Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 15 stycznia 2008, 13:18

autor: Maciej Myrcha

Midnight Club: Los Angeles - przed premierą

Midnight Club: Los Angeles zapowiada się lepiej niż dobrze. Ponad siedmioletni pomysł, ubrany w grafikę nowej generacji i przystrojony kilkoma dość dobrze rokującymi nowinkami, powinien trafić w gusta fanów tego rodzaju gier.

Szybkie kobiety i piękne samochody (czy też może na odwrót ?) – takie zestawienie to marzenie chyba każdego prawdziwego faceta (tak, wiem, powielam stereotyp, ale taka jest i prawda). A adrenalinę w przypadku ryczących maszyn (żeby nie było wątpliwości, mowa o samochodach) z pewnością podnosi możliwość wypróbowania ich osiągów oraz swoich sił podczas mało legalnych wyścigów ulicami miasta. I taką właśnie rozrywkę oferować ma najnowsza, czwarta odsłona popularnego cyklu Midnight ClubLos Angeles – przenosząca nas, jak sam tytuł wskazuje, do Miasta Aniołów. No, nie do końca wszystkich nas – zgodnie z najnowszymi trendami, autorzy, Rockstar Games, zdecydowali się przygotować swoją najnowszą ścigałkę wyłącznie na konsole nowej generacji – PS3 oraz Xbox 360.

Zgodnie z założeniami, które przyświecały twórcom przy tworzeniu jej pierwszej części, Midnight Club: Los Angeles pozostała grą zręcznościową. Po co bowiem oferować kolejną symulację, w której rozpędzamy samochód od zera do setki w kilka(naście) sekund, skoro taki „wyczyn” powtórzyć można w realu. Znacznie przyjemniejsze i bardziej ekscytujące jest opuszczenie naziemnego parkingu pędząc ponad 250 km/h, karkołomne wylądowanie na asfalcie, slalom w ruchu ulicznym i minięcie linii mety widząc we wstecznym lusterku wściekłą minę przeciwnika – taki manewr rzadko widuje się na co dzień. Tym razem całość ma być jeszcze szybsza, „wymuskana” i bardziej dynamiczna niż jej poprzednie wcielenia, powoli zbliżając się do ideału tkwiącego w głowach programistów i projektantów studia Rockstar San Diego – nieskrępowanym niczym wyścigom w rozległych lokacjach.

Skoro już o lokacjach mowa, jak wiadomo areną naszych wyścigów będzie Los Angeles. Rozczarować jednak musimy graczy oczekujących wiernego odwzorowania Miasta Aniołów – nie wszystkie ulice nadają się do poruszania się po nich z prędkością prawie 300 km/h, żeby więc nie pomniejszać wrażeń z jazdy, zdecydowano się wprowadzić nieco zmian w planach miasta. Oczywiście nie są to zmiany na tyle duże, aby Los Angeles nie dało się rozpoznać po charakterystycznych lokacjach. Nadmienić również należy, iż powierzchnia areny zmagań jest imponująca – rozmiar Los Angeles w najnowszym Midnight Club odpowiada wszystkim trzem miastom przedstawionym w Midnight Club 3: DUB Edition.

Mięsko gry pozostało niezmienione – wyścigi, wyścigi i jeszcze raz wyścigi. Chociaż może powinienem napisać: jeszcze więcej wyścigów. Niemożliwe? A jednak – przynajmniej tak brzmi to w ustach twórców gry. Po pierwsze jak najmniej elementów nie związanych z prowadzeniem pojazdu – żadnych ograniczających reguł, żadnego oczekiwania na doczytanie trasy czy wyścigu, żadnych dodatkowych menu. No, może z tym ostatnim to przesada, jednak praktycznie wszystkie informacje o zajętym miejscu, ilości uzyskanej gotówki itp. prezentowane są na głównym ekranie, bez potrzeby przedzierania się przez wielopoziomowe menu – co więcej, jedno przyciśnięcie i wracamy do kierowania pojazdem. Po drugie, zaproszenie innego kierowcy do wyścigu jest równie proste jak mignięcie światłami... i dokładnie na tym polega! Następnie następuje krótka przejażdżka do punktu startu i rozpoczyna się wyścig.

