PlayStation VR | PS VR – budżetowy wybór dla PS5 i PS4. Najlepsze gogle VR
- Najlepsze okulary VR - pomagamy wybrać gogle wirtualnej rzeczywistości
- HTC Vive Pro
- Oculus Quest 2
- PlayStation VR | PS VR – budżetowy wybór dla PS5 i PS4
PlayStation VR | PS VR – budżetowy wybór dla PS5 i PS4
Za około 1 300 – 1 500 złotych można było cieszyć się pełnym i bogatym zestawem (Mega Pack) wirtualnej rzeczywistości z kamerą i solidnym pakietem gier. Od 2016 roku PlayStation VR od Sony sprzedały się w ponad 4 milionach egzemplarzy. Tyle wystarczyło, aby ogłosić gogle najbardziej rozchwytywanym urządzeniem tego typu.
Twórcy gier nie pozostali obojętni wobec tak dużej popularności. Dzięki temu biblioteka gier PSVR już teraz jest spora. Znaleźć w niej można m.in. produkcje przygotowane przez Sony takie jak np. Blood&Truth czy Astro Bot. Konsolowcy mają szansę sięgnąć po wiele innych równie jakościowych gier i z przyjemnością zatopić się w świat wirtualnej rzeczywistości.
Pora na technikalia. Rozdzielczość to 1920x1080 pikseli. Śledzenie ruchów w przypadku kontrolerów DualShock i Move (gracze preferujący strzelanki powinni zainteresować się specjalną linią produktów Aim Controller) sprawia wrażenie nieco przestarzałego. Znacznie lepiej jest w kwestii ograniczenia efektu screen-door. Przynajmniej w porównaniu do wielu starszych gogli PC-VR, takich jak Vive i Rift CV1.
Obraz będzie jeszcze lepszy, jeśli zestaw podłączy się do PlayStation 4 Pro zamiast PlayStation 4 Slim. Dodatkowa moc obliczeniowa jest w środowisku wirtualnej rzeczywistości bardziej widoczna niż podczas grania na telewizorze. Dobrą informacją jest to, że konsola nowej generacji PlayStation 5 współpracuje z pierwszym PSVR i z dużą dozą prawdopodobieństwa można w związku z tym mówić o kolejnej poprawie jakości grafiki VR.
Dzisiaj mało kto sięga już po pierwszą wersję. Ta zniknęła z większości sklepów. Zastąpiła ją PlayStation VR 2 o praktycznie takiej samej specyfikacji i z drobnymi ulepszeniami w obszarze okablowania, HDR, słuchawek oraz umiejscowienia przycisków.
Valve Index
Podobnie jak w przypadku HTC Vive (Pro) i goglach Pimax, Valve Index jest oparty o system wykrywania ruchu Lighthouse. Oprócz okularów VR wymagane są więc dwie stacje bazowe. Nie muszą być one podłączone do komputera. Śledzenie ruchu dla wszystkich gogli korzystających z systemu „Latarni morskiej” jest prawie idealne. Oczywiście, jeśli w pomieszczeniu panują odpowiednie warunki. Wydaje się, że kamery dość łatwo, w odróżnieniu od zintegrowanych aparatów, gubią gracza po zmroku. Nie jest żadną tajemnicą, że kontrolery od Index do poprawnego działania także wymagają stacji Lighthouse.
Valve jest (nadal) jedynym producentem poza Pimaxem, który dba o poszerzanie pola widzenia. Nie zabrakło tu ważnych opcji regulacji. Dopasować do własnych preferencji da się odległość pomiędzy źrenicami i odległość soczewek od oczu. Pozwala to zoptymalizować pole widzenia. Index może pochwalić się szerszym obszarem „roboczym” niż większość konkurencji, ale nie zbliża się do pola widzenia znanego z Pimax 5K+ i 8K.
Ogólna jakość obrazu stoi na wyższym poziomie niż w Oculus Rift S. Tak samo, jak w przywołanym sprzęcie, w Valve Index postawiono na ekran LCD. Efekt screen-door jest trzymany w ryzach. Index jest znacznie lepszy od Rift S w obszarze możliwości audio. Ukryte głośniki w okularach Oculus grają dość cienko w porównaniu do głośników w urządzeniu Valve. Te są umiejscowione nad uszami i oferują zadziwiająco bogaty i okrągły dźwięk. Mikrofon jest na podobnym poziomie. Jego jakość z pewnością zadowoli streamerów i graczy sieciowych.
