Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 2 stycznia 2009, 13:56

autor: Damian Rams

Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy - przed premierą

Już niedługo na rynek powróci jedna z najbardziej oryginalnych gier strategicznych w historii. Najlepsze elementy pierwszej części wzbogacone o kilka świeżych pomysłów – to musi się udać!

Wrócił król, niech żyje król, chciałoby się krzyknąć, parafrazując słynną sentencję. Niestety, na wiwaty jeszcze za wcześnie, chociaż prace nad Majesty 2 znajdują się już w praktycznie ostatecznej fazie. Sporo z naszych czytelników, którzy dopiero niedawno zaczęli swoją przygodę z grami wideo, z pewnością nie ma pojęcia, o czym mowa. W 2000 roku światło dzienne ujrzała gra Majesty wyprodukowana przez studio Cyberlore. Strategia bardzo oryginalna i wprowadzająca sporo innowacji w już wtedy skostniały rynek RTS-ów, tworzonych w oparciu o słynny szablon „zbierz, zbuduj, zniszcz”. Nie okazała się bestsellerem ani najlepszą grą roku, ale zdobyła uznanie naprawdę wielu posiadaczy PC oraz wiecznie kręcących nosami krytyków. Miała w sobie to „coś”, ten element, który tak bardzo wyróżniał ją na tle innych, konkurencyjnych produkcji. Majesty z łatwością wyrwało się ze szponów przerażającej bestii, odzianej w koszulkę z napisem „schemat do bólu”, w związku z czym zadziwiający wydaje się fakt, że twórcy szybko schowali serię do bunkra i szczelnie ją tam zamknęli. Przecież była bezpieczna...

Nie ma, nie ma wody na pustyni...

Na szczęście w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowił ów schron otworzyć, pozwalając zastanej marce rozprostować kości. Tymi ludźmi okazali się być włodarze szwedzkiej firmy Paradox Interactive oraz rosyjskiego 1C, którzy połączyli siły, by dostarczyć nam produkcję wyjątkową. Programiści ze Skandynawii to autorzy serii Europa Universalis oraz Hearts of Iron, natomiast 1C, a raczej jego wewnętrzne studio developerskie Ino-Co, opracowało ciepło przyjętą grę Fantasy Wars.

Podczas rozpoczynania prac nad grą duet Paradox – 1C, miał ciężki orzech do zgryzienia. Mianowicie musiał odpowiedzieć na trudne pytanie – zrobić jedynie podrasowaną do warunków panujących w XXI roku wersję pierwszego Majesty czy wysilić się na oryginalność i zacząć tworzenie gry od zera? Wybrano opcję pośrednią, a przynajmniej takie słowa można było od twórców usłyszeć. Sequel popularnego RTS-a będzie więc połączeniem charakterystycznych elementów poprzednika i kilku efektów inwencji twórczej szwedzko-rosyjskiej grupy, przy czym ten pierwszy składnik będzie obfitował w sporo usprawnień, mających powiększyć objętość beczki miodu o kolejne kilkanaście litrów.

Po pierwsze i najważniejsze, sedno Majesty 2 to dalej oryginalny sposób sterowania królestwem. Jako jego władca nie mamy pod swoim panowaniem każdego wieśniaka – nasze pole manewru jest bardzo ograniczone. Kiedy w okolicy czai się niebezpieczny potwór, nie zatłuczemy go własnoręcznie, kierując dzielnych wojaków ku wygranej. Ba, nie możemy ich nawet rekrutować. Cały mechanizm opiera się tutaj na działaniach pośrednich. Chcesz mieć w mieście wojowników? Zadbaj o nie, aby stało się atrakcyjne, a sami ściągną w jego mury. Nie myśl jednak, że od razu będziesz miał z nich jakikolwiek pożytek przy rozwiązywaniu nękających Cię problemów. Wyznacz cel i odpowiednio wysoką nagrodę pieniężną za jego wykonanie, a być może wtedy zdecydują się ruszyć swe zapijaczone cielska z okolicznej karczmy. Taki system prowadzenia rozgrywki wpłynął na popularność Majesty i miejmy nadzieję, że twórcy drugiej części nie przesadzą z jego udoskonalaniem. Według praw Murphy’ego, które niesamowicie często znajdują odzwierciedlenie w codziennym życiu, rzecz udoskonalana zbyt długo z pewnością się popsuje. Dlatego też twórcy nie mogą pozwolić sobie na zachwianie równowagi podstawowego elementu opisywanej tu serii.

