Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Legends of Runeterra Publicystyka

Publicystyka 16 października 2019, 10:32

Legends of Runeterra – graliśmy i wiemy, co karcianka LoL zrobi lepiej od Hearthstone'a

Deweloperzy z Riot Games mają ambitny plan działania. Chcą zrobić Hearthstone'a – tylko lepszego. Mieliśmy okazję parę godzin pograć w Legends of Runeterra, więc przedstawiamy wam nasze wrażenia i wstępną opinię.

Po co nam kolejna karcianka? Wielu z Was zapewne zadało sobie podobne pytanie po ogłoszeniu przez Riot Games gry Legends of Runeterra. Od premiery Hearthstone’a dużo firm próbowało powtórzyć sukces Blizzarda i do tej pory nikomu się to nie udało. Mieliśmy sporo gier niezależnych i produkcje od wielkich wydawców, takich jak Bethesda czy Valve, jednak prawie wszystkie one albo szybko odchodziły w niepamięć – jak Artifact, albo nie potrafiły trafić w gusta szerokiej publiczności – jak polski Gwint.

Czy w przypadku karcianki osadzonej w uniwersum LoL-a będzie inaczej? Cały czas mam co do tego wątpliwości, ale po spędzeniu z grą kilku godzin muszę przyznać, że deweloperzy z Riot Games opracowali całkiem dobry plan działania – stworzyć nowego Hearthstone’a, pozbawionego większości bolączek oryginału. Mnie tym przekonali.

LEGENDS OF RUNETERRA W SKRÓCIE:

  1. gra karciana osadzona w uniwersum League of Legends,
  2. sporo podobieństw do Hearthstone’a;
  3. twórcy obiecują przyjazny model free-to-play;
  4. mecze trwają 10–12 minut;
  5. gra wyjdzie na pecety i komórki;
  6. tytuł ukaże się w 2020 roku, ale…
  7. …wcześniej będzie dostępny w różnych betatestach.

Płatne paczki kart? Sio!

W przypadku darmowych gier sieciowych zawsze najbardziej istotne są dla mnie mikrotransakcje. Problemem nie są same płatności, tylko to, jak twórcy próbują wyciągnąć od nas pieniądze. Jeżeli robią to w jasny i uczciwy sposób, mogę im płacić nawet miesięczny abonament. Jeśli próbują wciskać mi mechaniki pay-to-win i losowe lootboxy, od razu odinstalowuję taki tytuł. Losowe paczki kart to jedna z rzeczy, które wielu graczy skutecznie zraziły do Hearthstone’a. W grze Blizzarda możemy wydać spory majątek i nadal nie mieć wszystkich kart, jakie chcielibyśmy posiadać w swojej talii, nie mówiąc już o zebraniu pełnej kolekcji. W Legends of Runeterra ma to wyglądać nieco inaczej.

Trzy sposoby pozyskiwania kart

  1. Grając lub wykonując questy dzienne, zdobywamy doświadczenie dla jednej z pięciu dostępnych frakcji, a każda z nich ma swój pasek postępu, który można zapełniać. Za jego wypełnienie otrzymujemy różne nagrody – zarówno losowe paczki, jak i karty specjalne, czyli „dzikie”, które da się wymienić na dowolną kartę z kolekcji o tym samym poziomie rzadkości. Przykładowo epicką dziką kartę wymienimy na dowolną inną epicką kartę dostępną w grze. Każdy gracz może „wymaksować” wszystkie dostępne frakcje, a ich postępy zresetują się wraz ze startem następnego sezonu.
  2. Wygrany mecz zwiększa poziom naszego skarbca, tzw. The Vault, który zawiera skrzynie z losowymi kartami. Można go otworzyć tylko raz w tygodniu, a im większy poziom udało nam się zdobyć, tym na koniec tygodnia czekają na nas lepsze skrzynie. Po siedmiu dniach poziom się resetuje, ale – jak dowiedzieliśmy się od twórców – zdobycie najlepszej wersji skarbca nie powinno wymagać od nas jakiegoś niesamowitego grindu.
  3. Za prawdziwą gotówkę da się kupić dzikie karty o różnych stopniach rzadkości, które następnie wymienimy na dowolne inne dostępne w grze.

Jak widać, bez losowych skrzynek się nie obędzie, ale należy zaznaczyć, że wszystkie te losowe nagrody uzyskujemy bez wydawania realnej kasy. Jedyna płatna metoda to owe dzikie karty. Koniec zatem z kupowaniem 50 paczek i modleniem się do boga RNG. Płacisz i dostajesz to, co chcesz. Co więcej, twórcy postanowili ograniczyć ilość możliwej do wydania gotówki. W każdym tygodniu wolno nam kupić tylko pewną liczbę dzikich kart, a nadmiar gotówki przeznaczyć wyłącznie na elementy kosmetyczne. Rozwiązanie to wydaje się świetne, choć może też zrodzić kilka potencjalnych problemów.

Przede wszystkim utrudni natychmiastowe zdobycie wszystkich potrzebnych kart. Nawet z milionami złotych na koncie nie złożymy naszej idealnej talii zaraz po wyjściu gry czy dodatku. Będzie to problem szczególnie dla profesjonalnych zawodników w przypadku rozwinięcia się sceny e-sportowej. Twórcy co prawda zapewniali, że dzikie karty będziemy mogli sobie odkładać i skorzystać z nich w momencie pojawienia się nowego zestawu, ale czy uda nam się odłożyć ich na tyle dużo? Zobaczymy. Na pewno częściowym rozwiązaniem może być zapowiedziane przez autorów opóźnienie startu gier rankingowych. Będą one dostępne dopiero po jakimś czasie od wyjścia gry czy każdego nowego dodatku.

