Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

NHL 13 Publicystyka

Publicystyka 24 lipca 2012, 09:00

autor: Amadeusz Cyganek

Krążek już na lodzie – graliśmy w NHL 13!

W hokeju nie ma miejsca na słabe zagrywki – ekipa EA Sports ponownie uderza z całą masą nowych rozwiązań w zakresie rozgrywki, chcąc zagarnąć dla siebie jak największą część wirtualnego lodowiska za pomocą NHL 13.

Fani hokeja dopiero co ochłonęli po emocjonującej batalii o Puchar Stanleya, w której triumfowała ekipa Los Angeles Kings, a już muszą przygotowywać się na następne, do ostatniej sekundy trzymające w napięciu, pojedynki na gładkiej tafli lodowiska. Seria NHL EA Sports powraca po raz kolejny, by udowodnić, że na lodzie zwycięzca może być tylko jeden. My mieliśmy już okazję sprawdzić, czy krążek faktycznie zawsze wpada do właściwej bramki.

Entliczek, bodiczek, hokejowy policzek

Testowa wersja gry przedstawiona na niedawno zakończonej imprezie EA w Vancouver pozwoliła przede wszystkim przekonać się, jak w praktyce działa większość usprawnień w rozgrywce, które zapowiadali twórcy nowej odsłony wirtualnego hokeja. Jedną z najważniejszych nowinek jest moduł True Performance Skating, zawierający szereg zmian wpływających na realizm poruszania się zawodników po tafli lodu czy precyzję ich zagrań w określonych warunkach. Faktycznie, już po kilku minutach nietrudno odnieść wrażenie, że gra toczy się zdecydowanie płynniej – zawodnicy umiejętnie przemieszczają się całymi formacjami w pobliże bramki przeciwnika, często doprowadzając do przewagi liczebnej podczas kontrataków. Ogromny wpływ na wykonanie dokładnego podania do partnera z zespołu ma teraz interwencja obrońcy drugiej drużyny i nakład sił, jaki włoży on w powstrzymanie szarżującego rywala. Oczywiście ostry atak całym ciałem najczęściej kończy się wprasowaniem jednego z hokeistów w bandę, na szczęście na znaczeniu mocno zyskały nieco bardziej subtelne metody powstrzymywania przeciwnika. Już niepozorne wybicie go z rytmu bodiczkiem czy niezbyt udana próba odebrania mu krążka za pomocą kija mogą spowodować zgubienie krążka przez oponenta lub jego niecelne podanie.

Wiele uwagi poświęcono również sztucznej inteligencji hokeistów i także w tym w aspekcie widać poprawę. Znacznie chętniej działają oni teraz na całej szerokości pola gry, często biorąc udział w szybkich akcjach zaczepnych prowadzonych skrzydłami. Ilość dostępnych wariantów rozegrania akcji zwiększyła się również dzięki lepszemu wykorzystaniu strefy znajdującej się za bramkami – zawodnicy podczas kreowania ataku pozycyjnego często pokazują się właśnie z boków bramki, próbując szybko posłać krążek w okolice bezpośredniego sąsiedztwa golkipera. Hokeiści starają się również szybciej zaatakować przeciwnika, niekiedy czyniąc to już w tercji neutralnej – po szybkim przechwycie ewidentnie sprawniej wracają też na środek pola, unikając jednocześnie pozycji spalonej i niepotrzebnej walki o krążek podczas wznowienia. W przypadku problemów z powstrzymaniem przeciwnika w klasycznym pojedynku „jeden na jednego” koledzy z zespołu nie będą więc zbyt długo czekać na rozwój sytuacji – grupowe osaczenie rywala w momencie przyparcia go do bandy bądź zamknięcie mu drogi do podania z pewnością okażą się często stosowanymi rozwiązaniami.

Zamkowi z lodu niestraszne roztopy

Niebagatelnie wzrosło też znaczenie opcji rozegrania krążka w zamku hokejowym, przydatnej zwłaszcza podczas gry w przewadze liczebnej. Zawodnicy bardzo sprawnie wymieniają się pozycjami i aktywnie biorą udział w prowadzeniu akcji po obwodzie, co oczywiście szybko skutkuje rozerwaniem szyków formacji obronnej drużyny przeciwnej i powstaniem sytuacji strzeleckiej. Wachlarz podań zwiększył się głównie dzięki częstszemu korzystaniu z dobrodziejstwa band – niejednokrotnie próba przeniesienia akcji na drugą stronę dzięki puszczeniu krążka wzdłuż granicy pola gry okazywała się zdecydowanie bardziej skuteczna niż uporczywe zagrania po całej szerokości tafli lodu.

