Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 listopada 2009, 13:56

autor: Piotr Doroń

Lost Planet 2 - przed premierą

Druga część Lost Planet zaserwuje niemal zupełne odejście od znanego z "jedynki" arktycznego klimatu. Czy tropikalne lasy i spalone słońcem pustynie będą ciekawsze i pomogą grze w odniesieniu sukcesu?

Bywa tak, że gra, która była dobra i w dużym stopniu spełniła nasze oczekiwania, wymaga poważnych zmian. Choć teoretycznie funkcjonowała doskonale, w praktyce, przy rozbiciu na czynniki pierwsze, widzimy, że nie wszystko zagrało tak, jakbyśmy tego chcieli. Motyw z jednostajnymi, dosyć nudnymi lokacjami trącił myszką, gra aktorska niedomagała, fabuła również nie była dopięta na ostatni guzik. Co wówczas zrobić? Do kogo zwrócić się o pomoc? Firma Capcom w przypadku marki Lost Planet wybór miała tak naprawdę tylko jeden – telefon do Juna Takeuchiego, ojca serii Resident Evil (ostatnio pracował nad świetną „piątką”) i Onimusha, który przy dewelopingu części pierwszej pełnił rolę raczej drugoplanową. Takeuchi swoje zadanie zaczął realizować od początku bardzo ochoczo. Z tego też względu na efekty nie musieliśmy czekać zbyt długo.

Palmy, wysoka trawa, rzeki i wodospady.Kto by pomyślał, że E.D.N. III ulegnie aż takiej zmianie?

Wizja Takeuchiego była konkretna. Wspólnie z Kenjim Oguro rozgrzał planetę E.D.N. III do czerwoności i zadecydował, że obrośnie ona dżunglą. „Że co?” – powiedziała zapewne większość z Was. I miała po temu podstawy. Ujawnienie informacji, że akcja Lost Planet 2 w dużym stopniu będzie rozgrywać się w wilgotnych i gorących lasach tropikalnych, zaskoczyło zarówno nas, jak i wiele innych redakcji. Odejście od śnieżnych klimatów było odważnym krokiem i nie zmieni tu niczego fakt, że już pod koniec części pierwszej mogliśmy zaobserwować pewne niemrawe jeszcze zmiany klimatyczne. Z rozpędu Takeuchi postanowił również wysłać nas na obszary pustynne, opanowane przez gigantycznych przedstawicieli rasy Akridów, przy których najwięksi przeciwnicy znani z Lost Planet: Extreme Condition prezentują się jak ubodzy krewni. Od samego początku musiał jednocześnie zabiegać o poparcie fanów i mediów. Częste sesje Q&A utwierdzały nas coraz bardziej w przekonaniu, że finalny produkt zostanie pozbawiony wad poprzednika. Gwarantem jakości ma być m.in. pieczołowicie dobrany i doświadczony zespół, z grafikiem Yoshiaki Hirabayashim oraz programistami Satoshi Ishidą i Masaru Ijuuinim na czele.

Fabułę drugiej części Lost Planet zdecydowano się osadzić 10 lat po wydarzeniach znanych z Extreme Condition. Dla jednych to długi okres, dla drugich wręcz przeciwnie – planecie E.D.N. III udało się w trakcie dekady przejść wiele zmian. Przede wszystkim poznała na własnej skórze znaczenie terminu „globalne ocieplenie”. Zwrot, którym straszy się w przedszkolach niegrzeczne dzieci, przyniósł znany już efekt – lody i śnieg ustąpiły, odkrywając dżunglę, a w niektórych miejscach obszary nawiedziła nawet permanentna susza, zamieniając mroźne tereny w rozległe pustynie (niemniej w grze nadal występują regiony pokryte wieczną zmarzliną). Pożegnanie z zimą nie zniechęciło jednak Śnieżnych Piratów, którzy w dalszym ciągu działają na E.D.N. III i w części drugiej odgrywają główną rolę. Wayne odejdzie tym razem w niepamięć – bohaterów będzie bowiem sześciu. Każdy z nich jest reprezentantem jednej z frakcji Śnieżnych Piratów. Dzięki temu zabiegowi autorzy przedstawią sześć przeplatających się historii. Główny wątek zostanie oczywiście powiązany z działalnością korporacji NEVEC (NEo-VEnus Construction) oraz jej walką o T-ENG (Thermal-ENerGy), czyli energię zapewniającą przetrwanie w nieprzyjaznych warunkach panujących na E.D.N. III. Fabularna zmiana nie była oczywiście pierwszą ani też ostatnią nowością.

