Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 20 kwietnia 2009, 13:41

autor: Maciej Makuła

inFamous - już graliśmy!

Nowa gra twórców serii Sly Cooper wprowadza nowego bohatera potrafiącego okiełznać pioruny – zobaczmy, jakie wrażenie robi krótka próbka InFamous.

InFamous to gra tworzona przez grupę Sucker Punch Productions, która posiadaczom PlayStation 2 powinna być znana z serii platformówek o szopie-złodzieju (Sly Cooper). Warto o tym wspomnieć, bowiem ich zupełnie nowa marka InFamous, powstająca już z myślą o PlayStation 3, czerpie garściami z wcześniejszego dorobku firmy.

W InFamous wcielamy się w postać Cole’a McGratha, przeciętnego mieszkańca fikcyjnego Empire City, na co dzień pracującego jako kurier. Pewnego dnia przesyłka, którą dostarcza Cole, niespodziewanie eksploduje, niszcząc całe osiedle. Z osób znajdujących się blisko epicentrum incydent ten udaje się przetrwać tylko naszemu bohaterowi. I tak zaczyna się cała historia.

Wstawaj szkoda dnia

Cole odzyskuje świadomość dopiero po dwóch tygodniach od całego zdarzenia, by odkryć dwie rzeczy. Przede wszystkim – eksplozja, której siłę odczuł na własnej skórze, wywołała kataklizm, po którym miasto pogrążyło się w chaosie i zostało poddane kwarantannie.

Woda, ostateczna granica. Bohater nie tyle pływać nie umie, co po prostunie może. Ciekawe, jak bardzo ucierpiała na tym jego higiena.

W tym postapokaliptycznym środowisku ulicami zawładnęły gangi, a na domiar złego, bo przecież zawsze może być gorzej – więc czemu i nie teraz – wśród i tak zdziesiątkowanej populacji zaczęła szerzyć się tajemnicza choroba. Oczywiście lud szybko znalazł winnego tego otwarcia puszki Pandory – a okazał się nim nie kto inny, jak właśnie pan McGrath.

Prawo Ohma dla organizmu białkowego

W obliczu takiego obrotu spraw pewnie lepiej byłoby, gdyby nasz bohater dla świętego spokoju, koniec końców, się nie obudził, gdyby nie pewna drobna zmiana, jaka zaszła w nim samym. Otóż zyskał on nadludzkie moce. I to jedne z najfajniejszych nadludzkich mocy, jakie ostatnio dane mi było widzieć w grach. Cole potrafi bowiem okiełznać elektryczność.

Czerwone promienie – bohater zły, niebieskie – dobry.Autorzy nie ustrzegli się niestety schematów.

Motyw władania prądem to w branży elektrycznej... tfu... elektronicznej rozrywki nie nowość. Wykształcenie w tej dziedzinie otrzymali również dwaj kultowi już wojownicy: Raiden z Mortal Kombat i Blanka ze Street Fighter. Jednak w przeciwieństwie do tych, umiejących tylko bić i kopać, osiłków – dopiero Cole podchodzi do tematu z należytym szacunkiem.

Duma Nikoli Tesli

W wersji gry, która została oddana do testów, Cole dysponuje tylko częścią swojej docelowej mocy. Postać naszego bohatera ulegać będzie bowiem ciągłemu i nie do końca liniowemu rozwojowi. Odnośnie mocy – mogłem zasadniczo tylko miotać małymi gromami, ładować energię, korzystając z sieci energetycznej (cały czas sprawnej) miasta oraz wytwarzać pole magnetyczne – służące np. do podrzucania samochodów.

Samo strzelanie nie odbiegałoby zbytnio od zwykłego strzelania np. z pistoletu (celowanie rodem z innych gier TPP), gdyby nie interakcja z otoczeniem. Otóż – jeśli okaże się, że powierzchnia, w którą trafiliśmy naszym „piorunem”, przewodzi prąd – zostanie ona na moment naładowana. Mogę się na razie jedynie domyślać, jaki wpływ ma to na rozgrywkę, bowiem w testowanym fragmencie gry z tej właściwości świata nie dane mi było skorzystać.

