Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 10 listopada 2005, 12:31

autor: Piotr Bielatowicz

Prince of Persia: The Two Thrones - przedpremierowy test

Trzecia część lubianej serii rozchodzącej się w milionach egzemplarzy sztuk - czy niezbyt korzystne wrażenie wyniesione z targów GC zmieni dobrą passę Księcia Persji? Raczej nie. :-) Pełniejsza odpowiedź w naszym beta teście.

Przygody Księcia Persji należą zdecydowanie do jednej z najważniejszych serii w historii elektronicznej rozrywki, plasując się w ścisłej czołówce gier zręcznościowo-przygodowych. Rozwodziłem się już jednak nad nią przy okazji zapowiedzi Warrior Within, która okazała się hitem dorównującym swej poprzedniczce. Sukcesowi trójki zaszkodzić może chyba tylko nasycenie tematem lub zawalenie któregoś z kluczowych elementów przez autorów. Jak wynika jednak z wstępnego zapoznania się z grą, prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest znikome.

Od pierwszych chwil uruchomienia bety uderza nas klimat – mroczny, przywołujący na myśl raczej część drugą niż rozpoczynające serię w trójwymiarze Sands of Time (nie wliczam wypadku przy pracy – pecetowego Prince of Persia 3D). Substytut intra stanowią urywki scenek, ze ślicznym kolażem ręcznie rysowanych artworków w tle z prerenderowaną grafiką 3D. Całość cechuje aż może nazbyt dynamiczny montaż, z voice overem obowiązkowo zachrypniętego lektora o basowym, złowieszczym brzmieniu – wykorzystany on został do skrótowego przedstawienia fabuły.

Książę został w niej po raz kolejny wykiwany przez „złych”, i aby temu zapobiec, musi stoczyć heroiczną (a jakże) walkę z siłami nieczystymi, reprezentowanymi przy okazji ponoć również przez alter ego samego księcia. Ogółem, nic wybijającego się ponad inne tego typu produkcje, za wyjątkiem może strony estetycznej. Nieco irytujący jest za to brak możliwości włączenia podpisów, zarówno w filmikach, jak i podczas scenek podczas gry. Nieco zniechęcić to może osoby słabiej znające angielski. Za lekki minus poczytać można także niemożność pomijania scenek przy drugim ich oglądaniu.

Prezentację gry miałem okazję zobaczyć już parę miesięcy temu, podczas targów Games Convention w Lipsku, i muszę przyznać, iż wrażenie wyniesione stamtąd było zdecydowanie negatywne. Na pierwszy rzut oka z nowości w grze pojawiały się tam tylko częste szarpanie animacji, aż niemiło było patrzeć, oraz jazda rydwanem (zwalniająca jeszcze gorzej). Wersji beta, którą otrzymałem około trzech miesięcy później, wciąż brakuje trochę do perfekcji pod paroma względami, widać jednak naprawdę dużą ilość pracy włożonej w dopracowanie tego tytułu. Jeśli autorzy utrzymają takie tempo aż do premiery, końcowy produkt nie powinien mieć większych problemów z ponownym podbiciem serc graczy (oraz portfeli).

Framerate w obecnej wersji miewa dość częste, ale lekkie i jedynie chwilowe zwolnienia. Sama zaś grafika prezentuje się jak zwykle w tej serii bardzo smacznie. Ładna, stonowana kolorystyka ożywiona jasnymi ogniami (pochodnie, lawa) i miedziano-złotymi elementami jest nie tylko przyjemna dla oka, ale buduje też doskonale klimat świata opanowanego przez demony i mroczne siły. Dużo w grze zaimplementowanych jest też różnego rodzaju optycznych zmiękczaczy obrazu, od mgieł przez lekkie poświatę wokół obiektów – może nie aż tak rzucającą się w oczy jak w Fable, ale i tak wpływającą na odbiór. Zwłaszcza że w testowanej wersji zdarzało się w przypadkowych sytuacjach tym efektom nagle znikać, co wypadało średnio.

Animacja postaci była elementem mocno chwalonym we wszystkich częściach serii i tutaj również zasługuje na pozytywną wzmiankę. Wachlarz ruchów jest szeroki i prezentuje charakterystyczną dla księcia kompilację modnych obecnie trendów – od biegania po ścianach i odbijania się od nich do praktycznego wykorzystywania otoczenia (słupów do obejmowania, gzymsów do zwisania, zasłon do zsuwania się). Nieco ograniczona precyzja tych ruchów (jak brak konieczności dokładnego timingu podczas większości skoków czy obrót o dziewięćdziesiąt podczas wspinania się po palach) ułatwiają nieco rozgrywkę i przesuwają lekko kategorię gatunkową z platformowej na bardziej logiczną. Nie liczy się, więc w tej części gry aż tak bardzo zręczność, a raczej łączenie ruchów w odpowiednie sekwencje, dzięki którym jesteśmy w stanie przebyć płynie w jednym ruchu nierzadko zakręcony i długi szlak z jednego końca komnaty na drugi. Zostały tutaj także zachowane zdolności Księcia związane z Piaskami Czasu (jak koronne cofanie nieudanych fragmentów gry).

Drugi kluczowy element rozgrywki to oczywiście walka, wysunięta w ostatnich dwóch częściach na plan pierwszy. W trzeciej odsłonie dostaliśmy rozwinięty model z poprzedniczek. Składa się nań, poza dekapitacjami wrogów w zwolnionym tempie, możliwość wyprowadzania całego szeregu kombosów czy walki dwoma broniami na raz.

W wersji testowej podczas walki również zdarzają się bugi – czasem ciosy ewidentnie celne nie „wchodzą” w przeciwników, Ci ostatni mają zaś tendencję do wylatywania za ściany. Księciu zresztą też do się zdarza (np. przechodzenie przez zamkniętą bramę). Pomijając jednak robocze niedopracowania, model jest zarazem szalenie efektowny i cieszący grającego. In plus poczytuje się także kamerę z dużą swobodą kalibracji i odpowiednio dobraną bezwładnością (opóźnieniem centrowania za postacią).

Muzyka jest bliższa gatunkowo raczej części pierwszej, które to stwierdzenie znaczenie ma o tyle małe, że przygrywa ona głównie podczas walk (a te mają tendencję do kończenia się przed czasem z powodu zabójstw z ukrycia lub w/w wylatywania przeciwników). O dźwiękach niczego szczególnego powiedzieć nie można – ot, brak powodów do krytyki i tyle.

Elementem nie wspomnianym dotychczas, a wpływającym dodatnio na ocenę gry, jest design poziomów oraz ich umiejscowienie. Ten pierwszy ma oczywiście niebagatelne znaczenie dla rozgrywki, zwłaszcza podczas przedzierania się przez ciekawie zaprojektowane ścieżki prowadzące nas ku kolejnym checkpointom (przydaje się tutaj także zachowany z poprzednich części podgląd całego pomieszczenia z kamery „krajobrazowej”). Drugi wspomniany element, to bardzo klimatycznie zaprojektowany Babilon z zigguratopodobną Wieżą Babel.

Reasumując, pomimo iż skupiłem się trochę na wyliczaniu niedociągnięć, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo na wyeliminowanie ich w wersji końcowej. Jakkolwiek wpływają one dość mocno na odbiór, a częściowo i radość z gry, nie przysłaniają jednak faktu, iż Prince of Persia: The Two Thrones jest tytułem bardzo dobrym. Rewolucyjnych elementów nie wprowadzono, ale też i nikt ich nie oczekiwał ani się nie spodziewał. Widać inspirację znanymi i lubianymi hitami, widać rozwój w kolejnych częściach gry, widać postępy w usuwaniu błędów i dopracowywaniu detali. Kolejny porządny tytuł z serii.

Piotr „CCT” Bielatowicz

NADZIEJE:

  • ciekawe lokacje (Babilon, Wieża Babel);
  • wygodna kamera;
  • dużo ruchów, elementy logiczne.

OBAWY:

  • jeszcze dużo błędów do poprawienia.
Prince of Persia: Dwa Trony

Prince of Persia: Dwa Trony