Wzięcie w nim udziału owocuje możliwymi uszkodzeniami naszego pojazdu jak również nowością zaprezentowaną w tej części gry, tzw. Punktami Reputacji. Aby naprawić uszkodzenia, można będzie skorzystać z opcji Quick Fix, pozwalającej na pozbieranie pojazdu „do kupy”. W tym celu zostaną użyte jednak dość tandetne części i osiągi naszej maszyny mogą zmaleć. Pełną sprawność osiągniemy dopiero po naprawie w garażu. Wspomniane Punkty Reputacji służą m.in. do odblokowywania dodatkowych samochodów, części do upgrade’u czy wyścigów, w których możemy brać udział. Punkty te zdobywamy zaś za kolejne starty, nieważne czy przyjedziemy na pierwszym czy ostatnim miejscu. Oczywiście, od pozycji na mecie i reputacji naszych przeciwników uzależniona jest liczba otrzymanych punktów. Stopień trudności wyścigu także ma na nie wpływ – często zdarzy się, iż długa trasa zaowocuje kilkukrotnie większą nagrodą punktową niż 2-3 starty w krótkich sprintach.

Pomocą w poruszaniu się po mieście służyć mają dwie opcjonalne mapy. Pierwsza z nich, nakładana na obraz gry pozwala z grubsza zorientować się w terenie podczas jazdy, druga natomiast, bardziej zaawansowana, umożliwia korzystanie z GPS-u oraz ukazuje całe miasto ze szczegółowo przedstawionymi ulicami, uwzględniając zarówno warunki atmosferyczne jak i porę dnia czy ruch uliczny. W Midnight Club: Los Angeles zaimplementowano pełen cykl dobowy, co oznacza, iż czas w grze biegnie swoim torem umożliwiając nam jazdę zarówno w dzień jak i w nocy – oznacza to ni mniej ni więcej tylko potrzebę dostosowania swojego stylu jazdy do zmieniających się warunków oświetleniowych, jak i ruchu ulicznego (godziny poranne jak i wieczorne to pora zwiększonej aktywności kierowców). Nie bez znaczenia są również warunki atmosferyczne – niespodziewane opady mogą poważnie pokrzyżować nasze plany.

Jeśli zaś chodzi o pojazdy, którymi przyjdzie nam kierować, to i tutaj powinniśmy spodziewać się tylko lepszego – licencjonowane zarówno samochody jak i motocykle pod względem graficznym zostały przygotowane z pieczołowitością – dość powiedzieć, iż każdy model składać się ma z ponad 100 tysięcy poligonów, włączając w to również kabinę kierowcy (w przypadku samochodów). MCLA korzysta ze wszelkich dobrodziejstw silnika RAGE, użytego w GTA IV, pokazującego pazury dzięki możliwościom konsol nowej generacji. Dodatkowemu wzmocnieniu naszych wrażeń i wczuciu się w rozgrywkę sprzyjać będzie widok naszego pojazdu podczas wyścigów. Kamera w bardzo widowiskowy, prawie filmowy sposób, podążać ma za wydarzeniami widocznymi na ekranie, oddając dynamikę poślizgów, karkołomnego wyprzedzania innych pojazdów czy momentów włączenia turbodoładowania.

Midnight Club: Los Angeles zapowiada się lepiej niż dobrze. Ponad siedmioletni pomysł (pierwszy Midnight Club wydano pod koniec 2000 roku), ubrany w grafikę nowej generacji i przystrojony kilkoma dość dobrze rokującymi nowinkami, powinien trafić w gusta fanów tego rodzaju gier.

Maciej „Elrond” Myrcha

NADZIEJE:

  • kontynuacja znakomitej serii, nie tracąca ducha pierwowzoru;
  • grafika zasługująca na miano nowej generacji;
  • ciekawy patent z mapą.

OBAWY:

  • niewiele informacji na temat trybu multi oraz możliwości modyfikacji pojazdów.
Midnight Club: Los Angeles

Midnight Club: Los Angeles