W ogóle InFamous charakteryzuje się otwartym światem na modłę GTA. Nasz bohater nie może jednak korzystać z samochodów i broni palnej (choć kilka sztuk się po katastrofie ostało), ponieważ (jak to sobie ubzdurali autorzy) w połączeniu z jego elektryzującym talentem – doprowadziłoby to do jego natychmiastowej śmierci w wyniku eksplozji danego urządzenia. Tak samo jest z pływaniem.

Nasz bohater potrafi jednak doskonale się wspinać. W tej sztuce, niczym Altair z Assassin’s Creed, wykorzystuje różne gzymsy i inne wystające elementy budynków, może wykonywać przy tym nadludzkie susy przypominające styl koleżki z Crackdown, a animacje włażenia po rynnach, drzewach i latarniach – żywo przypominają poprzednie gry Sucker Punch – serię Sly Cooper. Dodatkowo nie robi sobie krzywdy, upadając ze szczytu wysokiej kamienicy – ot, superbohater.

Dobry, zły i brzydki

W InFamous stawiani jesteśmy przed różnymi wyborami moralnymi prowadzącymi do tego, że stajemy się albo coraz bardziej dobrzy, albo źli. W udostępnionym fragmencie gry sprowadzało się to do tego, że po wykonaniu misji polegającej na zdobyciu zabłąkanej paczki z żywnością – mogliśmy albo pozwolić częstować się jej zawartością innym mieszkańcom, albo odpędzić ich piorunami. To, którą „stronę Mocy” obierze nasz bohater, objawiać ma się niczym w Fable – zmianami w jego wyglądzie zewnętrznym.

Bohater może robić to, o czym wiele osób marzyło w dzieciństwie– wkładać palce do kontaktu bez żadnych śmiertelnych konsekwencji.

Gra prezentuje się naprawdę bardzo ładnie, choć bez rewelacji. Przede wszystkim świetnie zrealizowane zostały różne wyładowania elektryczne i iskry, co w sumie ze względu na charakter mocy naszego bohatera dziwić nie powinno. Tło fabularne poznajemy poprzez bardzo klimatyczne komiksowe plansze (przypominające znowu te ze Sly Cooper), będące miłą odskocznią od trójwymiarowego świata.

Wysokie napięcie

Króciutka, niespełna trzydziestominutowa próbka rozgrywki, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jako wielki sympatyk Crackdown odnalazłem w InFamous wszystkie lubiane przeze mnie pierwiastki z tejże gry: płynną i dającą dużo radości rozgrywkę, swobodę eksploracji oraz silnego superbohatera (takiego, który po prostu rządzi, dzieli i niczym się nie przejmuje). Ot – zeskoczyć z dachu budynku, porachować przeważającym siłom wroga kości, po czym uciec – efektownie wspinając się po ścianach i skacząc po dachach.

I tak oto lordowie Sithów stracili licencję na wysokie napięcie.

Miejmy więc nadzieję, że pozostałe składowe InFamous: fabuła, misje, elementy poboczne czy rozwój bohatera – również będą cieszyć gracza. Możemy dać jednak studiu Sucker Punch pewien kredyt zaufania, bowiem parę razy udowodniło już, że wie, jak wysmażyć naprawdę udaną produkcję. Jak niegdyś w wypadku Second Sight i Psi-Ops – traktujących o tej samej tematyce – tak i teraz szykuje nam się ciekawe starcie InFamous z Prototype. Na pewno gier o bohaterach nie należących do kanonu Marvel/DC nie powinno nam w tym roku zabraknąć.

Maciej „Von Zay” Makuła

inFamous

inFamous