Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Lost Planet 3 Publicystyka

Publicystyka 3 sierpnia 2013, 12:00

Lost Planet 3 bliżej Dead Space i The Thing Carpentera - wrażenia z rozgrywki

Po dwóch częściach serii Lost Planet można by się spodziewać, że kolejna będzie rozwijać poprzednie pomysły. Nic bardziej mylnego. Lost Planet 3 to praktycznie "inna bajka".

LOST PLANET 3 – FAKTY:
  • akcja wolniejsza niż w poprzednich częściach;
  • mechanika walki zapożyczająca od konkurencji popularne rozwiązania;
  • postawienie na atmosferę, fabułę i osobowość głównego bohatera;
  • interaktywna baza, po której można się dowolnie poruszać;
  • interesująca oprawa audiowizualna podkreślająca klimat produkcji;
  • sekwencje z mechem!

Capcom po raz trzeci posyła nas w lodową pustkę planety E.D.N. III, byśmy stawili czoła zamieszkującym ją monstrom. Lost Planet 3, pomimo kolejnej cyferki w tytule, nie kontynuuje wątków swoich japońskich poprzedniczek, a pod względem rozgrywki jest zdecydowanie bardziej zbliżone do tytułów tworzonych przez zachodnich deweloperów. I nic dziwnego, w końcu za przygotowanie gry odpowiada kalifornijski zespół Spark Unlimited – autorzy dość kontrowersyjnych pod względem jakości tytułów, jak Legendary czy Turning Point: Fall of Liberty. Na szczęście po kilku godzinach obcowania z wersją preview Lost Planet 3 jestem o nie wyjątkowo spokojny. I wyjątkowo zadowolony z tego, co zobaczyłem.

W Lost Planet 3 wcielamy się w Jima, operatora wielkiej maszyny przypominającej mecha, który w poszukiwaniu zarobku wyrusza na E.D.N. III, by dla korporacji NEVEC pozyskiwać źródła ciepła, interesuje go więc zarówno samo jądro planety, jak i substancja znajdująca się w ciałach zamieszkujących ją stworzeń. Poznając Jima w trakcie kolejnych misji, zauważamy pierwszą zmianę, jaką zafundowało graczom nowe studio. Otóż scenarzyści nie tylko nadali bohaterowi różne cechy osobowości, ale także wyposażyli go w pragnienia i bagaż wspomnień, czego wyrazem jest przychodząca do bohatera co jakiś czas wideopoczta z Ziemi, od jego żony i syna, Hanka. Nie są to jednak tylko nudne wiadomości do przejrzenia w menu. Zostały one dość umiejętnie wplecione w rozgrywkę i wyświetlają się albo podczas ładowania kolejnej lokacji, albo w trakcie akcji, kiedy Jim zasiada za sterami mecha.

Lodowa odyseja trwa – graliśmy w Lost Planet 3 - ilustracja #2

Wszystkie spisane w tym tekście wrażenia pochodzą z kampanii dla jednego gracza. Informacje o trybie wieloosobowym, niedostępnym w wersji preview, zawrzemy we właściwej recenzji.

Mech stanowi drugą z długiej listy zmian w sposobie rozgrywki. To podstawowe narzędzie pracy Jima, wyposażone na początku gry w chwytak i wiertło, za pomocą których można manipulować zarówno elementami otoczenia, jak i atakować przeciwników (w późniejszym czasie mamy szansę zainstalować także bardziej tradycyjną broń). Chwytakiem da się nawet złapać jakiegoś stwora i w efektowny sposób unieść go do góry, by następnie potraktować wiertłem. Warto przy tym dodać, że mechem steruje się z perspektywy pierwszej osoby. Kokpit maszyny można także opuścić, czego wymaga gros misji. Jednak gdy pozostaje się w pobliżu, zdrowie bohatera regeneruje się szybciej, mamy także dostęp do prostego HUD-a, wyświetlającego chociażby minimapę czy ilość T-Energii. Kiedy się oddalamy, HUD znika z ekranu i jesteśmy zdani sami na siebie.

Okolicę bardzo często eksplorujemy z pokładu mecha. - 2013-08-02
Okolicę bardzo często eksplorujemy z pokładu mecha.

