Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Killzone Mercenary Publicystyka

Publicystyka 17 lutego 2013, 13:00

Killzone Mercenary - gra, która sprzeda konsolę PlayStation Vita?

Guerrilla Cambridge, twórcy m.in. serii MediEvil oraz portu LittleBigPlanet na PSP, szykują kolejną odsłonę cyklu Killzone, która ma pokazać potencjał drzemiący w konsoli PlayStation Vita.

KILLZONE NAJEMNIK TO:
  • nowa odsłona flagowej serii FPS-ów Sony;
  • fabuła rozgrywająca się równoległe z wydarzeniami z drugiej części cyklu;
  • rozwój bohatera oparty na funduszach zdobywanych za wykonywanie misji;
  • sterowanie wykorzystujące panele dotykowe PS Vity;
  • trzy tryby multiplayer dla maksymalnie ośmiu graczy;
  • niesamowita oprawa graficzna za sprawą silnika Killzone’a 3.

Gry z serii Killzone to przede wszystkim narzędzia do promowania sprzętu produkowanego przez Sony. „Dwójka” była głównie technologicznym pokazem możliwości PlayStation 3, „trójeczka” starała się udowodnić, że PlayStation Move i 3D w grach są czymś więcej niż forsowanymi na siłę innowacjami, a teraz Najemnik ma przekonać nas, że nowa przenośna konsola japońskiego giganta warta jest swojej ceny. Czy mu się to uda?

Akcję gry umiejscowiono tuż po zakończeniu „jedynki” i przez dziewięć misji fabuła przeplata się z wydarzeniami, których świadkami byliśmy w Killzone 2. Pierwszy raz historia nie zostanie opowiedziana z perspektywy żołnierzy frakcji ISA. Zamiast tego wcielimy się w tytułowego najemnika – Arrana Dannera. Początkowo niewybredny, jeśli chodzi o dobór pracodawców, i wykonujący zadania zarówno dla Helghanów, jak i ISA, w trakcie jednej z misji odkrywa, że wynik wojny może zależeć od młodego syna ambasadora Vekty, którego ma zadanie ochraniać. Podczas gdy obie strony konfliktu desperacko będą starać się przechwycić chłopaka, Danner zacznie mieć wątpliwości, czy zlecenia aby na pewno warte jest wynagrodzenia, jakie ma otrzymać.

Od tego młodzieńca zależeć mają losy wojny. - 2013-02-15
Od tego młodzieńca zależeć mają losy wojny.

Takie osadzenie fabuły oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze – na kontynuację wątków pozostawionych przez mocno rozczarowujące zakończenie Killzone’a 3 przyjdzie nam jeszcze poczekać. Z drugiej strony liczę na to, że skoro Helghanie nie zawsze będą naszymi przeciwnikami, to może w końcu dojdzie do spełnienia obietnicy, jaką składano jeszcze przed premierą „trójki”, i dotąd jednowymiarowi wrogowie zyskają ciekawsze osobowości, a sam konflikt – więcej odcieni szarości.

Wojna nigdy się nie zmienia

Najemnik, w przeciwieństwie do poprzedniej przenośnej odsłony serii, czyli Killzone: Liberation, ma być pełnoprawnym FPS-em. Nie znaczy to jednak, że dostaniemy jedynie kieszonkową wersję tego, co dobrze znamy, bez żadnych zmian w formule rozgrywki. Profesja naszego protagonisty zobowiązuje, pojawi się więc system finansowy. Każda aktywność w trakcie gry zostanie nagrodzona pieniędzmi, za które kupimy lepszy ekwipunek. I nie chodzi jedynie o skuteczność w mordowaniu, ponieważ wysoko premiowane będzie także ciche wykonywanie zadań. Pamiętając nie do końca udane sekwencje skradankowe z ostatniej odsłony serii, mam pewne obawy co do tego pomysłu. Z drugiej strony sztuczna inteligencja przeciwników ma zostać dość mocno zmodyfikowana, tak aby działanie w cieniu zyskało na atrakcyjności. Wrogowie powinni poruszać się po wytyczonych trasach patrolowych, reagować na nieoczekiwane odgłosy, a gdy znajdą ciało poległego kompana, rozpocząć poszukiwania zabójcy. Żeby przekonać się, czy to wypali, musimy jeszcze poczekać, jeśli nie, zostanie stara, sprawdzona taktyka frontalnego ataku – z tym na szczęście seria radzi sobie bardzo dobrze.

Oprawa graficzna robi olbrzymie wrażenie. - 2013-02-15
Oprawa graficzna robi olbrzymie wrażenie.

Kampania zajmie nam około dziewięciu godzin, po godzinie na każdą misję. Po ukończeniu zlecenia odblokowane zostaną nadprogramowe wyzwania, podczas których ponownie zaliczymy zadanie, tym razem otrzymując dodatkowe cele do realizacji – oczywiście wiążące się z większym wynagrodzeniem.

Killzone Mercenary - gra, która sprzeda konsolę PlayStation Vita? - ilustracja #4

Najemnik jest pierwszą częścią serii, której nie tworzy holenderskie studio Guerrilla Games. Marka trafiła jednak w dobre ręce. Guerrilla Cambridge, dawniej znane jako SCE Cambridge Studio, to ojcowie sięgającej czasów pierwszego PlayStation sagi MediEvil. Na swoim koncie mają też kieszonkową wersję LittleBigPlanet oraz wydanego na PS2 Ghosthuntera. Pomagali także przy tworzeniu Heavenly Sword, Wipeoutów oraz Killzone’a 2.

