Multiplayer w Crysis 3 na targach gamescom 2012 - łowcy i ich ofiary
Crytek ma nowe pomysły na multiplayer w Crysis 3. Jeden z trybów sprawi, że poczujecie się niczym Predator polujący na liczniejszych, ale słabszych przeciwników.
Szymon Liebert

Na gamescomie nie brakuje wielkich logotypów gry Crysis 3, górujących nad mniej znanymi tytułami. Można jednak chyba uznać, że trzecia odsłona serii nie budzi aż tak wielkich emocji, bo nie przyniesie ogromnego skoku technologicznego. Zamiast tego autorzy obiecują nowe pomysły na rozgrywkę. Także w trybie multiplayer, który mieliśmy okazję przetestować na Xboksie 360. Czego można spodziewać się po walkach sieciowych w Crysisie 3?

Crytek pokazał dwa tryby rozgrywki multiplayer i krótko omówił nowe pomysły. Zacznijmy od tego, że powrócą mecze typu „Crash Site”, w których trzeba przejmować kontrolę nad obiektami zrzucanymi przez statek obcych w różnych zakamarkach mapy. Gracze rywalizują o te strategiczne miejsca, nabijając wskaźnik punktacji dla drużyny i przy okazji zbierając doświadczenie. Żeby przejąć kontrolę nad punktem zrzutu, wystarczy poczekać w jego pobliżu i upewnić się, że wrogowie nie robią tego samego. Zasady zostały więc przeniesione z drugiej odsłony serii.
Największą i najbardziej spektakularną nowością w tym trybie zdecydowanie jest Pinger, wysoka maszyna bojowa poruszająca się na trzech długich nogach, która pojawia się obok punktów zrzutów. Siedząc za jej sterami, możemy z łatwością zatrzymać natarcie napastników, miotając w ich stronę pociski energii. Pojazd daje olbrzymią przewagę, jeśli zostanie odpowiednio użyty i otrzyma wsparcie piechoty. Powód jest prosty – Pinger porusza się dość niezdarnie i nie jest w stanie powstrzymać oponentów czających się pomiędzy jego odnóżami.

Na pecetach w multiplayerze zmierzy się maksymalnie 16 graczy. Posiadacze konsol będą spotykali się w mniej licznym gronie – 12 osób.
Nowym trybem w Crysisie 3 jest „Hunter”, w którym dwóch graczy wciela się w łowców wyposażonych w dopakowaną wersję nanokombinezonu, a reszta przyjmuje role zwykłych żołnierzy. Zadaniem pierwszej drużyny jest zapolowanie i wyeliminowanie przeciwników w określonym czasie. Regularni żołdacy muszą po prostu przetrwać. Rozgrywka, w której braliśmy udział, została podzielona na pięć dwuminutowych rund, dzięki czemu w ramach jednego meczu każdy zdołał pograć łowcą i poczuć się jak jego ofiara.
W „Hunterze” sprawy komplikują się z czasem, bo zabici żołnierze powracają na mapę jako kolejni łowcy, co dynamizuje rozgrywkę. Jako że tytułowi hunterzy zaczynają w mniejszej grupie, muszą być przebiegli. Ich podstawową bronią jest łuk oraz podrasowane zdolności kombinezonu: nieustanne maskowanie, lepsza zbroja, większa mobilność itd. W praktyce przypomina to więc zabawę w Predatora polującego na słabszych, ale liczniejszych przeciwników. Podczas pokazu do charakteru rozgrywki dopasowano mapę – zamglone bagna z fragmentami zrujnowanych budynków i korzeniami wielkich drzew wykorzystanymi w charakterze pomostów.

Tryb multiplayer będzie na pewno ważnym dodatkiem do kampanii solowej, przy którym spędzimy wiele godzin. Zapewnią to nie tylko nowe mapy, w większości oparte na środowiskach wykorzystanych w głównej opowieści, ale też system zachęcający do gry – New York Feed. Mowa oczywiście o wyzwaniach i osiągnięciach. Crytek podzielił je na trzy rodzaje. Pierwsze są tworzone na podstawie dokonań naszych znajomych, drugie autorzy dobierają losowo z przygotowanej wcześniej puli, a trzecie wynikają z ogólnych rezultatów społeczności graczy.

Poza tym dostaniemy starego, dobrego Crysisa. Podczas zabawy trzeba będzie odpowiednio używać różnych systemów nanokombinezonu, pozostawać w ruchu i być czujnym. Nastąpiło kilka pomniejszych zmian, które osobom świeżym w temacie powinny ułatwić wejście w ten model rozgrywki. W „trójce” nanokombinezon po otrzymaniu trafienia włączy automatycznie tarczę i będzie utrzymywał ją przez jakiś czas. Takie drobnostki mają wyrównać szanse między weteranami a nowymi graczami, którzy nie zawsze potrafią sprawnie obsługiwać to urządzenie, więc niepotrzebnie marnują cenną energię. W najnowszej odsłonie cyklu nie będzie na to miejsca – mając na ogonie potężnych łowców czy Pingera, nie można pozwolić sobie na nieprofesjonalne zagrania.