektowanie własnych stadionów – zawsze to miło móc przenieść do wirtualnego świata widok ze swojego podwórka. Pod naszą kontrolę oddane zostanie także zarządzanie utworami muzycznymi, umilającymi przesiadywanie w menu. Sami przyporządkujemy interesujące nas piosenki do poszczególnych trybów gry tak, by nie zanudzić się monotonnymi dźwiękami. A będzie co przestawiać, bo w grze usłyszymy kilkadziesiąt premierowych kawałków, reprezentujących takie gatunki, jak Jazz, Pop, Rock albo Punk.

Shingo Takatsuka we własnej, wirtualnej osobie.

Pro Evolution Soccer 2008 ukaże się na rynku jesienią bieżącego roku, jednak tak naprawdę pierwsza okazja do przetestowania dzieła w akcji nadarzy się jeszcze w te wakacje – dziecko programistów z Kraju Kwitnącej Wiśni zostanie zaprezentowane podczas niemieckich targów Games Convention, zaplanowanych na przedostatni tydzień sierpnia. To właśnie tam zobaczymy, czy Shingo Takatsuka i jego kompani nie zmarnowali ostatniego roku, spoczywając na laurach i dopieścili swój tytuł w takim stopniu, abyśmy mogli spokojnie powiedzieć o nim, że zasługuje na nowe cyferki w nazwie, a co za tym idzie, także na wsparcie naszymi ciężko zarobionymi pieniędzmi.

Marek „Vercetti” Grochowski

NADZIEJE:

  • system Teamvision, który ma szansę uatrakcyjnić potyczki z komputerem;
  • dopieszczona grafika, która wreszcie wykorzysta potencjał tkwiący w pecetach;
  • multum nowych zagrań, których trenowanie wypełni nam co najmniej kilka miesięcy.

OBAWY:

  • wybrakowana licencja odstraszy od gry fanów mniej popularnych zespołów;
  • interakcja z mediami może okazać się jedynie niepotrzebnym, przeszkadzającym elementem;
  • widok przesiadujących w pubach kibiców nie zastąpi nam stadionowych emocji.
Pro Evolution Soccer 2008

Pro Evolution Soccer 2008