Mortal Kombat - już graliśmy!

Mortal Kombat znowu będzie wielkie! Przetestowaliśmy tę grę w czasie Game Developers Conference w San Francisco. Będzie krwawo – to jedna z najbrutalniejszych produkcji wszech czasów!

Krzysztof Gonciarz

58

Mortal Kombat powraca. Zaraz – POWRACA! Zapomnijmy o trójwymiarowych częściach serii, o trudnych do ogarnięcia odłamach cyklu na PlayStation 2, o całym tym okresie, w którym nazwa ta przestała znaczyć to samo co w latach dziewięćdziesiątych. Idąc tropem wyznaczonym przez Street Fightera IV, studio Netherrealms odrzuca solidny kawał historii marki i ścina zakręt, żeby odnieść się do okresu jej świetności. Nowy Mortal Kombat to bardziej kontynuacja oryginalnej trylogii niż całej serii – uwspółcześniona, odświeżająca, dobra. I obrzydliwie brutalna.

W Mortal Kombat grałem w pokoju hotelowym wynajętym przez Warner Bros. w celu promocji gry, nieopodal Game Developers Conference. Rozegrałem dobre 30 walk z innymi dziennikarzami oraz producentami, testując prawie wszystkie dostępne w targowej wersji postacie (widziałem nawet kilka, o których istnieniu nie wolno mi mówić pod groźbą wyrwania kręgosłupa). Sprawdziłem też przygotowany na potrzeby gry Arcade Stick, przepiękny kawał sprzętu o miłym dla oka wyglądzie i totalnie skopanej ergonomii.

Powracają klasyczne areny.

Główną atrakcją i nowością tej wersji Mortal Kombat był tryb wyzwań: w grze znajdziemy 300 misji pobocznych, które odblokujemy za zebrane monety (dostajemy je za wszystko – tryb arcade, multiplayer, a nawet inne zadania). Wyzwania są najróżniejsze, nie należy ich utożsamiać z trybem treningowym z Street Fighterze IV – więcej tu rozrywki niż siermiężnego ćwiczenia. Oto kilka przykładowych: Johnny Cage musi wygrać walkę z kaskaderem występującym na planie jego filmu, z każdym ciosem zadając tylko 50% obrażeń. Inny bohater musi pokonać napierającego na niego zombiaka, zanim ten zepchnie go poza ekran. Dwaj wojownicy powstrzymują inwazję żywych trupów niczym w Plants vs. Zombies, używając tylko pocisków.

Zadania są po prostu różnorodne. Czasami to kwestia wygrania meczu przy pewnym ograniczeniu (np. Scorpionem, który może używać tylko ciosów specjalnych), ale równie często do zabawy wkraczają specjalnie przygotowane modele postaci, otoczenia czy mechaniki. Są też klasyczne wyzwania typu Test Your Might z „jedynki”: mashowanie przycisków w celu rozbicia stosu cegieł czy desek albo śmieszna minigierka w trzy kubki – w przypadku porażki uczestniczący w niej Jax obrywa w głowę zielonym fluorescencyjnym toporem. „Wiesz przecież, że mamy chore poczucie humoru, nie?” – komentuje mi to znad ramienia producent gry.

Tryb wyzwań ma zapewnić dodatkowe 8-10 godzin rozgrywki. Bardzo dobrze się w nim bawiłem: sprytnie wykorzystywane są tu niejako emergentne mechanizmy gry, projektanci mogą sobie pozwolić na nieprzewidziane wcześniej połączenia pomysłów i stworzyć kilka całkiem pamiętnych scen. Dobrze, że treści będzie tak dużo – poziom trudności ma wahać się od trywialnego do bardzo trudnego, przy czym ułożone w kształt wieży wyzwania nie będą robić się po prostu coraz trudniejsze. Komentuje to producent: „Chcemy bawić się dynamiką rozgrywki, zmieniać jej tempo, więc skoki poziomu trudności są różne: czasami nagle trafisz na kilka bardzo łatwych wyzwań, żeby po chwili zatrzymać się przy czymś na dłużej. Ale w trudnym etapie nie masz świadomości, że następny będzie jeszcze gorszy.”

