LEGO Star Wars - zapowiedź
Konwencja graficzna jest pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy. Trudno bowiem odwrócić uwagę od faktu, że wszystkie obiekty w grze wymodelowane są na wzór charakterystycznych „klocuszków”. Można powiedzieć, że grafika jest ekstremalnie realistyczna.
Krzysztof Gonciarz
Nie da Ci tego matka, nie da Ci tego sąsiadka – dadzą tylko klocki Lego, kolego. Gry komputerowe z ich udziałem nigdy szczególnie nie zachwycały, jednak są przykładem dość osobliwego zjawiska kulturowego. Komputerowa/konsolowa adaptacja zabawy klockami? Ten pomysł jest tak wykręcony, że aż ciekawy. Całkowite osadzenie „legowej” gry w realiach Gwiezdnych Wojen to już całkowity ideowy kosmos. Czy z czegoś takiego może wyjść dobra gra? Wszystko jest w rękach twórców, Traveller`s Tales (którzy swoją drogą niczego epokowego w branży gier jeszcze nie stworzyli). Jeśli grywalność będzie wysoka, Lego Star Wars mogą przejść do historii. W przeciwnym wypadku staną się egzotycznym eksperymentem, na który rzucimy od niechcenia okiem, pobawimy się (lub nie), a następnie o nim zapomnimy.
Lego ostatnimi czasy zmierzają w dziwną stronę. Zestawy, które widujemy na półkach sklepów zabawkowych zdają się czasami zaprzeczać podstawowej idei, dzięki której duńska firma podbiła cały świat. Ograniczają one kreatywność. Składają się z klocków, z których nie da się zbudować wiele więcej poza oryginalnymi konstrukcjami. Seria Star Warsowa należy z pewnością do tej grupy produktów. Lego produkowane na licencjach filmowych budzą we mnie pewien niepokój. Nie zamieniłbym mojego majestatycznie stojącego na półce statku pirackiego na żadnego X-Winga. Okazuje się jednak, że będziemy mieli okazję nacieszyć się całą masą starwarsowych klocków Lego za pośrednictwem komputerów i konsol. Wyobraźcie sobie, że macie wszystkie ludki, wszystkie statki i wszystkie scenerie z tej serii i właśnie zamierzacie się nimi pobawić. Jajks.
Ogólnie rzecz biorąc, LSW będzie zręcznościówką. Platformówką w zasadzie. Kierując lego-ludzikami stylizowanymi na znane z trylogii postacie przemierzymy scenariusze osadzone we wszystkich trzech częściach „nowej” trylogii. Zaczniemy więc wcielając się w Qui-Gon Ginna lub Obi-Wana na statku Federacji Handlowej w przestrzeni Naboo. Towarzyszyć będziemy różnym bohaterom przez większość dających się „skomputeryzować” fragmentów Mrocznego widma i Ataku klonów, a przygody zakończymy w trzymanych w wielkiej tajemnicy sceneriach Zemsty Sithów. Do naszej dyspozycji oddane zostanie 30 różnych postaci (+18 dodatkowych, alternatywnych skinów dla niektórych z nich). Co ciekawe, autorzy zamierzają zaimplementować w grze motyw przywodzący na myśl np. stareńkie Mario 64: do początkowych etapów wrócić będziemy mogli później, wybierając do gry inne od domyślnych postacie. Korzystając z ich unikalnych umiejętności, zyskamy dostęp do różnych sekretów i bonusów. Taki zabieg może wyraźnie wydłużyć żywotność gry, a przy okazji sprawić, że zmusi graczy do kombinowania i eksperymentowania, co z kolei na pewno podwyższy jej grywalność.
Klocki Lego nie są może najlepszą reklamą dla gry, która de facto nie jest skierowana wyłącznie do dzieci. Bardzo dobrze, że nie będziemy mieli do czynienia z produkcją dla najmłodszych. Gry takie często, najzwyczajniej w świecie, robione na popularne „odwal się”. Mimo platformowego sposobu rozgrywki i dość sielankowej otoczki, są szanse na to, że bakcyl zawarty w LSW spowoduje prawdziwą epidemię. Mechanika gry nie stanowi wielkiego zaskoczenia. Będziemy biegać, skakać i walczyć jako wesołe lego-ludki, we wszystkich cut-scenkach rozmawiające ze sobą za pomocą niezidentyfikowanego bełkotu.
