Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Heroes of the Storm Publicystyka

Publicystyka 16 lutego 2015, 14:42

autor: Maciej Śliwiński

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła

Heroes of the Storm, czyli gra typu MOBA tworzona przez studio Blizzard, weszła niedawno w fazę zamkniętej bety. Ograliśmy ten tytuł i jednego jesteśmy pewni – na rynku musi znaleźć się miejsce dla Heroesów!

HEROES OF THE STORM TO:
  • Dynamiczna gra typu MOBA;
  • Rozgrywka nastawiona na współpracę;
  • Sześć różnych map;
  • 34 postaci z uniwersów z gier Blizzarda;
  • Produkcja oparta o model free-to-play;
  • Obecnie gra jest w fazie zamkniętych beta-testów.

Blizzard w Heroes of the Storm, podobnie zresztą jak w innych swoich tytułach, opiera się na sprawdzonych schematach, częściowo definiując je na nowo. Tym, co Heroesów wyróżnia na tle konkurencyjnych produkcji, jest przede wszystkim różnorodność map, na których gracze toczą rozgrywkę. Na tę chwilę gra oferuje sześć plansz, a przedstawiciele Zamieci wcale nie ukrywają, że dojdą kolejne pola bitewne. Oczywiście ich podstawy opierają się na znanych fundamentach: alejkach z fortami atakowanymi przez potwory, ukrytych w dżungli bossach i burzeniu pod koniec meczu bazy przeciwnika. Zróżnicowanie polega na dodatkowych mechanikach każdej z map, co jest dużą zaletą gry, wymuszającą inne podejście do rozgrywki. Niektóre mechaniki plansz determinują walki zespołowe, na innych możemy spokojnie odnieść zwycięstwo bez częstego atakowania przeciwników, realizując wyłącznie konkretne cele na mapie. Pisząc krótko – Heroes of the Storm to klasyczna MOBA, ale jak mocno różniąca się od istniejącej konkurencji.

Społeczność LOL-a powoli przenosi się do nowej gry.

Wspólne doświadczenie = większa rola współpracy

Ciekawie rozwiązano kwestię zdobywania doświadczenia przez graczy, a raczej przez drużynę. Blizzard chciał bowiem, żeby walki były nastawione na zgranie oraz kooperację i wydaje się, że ta sztuka się udała. Punkty doświadczenia – zarówno za zabójstwa przeciwników, jak i czyszczenie linii z atakujących potworów – zdobywa razem cała drużyna. Takie rozwiązanie wymusza pewien styl gry, który nie wszystkim się może podobać, ale gracze przyzwyczajeni i lubiący zespołową zabawę z pewnością poczują się w Heroes of the Storm dobrze. Rolę współpracy dobrze obrazuje fakt, że regularnie zdążają się mecze, w których wygrywa drużyna mająca dużo mniejszą ilość zabójstw na swoim koncie, ale mocniej nastawiona na realizowanie zadań wyznaczonych na konkretnej mapie. A przypomnijmy, że na niektórych z nich wygrać może za nas określona mechanika, czyli np. świątynie niszczące swoimi laserami bazę wroga czy piracki kapitan (a technicznie rzecz biorąc jego duch), ostrzeliwujący struktury jeden z drużyn – tej, która mniej skutecznie donosi mu złote dublony.

Najnowsza aktualizacja przyniosła nowy ekran statystyk gracza.

Od startu oficjalnych betatestów nie minęło wiele czasu, a Blizzard decydował się dopuścić do zabawy naprawdę sporo graczy. Nie ma już zdarzających się w alfie sytuacji, kiedy zmuszeni byliśmy grać na wysokim pingu z graczami zza oceanu, nie uświadczymy też długiego oczekiwania na mecze. Wraz z betą zadebiutowała również Liga Bohaterów, czyli gry rankingowe, w których grając samemu lub z drużyną pniemy się w górę ogólnej klasyfikacji zawodników. Blizzard przyznaje, że ten mechanizm wymaga jeszcze pewnego szlifu i nie do końca spełnia ich oczekiwania. Wynika to przede wszystkim z ograniczonej ilości graczy biorących udział w betatestach. Trzeba się więc spodziewać, że wraz z kolejnymi aktualizacjami ten element Heroesów będzie sukcesywnie rozwijany i poprawiany.

Blizzard zadbał o to, żeby w trybie rankingowym walczyli ze sobą doświadczeni zawodnicy: aby wziąć udział w tych rozgrywkach, trzeba w Heroesach spędzić sporo czasu – musimy wcześniej odblokować 10 bohaterów oraz posiadać przynajmniej 30 poziom konta gracza, a nie jest to zabawa na kilka tylko wieczorów. W tym miejscu dodajmy, że postaci odblokowujemy za zdobywane w trakcie rozgrywki złoto, możemy też przyśpieszyć ten proces uszczuplając zasoby gotówki na rachunku bankowych, o tym jednak później.

Czen jest jedną z postaci dysponujących bardzo ciekawą mechaniką.

