Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 grudnia 2007, 13:57

Mata Hari - przed premierą

Egzotyczna tancerka i zarazem szpieg. Gra z taką główną bohaterką nie może przejść niezauważona.

Gry przygodowe nie umarły. One tylko na pewien czas trochę się przyczaiły i postanowiły przeczekać trudny okres, jaki zaczął się dla nich wraz z triumfalnym wejściem na rynek kart graficznych potrafiących wygenerować wirtualny świat w trójwymiarze. Ręcznie malowane tła i rozpikselowane ludziki zastąpiły grubo ciosane, polygonowe postacie, dzierżące w rękach najczęściej jakieś narzędzie zagłady. Tak zaczął się początek jałowego okresu dla tradycyjnych gier przygodowych, w czasie którego ciekawe i warte zainteresowania pozycje można było policzyć na palcach jednej ręki pijanego drwala. Doszło nawet do tego, że również ten szlachetny gatunek, zmuszony był zacząć korzystać z technologicznych nowinek. 3D było w modzie, więc zróbmy coś, co się ludziom będzie podobało. Jednym wychodziło to lepiej (Gabriel Knight 3), innym gorzej (Simon the Sorcerer 3D), jednak zawsze tliła się gdzieś ta maleńka iskierka przypominająca: jesteśmy z wami, przeczekamy, bo przecież po każdej burzy musi kiedyś wyjść słońce.

Mam wrażenie, że takie słońce zaświeciło wraz z premierą Syberii Benoit Sokala. Wydaje się, że właśnie od tej chwili gatunek zaczyna przeżywać renesans i, choć zapewne złoty wiek już nigdy nie nadejdzie, to obecnie wszystko jest na najlepszej drodze, aby kolejnemu pokoleniu graczy zaszczepić bakcyla.

Mydło wszystko umyje, nawet plecy i szyję.

Wraz z pierwszymi promieniami słońca powrócili także ludzie, którzy kiedyś stanowili siłę napędową gatunku. Bill Tiller ze studiem Autumn Moon Entertainment pracuje nad A Vampyre Story, Telltale Games pod czujnym okiem Steve’a Purcella z powodzeniem tworzy kolejne epizody Sama & Maxa, Tim Schafer, według najnowszych informacji, również przygotowuje nowy projekt.

Także Hal Barwood i Noah Falstein, weterani branży, od początku lat dziewięćdziesiątych związani z firmą LucasArts wkrótce przypomną nam o swoim istnieniu. Obaj panowie są projektantami i scenarzystami gier, a ich kunszt mogliśmy podziwiać w takich tytułach, jak Secret of Monkey Island, Indiana Jones and the Fate of Atlantis czy The Dig. Te gry od lat są żywymi legendami i najwybitniejszym świadectwem swoich czasów. I to właśnie do nich swe pierwsze kroki skierowała niemiecka ekipa 4Head Studios przygotowując grę o Macie Hari.

Nie zdarzyło się to jednak równocześnie. Jak się okazuje, niemiecki producent rozmawiał z Barwoodem i Falsteinem oddzielnie, prawdopodobnie zupełnie nie mając pojęcia, iż są oni starymi przyjaciółmi. Na dodatek mieszkają jedynie kilka kilometrów od siebie, w pobliżu San Francisco w Kalifornii. Koniec końców, kiedy dowiedzieli się, że obaj są kandydatami do napisania scenariusza i dialogów do nowej przygodówki, połączyli swe siły, co niemiecki pracodawca przyjął z nieukrywanym zadowoleniem. W końcu nie często zdarza się, aby dwie legendarne kiedyś postacie pracowały nad jedną grą, niewielkiego jak na skalę dzisiejszych czasów, dewelopera.

Pora zadać sobie w końcu pytanie, kim była Mata Hari. Naprawdę nazywała się Margaretha Geertruida Zelle i urodziła się w 1876 roku w niewielkim, holenderskim miasteczku Leeuwarden. W wieku osiemnastu lat musiała opuścić rodzinny dom, po skandalu, jakim ponoć miał być jej romans z dyrektorem szkoły, do której wówczas uczęszczała. Należy pamiętać, że w tamtych czasach, a był to przełom XIX i XX wieku, wydarzenie o podobnej skali w zasadzie przekreślało jakąkolwiek przyszłą karierę. W związku z tym jedynym rozwiązaniem okazało się znalezienie bogatego męża, który byłby w stanie utrzymać kapryśną małżonkę. Traf chciał, że swojej towarzyszki życia poszukiwał duński oficer marynarki, Rudolf MacLeod. Był on o ponad dwadzieścia lat starszy od Margarethy, co jednak nie przeszkodziło w ich pobraniu się i wyjeździe na Sumatrę, gdzie znajdował się punkt stacjonowania jednostki Rudolfa.

Burzliwy romans i narodziny dwójki dzieci nie wystarczyły jednak do wzmocnienia związku. Ciągłe kłótnie, śmierć jednego z dzieci, prawdopodobnie otrutego przez opiekunkę na zlecenie oficera, któremu Rudolf MacLeod w jakiś sposób zalazł za skórę, hulaszczy tryb życia męża i brak jakichkolwiek rozrywek wkrótce doprowadziły do powrotu obojga do Europy, gdzie zadecydowano o separacji. Wtedy też Margaretha, aby móc się utrzymać, zaczęła występować jako tancerka. Ciemna karnacja i czarne włosy pozwoliły jej podawać się za malajską tancerkę. W miarę, jak jej sława stawała się coraz większa, przybrała pseudonim Mata Hari, a jej pokazy można było obejrzeć w licznych, renomowanych teatrach.

