Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 13 czerwca 2007, 08:39

autor: Maciej Kurowiak

Lair - zapowiedź

Lair nie jest kolejną strzelaniną, jedną z wielu, które można puścić mimo uszu. To duża produkcja, w którą zaangażowano najlepszych fachowców w tym gatunku.

Bambolczyk, Telesfor, Smaug, Glaurung czy wreszcie Wawelski. Tak, mowa jest o sławnych smokach, stworzeniach, które choć nigdy nie istniały, łatwiej jest opisać, niźli zamieszkujące zakamarki naszych domostw rybiki cukrowe. Oczywiście nawet wśród naukowców zdania co do ich istnienia są podzielone, że wystarczy wspomnieć znanego profesora dendrologii i jego wywody o niechybnej korelacji pomiędzy dinozaurami i Smokiem Wawelskim. Jaka jest historyczna prawda, wiedzą pewnie tylko szewc Skuba i Bartolini Bartłomiej, ale krocząc krętą drogą tego typu hipotez dobrniemy w końcu wniosku, że pierwszym człowiekiem na Księżycu był niejaki Twardowski, a sufrażystką Wanda, co nie chciała Niemca. Wszystkim odróżniającym jeszcze sufit od podłogi, pozostaje mieć tylko nadzieję, że w dalekiej przyszłości w encyklopediach pod hasłem niedźwiedź, nie znajdziemy odnośników do Uszatka czy Colargola, bo akurat przy władzy będzie ich miłośnik. Wracając do interesującego nas tematu – w grach smoki trzymają się mocno, a najmocniejsi przedstawiciele zamieszkują chyba w Azeroth i z ochotą walcują rzesze wojowników dybiących na artefakty. Oczywiście w rozmaitych produkcjach od smoków aż się roi, ale jeśli pominąć serię Spyro czy Panzer Dragoon, to niewiele jest istotnych tytułów, które traktowałyby je inaczej niż bossów czy nawet pomniejsze przeszkody.

Na smoku każdy byłby odważny.

Poważnie do problemu postanowili podejść panowie z Factor 5, prawdziwi eksperci od wszelakiej maści strzelanin. Tytuły takie jak R-type czy Turrican, powinny zabrzmieć w głowie każdego amigowca niczym dzwon Zygmunta. Jeśli komuś jednak mimo wszystko nic nie dzwoni, to nim zacznie pleść sznur, niech wspomni chociaż dużo mniej leciwą i znakomitą trylogię Star Wars Rogue Squadron na konsole N64 i Gamecube.

Nowa konsola Sony wciąż się rozkręca i każdy nowy tytuł jest dla graczy niczym haust wody dla spragnionego. A mamy tutaj do czynienia z grą nietuzinkową: ogromny budżet, znakomity zespół i supernowoczesna platforma, z której dobrodziejstw programiści mają czerpać całymi garściami. Czy Factor 5 i Sony sprostają wymaganiom i zniecierpliwieniu posiadaczy PS3? Przyjrzyjmy się bliżej Lair, gdyż jej premiera zbliża się nieubłaganie.

W Lair wcielimy się w rolę Rohna, rycerza i członka elitarnej smoczej floty królestwa Asylian, ostatniego zielonego zakątka wśród wulkanicznego krajobrazu reszty krain. Jak na rycerza przystało musisz stanąć do walki i u boku swoich towarzyszy pobić Mokajów, którzy naturalnie chcą upadku naszego królestwa. I to by było na tyle, gdyż w kwestii fabuły producent dzieli się informacjami w wyjątkowo skąpy sposób. Z przedstawionych przerywników filmowych możemy jednak się domyślać, że czeka nas uczestnictwo w epickiej wojnie, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Zapewne ktoś kogoś zdradzi, zapewne ktoś zginie i pewnie też ktoś go później pomści...

Rdzeń gry będzie stanowić strzelanina w trzeciej osobie, gdzie widzimy siebie na smoku. Nie sposób tu uciec od porównań z Rogue Leaderem, gdyż w sposobie rozgrywki oba tytuły są bardzo podobne. Mamy więc liniowe poziomy, w których wykonywać będziemy pomniejsze zadania nieuchronnie prowadzące nas do rozstrzygnięcia i przejścia do kolejnego etapu. Jeśli jednak przypomnimy sobie, jak profesjonalnie Factor 5 poradził sobie z tematem Gwiezdnych Wojen, możemy być pewni, że w świecie fantasy poradzi sobie równie znakomicie. Autorzy przy każdej okazji zaznaczają, że chcą wykorzystać wszystkie możliwości, jakie daje pad do PS3. Przede wszystkim postanowili, że sterowanie smokiem będzie odbywało się jedynie przy pomocy czujnika odchylenia pada. Z tego rozwiązania zrezygnowano tylko w miejscach, gdzie smok kroczy po ziemi demolując wrogie oddziały – korzystamy wówczas ze standardowego sterowania analogowego. Trudno w tej chwili jednoznacznie stwierdzić, czy takie lądowania wśród obcej armii będą na porządku dziennym czy też będzie to specyficzna część misji. Z licznych prezentacji wynika, że większość walk stoczymy jednak w powietrzu. Lot na smoku przypomina nieco Panzer Dragoon Orta, przy czym, w przeciwieństwie do produktu Segi, nie jesteśmy poganiani przez wiecznie ruchomą kamerę. Wręcz przeciwnie, w Lair polecimy, w którym kierunku będziemy mieli ochotę, łącznie ze wzlotami i pikowaniem. Ma to szczególne znaczenie, gdy chcemy zaskoczyć latające jednostki wrogów.