„Ja być wielki, gruby, głupi i śmierdzący ogr” – zdaje się wykrzykiwać rosły osobnik w bezrękawniku.

Na temat fabuły aktualnie nie da się powiedzieć w zasadzie nic ponad to, że trafimy do krainy fantasy (być może tej samej, w której toczyła się akcja pierwszej części gry). Twórcy zapowiadają cztery kampanie, każda po 15 etapów, co daje w sumie 60 scenariuszy. Liczba robi wrażenie – jeśli tylko etapy będą wymagać nieco więcej niż 10-15 minut naszego cennego czasu, możemy mieć do czynienia z całkiem sporymi pokładami gameplayu. Oczywiście, zakładając, że autorom nie zabraknie kreatywności i kolejne poziomy nie wykorzystają tego samego schematu, który choćby był nie wiadomo jak genialny, w końcu się jednak przeje.

Nieco nowości znajdziemy wśród jednostek. Podobnie jak w jedynce, tak i tutaj do naszej dyspozycji są zwykli, szarzy wojownicy oraz bohaterowie, wyróżniający się z tłumu potężnym uderzeniem i unikalnymi zdolnościami. Twórcy postanowili nieco rozwinąć kwestię herosów – przede wszystkim w Majesty 2 dostaniemy dużo więcej zróżnicowanych klas postaci. Bardziej rozbudowany będzie też system ich rozwoju. Większa liczba umiejętności, zdolności specjalnych, czarów i wszelkich innych bajerków z pewnością poprawi pole manewru i sprawi, że rozgrywka będzie ciekawsza. Szkoda tylko, że twórcy tak skąpo karmią nas wieściami i materiałami dotyczącymi gry. Do tej pory nie przybliżono żadnych nowych profesji bohaterów czy nawet pojedynczych skilli, co niestety ujemnie wpływa na wyobrażenie o grze.

Nie obędzie się także bez poszerzenia potencjału w zakresie budowania miasta. Nowe Majesty to oczywiście nowe budynki, które urozmaicą nie tylko krajobraz, ale także wachlarz możliwości. Dla przykładu – u Kowala bohaterowie będą mieli okazję zaopatrzyć się w śmiercionośną broń, chroniące przed potężnymi ciosami zbroje, lecznicze miksturki lub inne, przydatne na polu bitwy przedmioty. Znajdzie się także miejsce na siedzibę poborcy podatkowego, gdyż to głównie dzięki tym niezbyt lubianym przez społeczeństwo urzędnikom nasza sakiewka nie będzie świecić pustkami. Pieniądze w Majesty 2 to jedyny surowiec, więc odegrają pierwszorzędną rolę – zapłacimy nimi za wszystko, od stawianych struktur, poprzez zatrudnianie bohaterów, po wypłacanie nagród za głowę poszukiwanego rzezimieszka. Twórcy zapewniają, że podatki nie będą jedynym źródłem dochodu, ale podobnie jak w przypadku opisywanych w akapicie wyżej elementów nie podali żadnych dodatkowych szczegółów, które rozjaśniłyby mroki naszej niewiedzy. Podejrzewam, że będzie można spieniężyć zdobyte przez najemników wartościowe przedmioty lub materiały własnej produkcji (wśród budynków pojawi się targ), ale nic więcej nie przychodzi mi na myśl.

„Jaki ładny misiu!” – krzyczą dzieci, starając się dogonić uciekających w popłochu ojców z mieczami przytroczonymi do pasów.

