Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Dark Souls: Remastered Publicystyka

Publicystyka 26 kwietnia 2021, 15:27

Nienawidzę bydlaka - najgorszy boss z Dark Souls to nie ten, o którym myślicie

Najgorszy boss w pierwszych Soulsach? Nie, to nie Ornestein i Smaugh, choć ten gorszy czasem pojawia się także, kiedy walczę z nimi. Szczerze go nie cierpię.

Jest wielu przeciwników w pierwszych Dark Soulsach, którzy są irytujący i trudni do przejścia. Momentami ma się wrażenie, że cały projekt etapu został stworzony wręcz złośliwie. Idąc do pajęczej wiedźmy Quelaag, przechodzimy przez trujące błoto. Żeby dotrzeć do Czterech Króli, musimy wędrować całą drogę od ogniska w kaplicy Firelink, a bezłuski smok Seath chowa się na końcu jaskini, którą przemierzamy po niewidzialnych mostach. Oczywiście wszystkie te atrakcje powtarzamy przy każdej próbie zabicia danego oponenta. Nie to jednak jest najgorsze.

Sami przeciwnicy również, co oczywiste, zostali zaprojektowani tak, by nie ułatwiać nam zadania. Gdy już czujemy, że jesteśmy bliscy zabicia gargulca na dachu katedry, pojawia się drugi, który nie dość, że dołącza do pierwszego, to jeszcze zieje ogniem, na co nie jesteśmy przygotowani. capra demon nie był taki groźny, ale chował się w ciasnym fragmencie mapy z dwoma psami. Nawet nie było gdzie odskoczyć. No i przede wszystkim pierwsze spotkanie z większością wrogów kończyło się odkryciem, że my jednym ciosem zabieramy im jedną dwudziestą paska, a oni nam trzy czwarte.

Za pierwszym razem nie jest łatwo tu dotrzeć

Tak naprawdę są to jednak drobiazgi. Coś, co robi wrażenie na niedoświadczonych graczach. Niedoświadczonych, jeśli chodzi o tę konkretną grę. Osobiście jestem zdania, że Dark Souls poziomem trudności nie zbliża się nawet do dowolnej sieciowej strzelanki. W Battlefieldzie trzeba mieć oczy dookoła głowy, słaby dźwięk przestrzenny może sprawić, że za późno zareaguje się na zagrożenie, a przeciwnik za każdym razem potrafi zachować się zupełnie inaczej. To jest trudne.

To nie jest takie trudne... jak już nauczymy się gry na pamięć

Dark Souls możemy się po prostu nauczyć na pamięć. Udowadniają to speedrunnerzy, którzy przechodzą tę grę w mniej niż 30 minut. Udowadniam to ja sam. Pierwszy raz zagrałem w to rok temu na Switchu i przeszedłem całą grę, a następnie jej (mniej więcej) połowę w New Game Plus. Teraz gram znowu, już na pececie. Wczoraj w ciągu jednego dnia wszedłem do ścieków pod Undead Burgiem, pokonałem tam smoka, potem wiedźmę Quelaag i jeszcze zdążyłem przejść cała fortecę Sena, zabić żelaznego golema i zakończyć sesję przy ognisku w Anor Londo.

Nie piszę tego, żeby się chwalić, raczej po to, żeby pokazać, że chwalić się nie ma czym. Za pierwszym razem wspomniana wiedźma uśmierciła mnie przynajmniej 30 razy. To była droga przez mękę, która zajęła mi chyba dwa dni. I to same próby pokonania Quelaag, nie mówiąc już o dotarciu do pozycji startowych.

Żelazny golem akurat nawet za pierwszym razem nie był trudny, ale dojście do niego trwało godzinami. Każde wahadło, każda płytka aktywująca pułapkę i lecąca w dół kula były elementem, którego trzeba się było nauczyć, wykuć na blachę, a to wymagało prób – a więc i czasu. Nie chodzi o to, że ktoś mógłby nie dać rady tego przejść. Mógłby tylko stracić cierpliwość i włączyć jakąś „normalną grę”.