Bohaterowie z krwi i kości

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła - ilustracja #2

Zaginieni Wikingowie to oczywiście bohaterowie jednej z kultowych gier Blizzarda: The Lost Vikings z 1993 roku. Była to platformówka z silnie zaznaczonym elementem przygodowym – gracze wcielali się w rolę tytułowych Wikingów, których głównym zadaniem było pokonanie złego władcę Tomatora i wrócić bezpiecznie do domu.

W Heroes of the Storm cieszy także zróżnicowanie bohaterów dostępnych w grze. Część z nich oczywiście momentami przypomina sposobem gry tych znanych z League of Legends, jednak wyraźnie widać, że Blizzard także w tym obszarze stara się pokazać swoją wizję produkcji typu MOBA. Do tej pory sztandarowym przykładem był Abatur, a po ostatniej aktualizacji doszli Zaginieni Wikingowie, którzy zdecydowanie przypadną do gustu sympatykom RTS-ów, wirtuozom klawiatury i fanom mikrozarządzania jednostkami. Warto docenić również fakt, że deweloperzy z Zamieci systematycznie dodają nowych herosów, starając się przy tym zachować balans między nimi. Oczywiście są postaci silniejsze i słabsze, ale nawet te drugie w rękach doświadczonych graczy potrafią siać spustoszenie na mapie. Ogólnie bowiem w HotS obowiązuje ta sama zasada, co w innych grach tej firmy – podstawy są proste, a im dalej brniemy w las, tym trudniej opanować pewne mechaniki, zgranie czy konkretnych bohaterów.

W oczekiwaniu na wymianę oleju.

Blizzard wśród swoich fanów jest znany z momentami dość luźnego podejścia do balansowania gier, a w przypadku HotS-a prawdziwe wyzwania w tej kwestii dopiero nadciągną. Niemal nieograniczone możliwości dodawania nowych postaci pochodzących z różnych uniwersów Blizzarda będą zapewne potęgować te problemy w przyszłości. Trzeba jednak przyznać, że producenci słuchają graczy i starają się regularnie reagować na ich sugestie odnośnie do rozgrywki. Wielomiesięczny płacz mieszkańców Nexusa sprawił, że będąca naprawdę bardzo mocną postacią Nova miała osłabiane swoje umiejętności niemal w każdej aktualizacji, innych bohaterów zaś znacząco wzmocniono. Jak na grę w początkowej fazie beta pod względem balansu jest bardzo poprawnie.

Najnowszą wprowadzoną mapą jest Sky Temple.

Warto podkreślić jedną cechę, która już na pierwszy rzut oka odróżnia MOB-ę Blizzarda od innych tego typu gier. Postaci, którymi możemy grać, pochodzą ze znanych i popularnych uniwersów, mają więc swoją swój charakter i historię, czyli elementy, których często brakuje w podobnych produkcjach. Kerrigan, Azmodan czy Muradin to bohaterowie z krwi i kości, a dodatkowego kolorytu dodają im dopracowane i zabawne odzywki.

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła - ilustracja #5

Warto zwrócić uwagę na świetną lokalizację produktu. Ukłony należą się przede wszystkim za adaptację kulturową wypowiedzi bohaterów. Teksty w stylu „Protos płakał jak sprzedawał” czy „przykumaj te królewskie ruchy” naprawdę są w stanie wywołać uśmiech w trakcie rozgrywki.

W przypadku Hearthstone’a, używanie polskiej wersji językowej mogło utrudnić czytanie zagranicznych for i stron na temat gry („Piloted Shredder” – a cóż to za karta?). Heroes of the Storm ma na tyle prostą mechanikę rozwoju postaci, że nie pojawia się ten problem, więc spokojnie można oddawać się frajdzie ze słuchania rodzimego języka.

MOBA dla każdego?

Trzeba pamiętać, że sama gra znacznie jednak upraszcza gatunek MOBA, czego zresztą Blizzard specjalnie nie ukrywa. Brak przedmiotów czy run charakterystycznych dla konkurencyjnych tytułów jest tylko jednym z elementów tej bardziej casualowej produkcji. Również nastawienie na grę zespołową powoduje, że stosunkowo prościej awansować na kolejne poziomy doświadczenia zarówno konta, jak i poszczególnych bohaterów. Heroes of the Storm w założeniu ma być grą dla mas, znacznie różniącą się od bardziej hardcorowych tytułów tego gatunku. Weterani LOL-a mogą się tu czuć dość zagubieni, ale niepodważalne jest to, że dzięki takiemu podejściu Blizzard jest w stanie zachęcić do tego tytułu rzesze graczy, dla których inne MOB-y do tej pory z różnych względów były nieinteresujące.