Na światło dzienne wychynęły bardzo szybko kolejne rewelacje. Rezygnacja z jednego głównego bohatera i oddanie w ręce graczy anonimowych Śnieżnych Piratów otworzyło przed firmą Capcom możliwość wprowadzenia do Lost Planet funkcji modyfikacji postaci. I nie będzie to jedynie nic nieznaczący dodatek. Ekipa Takeuchiego zdecydowała się rozbudować tę opcję tak, jak to tylko możliwe. Po wybraniu płci będziemy zatem mogli poddać zmianom poszczególne części ciała bohatera oraz sam jego typ (muskularny brodacz, a może zwinna, szczupła blondynka?). Zapewne nie zabraknie takich ozdobników jak tatuaże i innych dodatków urozmaicających wygląd postaci. W tym elementów ubioru – spodni, pancerzy, kurtek itd. Autorzy zapowiadają, że ciekawsze z nich odblokujemy w miarę postępu w grze lub nabywając dodatki DLC. Zdobywając punkty doświadczenia, otrzymamy także dostęp do lepszej broni – im ciekawsze akcje wykonamy, tym prędzej użyjemy bardziej wypasionych środków zagłady Akridów. To oczywiście nie wszystko. W grze wpłyniemy na dobór charakterystycznych gestów, którymi bohater będzie posługiwać się w konkretnych sytuacjach (niczym w grach MMO) a także dokonamy zmian w wyglądzie samej broni (przykładowo – dodając oznakowanie bądź zmieniając kolor poszczególnych części). Klasyczny multiplayer pod tym względem będzie odseparowany od trybu dla pojedynczego gracza i czteroosobowej kooperacji – w jego przypadku poziom doświadczenia ma być naliczany oddzielnie, więc aby móc poszaleć na mapach z najlepszymi giwerami w ręku, trzeba będzie nieźle napocić się w walce i wskoczyć na odpowiednio wysoki poziom wtajemniczenia.

Współpraca przede wszystkim. Bez niej –i wykonywania zadań pobocznych – porażka to tylko kwestia czasu.

Ponadto w Lost Planet 2 w nieco inny sposób potraktowana zostanie sprawa energii termalnej. Z uwagi na ocieplenie klimatu nie będzie ona już tak potrzebna jak w części pierwszej, w której tak naprawdę utrzymywała nas przy życiu. W dalszym jednak ciągu pozostanie surowcem niezwykle pożądanym. To przy jej pomocy zasilimy bowiem potężniejsze rodzaje broni (w tym miotacz ognia, dostępny poprzednio tylko w Lost Planet: Colonies), a także będziemy mogli kontrolować Vital Suity, czyli swoiste mechy, zwiększające możliwości bojowe bohaterów. T-ENG utracimy, decydując się na wykonanie sprintu, jego poziom odnowimy natomiast, siejąc zniszczenie w szeregach wrogów i destrukcję otoczenia. To ostatnie tyczy się w szczególności maszyn wykorzystujących energię termalną do działania. Poza tym zapasy mocy uzupełnimy aktywując specjalnej infopunkty (teraz pełniące również rolę checkpointów) oraz prosząc o pomoc towarzyszy. Ci ostatni będą mogli poratować nas, korzystając ze specjalnego rodzaju broni, potrafiącej przekazywać część własnej energii bardziej potrzebującym.

Tutaj kolejny przykład kooperacyjnego działania. Gracz „wiezie”dwóch przyjaciół, którzy wspierają jego VS dodatkowym ogniem.

Odniesienie zwycięstwa w starciach z ludźmi oraz potężnymi Akridami nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony Vital Suitów. Niezwykłe kombinezony, dające dodatkowe siły witalne i moc, będą występować w Lost Planet 2 w kilku nowych wersjach. Zdecydowanie najciekawszą z nich ma być model umożliwiający wskoczenie na pokład dwóch dodatkowych postaci. Pomocnicy umiejscowią się wówczas po obu stronach bohatera kontrolującego VS-a i wesprą go dodatkowym ogniem. W grze pojawią się również VS-y potrafiące wzbić się w powietrze i utrzymywać tam przez nieograniczony czas. Z pewnością okażą się pomocne w starciach z bardziej ruchliwymi przeciwnikami. Podobnie jak w „jedynce”, tak i tutaj będziemy mogli je modyfikować – m.in. dokonując wyboru broni.

Ze zmian powinni ucieszyć się również fani rozgrywki sieciowej, a w szczególności kooperacji. Jak wiadomo, Lost Planet 2 uwzględni możliwość współpracy nawet do czterech osób jednocześnie (i dwóch graczy w przypadku podzielonego ekranu). W co-opie ukończymy oczywiście główną kampanię „wdójki”, czyli tę samą co podczas samotnej rozgrywki. W tym drugim przypadku kompanów z listy przyjaciół zastąpią bohaterowie kontrolowani przez sztuczną inteligencję.