Testową grą po raz kolejny był Half-Life: Alyx. Gogle Valve spisały się rewelacyjnie. Nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że to właśnie Index zapewnia najlepsze wrażenia w tym tytule. Wyraźna przewaga nad konkurencją była możliwa do osiągnięcia za sprawą kontrolerów. Oczywiście w Alyx można grać również na zestawach z innymi kontrolerami. Warto jednak wiedzieć, że te od Valve Index zadziałają ze wszystkimi goglami zgodnymi z systemem śledzenia ruchu Lighthouse.
Pimax Artisan i Pimax 8K
Nie tylko wielkie i znane marki takie jak Oculus i HTC stawiają na wirtualną rzeczywistość. Interesują się nią także mniejsi producenci. Przykładem jest Pimax, który w odróżnieniu od innych nie tworzy sprzętu z myślą o przeciętnym użytkowniku. Urządzenia tego producenta są skierowane do osób o największych wymaganiach.
Wszystkie obecne okulary Pimax oferują nie tylko niezawodne śledzenie ruchu Lighthouse, ale także bezkonkurencyjnie duże pole widzenia. W przypadku produktów Pimax FoV wynosi do 170 stopni (poziomo). To znacznie więcej niż 130 stopni uzyskane w Valve Index. Obraz VR wydaje się znacznie większy, co pozytywnie wpływa na immersję. Sama jakość ekranu obecnego w nowym Artisan jest porównywalna do Valve Index. Obaj producenci korzystają z matrycy LCD z subpikselami R, G i B, rezygnując z OLED-a. Największą rozdzielczość oferuje Pimax 8K. Łącznie jest to 7680x2160 pikseli. Warto jednak wiedzieć, że mamy tu do czynienia ze skalowaniem w górę. Natywna rozdzielczość to „tylko” 5120x1440 pikseli.
Chociaż Pimax nie osiąga ostrości na poziomie prawdziwego 8K, efekt screen-door jest tu nadal mniej widoczny niż w Artisan i Index. Osoby, które chciałyby rozbudować swój obecny komputer z RTX 2080 Ti na pokładzie, nie mają już na co czekać. Faktyczne 8K pojawiło się w Pimax 8K X. Ze względu na pewne problemy z jakością nie jesteśmy jednak w stanie polecić zakupu urządzenia stworzonego przez Pimax.
Lepszym wyborem wydaje się zamówienie HP Reverb G2. I to nie tylko ze względów technicznych, ale również, a może przede wszystkim tych cenowych. Pimax jak na topowy sprzęt przystało, nie jest tani. Model 5K+ kosztuje 3 699 złotych. Na 8K trzeba wydać jeszcze więcej. Mowa o samych goglach, bez kontrolera i stacji Lighthouse. Pimax 5K został wycofany z rynku przez producenta i obecnie ciężko trafić na oferty jego sprzedaży. Lepiej skierować się w stronę tańszego Artisan.
Szerokiemu polu widzenia towarzyszą problemy techniczne, takie jak zniekształcenia obrazu na krawędziach. Jeszcze większą bolączką jest w tej chwili komfort noszenia. Prosty pasek na głowę nie wystarcza – okulary się chwieją, a sama konstrukcja gogli mocno naciska na nos. Producent wie o problemie. Jako rozwiązanie proponuje zakup bardziej komfortowego mocowania z wbudowanymi słuchawkami. No właśnie, zakup. Dodatkowy koszt przy i tak już drogim urządzeniu. Wydaje się, że twórcy się nieco pogubili i zamiast tworzenia wielu modeli i dodatkowych opcji powinni skupić na dopracowaniu jednego urządzenia.
HP Reverb G2
Urządzenia VR pierwszej generacji zgodne z platformą Windows Mixed Reality (WMR; w Polsce znanej jako Rzeczywistość Mieszana Windows) zniknęły ze sklepowych półek i są dostępne w najlepszym przypadku z drugiej ręki. Mowa tu o sprzęcie takich producentów jak Lenovo, Dell, Acer i HP. Za niską cenę oferowały one dostateczną jakość śledzenia ruchu przy użyciu tylko dwóch kamer. Jakość obrazu była zadowalająca, ale urządzenia nie nadawały się do tytułów wymagających ruchów o dużej intensywności, takich jak Beat Saber i Blade and Sorcery. Po gogle chętniej sięgali gracze preferujący symulatory, którzy już wcześniej korzystali z kontrolerów typu kierownice i drążki.
