Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 maja 2007, 12:30

autor: Adam Kaczmarek

Juiced 2: Hot Import Nights - zapowiedź

Juiced 2: HIN zapowiada się na typowy sequel – więcej, ładniej, efektowniej. Dla fanów tuningu i klimatu nocnych wyścigów szykuje się obowiązkowa pozycja.

Wydany w 2005 roku Juiced sporo namieszał w światku gier wyścigowych. W erze Need for Speed: Underground nie można go było traktować jak hit nad hity, aczkolwiek wrzucenie go do jednego wora z grami z hipermarketu też było dla niego krzywdzące. Produktowi Juice Games brakowało naprawdę dużo, aby nawiązać walkę z konkurencją. Niemniej radość czerpana z grania w Juiced była na tyle duża, że grono fanów wymusiło na autorach wydanie sequela. Do pracy wzięła się ta sama grupa ludzi, ale z większym budżetem. Pamiętając o problemach, z jakimi borykał się poprzednik przed premierą, trzeba uczciwie przyznać, że zaplanowana na wrzesień premiera drugiej części stanowi za miłą niespodziankę.

Pierwszą ważną zmianą jest wykupienie licencji Hot Import Nights. Jeżeli nie zetknęliście wcześniej z tą nazwą – już spieszę z wyjaśnieniem. HIN to seria jednych z najbardziej znanych i efektownych pokazów samochodowych w Stanach Zjednoczonych. Rzecz jasna nie chodzi tutaj o pokaz automobilów sprzed 40 i więcej lat. Widzowie mają okazję zobaczyć i fotografować się na tle najnowszych zdobyczy techniki japońskiej motoryzacji, a także ich amerykańskich i europejskich (w większości włoskich) odpowiedników. W międzyczasie organizowane są rozmaite koncerty gwiazd muzyki HH & rap. Naturalnie HIN jak każdy „carshow” naszpikowany jest skąpo ubranymi hostessami, których liczba przekracza wszelkie dopuszczalne normy. Ale to męskiej części widowni raczej nie martwi. Druga część Juiced będzie z tej licencji czerpać pełnymi garściami. Autorzy zadbają o dokładne odwzorowanie atmosfery i realiów panujących na HIN. Głównym wątkiem fabuły pozostaną wyścigi, niemniej odebraniu nagrody za pierwsze miejsce towarzyszyć już będzie krzyk rozemocjonowanego tłumu, głośna muzyka i głos wydzierającego się DJ’a.

Dobry „layer” to podstawa, felgi już mniej.

Klimat nocnych widowisk to oczywiście nie jedyna nowość. Autorzy zapowiadają 93 licencjonowane samochody do wyboru, wśród nich takie asy jak: Honda S2000, Nissan Skyline GTR i 350Z. Oczywiście opcja tuningu pozostanie, aczkolwiek poddana zostanie rozbudowie m.in. poprzez umożliwienie liftingu wewnątrz auta. Do zmian wizualnych i mechanicznych użyjemy blisko 10000 części (samych body-kitów ma być ponad 600, nie wspominając o kilku tysiącach graficznych elementów). Na dostawców komponentów wybrano tak znane firmy jak: Mugen, Buddyclub, Rays Wheels i Stilen. Dosyć ciekawie prezentują się lokacje, w których przyjdzie nam się ścigać. Zrezygnowano z budowy jednego wirtualnego miasta. W zamian otrzymamy kilkanaście mniejszych, ale za to dopracowanych graficznie poziomów. Autorzy chwalą się, że udało im się dokładnie odwzorować dzielnice takich metropolii jak Rzym, Sydney, Paryż czy San Francisco. Otrzymamy ich mocno odchudzone wersje składające się zazwyczaj z trzech części, które gracz będzie musiał odblokować.

Juice Games bardzo poważnie podeszło do kwestii jazdy i wszystkiego, co jest z nią związane. Na pierwszy plan wysunie się nowy system uszkodzeń, który w poprzedniej części miejscami szwankował. Developerzy nie ukrywają fascynacji serią Project Gotham Racing. Dlatego model prowadzenia samochodu będzie niemalże identyczny względem tego z ostatniej części konsolowego hitu. To jednak nie jedyny zapożyczony element. Podobnie jak w PGR przebieg kariery umożliwi swobodny wybór miejsca wyścigu. Awans na kolejny poziom zmagań uwarunkowany jest zdobyciem odpowiedniej ilości gotówki. A tę zdobyć można nie tylko dzięki szybkiej jeździe. W grze pojawi się opcja zakładów. Wieść niesie, że obstawianie wyścigów, w których nie bierzemy udziału jest możliwe. Wystarczy tylko wtopić się w towarzystwo i obserwować formę konkurentów. Taki sposób wzbogacania się niewątpliwie wpłynie korzystnie na grywalność. Na drugim biegunie jednak widnieją kontrowersyjne zmiany związane z usunięciem dwóch trybów gry z poprzedniej części. Drag i Showdown zostaną zastąpione popularnym ostatnio Driftem.

Bardzo ciekawie zapowiada się opcja DNA kierowcy. W trakcie naszych poczynań w trybie dla pojedynczego gracza gra rejestruje nasz sposób jazdy (agresywność, sposób wchodzenia w zakręty itd.). Po skończeniu kilkunastu wyścigów, na podstawie zdobytych danych możemy stworzyć wirtualnego kierowcę, a następnie wyeksportować go do trybu wieloosobowego i zachęcić naszych przyjaciół do ścigania się z botem. Ciekaw jestem tylko, kto będzie na tyle szczodry, aby zdradzać swoje umiejętności. :-) W sferze graficznej zmieni się bardzo wiele rzeczy. Wszystko za sprawą konsol nowej generacji, na które Juiced 2 również zawita. Znakomicie wyglądające wozy, dynamiczne oświetlenie i tekstury w wysokiej rozdzielczości to jedynie czubek góry lodowej. Ponoć najlepiej mają się prezentować same trasy. Liczba detali zostanie zwiększona w stosunku do części pierwszej, która i tak nie musiała się wstydzić swojego wyglądu.

Mieszkańcy?!? Kto was pokarał Wielkim Młynem z neonem?

Juiced 2: HIN zapowiada się na typowy sequel – więcej, ładniej, efektowniej. Dla fanów tuningu i klimatu nocnych wyścigów szykuje się obowiązkowa pozycja. Ciekawi mnie jednak podejście autorów do swojego pomysłu. Może się okazać, że w rozliczeniu otrzymamy klon Need for Speed: Underground, co niekoniecznie byłoby korzystne. Liczę, że Juiced 2 wykreuje swój własny styl. Skoro poprzednia część narodziła się w bólach i prezentowała się przyzwoicie, ta musi być po prostu lepsza. Oby!

Adam „eJay” Kaczmarek

NADZIEJE:

  • rozbudowana część tuningowa na pewno przytrzyma fanów przy monitorach;
  • licencja „Hot Import Nights” może nadać grze jedynego w swoim rodzaju klimatu;
  • DNA kierowcy – będzie się można pośmiać ze znajomych, którzy nie potrafią wygrać z botem. :-)

OBAWY:

  • a może wyjdzie z tego klon NFS:U?
Juiced 2: Hot Import Nights

Juiced 2: Hot Import Nights