Za tymi drzwiami czeka przygoda w stylu Indiany Jonesa - węże, kamienne kule

Wczoraj wyeliminowałem Quelaag za pierwszym razem. Nie musiałem nawet pamiętać o wszystkich jej ruchach i wszystkich zapowiadających je znakach. Wystarczyło po prostu zwracać uwagę na animacje. Każdy atak jest tu zawczasu sygnalizowany i nieważne, że wyleciało mi z głowy, czy głaskanie pajęczego ciała przez ludzką rękę wiedźmy oznacza plucie lawą, czy też zamach płonącym mieczem. Sama świadomość, że trzeba to obserwować, wystarcza. Oczywiście pomaga też wiedza, jaką broń znaleźć, jak ją ulepszyć, jak zainwestować dusze i gdzie je farmić. Tak, wtedy wiele rzeczy staje się prostsze.

Osobiście jestem fanem miecza czarnego rycerza. Na początkowych etapach gry jest on tak mocny, że czasem miałem wrażenie, jakbym oszukiwał, a i przy ostatnim bossie ten oręż okazał się wystarczający.

Ostatecznie powiedziałbym, że Dark Souls nie jest grą ekstremalnie trudną, tylko raczej czasochłonną. Produkcją z wysokim progiem wejścia i wymagającą cierpliwości. Jest jednak jeden przeciwnik, którego naprawdę się boję. Z czasem potrafi stawać się jeszcze silniejszy niż wcześniej, może zaatakować w każdym momencie, ale wygrana z nim wydaje się faktycznym sensem całej zabawy.

Gdzie możemy spotkać tego drania? Wszędzie

Jeśli graliście, pewnie pamiętacie ognisko w Undead Burgu. To, z którego potem można było się dostać na most z wywerną, jak opuściliśmy drabinę. To dobre miejsce, żeby trochę obrosnąć w piórka i zdobyć kilka leveli. Stamtąd najpierw wyruszamy, żeby zabić czarnego rycerza, potem taurus demona, potem biskupa Havela, by wreszcie udać się w kierunku capra demona.

Od razu po wyjściu z wieży z ogniskiem zabijamy nieumarłego z kuszą i drugiego, który stał na schodach. Potem biegniemy przez most, na którym lądują ogniowe bomby, i wpadamy do pomieszczenia, gdzie jest trzech przeciwników. Jeden z nich wyskakuje na nas zza rogu, gdy tylko przekraczamy próg.

Byłem tu przynajmniej sto razy...

Byłem w tym miejscu może sto razy, może i więcej. Ostatnio dopadł mnie tam wspomniany przeciwnik, najgorszy z bossów – i nie ma sensu dłużej ukrywać, że jest nim mój własny pośpiech, moja arogancja i pewność siebie. Pierwszego nieprzyjaciela uderzyłem jak zwykle, wymachem miecza z rozbiegu, ale coś poszło nie tak i zostało mu trochę życia. Chciałem szybko naprawić swój błąd, ale trzeba było zrobić to na spokojnie, odsunąć się, poczekać na odpowiedni moment. Tymczasem ja postanowiłem szybko załatwić sprawę, bo biegłem gdzieś dalej w jakimś ważnym celu. Przyjąłem cios, drugi, trzeci. Moją poważną już, rozwiniętą postać zabili zwykli nieumarli.

Podobna sytuacja przytrafiła mi się w Północnym Azylu, do którego wróciłem, żeby pohandlować z krukiem Snugglym. Byłem tuż po walce z Havelem. Kiedyś pokonanie go zajęło mi pół dnia, teraz padł za pierwszym razem. Czułem się wymiataczem. Biegłem więc do gniazda wspomnianego ptaka, gdzie przy okazji miałem odzyskać niemałą porcję dusz (żeby było szybciej, po zostawieniu towaru na handel skoczyłem w przepaść). Wypadłem na zewnątrz i szykowałem się już, żeby z rozpędu rozgonić nieumarłych z pochodniami. Zamiast zająć się nimi pojedynczo, wbiegłem w sam środek grupy. Jeden z nich odpalił swój atak, podczas którego macha pochodnią w szale, i zabił mnie jak zwykłą... zwykłego nooba. Dusze zniknęły, a ja znowu dałem się podejść pewności siebie i pośpiechowi.

Najgorzej walczyć z dwoma bossami naraz

Jak możecie się domyślać, największym problemem jest walka z własną niecierpliwością w trakcie starcia z prawdziwym bossem. Nie policzę, ile razy podczas takiej potyczki ginąłem, bo w głowie miałem „jeszcze tylko jeden cios i koniec”. Odpuszczałem sobie ostrożność, ryzykowałem atak na granicy zasięgu broni i na granicy tempa. Bez żadnej pewności, że animacja mojego uderzenia zakończy się przed animacją ciosu przeciwnika.

Najgorzej jest wtedy, kiedy boss wydaje się łatwy. Jakiś tam titanite demon albo nieumarły smok. Jaką on może sprawić mi trudność? I praktycznie zawsze, kiedy tak pomyślę, kończy się to srogim łomotem.

Tak się kończy pośpiech

Z drugiej strony, to nic dziwnego, że się spieszymy. Walki z bossami są nieprzyjemne, chcemy je jak najszybciej mieć za sobą, opuścić lokację, przestać się denerwować i poczuć tę wspaniałą satysfakcję, kiedy wielka maszkara zmienia się w białą mgiełkę. Tak, to jest dobre uczucie, trochę jak po ulubionym batonie, a my musimy zapanować nad tym głodem. Z jednej strony więc gra umie kusić, a z drugiej jej system walki premiuje cierpliwość. Brzmi to tak, jakby ktoś celowo się nad nami znęcał… albo chciał nas czegoś nauczyć.

Jaką lekcję chciał nam dać Hidetaka Miyazaki?

Twórca gry mówił, że głównym założeniem stojącym za wysokim poziomem trudności i taką konstrukcji rozgrywki było uczenie graczy w oparciu o śmierci ich postaci. To brzmi dość jasno, każda próba przejścia gry czegoś faktycznie uczy nas o czekających nas trudnościach. I oczywiste jest, że przede wszystkim, grając w Soulsy, stajemy się lepsi w Soulsy. Czy uczymy się czegoś jeszcze?

Najtrudniejsi przeciwnicy w Soulsach, pośpiech i nasza pewność siebie, uczą nas, że powinniśmy być cierpliwi i pokorni, jeśli chcemy odnieść sukces. Nawet najsłabszego rywala i najmniejszego problemu nie można lekceważyć. To ważna lekcja i warto ją odebrać. Z drugiej strony ci bardziej konkretni wrogowie – bossowie, nieumarli czy demony – uczą nas, że nie ma przeszkody, której nie da się pokonać, jeśli będziemy próbować wystarczająco długo.

Zastanawia mnie jednak niejasne i niedające poczucia tryumfu zakończenie gry. Kiedy o nim myślę, zadaję sobie pytanie: czy każda przeszkoda warta jest tego, by poświęcać na nią czas? Czy wygranymi nie są ci, którzy po drodze zrozumieli, że nie ma też nic złego w tym, żeby zwyczajnie odpuścić? Że nie ma sensu walczyć z samym sobą, żeby dotrzeć do złudnego celu?

Ostatecznie w ten właśnie sposób Dark Soulsy bardzo dobrze wpisują się w moją prywatną definicję znaczenia sztuki narracyjnej. Ma ona według mnie przede wszystkim zmuszać do myślenia. A jeśli tym razem ta niemłoda już gra skłoniła mnie – i być może przy okazji Was – do rozmyślań nad arogancją, pośpiechem, uporem, dyscypliną i umiejętnością mądrego odpuszczania samemu sobie, to chyba znaczy, że spełniła swoje zadanie.

A tymczasem mam do zabicia jeszcze paru bossów. I Wam także polecam.

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Seria Dark Souls jest ważna dla Ciebie, jako gracza?

Tak
68,8%
Nie
31,2%
Zobacz inne ankiety
Dark Souls: Remastered

Dark Souls: Remastered