Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 11 lipca 2003, 15:44

autor: Włodarczak Adam

Half-Life 2 - zapowiedź

Half-Life 2 to sequel wyśmienitej gry akcji (FPS) z roku 1998. Za jego stworzenie odpowiada ten sam producent, co w przypadku części pierwszej, tj. zespół Valve Software, zaś w pracach nad scenariuszem brał udział Marc Laidlaw...

„Jakie wrażenia? Ledwo na krześle siedzę! Aż się spociłem na samą myśl, że będę w to grał! Coś niesamowitego, nie ma takiej gry – to tak jak z Matrixem, zostawili konkurencje w tyle. To jest gra XXI wieku. Nie do opisania. W życiu nie widziałem tak dobrej gry.” – Darek, lat 19, grający od 7 lat.

Powyższe wystąpienie, zasłyszane zaraz po emisji filmów prezentujących nową grę komputerową, utrzymane w jakże zgodnej tonacji, świadczyć może tylko i wyłącznie o jednym: WIELKI KRÓL GIER FPP POWRACA! Nie mam wcale na myśli nowego Dooma, z trójką w tytule, tudzież Quake’a 4, ale przednie, wyborowe, zachwycające, bajeczne, wyśmienite, kultowe i Bóg wie jakie jeszcze dziecko Valve Software. Tak, mości państwo, oto przed Wami następca kultowego od kilku lat tytułu wśród społeczeństwa graczy – HALF LIFE 2!

Któż spodziewał się tak zastraszającego sukcesu pierwszej części przygód pana doktora Gordona Freemana, niech podniesie rękę w górę. Wcielając się w role azjatyckiej wróżki śmiem rzucić niepokorne stwierdzenie, że przed premierą – zapewne mała grupa speców. Grono „nawróconych” powiększyło i powiększa się jednak do dnia dzisiejszego, w iście zatrważającym tempie. Half Life to swego rodzaju mit, król, przywódca i wzór dla wielu młodych programistów oraz, naturalnie, dla rzeszy zapalonych graczy, którzy biorąc do ręki nowe kolorowe produkcje, oceniają je właśnie przez pryzmat tworu Valve Software.

Oszałamiający sukces Half Life’a to z pewnością wydarzenie godne podziwu. Gra wydana w roku 1997, czyli już sześć lat temu (jak ten czas szybko ucieka!), po dzień dzisiejszy zachowuje swą świeżość oraz przede wszystkim klimat. Atmosferę, która w znaczącym stopniu przyczyniła się do tytanicznej glorii pierwowzoru, jak i kolejnych dodatków, przeznaczonych do gry sieciowej. Setki, tysiące, a nawet miliony graczy tworzą grupy, klany, zabijają i kaleczą się wzajemnie na ekranie, a następnie spotykają w zadymionym pubie i w wspólnym gronie popijają schłodzone piwo (bezalkoholowe). Taki właśnie jest Half Life w wydaniu pierwszym. Boski, nieokrzesany i przede wszystkim cholernie klimatyczny...

Proszę zapiąć pasy, usiąść wygodnie, sparzyć ciepłą herbatkę (lub otworzyć puszkę schłodzonego napoju) i uprzedzić sąsiadów, że przez najbliższe minuty wszelkie nieoczekiwane okrzyki radości (z zewnątrz przypominające odgłosy wycia pod wypływem tortur cielesnych) są w sposób mniej bądź bardziej kontrolowane. Panie i panowie - przygotujcie się na wstrząs. Half Life 2 jest już blisko!

Z czym do ludzi?

Kiedy 15 marca roku 2003 anglojęzyczne pismo branżowe wypuściło pierwsze oficjalne przecieki na temat rzeczonej produkcji, cały światowy lud grający wręcz zelektryzowało. Zeskanowane strony czasopisma PC Gamer obiegły w mgnieniu oka cały glob. Dzisiaj, kilka tygodni po owym fakcie, sytuacja jest już bardziej klarowna. Serwis GRY-OnLine, nie ulegając szaleńczej modzie pisania w rytm „kto pierwszy ten lepszy”, zebrał najważniejsze i najciekawsze informacje na temat Half Life 2 i właśnie w tym momencie, specjalnie dla swoich najwierniejszych Czytelników, prezentuje zajmujący zwiastun kultowej gry tworzonej przez zespół programistów Valve Software.