Z informacji dostarczonych przez Capcom wynika, że współpraca zostanie zakrojona na dosyć szeroką skalę. I nie ma to być tylko proste odciąganie uwagi przeciwników od jednego z członków zespołu, który otrzyma w ten sposób szansę zakradnięcia się od tyłu i rozpoczęcia skutecznego ataku. W misji na pustyni, w czasie której będziemy przebywać na pokładzie dwóch pędzących obok siebie pociągów, uzyskamy dostęp do potężnego działa. Skorzystanie z niego będzie wymagać załadowania potężnych skrzynek z amunicją, przy jednoczesnym nadzorowaniu sytuacji przez strzelca. Trzy osoby zajmą się załadunkiem, a strzelec kontrolowaniem działa i mierzeniem w ogromnego Akrida, przywodzącego na myśl przerośniętego czerwia (przy którym ten znany z Extreme Condition to pikuś). To oczywiście tylko przykład – jeden z wielu, z jakimi będziemy mieć do czynienia w Lost Planet 2. Nie zapominajmy również o wożeniu graczy podpiętych pod Vital Suit.

Ten jegomość będzie się Wam śnić po nocach.W Lost Planet 2 nie będzie lekko.

Niezwykle istotne będą tu także tzw. Punkty Walki. Gracze będą je zdobywać za wykonywanie drobnych zadań, zlecanych w trakcie przechodzenia głównych misji – w większości opartych na działaniu zespołowym. W przypadku, gdy Battle Points osiągną krytyczny poziom, drużyna przegra rywalizację i polegnie. Twórcy twierdzą, że wprowadzenie tej idei w życie wymusi na graczach branie odpowiedzialności za decyzje i dbanie o dobro drużyny, co nierzadko kuleje w przypadku gier oferujących możliwość kooperacji.

Ponadto w grze znajdą się opcje zabawy wieloosobowej, które widzieliśmy już w pierwszej odsłonie LP (Elimination, Team Elimination, Post Grab i Fugitive) oraz w jej poszerzonej wersji, czyli Lost Planet: Colonies (Akrid Egg Battle, Egg Bandit, VS Annihilator, CounterGrab, Point Snatcher i Akrid Hunter). Nic nie zmieni się także w kwestii liczby graczy. Ponownie autorzy dopuszczą do gry maksymalnie szesnaście osób. Dla osób, które złożą zamówienie przedpremierowe twórcy przygotowali ciekawy dodatek – grywalną postać Alberta Weskera, głównego antagonisty w Resident Evil 5 (przewijającego się również w wielu poprzednich odsłonach serii).

Ten przyjemniaczek z pewnością też nawiedzałby Was w snach.Rolę ukradł mu jednak bohater poprzedniego screena.

Lost Planet 2 powstaje na bazie MT-Framework 2.0, robiąc użytek z najnowszych shaderów oraz efektów graficznych i to widać – tekstury na zrzutach ekranowych oraz filmach z rozgrywki są niezwykle dokładne, a liczba szczegółów powala (zwłaszcza na urozmaiconych mapach leśnych oraz miejskich). Wrażenie nie byłoby jednak pełne, gdyby nie świetne projekty poziomów oraz przeciwników. Wspomniany już czerw, w którego bohaterowie strzelają z wielkiego działa, osadzonego na jednym z wagonów pędzącego składu kolejowego, z pewnością przejdzie do historii jako jeden z najbardziej niezwykłych przeciwników w grach. Dynamicznie prezentują się również lokacje na obszarach zurbanizowanych. Świetnie zachowuje się także hucznie zapowiadany system destrukcji otoczenia, pozwalający m.in. na wysadzanie w powietrze mniej stabilnych budowli (choć betonowe schrony przy odpowiednim arsenale także będzie można uszkodzić). Graczy powinna ucieszyć też informacja o poprawionej sztucznej inteligencji. AI z „jedynki” była powodem do zadumy nawet dla samych twórców. Widać również, że twórcy czerpali z pomysłów konkurencji – np. Epic Games (marka Gears of War). Chodzi m.in. o zastosowanie nieco innego kąta nachylenia kamery, dzięki któremu mamy lepszy ogląd pola walki.

Więcej, lepiej i ładniej, a do tego z kooperacją dla czterech osób – Lost Planet 2 zapowiada się na twórcze rozwinięcie części pierwszej. Duża w tym zasługa Juna Takeuchiego, którego decyzje wyglądają na ze wszech miar właściwe. Raczej wątpliwe jest, by w związku z tym finalny produkt zawiódł – przeczą temu zresztą pozytywne relacje z pokazów kolejnych grywalnych wersji gry. Wszystkie gwiazdy na niebie E.D.N. III wskazują, że dostaniemy grę dopracowaną i kompletną. Premiera w pierwszych miesiącach 2010 roku.

Piotr „jiker” Doroń

NADZIEJE:

  • dopracowany i urozmaicony świat;
  • zespołowa kooperacja z prawdziwego zdarzenia;
  • interesująco zapowiadający się tryb modyfikacji bohatera;
  • dopracowany tryb wieloosobowy.

OBAWY:

  • miałka fabuła;
  • pozbawiona emocji opcja jednoosobowa (nie wszyscy przepadają za kooperacją).

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej

Lost Planet 2

Lost Planet 2