Kolejna innowacja w stosunku do Lost Planet i Lost Planet 2 zaszła w samej mechanice walki. Teraz zdecydowanie bardziej przypomina ona tę z Dead Space 3 czy Gears of War, oczywiście włącznie z możliwością chowania się za przeszkodami terenowymi. Wielu fanów może w tym momencie kręcić nosem, że poprawiono coś, co przecież funkcjonowało całkiem nieźle, ale wydaje mi się, że akurat w tym tytule, w obliczu tylu poczynionych w nim zmian, ta jest również jedną z trafionych. W takcie eksploracji planety Jim zawsze posiada przy sobie pistolet z niekończącą się amunicją, a ponadto wolno mu przenosić dwie inne sztuki broni – strzelbę, karabinek automatyczny lub na przykład jednostrzałowy karabin, który w późniejszej fazie zabawy da się ulepszyć i zamontować w nim celownik optyczny. Obowiązkowo protagonista wyposażony jest też linę umożliwiającą na przykład podciąganie się na sprawiające w pierwszej chwili wrażenie niedostępnych skalne występy.

Wierna strzelba na grubego zwierza. - 2013-08-02
Wierna strzelba na grubego zwierza.

Świetnym pomysłem twórców była składająca się z trzech poziomów baza główna. To tutaj odbywają się liczne konwersacje z pozostałym personelem, tu otrzymujemy zadania od szefostwa bądź z laboratorium, a u kwatermistrza możemy zaopatrzyć się w lepszą broń lub udoskonalić już posiadaną oraz zająć się modyfikacjami mecha. Lodowe korytarze budowli przywodzą na myśl bazę Echo z Imperium kontratakuje zmiksowaną z którąś ze stacji Metra 2033. Świetny pomysł, przydający dodatkowego klimatu.

Muszę jednak wytknąć grze jej najpoważniejszą, moim zdaniem, wadę. Są to niekończące się loadingi. Zarówno w bazie, jak i na zewnątrz lokacje okazują się bardzo małe, co prawdopodobnie jest wynikiem niewielkiej pamięci sprzętu obecnej generacji. Mimo to ładowanie trwa dość długo – być może jednak w przypadku konsol da się je skrócić, instalując grę na twardym dysku. Choć mamy wrażenie obcowania z ogromnym światem, rozgrywka w dużej mierze jest zupełnie liniowa (wyjątek stanowią opcjonalne misje dodatkowe).

W roli głównej Nicolas Cage. - 2013-08-02
W roli głównej Nicolas Cage.

Zdecydowanie najbardziej zachwycił mnie klimat gry – niesamowity i tajemniczy. Kiedy wędrujemy przez lodowe pustkowia, często obserwujemy wspaniałe widoczki, które wraz z dochodzącą z głośników muzyką wywołują przejmujące uczucie osamotnienia. Oprawa audiowizualna stanowi bardzo mocną stronę gry, a autor muzyki zasłużył na ogromne brawa. Nie należy także zapomnieć o licencjonowanych utworach, których możemy posłuchać bądź w menu, bądź kiedy siedzimy w mechu. Te akurat mocno przywoływały atmosferę Starcrafta, ale to może tylko moje skojarzenie...

E.D.N. III jest niebezpieczną, ale i bardzo urodziwą planetą. - 2013-08-02
E.D.N. III jest niebezpieczną, ale i bardzo urodziwą planetą.

Twórcy zrobili wiele, by nowa odsłona Lost Planet była zupełnie inna od poprzednich. Nieco wolniejsze tempo akcji i mocne postawienie na fabułę być może sprawią, że tytuł przyciągnie osoby, którym nie za bardzo przypadły do gustu wcześniejsze dwie części. Szczególnie druga, stawiająca na kooperację. Tym razem przygoda skierowana jest do samotnych wilków, poszukujących nie tylko frajdy ze strzelania do różnej maści kreatur, ale także lubiących od czasu do czasu spędzić parę romantycznych chwil, przypatrując się zachodowi słońca, szalejącej wichurze czy otulonym chmurami wierzchołkom gór.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Lost Planet 3

Lost Planet 3