Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

LEGO The Lord of the Rings Publicystyka

Publicystyka 19 czerwca 2012, 12:30

LEGO The Lord of the Rings - Władca Pierścieni podbije Śródziemie z klocków

LEGO i Władca Pierścieni to połączenie idealne. Już tej jesieni, wraz z Frodem, Gandalfem i Aragornem wybierzemy się na wielką wyprawę po klockowatym Śródziemiu. To może być najlepsza gra od Traveller's Tales.

Parę lat temu mocno utyskiwałem na fakt, że o ile takie marki jak Harry Potter czy Indiana Jones są w ofercie duńskich wytwórców klocków, tak nigdy nie mogłem kupić zestawu pozwalającego na stworzenie własnej miniaturowej kopii Helmowego Jaru. Nadal zresztą dziwi mnie, że LEGO czekało z uzyskaniem licencji na używanie postaci i miejsc z prozy J. R .R. Tolkiena aż do końcówki roku 2011. Cóż – lepiej późno niż wcale. Tym bardziej że w ramach zadośćuczynienia Traveller's Tales w ekspresowym tempie zabrało się za przerabianie nowych zestawów na grę wideo. Ma ona trafić do rąk posiadaczy praktycznie wszystkich platform już w październiku 2012. Mówi się także o możliwej wersji na nadchodzące WiiU, ale ostateczne decyzje odnośnie dodania lub usunięcia nowej konsoli Nintendo z tej listy jeszcze nie zapadły.

Gracz zostanie rzucony do walki od razu we wszystkich trzech częściach – nie ma mowy o rozwiązaniach z Harry'ego Pottera, którego rozłożono na dwa osobne tytuły. Naszym zadaniem będzie oczywiście zaniesienie Jedynego Pierścienia, należącego ongiś do Saurona, Władcy Ciemności, do Góry Przeznaczenia i zniszczenie go tam. Dla niezaznajomionych z trylogią Tolkiena może to brzmieć jak wycieczka niewiele trudniejsza od porannego spaceru po bułki, jednak oczywiście we wszystkim kryje się haczyk – tak się bowiem składa, że Nieprzyjaciel powoli odzyskuje siły w mrocznym Mordorze, a do pełni potęgi brakuje mu już tylko jego ukochanej biżuterii. Wyprawa wymagać będzie więc nie tylko niezwykłej odwagi, szczęścia i umiejętności, ale także drużyny złożonej z oddanych kompanów. To właśnie nad nią przejmiemy kontrolę w nadchodzącej produkcji Traveller's Tales.

Nowinki względem poprzednich tytułów tego studia znajdziemy już w samym aspekcie przedstawienia historii. Po raz drugi w świecie gier LEGO postacie będą miały głos. Jednak w przeciwieństwie do Batmana: DC Super Heroes do Władcy Pierścieni nie zatrudniono aktorów od dubbingu. Zamiast tego kwestie wyjęto wprost z filmów Petera Jacksona! To odejmie grze nieco tego absolutnie prymitywnego, ale jakże uroczego humoru, jakim cechują się dzieła osadzone w klockowym uniwersum. Oczywiście nie zrezygnowano z niego na amen: Balrog beka, zamiast ziać ogniem, Aragorn otoczony pogrążoną w rozpaczy Drużyną Pierścienia wyciąga sobie strzałę z pośladka... Pytanie jednak, czy głosy Viggo Mortensena lub Iana McKellena nie będą brzmiały nieco komicznie w ustach kogoś, kto zamiast nóg ma dwie grubo ciosane bryły? Warto przy tym zwrócić uwagę, jak dokładnie odwzorowane są sceny z filmu w grze. Do tego dochodzi oryginalny soundtrack z obrazów Jacksona, skomponowany przez Howarda Shore'a. Ale czy fani poprzednich tytułów w tej konwencji oczekują od deweloperów właśnie wiernej kopii kinowego seansu?

Rozgrywka bazuje oczywiście na tym samym pomyśle co w pozostałych produktach opartych na duńskich klockach, ale dorzuca parę własnych elementów. W standardzie mamy więc zagadki, walkę z potworami i etapy zręcznościowe. Nagradzane przez twórców jest też zbieranie nieśmiertelnych w serii monet, które później posłużą do odblokowywania nowych postaci, mocy czy dodatków. Tutaj jednak zaczynają się różnice: w przeciwieństwie do innych gier spod znaku LEGO Władca Pierścieni zaoferuje otwarty świat, w którym w każdej chwili będziemy mogli spróbować swoich sił w miniquestach czy napotkać różne postacie, z którymi z kolei da się wejść w interakcje. Producenci snują marzenia o odwzorowaniu w ten sposób całego Śródziemia, jednak sądzę, że na planach się skończy – prócz miejscówek, w których mają odbywać się misje głównego wątku, graczom zostanie zapewne zaoferowanych jedynie kilka mniej ważnych lokacji znanych z kart książek lub filmów – jak chociażby Hobbiton. Nie ma co za to martwić się etapami, które mają być niezbędne do ukończenia głównego wątku – po zaprezentowanym na E3 gameplayu z głębin Morii widać, że zostały one wykonane bardzo starannie.