Sterowanie ma być podobne do tego z odsłon konsolowych, choć pojawi się kilka nowych funkcji wykorzystujących panele dotykowe Vity. Zbliżenie się do przeciwnika poskutkuje tym, że na ekranie wyświetli się strzałka. Błyskawiczne „maźnięcie” palcem po ekranie dotykowym spowoduje, że zabijemy przeciwnika. O ile, rzecz jasna, ten nie okaże się szybszy. Z kolei dwukrotne „pacnięcie” i przytrzymanie palca na tylnym panelu sprawi, że nasza postać zacznie biec – tym samym odpadnie konieczność trzymania wciśniętego przycisku umożliwiającego szybsze poruszanie się. Tylny panel posłuży też do przybliżania i oddalania widoku podczas strzelania z karabinu snajperskiego. Pierwsze opinie o sterowaniu są bardzo entuzjastyczne – gra się równie przyjemnie co na dużych konsolach, a wykorzystanie paneli nie tylko nie wydaje się dołożone sztucznie (co było plagą chociażby pierwszych exclusive’ow na PlayStation 3 na siłę korzystających z żyroskopów), ale nawet intuicyjne.

Elitarne jednostki Helghan potrafiły napsuć wiele krwi. Tym razem mają też walczyć po naszej stronie. - 2013-02-15
Elitarne jednostki Helghan potrafiły napsuć wiele krwi. Tym razem mają też walczyć po naszej stronie.

Multiplayer ma oferować sześć map oraz trzy tryby rozgrywki, w tym dobrze znany fanom Warfare, będący wariacją na temat klasycznego drużynowego deathmatcha. Mapy obsłużą maksymalnie ośmiu graczy. Do wyboru otrzymamy standardowy zestaw klas, od szturmowca przez snajpera po operatora ciężkich karabinów. Każdą z nich zmodyfikujemy za pieniądze zdobywane podczas gry – co ciekawe, zarówno w trakcie kampanii, jak i multiplayera. Portfel ma być jeden dla wszystkich trybów, więc jeśli utkniemy w rozgrywce fabularnej, nic nie stanie na przeszkodzie, by zebrać trochę funduszy, grając z żywymi przeciwnikami. I vice versa – można też zgromadzić trochę kasy w misjach dla pojedynczego gracza i dzięki temu łatwiej wejść w grę przez Internet.

Taki widok zazwyczaj zwiastuje kłopoty. - 2013-02-15
Taki widok zazwyczaj zwiastuje kłopoty.

Same bitwy urozmaicą okazyjne zrzuty specjalnej broni. Kto pierwszy dotrze do takiej zabawki, zyska chwilowy dostęp do potężnego narzędzia destrukcji. Znajdziemy wśród nich namierzającą wrogów wyrzutnię rakiet, nalot powietrzny oraz zdalnie sterowanego drona, zakradającego się do wrogów i zabijającego ich ciosem w plecy. Każdy zlikwidowany przeciwnik zostawi po sobie tzw. „Valour card”, czyli kartę prezentującą klasę i ekwipunek pokonanego wroga oraz jego pozycję w globalnym rankingu. Po najlepszych zgarniemy zatem asa bądź króla, zaś po początkujących marną dwójkę. Zbieranie kart oprócz zastrzyku gotówki będzie też wiązać się z bonusami za kolekcjonowanie konkretnych układów albo całych talii.

Technologia przyszłości

Zdecydowanie najważniejszym atutem Najemnika okaże się jego oprawa graficzna. Twórcy z Guerrilla Cambridge chwalą się, że udało im się bez konieczności większych kompromisów przenieść na mały ekran silnik graficzny Killzone’a 3. Materiały wizualne, jakie pokazano światu, udowadniają, że nie są to czcze przechwałki. Gra już teraz wygląda fenomenalnie i pozostałym odsłonom ustępuje jedynie rozmiarem ekranu, na jakim obserwujemy akcję. Co równie ważne, przepych wizualny nie został osiągnięty kosztem płynności rozgrywki – wszystko ma hulać w stałej liczbie klatek na sekundę. Szykuje się najładniejsza gra na PS Vitę.

Killzone Najemnik ma szansę być system sellerem. Warto czekać. - 2013-02-15
Killzone Najemnik ma szansę być system sellerem. Warto czekać.

Gwarancją sukcesu tego tytułu byłoby już zapewne samo przeniesienie rozgrywki i oprawy z PlayStation 3 na Vitę. Tymczasem autorzy szykują też kilka innowacji urozmaicających zabawę i sprytnie wykorzystujących charakterystyczne możliwości nowej kieszonkowej konsoli Sony. Jeśli tylko twórcy nie zepsują któregoś z elementów składowych gry, dostaniemy prawdziwy hit. Czy to wystarczy, by zwiększyć rozczarowującą sprzedaż następcy PSP, przekonamy się już we wrześniu tego roku.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Killzone Najemnik

Killzone Najemnik