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła - ilustracja #1

Heroes of the Storm to MOBA, powinna więc chyba trafić w gusta graczy, którzy na co dzień zagrywają się w League of Legends czy Dotę 2. Tak się jednak składa, że gra sprawia frajdę również takim osobom, które od wspomnianych tytułów się odbiły. Sam jestem tego dobrym przykładem – grałem w LoL-a kilkanaście godzin, ale ostatecznie nie dałem rady się wciągnąć. Odstraszyła mnie ta masa postaci, które trzeba poznać. Ten ogrom buildów, których powinienem się nauczyć. Na tym tle Heroes of the Storm jawi się jako pozycja dużo bardziej przyjazna: przyciąga prostszą i bardziej intuicyjną mechaniką oraz mniejszą ilością bohaterów (nie ma więc tego problemu, że ciągle walczymy przeciwko tym nieznanym).

Wiele osób, zwłaszcza fanów gier MOBA, zarzuca Heroes of the Storm brak możliwości kupowania w czasie gry przedmiotów, które mocniej indywidualizują naszych bohaterów. Osobiście uważam, że ten brak równoważny ogromny nacisk na grę zespołową – w Heroesach rzadko kiedy jeden dobry gracz poniesie całą drużynę. Zamiast tego potrzebna jest współpraca między wszystkimi członkami drużyny – dzięki temu mecze są intensywne, pełne starć i sprawiają po prostu masę frajdy.

WildCamel

Grind lub mikropłatności

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła - ilustracja #2

Grindowanie w Heroes of the Storm to z jednej strony sporo zabawy, a z drugiej ciężka i mozolna praca. Za mecz w najpopularniejszym trybie szybkiej gry otrzymujemy 20 złotych monet. Kolejne 10 dostajemy za zwycięstwo. Codziennie dostajemy też zadania specjalnie (np. zagraj trzy mecze postaciami z StarCrafta), co daje średnio około 300–400 monet. Najtańsi bohaterowie warci są 2000 złota, wielu jednak kosztuje grubo ponad 5000, a nowo wprowadzeni nawet 15 000. To całkiem sporo grindu, czyż nie?

Nieco kontrowersji budzi system mikrotransakcji zaimplementowany już w trakcie testów alfa i systematycznie rozbudowywany. Namiastkę smykałki Blizzarda do monetyzowania gier free-to-play mieliśmy już w Hearthstone, jednak ciężko nie zauważyć, że dopiero w przypadku Heroesów firma z Irvine rozwinęła skrzydła. Opcji wydawania realnej gotówki mamy naprawdę sporo, poczynając od zakupu samych bohaterów, poprzez skórki i wierzchowce, a na stymulatorach przyśpieszających awansowanie konta i postaci na wyższe poziomy kończąc (miesiąc takiego wspomagacza to ok. 45 zł). Dodatkowo Blizzard uznał, że świetnym pomysłem będzie sprzedawanie dostępu do bety w cenie pełnoprawnej gry.

Barbarzyńska kawaleria nadciąga z odsieczą.

Heroes of the Storm – konkurencja dla League of Legends rozwija skrzydła - ilustracja #4

Zabawa w grach MOBA mocno opiera się na dwóch filarach: umiejętności grania daną postacią i znajomości bohaterów przeciwnika. I w kontekście tego ostatniego Blizzard wprowadził skuteczny system dopingujący do wypróbowania każdego z nich. Za osiągniecie daną postacią piątego poziomu (5 gier z dopalaczem do punktów doświadczenia; góra 10 bez niego) dostajemy 500 sztuk złota. To całkiem konkretna suma, więc zachęca do poznawania nawet mniej lubianych przez nas bohaterów.

Mimo że system mikropłatności nie powoduje przewagi na polu bitwy i większość rzeczy w sklepie stanowi element dekoracyjny, to produkcja zachęca do kupowania w mało subtelny sposób. Po pierwsze uciułanie złota na wszystkie postacie jest dość wymagające czasowo, po drugie wszyscy nowo wprowadzani bohaterowie kosztują o 50% więcej niż aktualnie dostępni. Obserwując to, co dzieje się na serwerach – Blizzard dodał do swojego portfolio nową żyłę złota. Pytanie tylko, czy taka polityka nie spotka się ze sprzeciwem graczy w pewnym momencie rozwoju produkcji? Dowiemy się tego w przyszłości.

Sprawdzanie codziennych zadań po ostatniej aktualizacji stało się o wiele prostsze.

Krótkie podsumowanie

Ogólnie jednak Heroes of the Storm zapowiada się na solidny i wciągający produkt, która na pewno nie zrewolucjonizuje gatunku, ale znacząco go odświeży i otworzy na nowych graczy, z różnych powodów do tej pory nie sięgających po bardziej skomplikowane gry typu MOBA. Zainteresowanie tytułem jest już spore, a ostatnie dane mówią o 9 mln graczy chętnych do udziału w betatestach. Potencjał jest więc duży, a Blizzard jest na dobrej drodze, by przekuć go w kolejną świetną grę ze swojej stajni. Jeśli więc Heroesi dalej będą się tak dynamicznie rozwijać, a system mikropłatności nie rozrośnie się przesadnie, to konkurencja powinna się naprawdę obawiać – nadchodzi świetna MOBA.

Heroes of the Storm

Heroes of the Storm