Jej drugim źródłem utrzymania byli rozliczni, bogaci kochankowie, wśród których znajdował się nawet szef niemieckiego kontrwywiadu. W tym samym czasie Europa staczała się ku krawędzi wojny, która miała pochłonąć życie wielu milionów ofiar. Rozpętanie się wojennej zawieruchy zakończyło definitywnie karierę Maty Hari. Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie była ona szpiegiem działającym na rzecz Niemców, czy też stała się mimowolną ofiarą gry wrogich sobie wywiadów, francuskiego i niemieckiego. Wszelkie dowody wskazują, iż to drugie twierdzenie jest znacznie bliższe prawdy, a nawet, jeżeli Mata Hari w którymś momencie wojny uzyskała status szpiega, to była ona wyjątkowo nieudolna i w zasadzie nie wypełniła ani jednego powierzonego jej zadania. Skazana na śmierć przez rząd francuski, została rozstrzelana 15 października 1917 roku.

Och, stracił pan dla mnie głowę...

W grze nie zobaczymy jednak prawdziwego portretu Maty Hari. Autorzy wyszli z założenia, że należy podtrzymać jej status legendarnej kobiety szpiega i pozwolili sobie na sporą dowolność w interpretacji faktów.

Akcja gry toczy się jeszcze przed wybuchem I Wojny Światowej, w tak zwanej Belle Epoque. Mata Hari poznaje atrakcyjnego Szwajcara, Oscara Samsoneta, który szybko zauważa, że jej uroda i talent w uwodzeniu mężczyzn może być znakomicie wykorzystany w celu uzyskania tajnych wojskowych informacji. W ten sposób, Margaretha Geertruida Zelle zostaje szpiegiem i właśnie taką Matą Hari będzie miał okazję pokierować gracz.

Gra będzie klasyczną przygodówką typu point‘n’click. Twórcy nie chcieliby jednak powielać wieloletnich schematów, do których przyzwyczaiły nas tego typu produkcje i postanowili wprowadzić kilka małych innowacji. Jedną z nich jest całkowita zmiana w modelu konwersacji. Zwykle w grach przygodowych w trakcie rozmów z postaciami pojawiało się kilka opcji dialogowych. Wybierając jedną lub częściej kilka z nich, gracz mógł do woli przepytywać interlokutora na interesujące go tematy. Mata Hari idzie dalej i oferuje system, jak nazywa go Hal Barwood, tokenów. Tokenem jest każdy przedmiot znajdujący się w inwentarzu postaci, ale równie dobrze może to być jakiś wątek czy zapytanie dotyczące konkretnego tematu. W ten sposób, nawiązując rozmowę, każdą z postaci występującą w świecie gry możemy przepytać na dowolny, interesujący nas temat. Oczywiście nie znaczy to, że zagadnięty na stacji kolejowej roznosiciel gazet będzie miał cos konkretnego do powiedzenia, na przykład na temat maszyn szyfrujących, niemniej jednak rozwiązanie to wydaje się być jakimś krokiem naprzód w stosunku do ogranych rozwiązań przyjętych w innych grach. Mało tego, tokeny oznaczające pewne myśli będzie można ze sobą łączyć, zupełnie tak jakby były najzwyklejszymi przedmiotami, dzięki czemu naszej bohaterce może udać się wpaść na nowy pomysł popychający do przodu całą fabułę.

Morte! Morte, gdzie jesteś?!

Elementem wywołującym najwięcej kontrowersji wśród przygodówkowych purystów może okazać się zadanie zręcznościowe, z którym kilka razy w ciągu gry niestety trzeba będzie się zmierzyć. W końcu, skoro główną bohaterką gry jest egzotyczna tancerka, to pominięcie tak ważnego szczegółu budującego charakter postaci byłoby sporym przeoczeniem. Autorzy gry przekonują jednak, że taniec będzie dziecinnie prosty i zaangażowanie gracza ma sprowadzać się jedynie do wyczucia rytmu. Jak na nowoczesną grę przygodową przystało, nie może zabraknąć licznych mini-gierek. Jedną z najciekawszych ma być zabawa w kotka i myszkę z wrogimi agentami.

Mata Hari w swojej działalności zawodowej nie zamierza ograniczać się do jednego tylko miasta i w trakcie gry zmuszeni będziemy korzystać z kolei w celu przemieszczenia się w inne miejsce (na pewno zwiedzimy Berlin, Madryt, Monaco i Paryż). Niestety, stacje kolejowe pełne są szpicli i donosicieli, wobec czego każdorazowo rozegrać będziemy musieli partyjkę mini-gry. Z początku zabawa ma być dość prosta, z czasem poziom trudności będzie wzrastał. Hal Barwood zapowiada, że wszystko zostało pomyślane w ten sposób, iż za każdym razem będziemy w zasadzie grać w zupełnie inną grę.

Mata Hari, wzorem starych tytułów firmy Sierra wprowadza również punktację za wypełnione zadania i rozwiązane zagadki. Z pewnością zwiększy to tzw. replayability, czyli po zakończeniu gry będziemy chcieli zagrać jeszcze raz, chociażby tylko po to, aby podwyższyć sobie końcową punktację.

Przemysław „g40st” Zamęcki

NADZIEJE:

  • Hal Barwood i Noah Falstein? to nie może się nie udać;
  • powrót starej, dobrej szkoły tworzenia przygodówek;
  • ciekawe i wprowadzające urozmaicenie mini gierki;
  • logiczne zagadki i sensowna fabuła.

OBAWY:

  • za grę odpowiada niemiecka ekipa...
  • puste lokacje i powtarzające się komentarze;
  • sztywne dialogi i pozbawione emocji postacie.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Mata Hari

Mata Hari