Sporą rolę odegrają algorytmy odpowiedzialne za nastawienie jednostek. Warto pamiętać, że większość z nich nie zalicza się do grupy nadludzi, więc mają swoje słabsze i mocniejsze strony, a także gorsze i lepsze nastroje. Przed zleceniem komuś zadania upewnijmy się, czy nie poślemy chłopaków z motyką na słońce. Jeśli cel, jaki im wyznaczymy, wykroczy poza granice ich wiary we własne umiejętności, z pewnością nie podejmą się zadania. Podobnie sprawa ma się z tworzeniem zróżnicowanych oddziałów. Do pokonania najgroźniejszych przeciwników potrzeba będzie kooperacji między wzajemnie uzupełniającymi się jednostkami, co niestety nie zawsze się uda. Pełen majestatu rycerz nie będzie chciał współpracować z łotrzykiem i vice versa. Tutaj tkwi cały sekret sterowania w sposób pośredni – w innych RTS-ach po prostu rozkazujemy oddziałom zaatakowanie wroga i nie mają prawa odmówić. W Majesty określamy cel, wyznaczamy nagrodę i następnie możemy się już tylko modlić, aby najemnicy łaskawie podjęli się wyeliminowania zagrożenia czy przytargania do zamku skrzyni ze skarbem.

Majesty nie byłoby sobą, gdyby nie pokłady humoru, jakie zawarto w grze. Pierwsza część – poza oczywiście oryginalnymi mechanizmami rozgrywki – wyróżniała się przedstawieniem świata fantasy w krzywym zwierciadle. Przy okazji sequela nie powinno być inaczej, a świadczyć o tym może chociażby zabawny trailer, na którym niewidomy łucznik stylizowany na Robin Hooda tropi szczurołaka. Lekko, zabawnie i przyjemnie – na taki klimat się zanosi i chwała Paradox oraz 1C, że nie pokusiły się o zmiany w charakterze Majesty.

Największą metamorfozę przejdzie oprawa graficzna, co raczej nie jest żadnym zaskoczeniem. Pierwsza część ukazała się przeszło 8 lat temu i już wtedy nie grzeszyła urodą. Technika poszła naprzód i strategii w 2D już się raczej nie robi, dlatego też producent postanowił wkroczyć ze swoim nowym projektem w świat trójwymiaru. Na tle innych gier z tego gatunku szwedzko-rosyjska produkcja znów niczym szczególnym się nie wyróżnia. Bajkowa atmosfera, żywe kolorki, tekstury na dość dobrym poziomie – na screenach i filmikach jest całkiem ładnie, ale na pewno nie porywająco. Pozostaje mieć nadzieję, że oprawa wizualna zostanie jeszcze dopracowana i wzbogacona o „pazur”, który uprzyjemni rozgrywkę.

Ostre starcie na skrzyżowaniu pod strażnicą. Stawiam dychę na człekokształtnych.

Do tej pory mowa była o elementach znanych z pierwszej części i ewentualnie nieco usprawnionych. Twórcy Majesty 2 postanowili dorzucić do tej i tak smakowitej już mieszanki kilka własnych składników, pełniących jednak co najwyżej rolę przypraw. Otóż przesadnie zasobny skarbiec można szybko uszczuplić, wydając złoto na nieco kontrowersyjne bonusy, w większości przeczące pierwotnym zasadom gry. Dla przykładu – za odpowiednią opłatą na krótki czas przejmiemy całkowitą kontrolę nad jednostką bądź teleportujemy ją w dowolne miejsce na mapie. W zanadrzu czai się z pewnością jeszcze kilka takich sztuczek, które niekoniecznie będą cieszyć się uznaniem i popularnością wśród graczy.

Słowem podsumowania, na początku nadchodzącego roku dostaniemy sequel Majesty taki, jaki teoretycznie być powinien. Fundamenty to sprawdzone pomysły z pierwszej części, nieco usprawnione i dostosowane do potrzeb gracza XXI wieku, natomiast wykończenie stanowią autorskie pomysły twórców. Pomimo tego Majesty 2: The Fantasy Kingdom Sim nie będzie hitem. Nie sprzeda się w milionach egzemplarzy, nie podbije list bestsellerów. Miejmy nadzieję, że będzie produkcją bardzo grywalną i przede wszystkim uciekającą okrutnym schematom. Jeśli oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem...

Damian „Ramsik” Rams

NADZIEJE:

  • sprawdzone mechanizmy z pierwszej części;
  • nietypowy sposób rozgrywki;
  • humor.

OBAWY:

  • mało informacji o grze – czyżby twórcy coś ukrywali?
  • misje mogą być schematyczne.
Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy

Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy