autor: Malwina Kalinowska
Polski finał World Cyber Games 2005
Zaczął się październik, a wraz z nim finały rozgrywek WCG organizowane pod elektronicznymi skrzydłami Samsunga. Na ostateczne eliminacje polskich zawodników wybrano warszawskie centrum handlowe Blue City.
Zaczął się październik, a wraz z nim finały rozgrywek WCG organizowane jak zwykle pod elektronicznymi skrzydłami Samsunga. Impreza organizowana od 2000 roku nabiera coraz większego rozmachu, co powinno przyczynić się do popularyzacji zarówno mistrzostw, jak i gier komputerowych w ogóle. Tym razem na ostateczne eliminacje polskich zawodników wybrano warszawskie centrum handlowe Blue City. Organizatorzy z firmy Samsung zdecydowali się na to miejsce, by szerzej otworzyć świat wirtualnych bitew i pokazać go także ludziom, którzy po prostu przychodzą po zakupy. W tym celu scena, rzutniki i ekrany plazmowe transmitujące rozgrywki zostały rozmieszczone niemal na całym, ogromnym terenie centrum handlowego. Zatrudniono dziesiątki hostess promujących sprzęt i usługi sponsorów, a głosy prowadzących: Pezeta i Krugera rozlegały się w głównym atrium. Prócz głównych rozgrywek odbyły się też liczne konkursy dla widzów i tradycyjnie już konkurs sztuki cyfrowej „Cybertalenty”.

W eliminacjach do tegorocznych finałów krajowych WCG wzięło udział za pośrednictwem Internetu ponad 4 tysiące zawodników. Ich zmagania trwały dwa miesiące, aż w końcu w sierpniu wyłoniono finalistów. W kategorii WarCraft do finału trafili: Tomasz Rutkowski, Dominik Targosz, Michał Rybak, Piotr Michalski, Robert Błędowski, Dariusz Kramp, Bartosz Migacz i Przemek Wadoń. Mistrzami StarCrafta okazali się: Marcin Ziniewicz, Artur Michalak, Krzysztof Czerwiński, Dawid Al-Dughaither, Dominik Rogacki, Damian Danilewicz, Darek Ludwig i Daniel Dunajski. O mistrzostwo Counter-Strike’a walczyły cztery pięcioosobowe zespoły: Steelhand Gold, Fear Faktory, Daj Boże Rozum i Team Pentagram, który podobnie jak w ubiegłym roku okazał się najlepszy.

Tym razem jednak konkurencja okazała się tak mocna, że końcowe rozgrywki dostarczyły sporo emocji. Sami zwycięzcy przyznali, że poziom zawodów wzrósł, a przeciwnicy wzbudzali respekt. To dobrze, bowiem czas wreszcie, by nasi zawodnicy zaczęli przynajmniej zagrażać Koreańczykom, którzy jak do tej pory zgarniali najwięcej nagród w rozgrywkach międzynarodowych. My jeszcze nie możemy się pochwalić żadnym medalem, ale miejmy nadzieję, że to tylko kwestia czasu, a zwłaszcza treningu.