Nie można mieć również zbyt wielkich zastrzeżeń do systemu wykonywania strzałów i samego sterowania. Obsługa uderzeń w kierunku bramkarza drużyny przeciwnej za pomocą jednego analoga to rozwiązanie, do którego już po kilku spotkaniach można się łatwo przyzwyczaić. Znacznym udogodnieniem w przypadku wyprowadzania kontrataku jest szansa raptownego przyspieszenia – trzeba tylko pamiętać, że błyskawiczne osiągnięcie wysokiej prędkości ślizgu pozwala co prawda szybko minąć stojącego na drodze rywala, ale jednocześnie zmniejsza nieco precyzję strzału, na co również wypada zwrócić uwagę. Nie do końca spodobała mi się praca sędziów – w trakcie rozgrywania spotkań udało mi się wychwycić parę ewidentnych przewinień, które powinny skończyć się dwuminutową karą. Istotnie zmalała za to liczba pojedynków na pięści – jeśli fani serii, patrząc na ostatnie wybryki twórców, zastanawiali się, czy to jeszcze hokej, czy już boks, teraz nie powinni mieć żadnych wątpliwości.

Szpagat na lodzie

Ekipa EA Sports postawiła sobie również za punkt honoru polepszenie skuteczności wirtualnych golkiperów bezpośrednio na linii bramkowej. Nasza ostatnia instancja w zapobieganiu utracie gola znacznie poprawi grę nogami – umiejętne wykorzystanie parkanów i ułożenia kończyn pozwoli wyekspediować mocne, plasowane [ke?] strzały po powierzchni lodu. Bramkarze nauczą się również przewidywać możliwe strefy, w które zostanie zaadresowany krążek – próby interwencji tuż przed oddaniem uderzenia wyglądały naprawdę kapitalnie. Golkiperzy postarają się także nieco częściej przecinać podania wzdłuż bramki, które często stworzą okazję do czystej pozycji strzeleckiej, co zapewne stanie się nieocenioną pomocą dla formacji obronnej.

Puchar Stanley’a dla wybrańców

Oprócz możliwości pogrania w testową wersję najświeższego NHL doczekaliśmy się również zapowiedzi zupełnie nowego systemu rozgrywek [zmagań?] sieciowych, znanego od tej pory jako GM Connected. Pozwoli on na rozegranie [przeprowadzenie? odbycie?] całego sezonu zasadniczego oraz play-offów aż 750 zawodnikom jednocześnie – trzeba przyznać, że liczba ta robi wrażenie. Poszczególni gracze dostaną okazję wcielenia się nie tylko w hokeistów, ale również w trenera czy nawet komisarza całych rozgrywek [zawodów?], co ma uczynić każdą kolejną grupę uczestników osobno działającym organizmem, prowadzącym rozgrywki [odbywającym spotkania?] według ustalonych zasad. Oczywiście brak zawodników biorących udział w zabawie wcale nie oznacza, że każdy mecz będzie wymagał kompletu graczy – wówczas ich rolę przejmie komputer, co rzecz jasna wiąże się z utratą pewnych profitów. Na więcej szczegółów przyjdzie czas zapewne już niebawem – w założeniach ten tryb zabawy prezentuje się naprawdę bardzo interesująco i fani z pewnością nie pogardzą możliwością rozegrania całego sezonu kreowanego od początku do końca przez nich samych.

Choć celem NHL 13 nie jest szeroko zakrojona rewolucja, mnogość pomniejszych usprawnień w mechanice sprawia, że ganianie za krążkiem po tafli lodu wciąż wzbudza spore emocje i staje się coraz bliższe realiom tego sportu. Ciekawie zapowiada się również system GM Connected – czas pokaże, czy ekipie EA Sports uda się przekuć te założenia na masę absorbującej i wciągającej zabawy we własną ligę hokeja na lodzie. Premiera w listopadzie tego roku.

NHL 13

NHL 13