Walczymy nie tylko w przestworzach.

Latając na smoku musimy zdawać sobie sprawę, że nie sterujemy myśliwcem tylko żywym stworzeniem, a bliskie zetknięcie z wrogim nam smokiem skończy się pojedynkiem obu monstrów, a nie eksplozją, jakby to miało miejsce w zderzeniu X-Winga z Tie Fighterem. By wprowadzić pewien porządek, autorzy zapowiadają, że będziemy mieli do czynienia z wrogami różnego kalibru – lekkie jednostki będziemy mogli strącać z nieba szarżując na nie z wysuniętymi ogromnymi szponami smoka. Z cięższymi nie będzie już tak łatwo i powietrzna walka wręcz będzie nieunikniona – tutaj przyjdą nam zresztą z pomocą rozmaite, bardziej i mniej skomplikowane kombinacje ciosów. Najciekawsza wydaje się być jednak możliwość ciskania mniejszymi potworami po uprzednim pochwyceniu pechowca w szpony. Autorzy zapowiadają w tej materii dużo więcej – cała zabawa nie skończy się jedynie na rzucaniu, ale wcześniej będziemy mogli truchłem wymachiwać zwiększając siłę ataków wręcz. Nasze starania w sianiu jak największej pożogi będzie odzwierciedlać specjalny wskaźnik – im większe zniszczenia tym lepsze statystki po ukończeniu poziomu. Statystyki przekładają się na medale – te z kolei na dodatkowe ciosy i sekrety. Niewiele niestety wiadomo o samych poziomach i zadaniach, które na nas czekają – wiadomo, że będą opcjonalne pomniejsze misje, a konstrukcja scenariusza ma się rozgałęziać. Nie unikniemy też pojedynków z potężnymi bossami, ale i w tym temacie nie wiadomo jeszcze nic konkretnego. Pod znakiem zapytania pozostaje sprawa kamery, która w tego typu produkcjach potrafi napsuć sporo krwi, a głosy dochodzące z rozmaitych pokazów, zwracają uwagę, że w tym temacie jest jeszcze sporo do poprawienia.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną, to na tę chwilę gra prezentuje się znakomicie, zresztą po Factor 5 nie powinniśmy spodziewać się niczego innego. Szczególne wrażenie robi wspaniale dopracowany krajobraz – wzburzone morze rozbijające się o skały, którymi najeżone są wybrzeża wulkanicznych lądów. Autorzy przy każdej okazji chwalą możliwości techniczne platformy Sony, obiecując maksymalne wymęczenie scalaków czarnego potwora. Woda nie jest jedynie tłem – każda eksplozja na jej powierzchni powoduje rozchodzące się fale. Jakkolwiek by się nie zachwycać świetnym wyglądem smoka, animacją jego skrzydeł, czy wreszcie hordami wrogich jednostek, których liczba jest wprost niezliczona, wciąż zagadką pozostaje, jak wiele obiektów naziemnych (beczki się nie liczą) będzie można zniszczyć. Kolejną sprawą jest obsługa trybu 1080p, jakkolwiek by niezachwiana była nasza wiara w cierpliwość i umiejętności koderów, można mieć pewne wątpliwości co do pełnej płynności rozgrywki. Wiara czyni jednak cuda, ale czyż nie lepiej byłoby skupić się na dopracowaniu trybu 720p? Czy jest to chwyt marketingowy, czy też ambicja twórców, to już nie nasz problem.

Przyznacie, że na zdjęciach Lair jest co najmniej ładne?

Wrażenie robi ogrom pola bitwy, który przy niektórych poziomach dochodzi 32 kilometrów kwadratowych. Skala jest zresztą adekwatna do rozmiarów wojny, gdyż nieraz przyjdzie nam wykańczać setki wrogich żołnierzy. W tego rodzaju grach dźwięk jest niemal tak samo istotny jak opracowanie graficzne. Na szczęście nie zapominają o tym producenci i zatrudniają coraz lepszych fachowców w tej dziedzinie. Tutaj nie trzeba szukać daleko – mistrzowie wielkich widowisk z Fabryki Snów coraz chętniej uczestniczą w tego typu projektach. Ścieżką dźwiękową do Lair zajął się więc John Debney, autor muzyki do ponad stu produkcji telewizyjnych i kinowych, znany jednak przede wszystkim z Sin City Rodrigueza i Pasji Gibsona. W efekcie w grze usłyszymy epicką, orkiestrową muzykę, która ma idealnie wpasować się w klimat fantastycznej bitwy ze świata ognia i miecza.

Lair nie jest kolejną strzelaniną, jedną z wielu, które można puścić mimo uszu. To duża produkcja, w którą zaangażowano najlepszych fachowców w tym gatunku. O jej potencjale świadczyć może ogromne zainteresowanie, jakim gra cieszy się wśród graczy i mediów. Na szczęście twórcy zachowują trzeźwość i nie obiecują złotych gór – gra ma być przede wszystkim solidną strzelaniną i wszystko zapowiada, że cel będzie osiągnięty. Jeśli jednak będzie chrupać, historia okaże się przewidywalna i płytka (vide Lost Planet), twarde lądowanie, już bez pomocy smoka, może być wyjątkowo bolesne. Niby oczywiste, ale ileż razy już to przerabialiśmy...

Gra nie ma jeszcze wyznaczonej europejskiej daty premiery. W Stanach Zjednoczonych Lair powinno ukazać się na przełomie lipca i sierpnia, więc na nasze półki zawita pewnie niewiele później.

Maciej „Shinobix” Kurowiak

Lair

Lair