Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 25 sierpnia 2010, 10:44

autor: Grzegorz Bobrek

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1 - Już graliśmy! - gamescom 2010

Młody czarodziej staje do ostatecznej walki z Voldemortem – tym razem w konwencji gry akcji z trzeciej osoby. Jak prezentuje się nowy Potter na zaledwie trzy miesiące przed premierą? Przekonaliśmy się na targach gamescom 2010.

Harry Potter ma umiarkowane szczęście do gier. Wśród licznych produkcji ostatnich niemal 10 lat tylko kilka wybiło się ponad przeciętność. Szczególnie godne uwagi jest LEGO Harry Potter, jednak nie każdemu musi podobać się charakterystyczny styl gier Traveller’s Tales. Insygnia śmierci – część pierwsza mają wypełnić tę lukę jako godne zakończenie „dorosłego” cyklu. Po spędzeniu z grą prawie trzydziestu minut wyrażam wątpliwość, czy obietnice te faktycznie mają pokrycie.

Ponownie gra będzie raczej bazować na wizji filmowej niż książkowym oryginale. Stąd w prezentowanym demie zaserwowano fragment etapu, który z powieścią ma niewiele wspólnego. Potter, niczym prawdziwy czarodziej-komandos, a nie jedynie uczeń najstarszej klasy Hogwartu, wkracza do opanowanej przez Śmierciożerców wioski, aby uratować przetrzymywanych tam sojuszników. Do wykonania misji potrzebne jest użycie dostępnego arsenału środków: czarów (przypisanych do różdżek), peleryny-niewidki oraz... granatów. Te ostatnie występują w formie napojów, które są nieprzyjemną mieszanką magicznych substancji i eksplodują niczym koktajle Mołotowa.

W kampanii wcielimy się jedynie w Harry’ego,ale nie zabraknie tu też innych znanych postaci.

Twórcy spełniają więc faktycznie jedną z obietnic: nowy Potter rzeczywiście będzie strzelaniną pełną gębą – przynajmniej jeśli chodzi o zamysł rozgrywki. Mamy tu widok trzecioosobowy niczym w Gears of War i różne rodzaje „broni”. Jedne czary są szybkostrzelne, lecz zadają niskie obrażenia, inne zmiatają przeciwników jednym ładunkiem, ale wymagają pewnej ręki i sporego czasu na naładowanie. Urozmaicenia mają dostarczyć specjalne zaklęcia, jak np. oczarowanie, pod wpływem którego przeciwnik przez krótką chwilę walczy po stronie głównego bohatera.

Popularne ostatnio elementy skradankowe zapewnia za to peleryna. Dzięki niej Potter niezauważony przekrada się przez co bardziej zapełnione wrogami fragmenty etapu. Niewidzialności nie można nadużyć, gdyż Śmierciożercy są w stanie po pewnym czasie wpaść na ślad czarodzieja, co symbolizuje znikający w szybkim tempie trójkąt w lewym dolnym rogu ekranu. Aby uniknąć wykrycia, Harry musi regularnie przystawać w bezpiecznym miejscu, znajdującym się poza zasięgiem przeciwników.

Na pierwszy rzut oka zaskakująco dobrze prezentuje się grafika. Udostępnione kilka miesięcy temu obrazki raziły pikselozą i ubogo wyglądającymi teksturami. W aktualnej wersji jest o niebo lepiej. Pokazywany na targach etap oczarowywał ślicznymi widokami przysypanej śniegiem angielskiej wioski oraz bogato dopracowanym modelem postaci Pottera. Niestety, w ruchu czar oprawy całkowicie pryska.

Modele animowane są kiepsko – główny bohater porusza się nie do końca płynnie, dziwacznie tracąc klatki pomiędzy kolejnymi czynnościami. Sprawy nie polepsza gubiącą się kamera, która nie nadąża za nerwowymi ruchami postaci, obija się o elementy środowiska i skutecznie utrudnia namierzanie wrogów. Tego obrazu dopełniają słabe efekty czarów, ni to fioletowe eksplozje, ni błękitnawe wodotryski. Na tym polu można by spodziewać się jakichś snopów iskier, dymu i innych bajerów – niestety, będziemy musieli obejść się smakiem.

Jak na tak nieciekawej płaszczyźnie technicznej może wypaść dziś strzelanina TPP? Pewnie się domyślacie: akcja jest zbyt chaotyczna, a obrzucanie się nawzajem zaklęciami pozbawione ikry i efektowności. Walka sprowadza się do stania w miejscu i ładowania czarami w najbliższego przeciwnika. Przy manewrach kamera wariuje, skutecznie zniechęcając do stosowania nawet prostych uników. Zanim miałem okazję przyjrzeć się bliżej sztucznej inteligencji przeciwników, prezentacja nagle została przerwana. Przyszedł bowiem czas na etapy zaprojektowane specjalnie pod Kinecta.

Prawie jak Gears of War.

Już wcześniej było wiadomo, że twórcy Deathly Hallows postarają się podpiąć go pod nowy gadżet Microsoftu. Jednak, zamiast alternatywnej opcji sterowania dla głównego wątku, otrzymamy 22 specjalnie zaprojektowane poziomy. Każdy z nich ma być jednym, treściwym wyzwaniem, przypominającym klasyczne strzelaniny „na szynach”. Bohater samodzielnie porusza się z góry wytyczoną ścieżką, a graczowi pozostaje jedynie ładować czarami na prawo i lewo. Poszczególne zaklęcia aktywuje się poprzez wykonanie charakterystycznego ruchu, np. energicznego machnięcia nadgarstkiem. Co gęściej ustawionych przeciwników możemy zmieść rzuconym napojem – w teorii wystarczy odpowiedni gest lewą ręką.

W praktyce jednak prowadzący miał nie lada problemy z krótkim etapem. Sprzęt psocił i jak na złość nie odnotowywał części ruchów. W pewnym momencie już w ogóle odmówił posłuszeństwa i wymagał ponownej kalibracji. Pomimo tego resetu gra nadal sporo odbiegała od oczekiwań. A to, mimo wyraźnych starań pracownika EA, Harry za nic nie chciał rzucić w Śmierciożercę napojem, innym razem zacinał się na ostatnim zapamiętanym zaklęciu. Nic dziwnego więc, że wybrany z kilkuosobowej widowni dziennikarz zrezygnował z finezji i przez 3 minuty wyzwania jak szaleniec jednostajnie machał ręką w powietrzu. Kiedy ucichły zasłużone oklaski dla śmiałka o jakże mocnym prawym nadgarstku spotkanie dobiegło końca.

Po prezentacji miałem naprawdę mocno mieszane uczucia. Z zasady staram się nie ferować wyroków po obejrzeniu zaledwie krótkiego fragmentu rozgrywki. W tym wypadku ciężko jednak uciec od słów krytyki – przedstawiony gameplay z wątku fabularnego nie zachwycił, a już marna implementacja Kinecta stawia pod znakiem zapytania obiecywaną precyzję tego sprzętu. Nadal pozostaje mieć nadzieję, że jesienią otrzymamy produkt dopracowany – na razie jednak ciężko tu mówić o czymś więcej niż odciętym kuponie od kinowego hitu.

Grzegorz „Gambrinus” Bobrek

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1

Harry Potter i Insygnia Śmierci – część 1