Drugi potencjalny problem, to zarobki samych twórców. Czy system ten okaże się dla firmy Riot Games opłacalny i pozwoli na stałe rozwijanie gry? W przypadku League of Legends nieinwazyjne mikropłatności działają, bo pula graczy jest olbrzymia, ale czy Champions of Runeterra również odniesie tak duży sukces? Czy gracze będą chcieli wydawać spore sumy na elementy kosmetyczne? Mam nadzieję, bo może wtedy za przykładem Riotu pójdą inne firmy. Wiem – jestem naiwny.

Krainy > klasy

W Legends of Runeterra nie zabrakło oczywiście bohaterów z League of Legends, ale w przeciwieństwie do Hearthstone’a to nie oni decydują o tym, z jakich kart korzystamy przy budowaniu talii. Dostępna kolekcja kartoników podzielona została na krainy świata Runeterry, takie jak Damacia, Noxus, Freljord, Shadow Isles, Ionia oraz Piltover/Zaun. Każda frakcja ma swój charakterystyczny styl gry. Przykładowo Damacia wyróżnia się kartami defensywnymi, a Noxus agresywnymi.

Działa to trochę na podobnej zasadzie jak pięć kolorów w Magic: The Gathering – z tą różnicą, że talie w Legends of Runeterra mogą składać się z kart pochodzących z maksymalnie dwóch krain. Nawet z tym ograniczeniem pozwala to jednak stworzyć 15 kombinacji, a do tego dochodzi jeszcze 6 różnych kart bohaterów do umieszczenia w naszym decku. Oznacza to dużo więcej możliwości niż w przypadku klasowych talii Hearthstone’a, a kolejne dodatki mają wprowadzać nowe krainy. W takim systemie nie powinno być problemu z dopasowaniem talii do naszego stylu gry.

Dynamiczna karcianka

Choć na pierwszy rzut oka Legends of Runeterra wydaje się relaksującą turową karcianką, w grze wprowadzono kilka rozwiązań, które sprawiają, że jest ona dużo bardziej dynamiczna od produkcji Blizzarda. Przede wszystkim w trakcie trwania jednej tury obaj gracze na zmianę mogą zagrywać swoje karty, a tym samym na bieżąco reagować na działania przeciwnika. Chcesz przygotować perfekcyjną ofensywę? Nie będzie łatwo, bo po każdej wyłożonej karcie rywal może pokrzyżować Ci szyki.

Oprócz tego w grze dostępne są trzy typy zaklęć. Powolne można rzucać tylko przed rozpoczęciem walki, szybkie – również w jej trakcie, a karty typu „burst” – w dowolnym momencie bez dawania oponentowi czasu na reakcję. Oba te rozwiązania sprawiają, że grając w Legends of Runeterra, nie ma się zbyt dużo czasu na odpoczynek. Cały czas trzeba śledzić działania na planszy i reagować na każde posunięcie wroga.

Lubisz wydawać pieniądze na skórki? Będziesz zachwycony!

Legends of Runeterra to gra, po której od razu widać, że została zaprojektowana z myślą o sprzedawaniu elementów kosmetycznych. Co prawda nie widziałem jeszcze sklepu ze skórkami, a twórcy nie chcieli za wiele zdradzać w tej kwestii, ale potencjał wydaje się ogromny. Portrety gracza, rewersy kart czy plansze, na których rozgrywane są mecze, to tylko początek. W grze występują tzw. strażnicy, czyli małe stworki należące do graczy, które przesiadują w dwóch przeciwnych rogach planszy. W testowanej przez nas wersji jedynym dostępnym strażnikiem był włochaty poro, którego mogliśmy głaskać po główce, zastanawiając się nad kolejnym ruchem (jeśli robiliśmy to zbyt często, stworek zaczynał się na nas złościć i wystawiał język).

Innym ciekawym elementem są animacje związane z przechodzeniem bohaterów na wyższy poziom doświadczenia. Jeżeli spełnimy zapisany na karcie czempiona warunek, postać zostanie wzmocniona, a naszym oczom ukaże się klimatyczna i świetnie wyglądająca animacja, która znakomicie oddaje charakter danego herosa. Nie będzie dużym zaskoczeniem, jeśli twórcy postanowią sprzedawać jeszcze bardziej wypasione wersje tych animacji. Nic nie stoi również na przeszkodzie, żeby bohaterowie mieli skórki wzorowane na tych dostępnych już w League of Legends.

Co jeszcze wiemy?

  1. Na start otrzymamy 6 regionów, 24 bohaterów i 318 kart.
  2. Każda talia liczy 40 kart.
  3. W dodatkach pojawią się nowe regiony.
  4. W przygotowaniu jest tryb draftu, czyli tzw. Expeditions – więcej informacji wkrótce.
  5. Pod uwagę brane są też tryby PVE i co-op.
  6. W przyszłym roku ukaże się również wersja mobilna.

Riot Games przygotowało tytuł, który wydaje się mocno przemyślaną i ulepszoną wersją Hearthstone’a. Dużo przyjaźniejsze od obecnych u konkurencji mikropłatności, wiele nowych mechanik zaczerpniętych z gier planszowych i karcianych, popularne uniwersum i rozbudowany system postępu. Czy to wszystko wystarczy, żeby zdominować rynek karcianek i przyciągnąć graczy? Przekonamy się w przyszłym roku. Jeżeli Riot Games nie da rady, to już chyba nikt nie pokona Hearthstone’a. Chyba że sam Blizzard.

ZASTRZEŻENIE

Koszty wyjazdu autora na pokaz pokryła firma Riot.

Michał Chwistek

Michał Chwistek

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zamierzasz przetestować Legends of Runeterra?

82,8%
Tak
17,2%
Nie
Zobacz inne ankiety
Legends of Runeterra

Legends of Runeterra