Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 2 czerwca 2010, 09:12

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1 - pierwsze spojrzenie

Jako jedyni przedstawiciele polskich mediów mieliśmy okazję zobaczyć w akcji nowe przygody Harry’ego Pottera. Oto nasza relacja z pokazu.

Znajdujące się na południe od Londynu miasteczko Guildford w hrabstwie Surrey słynie nie tylko jako miejsce urodzenia znanego projektanta gier Petera Molyneux, ale jest także jedną z siedzib koncernu Electronic Arts, na zaproszenie którego, jako jedyne medium z Polski, mieliśmy okazję uczestniczyć w przedpremierowym pokazie najnowszej gry z cyklu Harry Potter.

Choć J. K. Rowling oficjalnie ukończyła już sagę o młodych czarodziejach, branża filmowa oraz ta zajmująca się elektroniczną rozrywką wciąż mają pełne ręce roboty. Harry Potter i Insygnia Śmierci to ostatni już tytuł z serii, który dopiero w tym roku doczeka się przeniesienia zarówno w wymiar filmowy, jak i ten zdecydowanie nam bliższy – wirtualny.

To już siódmy rok, odkąd przygody młodego czarodzieja goszczą na ekranach naszych monitorów i telewizorów. Początkowo koncepcja serii bazowała przede wszystkim na kolorowej, platformówkowej zabawie, by wraz z premierą Zakonu Feniksa i zapoczątkowaniem ściślejszej współpracy z filmowcami, podjąć próbę jak najlepszego oddania atmosfery obrazów kinowych, poszerzając je jednocześnie o nowe wątki i lokacje. Nie inaczej jest w przypadku Insygniów Śmierci, które również jako pierwsza gra z serii powstają bazowo na konsole obecnej generacji, czyli na Xboksa 360 i PlayStation 3. Warto bowiem wiedzieć, że w czasie produkcji Zakonu Feniksa podstawową platformą dla autorów było PlayStation 2, zaś Książę Półkrwi tworzony był przede wszystkim z myślą o jak największym wykorzystaniu możliwości Wii. Insygnia Śmierci to postawienie na zupełnie nowy silnik, nowoczesną technologię, a także, co fanom Harry'ego może wydać się szokujące, na zupełną zmianę konwencji gatunkowej.

W grze nie mogło zabraknąć systemu osłon.

Ostatnie części cyklu skierowane są do trochę starszej widowni. Smutek, rozpacz po śmierci bliskich i walka o przeżycie to emocje nieobce głównym bohaterom. Za poważniejszą tematyką książek postanowili podążyć również producenci gry, którzy – opowiadając podczas spotkania o założeniach projektu – mocno podkreślali, że Insygnia Śmierci skierowane są do nieco starszego gracza, choć nie mieli tu oczywiście na myśli kategorii 18+. Po prostu – o ile we wcześniejsze tytuły spokojnie mogły zagrywać się dzieci w przedziale wiekowym 7-11 lat, o tyle nowy skierowany jest zdecydowanie do nastolatków. Nie zapominajmy przecież, że nie ma już Hogwarthu, który został przejęty przez popleczników Voldemorta. Nie liczą się żadne zasady. Jest tylko życie i śmierć.

A także akcja i jeszcze raz akcja, bowiem Harry Potter i Insygnia Śmierci ma być najprawdziwszym shooterem z perspektywą z trzeciej osoby. Owszem, zamiast tradycyjnej broni w użyciu będzie jedynie magiczna różdżka, ale rzucane przez nią zaklęcia w dużej mierze zadziałają analogicznie do strzałów z pistoletu, karabinu maszynowego czy bazooki, choć nie spowodują niczyjego zgonu, przynajmniej nie w takim rozumieniu, do jakiego przyzwyczaiły nas inne gry. Poziom, który miałem okazję obejrzeć, a następnie w niego zagrać, znajdował się w opuszczonej fabryce pełnej teleportujących się w kłębach dymu Śmierciożerców. Pokonany przeciwnik znika w identyczny sposób. Autorzy gry są przekonani, że epatowanie trupami w takim tytule nie jest konieczne i że to rozwiązanie w zupełności wystarczy. Niestety, nie miałem okazji zobaczyć, jak Harry radzi sobie z potworami w rodzaju pająków czy trolli, czy nawet smoków, które również pojawią się w grze jako oponenci. W przypadku dużej utraty punktów życia ekran robi się czarno-biały oraz zmniejsza się pole widzenia z powodu zaciemnienia jego narożników.

Wzorem panującej mody postać może również chować się za najróżniejszymi osłonami. Działa to całkiem nieźle, ale w zależności od tego, za czym przykucniemy, nie zawsze jest bezpieczne. Silnik fizyczny gry jest bowiem na tyle zaawansowany, że różne obiekty pod wpływem magicznych uderzeń rozlatują się, wystawiając nas na ostrzał.

To jeszcze nie koniec nowości. W trakcie zmagań Harry będzie awansował na kolejne poziomy doświadczenia, co pozwoli graczom używać zarówno mocniejszych wersji podstawowych zaklęć, typu Crucio czy Confundus, ale także mieszać najróżniejsze eliksiry, które nierzadko będzie można wykorzystać jako swego rodzaju granaty. W grze znajdzie się również kilka zagadek logicznych, które rozwiążemy na przykład przy użyciu czaru Wingardium Leviosa, unoszącego w górę wskazane przez różdżkę obiekty. Wypicie Eliksiru Życia zadziała dokładnie tak, jak wskazuje nazwa, więc na pewno przyda się on, kiedy będziemy znajdować się pod ostrzałem przeciwników. Fani książek będą mieli tu duże pole do popisu, tym bardziej, że autorzy zapowiedzieli, iż w pełnej wersji gry znajdzie się więcej zaklęć niż we wszystkich poprzednich tytułach razem wziętych. Ta sama uwaga dotyczy zresztą dostępnych do zwiedzania lokacji, wśród których nie zabraknie wspomnianej fabryki, lasu czy Ministerstwa Magii. Na pokazie poinformowano, że dorzucone zostaną również elementy stricte skradankowe, ale póki co nie starano się rozwijać nazbyt tego tematu, twierdząc, że jeszcze przyjdzie na to czas przed premierą. Na pewno jednak przyda się na tym etapie peleryna niewidka.

Śmierciożercy to główni przeciwnicy w grze.

Wszystkie plansze i postacie powstają w ścisłej kooperacji ze studiem filmowym. Graficy pracują, bazując na zdjęciach i projektach wykorzystywanych w filmie, i dokładnie starają się odwzorować wszelkie lokacje, często dodając także coś od siebie, bowiem akcja gry zostanie zdecydowanie rozszerzona w stosunku do obrazu kinowego. Na potrzeby tej pierwszej powstaje także ponad siedemdziesiąt unikalnych postaci, a każda z nich obdarzona właściwą sobie mimiką twarzy i głosem. Warto także wspomnieć o modelu głównego bohatera, którego akurat miałem okazję podziwiać ubranego w czerwony dres z kapturem. Wszystkie fałdy materiału zaginały się zgodnie z oczekiwaniem, kaptur podskakiwał w rytm stawianych kroków, tak jak i dwa sznureczki służące do jego wiązania. Jeżeli w podobnie drobiazgowy sposób zostaną odwzorowane pozostałe postacie, to będzie to naprawdę gigantyczny skok technologiczny w stosunku do poprzednich części serii.

W nowym Harrym Potterze nie zabraknie również trybu dla wielu graczy. Znajdą się w nim m.in. 22 unikalne misje, polegające na przykład na eskorcie mugoli przez zatłoczony Londyn. Na obecnym etapie prac nie chciano jeszcze zdradzać bliższych szczegółów.

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1, bo dokładnie taki tytuł miałem okazję ujrzeć na planszy, pojawi się w sprzedaży na jesieni tego roku. Najprawdopodobniej więc w przypadku gry będziemy mieli do czynienia z rozbiciem siódmego tomu na dwie części analogicznie do filmu kinowego. Oficjalnie nikt o drugiej odsłonie gry nie mówił, ale charakterystyczne uśmieszki i puszczanie oka do osób przebywających na pokazie dawały jasno do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec.

Przemek „g40st” Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1