Dalsza ewolucja była udziałem HP Reverb, który przyniósł polepszoną jakość obrazu i rozdzielczość 2160x2160 pikseli „na każde oko”. Atutem wynikającym z wysokiej rozdziałki było zmarginalizowanie tzw. efektu screen-door – artefaktów w postaci widocznych linii oddzielających piksele. Jednocześnie urządzenie korzystało ze znanego, ale autorsko poprawionego oprogramowania wykrywania ruchu. Niestety, w modelu brakowało funkcji poprawiających komfort użytkowania, chociażby ręcznej regulacji odległości między źrenicami. HP Reverb można kupić za 2350 złotych, ale wszyscy chętni powinni się pośpieszyć. W sklepach zostały ostatnie sztuki.
Podczas gdy inni producenci nie tworzyli nowego sprzętu z myślą o WMR, Microsoft i HP połączyły siły z Valve, aby przenieść Rzeczywistość Mieszaną Windows na kolejny poziom. Owocem kooperacji jest HP Reverb G2 wychodzący naprzeciw praktycznie wszystkim krytykom okularów VR, przynajmniej na papierze.
Mamy tu do czynienia z dwoma wyświetlaczami, każdy o rozdzielczości 2K i z odświeżaniem 90 Hz, a także śledzeniem za pomocą kamer wbudowanych w okulary. W praktyce to ostatnie wiąże się z brakiem potrzeby korzystania z zewnętrznych stacji, w odróżnieniu od Valve Index. Dzięki temu zestaw zyskuje na elastyczności w użytkowaniu. I jest pod tym kątem tak samo dobry, jak Oculus Rift S.
Model drugiej generacji pozwala już na ręczne sterowanie odległością pomiędzy źrenicami, co zadowoli wszystkich użytkowników o nietypowym – wyjątkowo dużym lub małym – rozstawie oczu. Wykrywanie ruchu zostało udoskonalone m.in. za sprawą dwóch dodatkowych kamer po bokach gogli VR. Pomimo tego, że Oculus Rift S oferuje dodatkową kamerę do śledzenia ruchów zainstalowaną nad głową, wcale nie oznacza to, że radzi sobie z tym zadaniem lepiej. Liczba wcale nie idzie w parze z jakością. Dowodzi tego HTC Vive Cosmos, gdzie umieszczono aż 6 kamer, a śledzenie należy ocenić poniżej średniej.
W okularach znalazł się system audio stworzony przez Valve. Dwa głośniki zawieszone na wysokości uszu oferują doskonały dźwięk – identyczny jest w goglach Valve Index. Soczewki również zostały opracowane przez Valve; ten aspekt omówimy szerzej nieco później. Oczywiście HP Reverb G2 jest kompatybilny ze SteamVR, a więc z takimi grami jak Half-Life: Alyx i Star Wars: Squadrons.
Sebastian Ang z kanału YouTube MRTV miał możliwość przetestowania wczesnego modelu G2. Był on pod wrażeniem jakości obrazu - teksty były niezwykle łatwe do odczytania i po raz pierwszy recenzent miał odczucie, że patrzy na monitor o wysokiej rozdzielczości, a nie na obraz w okularach wirtualnej rzeczywistości. Kolory były niezwykle żywe, a poziom czerni akceptowalny dla LCD, ale nie zbliżał się do tej OLED-owej.
Podczas rozgrywki w In Death i Recroom podążanie za ruchem gracza było znacznie lepsze niż w sprzęcie pierwszej generacji WMR, ale nadal odstawało od jakości prezentowanej przez Oculus Rift S. Nie burzy to jednak ogólnego odbioru. Wykrywanie ruchu jest na tyle niezawodne, że poradzi sobie ze zdecydowaną większością gier bez żadnego problemu. Można przy tym mówić o komforcie noszenia. Waga urządzenie jest niewielka, a wyściółka tak samo wygodna, jak w Valve Index. Chociaż samo HP podaje, że pole widzenia wynosi tylko 114 stopni, jest wyraźnie większe niż w Oculus Rift S, ale wciąż daleko mu do niepokonanego w tej kwestii Valve Index.
Tester miał po sprawdzeniu nowych gogli pozytywne wrażenia pomimo drobnych problemów obecnych w przedprodukcyjnym egzemplarzu. Jakość obrazu, czyli w zasadzie to, co najważniejsze, została oceniona wysoko, nawet lepiej niż w okrutnie drogich Pimax 8K X z dwoma wyświetlaczami 4K. W porównaniu do sprzętu Pimax wymagania sprzętowe są odpowiednio niższe. HP podaje, że zabawę można rozpocząć już z kartą graficzną GeForce GTX 1080. Autor kanału MRTV był w stanie grać z pełną płynnością przez cały czas z kartą RTX 2070 Super. Obecnie okulary VR HP Reverb G2 można znaleźć w popularnych sklepach z elektroniką w cenie 2879 złotych na wyprzedaży.