Mortal Kombat

Mortal Kombat

PC PlayStation Xbox
Data wydania: 19 kwietnia 2011
Mortal Kombat - Encyklopedia Gier
8.4

GRYOnline

8.5

Gracze

9.2

Steam

Wszystkie Oceny
Oceń

Kolejną atrakcją wartą wzmianki jest skuteczny tutorial pozwalający poćwiczyć Fatality każdej postaci. Po zdecydowaniu się na bohaterów i arenę przenosimy się do treningowego meczu, w którym do wyboru mamy podejście z normalnym ograniczeniem czasowym (kilka sekund pomiędzy „Finish him!” a końcem meczu) albo bez niego. W czasie prób widzimy na ekranie wymaganą kombinację i na bieżąco aktualizowaną listę wciśniętych przycisków. Na podłożu za to zaznaczone jest miejsce, w którym powinniśmy stać: to bardzo przydatne, ponieważ niektóre wykończenia wymagają dość konkretnego położenia – a przy tym trudnego do znalezienia przypadkiem (np. Fatality Sektora – atak rakietowy – wykonujemy z odległości kilku kroków). Mechanizm działania egzekucji nie zmienił się w ogóle: ogromne wrażenie robią za to ich animacje. Warto będzie zobaczyć cały ten mięsisty teatr brutalnej maestrii, a roboty ma być sporo, tym bardziej, że powracają Stage Fatalities (wykończenia powiązane z konkretną areną – np. wrzucenie przeciwnika do kwasu), zaś każda postać na liście ciosów ma aż 4 tego typu uderzenia (większość jest początkowo zablokowana). Podczas spacerów po San Francisco zauważyłem, że preorder Gamestopa ma wyłączność na jedną z egzekucji Scorpiona: czy to oznacza, że Fatalities sprzedawane będą jako DLC?

Dedykowany grze arcade stick jest solidnie wykonany, niestety fatalnie zaprojektowany.

Mechanika walki jest oldschoolowa w pełnym tego słowa znaczeniu. Mortal Kombat w swoim złotym okresie (I - III) wyróżniał się dość trudnym sposobem konstruowania kombosów i juggle'owania – teraz jest podobnie. Ogromne wrażenie robi jednak stopień, w jakim da się w tej grze wymiatać. W rękach nowicjusza Mortal Kombat wygląda ładnie, ale to, co potrafią robić producenci tej gry, to niesamowite pokazy sztuki walki, w których przeciwnik ma mało do powiedzenia. Jest to tym lepsze – porównując z na przykład Marvel vs. Capcom 3 – że czujemy się „autorami” każdego wyprowadzonego uderzenia. Nowy Mortal to gra bardzo precyzyjna: ciosy nie koszą połowy ekranu i trzeba je zadawać z głową.

Mortal Kombat nie byłby sobą bez sznurowadła Scorpiona, uderzenia poniżej pasa Johnny'ego Cage'a, pocisków energetycznych każdej postaci, szarż Jaxa i wielu innych zagrań specjalnych. Bez zmian pozostał klucz ich konstrukcji: w przeważającej większości wystarczy prosta kombinacja typu dół-tył-noga albo tył-przód-ręka. W grze mamy 4 przyciski odpowiedzialne za ciosy: „front leg”, „back leg”, „front punch”, „back punch” – bliżej Tekkena niż klasycznych poprzedniczek! Dochodzą do tego guziki odpowiedzialne za blok (R2 na PS3) i rzut (L1).