Zauważyć na samym wstępie trzeba, że polityka producentów jest co najmniej zaskakująca – wszak na oficjalnych witrynach internetowych nie znajdziemy żadnych informacji na temat nowego – już w tym momencie legendarnego – bohatera. Widać wyraźnie, iż autorzy nie próbują sztucznie i na siłę promować swojego ożywczego tworu. Takie dyplomatyczne podejście do sprawy świetnie rokuje na przyszłość, bowiem brak hucznych i buńczucznych zapowiedzi określa poziom panów producentów – po prostu pełen profesjonalizm. Wszystkie informacje na temat prac nad Half Life 2 zostały owiane tajemnicą, jednakże podczas tegorocznych targów Electronic Entertainment Expo (zwanymi potocznie E3) sytuacja uległa zmianie – i to o całe 180 stopni. Valve Software zdominowało całą tę elektroniczną imprezę. Kilkunastominutowe prezentacje poraziły uczestników ekspozycji swym niebywałym realizmem i pionierstwem. Wiele fachowych pism przyznało tytuł najlepszej produkcji targów właśnie Half Life 2, który dzięki swoim odkrywczym możliwościom, a także tworzącymi piorunujące wrażenie efektami wizualnymi, w mgnieniu oka stał się numerem jeden, pępkiem komputerowej giełdy roku 2003. Hitem, będącym nadal w fazie produkcji!

Rewolucji część druga

Zazwyczaj różnorakie dodatki, sequele popularnych poprzedników, są nudne, mało odkrywcze i - co tu dużo mówić – nie spełniają (jakże wygórowanych) oczekiwań graczy. Jeżeli ktokolwiek martwi się, iż ten nieciekawy syndrom dotyczyć będzie również Half Life’a – uspakajam: taka możliwość nie wchodzi w rachubę!

Marc Laidaw to człowiek, dzięki któremu pierwowzór omawianego tytułu okraszony został zdumiewającym scenariuszem. Ten sam pan odpowiedzialny jest za stworzenie równie wciągającej i intrygującej fabuły w części drugiej. Tym razem główna akcja toczyć będzie się w fikcyjnym wschodnioeuropejskim mieście City 17. Kilka lat po wydarzeniach z Black Mesa, znany skądinąd doktor Freeman podejmuje pracę u G-Mana, postaci występującej również w części pierwszej. Gracz wciela się ponownie w rolę Gordona. Podczas pasjonującej rozgrywki, w której naszym celem nadrzędnym będzie koszenie stad agresorów, wywodzących się z planety Xen, będziemy poznawać wszelkie – nieraz zaskakujące - tajniki historii z perspektywy szalonego naukowca. Autorzy zarzekają się, że w grze nie ujrzymy żadnych scenek, przerywników między kolejnymi etapami, ważnymi dla linii fabularnej. Wszystkiego dowiadywać będziemy się w czasie rzeczywistym, niczym w dobrym, kasowym filmie. Jest to swoisty przełom w gatunku gier FPP, gdyż do tej pory takie rozwiązanie nie wchodziło w rachubę, przede wszystkim ze względu na niezbyt duże możliwości audiowizualne ówczesnych produkcji. Nowy Half Life korzysta jednak z potężnego silnika graficznego, dzięki któremu takie innowacyjne rozwiązanie nie jest żadną przeszkodą, a wręcz przeciwnie – ogromną zaletą. Programiści dokładają wszelkich starań, aby użytkownik w stu procentach utożsamiał się z głównym herosem. „Graczu, Ty jesteś Gordonem Freemanem!” – te słowa mówią wiele. Naszym zadaniem znowu będzie ratowanie świata przed inwazją Obcych. Pomocą służyć będzie nam kilka osób (znajdą się również istoty pozaziemskie, stojącej po naszej stronie!), znanych także z poprzedniej części gry.

Jedną z kluczowych postaci będzie córka naukowca Eli, który wraz ze swoją małżonką występował w „sieczce” w Black Masa – wówczas pani doktor niestety zginęła, natomiast sympatyczny uczony cudem uniknął śmierci. Owoc miłości tejże pary to Alyx Vance - atrakcyjna i rządna zemsty, niezwykle zapatrzona w Gordona dziewczyna. Ze znanych postaci z poprzednich części warto wymienić jeszcze strażnika Barneya, którego znają zwłaszcza fani dodatku Blue Shift. W heroicznej batalii udział będą brali rzecz jasna komandosi z City 17 oraz inne jednostki personalne, jak na przykład służba zdrowia. Bitwy toczyć będziemy tylko na Ziemi – nic nie wiadomo o wypadach na obce planety.

Wszystko to tworzy wyjątkowo smakowicie zapowiadający się obraz gry, który wraz z kolejnymi etapami dostarczać będzie nam niespodziewanych wątków i zwrotów akcji. Zapewne autorzy przygotowują dla nas całą masę nieprzewidzialnych wydarzeń, które podobnie jak w „jedynce” uczynią ten tytuł produkcją ponadczasową i jedyną w swoim rodzaju. O solidność walorów fabularnych jestem więc jak najbardziej spokojny.

W rolach głównych

Zanim przejdziemy do kwestii technicznych, przyjrzyjmy się głównym bohaterom gry. Wspomniałem wcześniej, że HL2 swą konstrukcją przypominać będzie nowoczesny, w pełni interaktywny film. Jeśli mowa o jakiejkolwiek ekranizacji, niezbędni są wyborowi i co najmniej utalentowani aktorzy. Artystami w naszym przypadku są wirtualne postacie, o których mowa była w powyższym akapicie. Czas przyjrzeć się im odrobinę bliżej...

Jak zapewne się domyślacie, newralgicznym ogniwem będzie sam Gordon Freeman (czyli potencjalny gracz). W HL2 pan Freeman jest czymś w rodzaju jednoosobowej armii, która z kolei jest na usługach tajemniczego G-Mana. Najtwardsi gracze pamiętają, że pod koniec HL1 mieliśmy dwie możliwości do wyboru - teleportację w środek monstrualnego stada obcych (co równoznaczne było z natychmiastową śmiercią) lub podjęcie pracy właśnie u tego zagadkowego pana. W części drugiej pracujemy bez względu na wcześniejszy wybór na zlecenie enigmatycznego biznesmena. Kim właściwie jest G-Man? Teoretycznie jest to dobra dusza, dla której uczciwie pracujemy. Powszechnie wiadomo, iż praktyka a teoria to dwie odmienne rzeczy – tak więc czy można zaufać tak zagadkowej postaci? Naturalnie to tylko i wyłącznie moje, prywatne spostrzeżenia; jak będzie w rzeczywistości – przekonamy się już niebawem.

Dużą rolę odegra rodzinka Vince’ów. Ważniejsza mimo wszystko będzie Alyx, która ma być drugą – zaraz po Gordonie - bohaterką całej gry. Gracz nie będzie mógł wcielić się w jej rolę, jednakże miła pani, wyraźnie zachwycona Gordonem, niemal przez cały czas będzie nam skutecznie i wydatnie pomagać. Zapowiada się iście wybuchowy duet!

Z pozostałych postaci, stojących po naszej stronie, raz jeszcze wymienię Barneya Calhouna oraz, naturalnie, ojca wspomnianej niewiasty – Eli Vance. Ponadto w grze spotkamy około dwustu unikalnych i niepowtarzalnych postaci, z naukowcami na czele. Co ciekawe, każdy człowiek, z którym przyjdzie nam przeprowadzić krótki wywiad, będzie obdarzony własną twarzą, budową ciała, sposobem zachowania się, itp. Doprawdy godne podziwu!

Hej ho, na wojnę by się szło..

Zadanie, jakie przed nami stoi, nie jest wcale takie proste: uratować świat przed inwazją Obcych. Podczas gry przyjdzie nam toczyć całe dziesiątki ostrych bitew, z najróżniejszymi stworami. Od małych latających „owadów”, próbujących przeciąć nas swymi szponami, po ogromne roboty pająki na trzech nogach (zwane Striderami), wszystkie napotkane stworzenia zakodowane w podświadomości mają jedno: niszczyć.

Zanim jednak przejdę do omawiania istot pozaziemskich, warto nadmienić, że do naszych wrogów zaliczać będą się całe legiony agresywnych komandosów. Podobnie jak w części pierwszej, także i tutaj niezbyt pozytywnie nastawieni żołnierze będą penetrować ulice „Miasta 17” i likwidować wszystko, co się tylko rusza. Kto ich wysłał i dlaczego próbują zabić także ludzi – nie wiadomo.

Najatrakcyjniejszymi dla naszych receptorów wzroku będą oczywiście stwory rodem z Xen. Poza wspomnianymi gigantycznymi Striderami, będziemy siekać i ćwiartować zarówno brzydalów, których pamiętamy z występów w HL1, jak i zupełnie nowe, inteligentne organizmy, powstałe na potrzeby drugiej części: Hydra, Hover Ship, Momma Ant Lion oraz Zombies.

Wszystkie te krwiożercze mutanty nie tylko bezmyślnie młócą napotkane przedmioty, ale również wykazują się sprytem i rozumem. Ogół tych przepięknych, nieustannie atakujących stworzeń, stwarza wrażenie wręcz piorunujące. Po prostu brak słów, żeby opisać to, co się tam dzieje...

Bez środków bojowych ani rusz

Na szczęście twórcy nie zapomnieli o stworzeniu całego arsenału broni palnej (i nie tylko). Wszakże z pustymi rękoma trudno byłoby uratować ludzkość. Pistolety, śrutówki, karabiny maszynowe, M29, granaty odłamkowe, bazooki oraz naturalnie symbol Half Life’a - łom – to oczywiście standard. Tym niemniej autorzy przygotowują dla nas całą plejadę wymyślnych i odkrywczych broni. Najgoręcej prezentuje się chyba „Manipulator”. Narzędzie to umożliwia podnoszenie wszelakich przedmiotów (w tym także ludzi!), obracanie, „kręcenie” nimi w powietrzu, a następnie celny i silny rzut – prosto w przeciwnika! Podnosić można praktycznie każdą materię, którą tylko uda się nam zauważyć. Trzeba przyznać, iż jest to nie tylko nowatorskie, ale i szalenie efektowne dla oka. Scena prezentująca tę „pukawkę” jest doprawdy czarująca!

Gra XXI wieku

Wszystkie wyżej wymienione postacie, wrogie jednostki czy też bronie, są tak naprawdę tylko jedną, małą częścią wielkiej gry, która powstaje w czeluściach Valve Software. Tak jak Half Life, wydany w roku 1997, był swego rodzaju prekursorem i wyznacznikiem kolejnych produkcji z tego gatunku, tak samo druga część legendarnej gry pokazuje, że programiści firmy Valve to ludzie niesztampowi i szalenie kreatywni. Całkowicie nowy, rewolucyjny w pełni tego słowa znaczenia, silnik graficzny „Source”, to prawdziwy cud techniki. Wszelkie dotychczasowe produkcje, w konfrontacji z tym „potworem”, wypadają po prostu blado.

Nie ulega wątpliwości, że od strony technicznej, Half Life 2 będzie najlepszą grą, jaka się dotychczas ukazała. Ci, którzy widzieli kilkusetmegowy film, prezentujący możliwości tego giganta, wiedzą o czym mowa...

Czy te oczy mogą kłamać?

Gra będzie dopracowana w najdrobniejszych szczególikach. Twórcy dopieszczają obecnie każdy, nawet najmniejszy detal. Jednym z efektów takiej praktyki jest niezwykle realistyczna mimika twarzy oraz wszelkie zachowania ludzi występujących w grze. Do tej pory w produkcjach tego typu nie przykładano większej uwagi do rzeczy takich jak gestykulacja, reakcje poszczególnych części twarzy, itp. - w zależności od przebiegu sytuacji. HL2 łamie ten stereotyp. Teraz twarz czy to Alyx, czy też jej ojca, wygląda niczym jak prawdziwa. Dzięki ogromnym możliwościom „Source” udało się zaaplikować wirtualnym aktorom cechy zwykłych, realnych ludzi. Przykładowo, oczy naszych bohaterów wyglądają tak prawdziwie, że aż nie chce się uwierzyć, iż to tylko animacja komputerowa. Nie są to już tylko dwie białe kulki z czarnym punktem na środku, a naturalistyczny i w pełni autentyczny narząd wzroku – do tego stopnia, że źrenica zwiększa się bądź zmniejsza, w zależności od natężenia światła oraz stanu psychicznego naszego herosa...

Podczas rozmowy, twarz nieustannie modyfikuje swój kształt. Jeśli nasz rozmówca jest podenerwowany, widać wyraźnie spiętą i zatroskaną minę. Gdy Alyx przeżywa chwile rozluźnienia, pojawia się cudowny uśmiech... Tego typu przykłady można mnożyć bez końca.

Do you speak Polish?

Okazuje się, że Gordon Freeman oraz każda inna postać, występująca w Half Life 2, zna język polski! Chodzi mianowicie o specjalnie stworzony system synchronizacji ruchu ust wypowiadanych zdań. Polega to mniej więcej na tym, że w zależności od wklepanego tekstu, dany bohater odpowiednio realnie wymawia zadane przez nas treści. Takie innowacyjne rozwiązanie to kolejny wielki plus dla tej produkcji. Dzięki temu mechanizmowi lokalizacja gry przebiegać będzie w sposób nadzwyczaj profesjonalny. Wprowadzone sentencje w dowolnym języku, doskonale odzwierciedlać będą odpowiednie animacje ust i całej twarzy.

Dotknij, przesuń i zniszcz!

Kolejnym wielkim plusem jest niebywała interakcja z otaczającym nas środowiskiem. Praktycznie każdą rzecz, którą napotkamy, można dotknąć, zdeformować czy w ostateczności zniszczyć. Jeszcze nigdy wcześniej nie było takich możliwości „wtapiania” się w wirtualny świat. Jeżeli wydaje się Wam, że standardowe drewniane „skrzynie” rozpadać będą się tak samo, jak miało to miejsce w części pierwszej (dwa uderzenia łomem i gotowe), to jesteście w błędzie. Nic z tych rzeczy. Znikną właśnie tego typu nierealne elementy. Teraz, żeby pozbyć się owego „pudła”, będzie trzeba rozprawić się z kilkoma poszczególnymi częściami „kartonu”. Dopiero po kilku dokładnych strzałach całość rozpadnie się w drobny mak, a my zobaczymy, jak odpadać będą kolejne drobiazgi tegoż obiektu.

Archimedes by się nie powstydził...

„Source” to także świetnie odwzorowane prawa fizyki. Nie ma mowy o jakimkolwiek bezsensownym ruchu, czy to człowieka, czy też przedmiotu (co nieraz widzieliśmy w pierwowzorze). Żeby nie być gołosłownym, podam mały przykład: puszczasz serię z karabinu maszynowego w komandosa, a ten, upadając, przesuwa niektóre przedmioty, powodując ich zniekształcenie i deformację. Brzmi ciekawie? Wygląda jeszcze lepiej!

Generalnie efekty graficzne, jak i same krajobrazy „City 17”, powalają na kolana. Tutaj nie ma co za dużo opisywać – widać to doskonale na obrazkach oraz, naturalnie, filmach. Nowy system teksturowania, w połączeniu z niezwykłą dbałością o szczegóły, składają się na twór tak zachwycający, jak nigdy dotąd.

Rewelacja i rewolucja w jednym

Równie zaskakującym faktem są sugerowane wymagania sprzętowe. Zdaniem panów z Valve, gierka ruszy już na sprzęcie z procesorem 700 MHz, co ucieszy zapewne posiadaczy słabszych maszyn. Aby jednak „Source” rozwinął w pełni swe skrzydła, powinniśmy zaopatrzyć się co najmniej w procesor z zegarem 2 GHz oraz dobrą kartę graficzną. Jak na takie efekty, wymagania są bardzo niskie, ale oczywiście na słabszym sprzęcie nie ujrzymy wszystkich fajerwerków i wodotrysków.

Mimo że fabuła jest raczej liniowa (tzn. gracz ma do wyboru praktycznie jedną drogę), nie odczujemy tego na swojej skórze. Elastyczność wrogich jednostek, niekonwencjonalne reakcje na nasze ruchy oraz nietuzinkowe zwroty akcji pozwolą zapomnieć o liniowości i cieszyć się przednią rozgrywką. Do pokonania oddane zostanie całe 12 epizodów, a na każdy z osobna przewiduje się blisko 2-3 godziny grania. Fani jednodniowych produkcji mogą poczuć się zawiedzeni.

Zazwyczaj większość gier zapowiadanych jako produkcje rewolucyjne i łamiące wszelkie schematy okazuje się wielką klapą. Podchodzę więc do tego typu zapowiedzi z dużym dystansem. Tym razem sprawa wygląda jednak zgoła odmienne - wiadomo już dziś, że Half Life 2 będzie grą przełomową, wyznaczającą nowe standardy. Dlaczego tak twierdzę? Obejrzałem prostu film prezentujący możliwości silnika „Source” i szczerze powiedziawszy – czegoś takiego jeszcze świat nie widział. Szkoda, że Valve nie przewiduje wypuszczenia wersji demonstracyjnej gry. Może jednak to i dobrze – panowie mogą skupić się na dopracowaniu wersji finalnej. A kiedy premiera? Nie uwierzycie, ale już 30 września bieżącego roku. Wielkie odliczanie do godziny „zero” rozpoczęte...

Adam „Speed” Włodarczak

Half-Life 2

Half-Life 2