2012 to wyjątkowo dobry rok dla fanów J. R. R. Tolkiena. W październiku czeka ich LOTR w wydaniu LEGO, w grudniu film oparty na książce Hobbit, czyli tam i z powrotem. Na dodatek Warner Bros Interactive. zapowiedziało, że jeszcze przed wejściem dzieła Petera Jacksona na ekrany kin do graczy trafi pozycja bazująca na tej samej licencji.

Seria LEGO w standardzie może pochwalić się sporą liczbą grywalnych postaci, nawet jeśli nie da się wejść w ich skórę podczas przechodzenia kampanii. Już w fabule odblokujemy dużą ich część: w niektórych etapach do dyspozycji dostaniemy nawet dziewięciu bohaterów, pomiędzy którymi trzeba będzie się przełączać, by móc rozwikłać większość zagadek. Wiąże się to oczywiście z unikalnymi umiejętnościami każdego z ludzików: Sam Gamgee na przykład jako jedyny może rozpalać ogień, zaś Legolas potrafi strącać strzałami położone wyżej przedmioty. Cały ten zestaw charakterów musi ze sobą płynnie współpracować, co w grach spod znaku LEGO żadną nowością nie jest. W zabawie solo odpowiedzialność za działania reszty drużyny przejmie sztuczna inteligencja. W poprzednich produkcjach Traveller's Tales nietrudno jednak było zauważyć, że nie jest ona pozbawiona wad – potrafi się beznadziejnie zaciąć, gdy na gwałt potrzebna jest jej pomoc. Najlepszym rozwiązaniem będzie zatem tryb kooperacji.

A ten także doczekał się pewnych innowacji. O ile bowiem przyzwyczailiśmy się, że zazwyczaj do każdej misji można podejść we dwójkę, tak teraz będą etapy, w których przejmiemy kontrolę tylko nad jednym bohaterem. Jak wybrnęli z tego twórcy? Otóż – gdy znajdziemy się w takiej sytuacji, a żaden z graczy nie będzie kwapił się do opuszczenia rozgrywki, ekran podzieli się na dwie części – odpowiedzialność za to, co dzieje się na jednej z nich, przejmiemy my, a na drugiej – nasz towarzysz. Oczywiście będzie to nieco mniej wygodne niż tradycyjne bieganie parami po całej planszy, ale dobrze, że deweloper jakoś z tego wybrnął. Szkoda tylko, że wciąż nie pomyślano o kooperacji także przez Internet – tym bardziej że jest przecież materiał na stworzenie trybu dla większej liczby osób dowodzących Drużyną. A skoro już jesteśmy przy narzekaniach – tak się składa, że właściwie każda z ostatnich gier spod znaku Władcy Pierścieni zawierała kampanię dla tych graczy, którzy niekoniecznie chcą ratować Śródziemie przed panowaniem Saurona. Niestety, takiej opcji zabraknie w dziele Traveller's Tales. Po kampanii dla złoczyńców w LEGO: Batman tutaj pojawi się nutka rozczarowania.

Wynagradzają to nieco kolejne nowinki. Po pierwsze – zmieni się schemat rozgrywki. W poprzednich odsłonach klockowego uniwersum po prostu wybieraliśmy dany etap i odgrywaliśmy go w trybie fabularnym lub dowolnym. Taka opcja nie dawała zbyt wiele swobody – jeżeli ktoś nie chciał wędrować po każdej z lokacji po kilka razy w poszukiwaniu jak największej liczby monet i zestawów zabawek, mógł skończyć każdy z tytułów w niewiele ponad 6 godzin. We wspomnianym poprzednio Batmanie doszła do tego kampania dla przeciwników Człowieka Nietoperza, co nieco polepszyło sprawę. Tym razem jednak twórcy zaoferują otwarty świat, a co za tym idzie – historię, która nie zostanie podzielona na części, tylko ma stanowić spójną całość. Jeżeli nie będziemy mieli ochoty spotykać się z Uruk-Hai w Helmowym Jarze, zawsze możemy spróbować pokonać Króla Nazguli w jego siedzibie lub poszukać fragmentów mithrilu, wydobywanego przez krasnoludów metalu o niezwykłej trwałości, który potem przerobimy u kowala na interesujące nas przedmioty – do wykorzystania podczas misji! Do tego niedużym zmianom ulegną walki z bossami – dojdą bowiem sekwencje Quick Time Events. Rewolucji za to nie powinniśmy spodziewać się w grafice – kosmetyczne poprawki, takie jak polepszenie oświetlenia czy cieni, to raczej wszystko, na co postawi Traveller's Tales.

Uniwersum LEGO przechodzi od samego początku powolny progres, podczas którego poszczególne gry wyglądają bardzo podobnie i opierają się na tym samym schemacie, ale są o cal lepsze od poprzednich. Tym razem zmian – nie takich wcale miniaturowych – jest nieco więcej. Miejmy jednak nadzieję, że w dążeniu do perfekcji nie zatraci się slapstickowa, urocza otoczka całej serii. Po gameplayach na szczęście widać, że Władca Pierścieni będzie kolejną wyśmienitą, zabawną zręcznościówką. Z weryfikacją tej tezy poczekamy do października, ale fani Traveller's Tales już teraz powinni zacząć odkładać drobne do skarbonki.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

LEGO The Lord of the Rings: Władca Pierścieni

LEGO The Lord of the Rings: Władca Pierścieni