Nową dla serii mechaniką są ciosy X-ray, pełniące funkcje super/ultracombosów: wyprowadzić je możemy po naładowaniu stosownego paska energii. Te obrzydliwe, koszmarnie brutalne i potwornie ekscytujące ataki będą idealnym czynnikiem budującym klimat na Mortalowych imprezach i turniejach. W czasie pokazu, ilekroć komuś udało się trafić przeciwnika tego typu atakiem, na sali rozlegało się gromkie „ŁAAAA!”. A ataki same w sobie są masakryczne. Łamanie kręgosłupów, wydłubywanie oczu, łamanie żeber i czaszek, wyłamywanie kończyn, wszystko to pokazane w sadystycznym zoomie, zwolnieniu i prześwietleniu. Jucha leje się wiadrami, a na postaciach widać zarówno obrażenia, jak i krew przeciwników. To jeden z wielu aspektów technicznego dopracowania najnowszej odsłony cyklu.

Przetestowałem dużo postaci, a przy tym wciąż spora cześć ekranu ich wyboru była jeszcze niedostępna: ekipa z nowego Mortal Kombat będzie zatem mocna! Mało tego, każdy heros jest na pewien sposób ikoniczny dla fanów serii, powracają nawet ci zapomniani w późniejszych częściach. Autorzy odrzucili różne durne pomysły jak zombie-Liu Kang i wrócili do podstaw. Niezwykłe jest natomiast, jak różnorodni są ci bohaterowie. Dawniej byli mimo wszystko szablonowi: Sub-Zero, Scorpion, Ermac, Reptile, Noob Saibot – wszyscy wyglądali i ruszali się niemal identycznie. Teraz każdy ma własną tożsamość, która objawia się nie tylko ciosami specjalnymi, ale każdym praktycznie ruchem. Ba, niektóre postacie – jak na przykład Reptile – mają nawet inne „flaki”, co widzimy na animacjach prześwietleń (on akurat ma serce jaszczura).

Dedykowany grze arcade stick jest solidnie wykonany, niestety fatalnie zaprojektowany.

Grę testowałem na telewizorze 3D w wersji na Playstation 3. Obraz trójwymiarowy raczej nie powala – ot, kilka rozmieszonych w przestrzeni płaszczyzn, drobny pop-up (interfejs i napisy zaczynające oraz kończące walkę). Na Xboksie 360 zagrałem za to na kolekcjonerskim Arcade Sticku. Rzecz jest świetnie wykonana i pomysłowa: dolna część obudowy jest zrobiona z gąbki, co doceni każdy, kto kiedyś trzymał Sticka przez parę godzin na kolanach. Obudowa jest otwierana: można sobie obejrzeć elektroniczne bebechy w środku, a resztę miejsca wykorzystać jako schowek. Niestety, kompletnie nie rozumiem układu przycisków. Jest wzorowany na klasycznych automatach z MK – spoko, ale tutaj mamy po prostu inny zestaw ciosów i więcej funkcji do przełożenia. Ktoś chyba chciał na siłę oddać hołd starej szkole i zapomniał się opamiętać: wykonywanie X-rayów na tym sticku jest potwornie niewygodne (wymaga puszczenia joysticka i użycia lewej ręki do wciśnięcia kompletnie bezsensownie umieszczonego L2), a przyrząd nie przyda się raczej do zbyt wielu innych gier. Chyba że jakichś gierek z PSN, takich jak odświeżone wersje hitów z Neo Geo. Ale w inną bijatykę na tym nie zagracie: konkurencyjne kontrolery (np. Hori) są całkowicie uniwersalne.

Ekscytujący ten nowy Mortal Kombat. „To nasz list miłosny dla fanów serii, którzy byli z nami przez te wszystkie lata” – mówi producent. To czuć. Wszystko budzi tu pewną nostalgię: postacie, ciosy (sznurowadło + uppercut, łezka w oku), areny (nawet z „jedynki” – jest i sala tronowa Shang Tsunga, gdzie widzimy czarnoksiężnika, zanim został odmłodzony!). Tryb wyzwań wydaje się świetnym pomysłem na rozbudowanie zabawy dla pojedynczego gracza – a treści i bez niego jest dużo. Pamiętajmy, że są tu nawet pojedynki 2 na 2 (z opcją ataków-asyst niczym u Capcomu!). Nie mogę się doczekać! A nie myślałem tak o żadnym Mortalu od czasów czwartej części.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl