Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sorcery Publicystyka

Publicystyka 16 kwietnia 2012, 12:08

autor: Amadeusz Cyganek

Igraszki z różdżką, czyli test grywalnej wersji Sorcery: Świat magii

Baśniowy świat Sorcery ma wreszcie pokazać ogrom możliwości ruchowego kontrolera dedykowanego konsoli Sony. Sprawdzamy, czy wygibasy z Move’em nie zabiją magii rozgrywki.

Choć od premiery PlayStation Move minęło już nieco ponad półtora roku, wielu graczy wciąż skarży się na zbyt małą liczbę wartościowych gier obsługujących kontroler ruchowy dedykowany konsoli Sony. Większość tytułów to bardzo proste produkcje skierowane do całych rodzin, rzadko robiące faktyczny użytek z pełni jego możliwości. Jaskółką zwiastującą zmiany ma być Sorcery: Świat magii, nadchodząca wielkimi krokami baśniowa gra zręcznościowa, która powinna wreszcie w pełni pokazać, co potrafi elektroniczna różdżka. My mieliśmy już okazję sprawdzić, czy amatorzy aktywnej rozrywki przed ekranem telewizora zostaną udobruchani.

Zła wiedźma i dobry czarodziej

Fabularnie produkcja studia The Workshop raczej nie zachwyci miłośników epickich historii i zaskakujących zwrotów akcji. W grze wcielimy się w młodego czarodzieja, którego zadaniem stanie się oswobodzenie krainy spod pręgierza popleczników Królowej Koszmarów, będącej jednocześnie naszym głównym przeciwnikiem. Podczas podróży naszą towarzyszką okaże się urocza biała kotka Erline – zaczarowana córka złej wiedźmy, pałająca żądzą zemsty na matce. Królowa doskonale przewidziała, co zamierza owa dwójka nieustraszonych bohaterów – drogę do ostatecznego spotkania urozmaicą nam bowiem całe zastępy wrogów pozostających na jej usługach. Jak widać, w tym wypadku mamy do czynienia z opowieścią opartą na klasycznym schemacie walki dobra ze złem (i oczywistym zwycięstwie tego pierwszego), ale nie to jest najważniejsze. Gracze wiążą z tym tytułem spore nadzieje w kontekście zapowiadanego kompleksowego wykorzystania możliwości kontrolera PlayStation Move.

Cel, jaki przyświecał twórcom tej produkcji, jest jasny – praktycznie w każdym momencie zabawy z magią czuć, że jest to zręcznościówka projektowana od początku do końca z myślą o użytkownikach kontrolera ruchowego przeznaczonego dla PlayStation 3. Podczas kilkugodzinnego obcowania z wersją próbną mogłem przekonać się o wielu zastosowaniach elektronicznej różdżki, a przecież w dalszych stadiach rozgrywki arsenał naszych umiejętności z pewnością zostanie jeszcze poszerzony. Zabawę rozpoczynamy w budynku będącym czymś na kształt akademii, gdzie poznajemy pierwsze zaklęcie ofensywne, pozwalające na posyłanie w stronę przeciwników specjalnych magicznych kul. Zakres wykorzystania tego ataku okazuje się naprawdę spory – pociski kierujemy zarówno na wprost, jak i w górę czy w dół, a ponadto za pomocą specjalnego zamachu możemy omijać przeszkody, wyprowadzając uderzenie po łuku. Co najważniejsze, opanowanie podstaw rozgrywki zajmuje zaledwie parę minut – sterowanie jest intuicyjne i przystępne praktycznie dla każdego. Kontrolera używamy do wszelkich interakcji z otoczeniem: otwarcia drzwi, skrzyni czy przekręcenia klucza w zamku – każda czynność wymaga wykonania określonej sekwencji ruchowej. Już po chwili korzystamy również z różdżki w celu utorowania sobie drogi zastawionej dwoma potężnymi głazami. Dwa szybkie machnięcia załatwiają sprawę – prosto i instynktownie.

Naszym pierwszym poważnym zadaniem jest odnalezienie grobowego prochu na wyspie będącej cmentarzyskiem dawnych władców. Główną przeszkodą w dotarciu do celu okazują się tabuny duchów-szkieletorów, które co jakiś czas napotykamy na swej drodze. Schemat zabawy jest bardzo prosty – podążamy od punktu do punktu, likwidując po drodze małe grupki przeciwników. Trzeba przyznać, że twórcy umiejętnie lokują wrogów na planszy, tak by przy okazji walki gracz wykonał jak największą ilość ruchów. Obok napierających bezpośrednio żołnierzy mamy także do czynienia z silniejszymi i większymi „generałami” oraz łucznikami, zasypującymi nas strzałami z różnorodnych pozycji. Oprócz odpowiedniego wymachiwania różdżką musimy zatem popisać się dobrą koordynacją ruchową, korzystając z nunchaka, co w obliczu coraz bardziej agresywnych przeciwników wcale nie okazuje się takie proste.

Banshee – jedna z głównych przeciwniczek w grze – to bardzo popularna postać w kulturze irlandzkiej. Jej przyjście zwiastuje śmierć w rodzinie. Motyw tej zjawy wykorzystywano już chociażby w książkach z serii Harry Potter czy Wiedźmin, a także w wielu grach komputerowych (Warcraft, Ghost Master, Heroes of Might & Magic)

Obronę przed atakami wrogów ułatwia nieco zdobyta w czeluściach podziemnych komnat tarcza, służąca zarówno do odbijania wrażych zaklęć, jak i odpychania nieprzyjaciół. Po chwili pora rozpocząć pierwszą walkę z bossem, zjawą Banshee – choć pozornie potyczka nie jest zbyt trudna, gdyż polega na konsekwentnym zbijaniu punktów życia za pomocą celnych trafień, w osiągnięciu celu wydatnie przeszkadza chmara ciągle odradzających się szkieletorów. Kamera automatycznie koncentruje się na najbliżej znajdującym się przeciwniku, co oznacza, niestety rzadką, możliwość bezpośredniego zaatakowania głównego rywala. Podobne problemy z pracą kamery dało się zauważyć na przestrzeni tych kilku godzin dość często – pozostaje mieć nadzieję, że w wersji finalnej zostaną one wyeliminowane.

Walka żywiołów

Kolejną lokacją, do której trafiamy, jest małe miasteczko przeżywające potężny najazd wilkołaków i innych równie nieprzyjemnych stworzeń. Na znaczeniu zyskuje rola tarczy – już na wejściu wita nas liczny orszak wrogów, a odepchnięcie całej grupki daje wystarczająco dużo czasu, by wyprowadzić skuteczny kontratak. Po chwili musimy nieco pokombinować, odpowiednio przestawiając głazy, tak by udrożnić przejście po moście. Starcie na ogromnym placu znacznie ułatwia możliwość wykorzystania ognia – posyłając magiczne kule poprzez rozpalone ogniska, szybciej eliminujemy przeciwników. Po chwili przychodzi moment pojedynku z ogromnym lodowym trollem. Szansą na naruszenie jego wielkiego cielska jest oczywiście wykorzystanie ognia, a następnie szybkie aplikowanie kolejnych serii magicznych kul. Ciekawie rozwiązano stosowanie napojów leczniczych podczas zabawy – najpierw musimy taką buteleczką potrząsnąć, energicznie machając Move’em, a następnie szybciutko obrócić różdżkę do góry nogami. Podczas walki z trollem nie ma czasu nawet na chwilę zastanowienia – trzeba błyskawicznie wyprowadzać różne kombinacje ataków i machać kontrolerem na prawo i lewo, by wreszcie wykonać specjalne uderzenie, wywołujące małe trzęsienie ziemi, niszczące kamienną wieżę, która przygniata wroga.

W trakcie zabawy z testową wersją Sorcery: Świat magii mieliśmy również okazję zobaczyć, jak spisuje się specjalne zaklęcie lodowe. Trzeba przyznać, że ma ono szerokie zastosowanie – choć służy głównie do zamrażania, a następnie błyskawicznego rozbijania przeciwników, dzięki niemu możemy również szybciutko utorować sobie przejście, zamieniając rwące potoki i wodospady w lód, jak i spowolnić nacierających wrogów. Bardzo dobrze rozwiązano kwestię zmiany czarów – manewr ten wykonujemy, błyskawicznie wciskając odpowiedni przycisk i energicznie machając kontrolerem.

Kolejnym ciekawym zastosowaniem Move’a staje się panel alchemii, w którym eksperymentujemy, łącząc dowolne składniki. Efekt końcowy, jakim jest wynalezienie nowego napoju bądź wywaru, uzyskujemy, wrzucając do kotła wymagane przedmioty i dosypując przyprawę odpowiednimi ruchami kontrolera. Wszelkie potrzebne akcesoria możemy zakupić, korzystając ze złota, które wydostajemy z rozrzuconych po całym świecie skrzyń, kryjących również wiele innych cennych przedmiotów. Nie brakuje także całego mnóstwa różnorodnych mechanizmów otwierających ukryte drzwi czy pozwalających przejść przez zablokowane do tej pory ścieżki – choć nie wymagają one zbyt wielkiego myślenia, urozmaicają momentami monotonną rozgrywkę.

Czarować czy nie czarować?

Gra nie robi zbyt wielkiego wrażenia, jeśli chodzi o oprawę wizualną – baśniowe projekty etapów prezentują niezły poziom, ale daleko im do pierwszej ligi. Styl graficzny mocno przywodzi na myśl Fable’a – świat nasycony jest kolorami i różnymi przeszkadzajkami, jednak często straszą brzydkie tekstury i niezbyt płynne animacje.

Choć podczas zabawy nieraz uwidaczniają się schematy rządzące rozgrywką w Świecie magii, rzadko miewamy sposobność, by w ogóle o tym pomyśleć. Akcja w grze pędzi na złamanie karku – po kilku godzinach nietrudno poczuć w kościach setki energicznych wymachów, potrząśnięć i zamachów kontrolerem. Mimo że początkowo wszystko działo się bardzo powoli, z każdą minutą całość nabierała coraz większego rozpędu, pominąwszy niezwykle frustrujące i niezbyt zajmujące walki z bossami. Cieszy jednak to, że najprawdopodobniej wreszcie uda się zaprojektować mechanizm rozgrywki potrafiący wykorzystać praktycznie wszystkie możliwości Move’a – na razie wygląda to obiecująco. Polski oddział Sony dba również, by baśniowa zręcznościówka mogła trafić do odbiorcy w każdym wieku – w tym celu zostanie przygotowana pełna polska wersja językowa.

Sorcery: Świat magii zapowiada się na całkiem udaną próbę stworzenia gry, która wreszcie da nam szansę zabawy z kompleksowym wykorzystaniem kontrolera Sony – wrażenie robi spora ilość ataków, zaklęć i okazji do interakcji z otoczeniem. Choć produkcja ta ze względu na swój baśniowy charakter i fabularną otoczkę raczej nie zainteresuje graczy szukających poważnej, wymagającej rozrywki, cała reszta powinna być zadowolona. Dzieło studia The Workshop, mimo iż momentami nieco monotonne i niedopracowane technicznie, już teraz jawi się jako ciekawa propozycja dla posiadaczy elektronicznej różdżki, z prostą do opanowania mechaniką rozgrywki i wieloma interesującymi rozwiązaniami. W maju przekonamy się, czy warto zagłębić się w magiczny świat Sorcery.

Sorcery: Świat Magii

Sorcery: Świat Magii