Ciekawym urozmaiceniem jest (jakżeby inaczej) zastosowanie Mocy. Za jej użycie będzie odpowiedzialny co prawda tylko jeden klawisz (wymyślenie konkretnego sposobu jej wykorzystania niestety nie będzie już konieczne), ale może być to dość rajcujący gadżet w czasie zabawy. Będziemy mogli np. ułożyć z luźno rozsypanych klocków most (niestety odbędzie się to automatycznie, porzućcie budowlane aspiracje), który otworzy przed nami niedostępne dotąd rejony. Możliwe będzie też sterowanie „słabymi umysłami” i przejmowanie nad nimi czasowej kontroli (dzięki czemu wykorzystamy ich indywidualne umiejętności, np. wysokie skoki Jar-Jara).
Miejmy nadzieję, że te wszystkie możliwości nie zostaną bardzo uproszczone i pojawią się jakieś ciekawe łamigłówki i przeszkody, których obejście nie będzie takie oczywiste. Atrakcyjnie zapowiada się także prowadzenie pojazdów – czy to w wyścigach podów, czy finalnej bitwie z Phantom Menace (i charakterystycznym, żółtym myśliwcu z Naboo). Potencjał siedzący w tym tytule jest naprawdę spory, trzeba to uczciwie przyznać. Dodatkowej wzmianki wymaga fakt, że w każdym momencie gry dołączyć się do nas może drugi gracz, po prostu naciskając start na padzie/klawiaturze. Patent to arcade’owy, znany z salonów gier oraz stosownych emulatorów ;-). Wydaje się, że w tego typu gierce będzie to strzał w dziesiątkę. Właśnie w tę stronę należy pójść, by osiągnąć sukces z tak ukierunkowaną produkcją.
Konwencja graficzna jest w zasadzie pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy. Rzuca się na samym początku i nie przestaje uderzać aż do samego końca. Trudno bowiem odwrócić uwagę od faktu, że wszystkie obiekty w grze wymodelowane są na wzór jakże charakterystycznych „klocuszków”. Można powiedzieć, że grafika jest ekstremalnie realistyczna, wszak nikt jeszcze nie zaprezentował wirtualnego człowieka w takim stopniu dokładności, jak Lego Star Wars ukazuje nam legowego ludzika. Podobno graficy pracujący nad tym tytułem zaczynali od budowania wszystkich obiektów z prawdziwych klocków, by upewnić się co do „autentyczności” ich wirtualnych odpowiedników. Efekty są zaprawdę imponujące, a na uznanie zasługuje oryginalność i artyzm, z jakim zdaje się być ta gra wykonana. Zabawne to wszystko.
Kiedy te kilkanaście lat temu składałem ze sobą klocki, dorabiając do tegoż faktu wielce intrygującą fabułę, nie wyobrażałem sobie takiej właśnie przyszłości dla tego rodzaju rozrywki. Cóż, pędzący naprzód świat zaskakuje czasem każdego. Na szczególną pochwałę zasługuje także animacja, która na filmikach prezentujących podstawy gameplaya sprawia wrażenie oczka w głowie autorów. Z gruntu nieskomplikowane obiekty, jakimi niewątpliwie są klocki, zapewne przyczynią się do dobrej wydajności gry na słabszych systemach (co zresztą było domeną większości gier spod znaku Lego).
Nietrudno się domyślić, jakie są pierwsze skojarzenia znających życie graczy w związku z tytułem o brzmieniu takim jak Lego Star Wars. Nadzieje na dobrą grę wydają się z początku raczej płonne, gdyż ani Lego, ani Star Wars nigdy nie były szczególnie solidną marką na rynku gier komputerowych (no, zgoda, w Lego Racers dobrze się bawiłem). Im bardziej człowiek się jednak wgłębi w zapowiedzi odnośnie tego tytułu, tym optymistyczniejszy się robi. Bardzo jestem zaskoczony ilością ciekawych pomysłów, którymi chwalą się panowie z Traveller`s Tales. Jeśli uda im się to wszystko zebrać do kupy w spójną całość, możemy dostać naprawdę świetną grę. Lekką bo lekką, ale wciągającą, żywotną i miodną, nawiązującą wręcz ideami do samych początków gier komputerowych. Z ostatecznym werdyktem poczekać będziemy musieli do maja, gdyż gra premierę będzie miała w czasie zbliżonym do zaatakowania kin całego świata przez Episode III. I dobrze. Lego to fajna sprawa, ale wolałbym poznać brakujące ogniwa gwiezdnej sagi w bardziej tradycyjnej konwencji.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz