Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 9 lutego 2006, 15:41

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Gry wielkie, okejowe i inne

Nawet pośród graczy zawodowo parających się ocenianiem gier często nie ma zgody co do tego, który tytuł należy postrzegać w kategoriach hitu, a który był niczym więcej jak rozczarowaniem.

Spis treści

Ulubione

GT Legends – Zdecydowanie najlepsza ścigałka 2005 roku. W ryku silnika Mustanga można się zakochać. ;) Jednak, jak już wspomniałem w recenzji, bez porządnej kierownicy lepiej nie dotykać :)

The Movies – Spodziewałem się kolejnej produkcji opartej na kultowych Simsach... a tu proszę, jaka miła niespodzianka. Nowatorska, ładnie wykonana i przede wszystkim grywalna pozycja.

GTA: San Andreas – Pomimo tego, że w San Andreas nie pogrywałem aż tak intensywnie jak w Vice City, obcowanie z tym tytułem sprawiało mi sporą przyjemność. Mam tylko nadzieję, że kolejne GTA zaoferuje zupełnie nowy engine, a zmiany nie ograniczą się wyłącznie do dodania X nowych miast...

Fahrenheit – Zdecydowanie najbardziej innowacyjny tytuł 2005 roku, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Napisy końcowe ujrzałem czterokrotnie, co w przypadku przygodówek (nawet tak nowatorskich i nieliniowych) zdarza mi się wyjątkowo rzadko. :)

Chameleon – Wyjątkowo udana skradanka. Osobiście radziłbym nie zrażać się do niej tylko dlatego, że ma niedzisiejszą grafikę.

Rozczarowania

F.E.A.R. – Szczerze mówiąc, nie potrafię zrozumieć, czym takim produkcja ta zdołała wiele osób zachwycić. Po odjęciu wszystkich ‘kompożernych’ efektów grafika wypada bardzo przeciętnie, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach. Jako że nie jestem szczególnym sympatykiem zabaw w Sieci, kontakt z nią ograniczyłem tylko do singleplayera, który nie powalił mnie na kolana.

The Settlers: Heritage of Kings – Zdaję sobie sprawę z tego, że świat pędzi do przodu. Sądziłem jednak, że poza samym tytułem gra ta będzie miała więcej wspólnych elementów z poprzednimi odsłonami tej jakże cenionej serii.

DRIV3R – Kompletnie niegrywalny produkt, do którego absolutnie nie byłem się w stanie przekonać... nawet pomimo tego, że poprzednie części serii udało mi się pomyślnie ukończyć. W Parallel Lines pewnie w ogóle nie zagram.

Vietcong 2 – KOSZMARNIE zrealizowana kontynuacja dość udanej gry. Pierwszy Vietcong zachwycił mnie sporym realizmem, nieprzeciętną grafiką i fajnie zrealizowanymi misjami. Sequel nie miał praktycznie nic ciekawego do zaoferowania.

Boiling Point: Road to Hell – Nie ukrywam, że na tę grę miałem ochotę od dłuższego czasu. Niestety, liczne błędy (najczęściej poważne) w połączeniu z horrendalnymi wymaganiami sprzętowymi skutecznie mnie do niej zraziły.

Gdybym miał wymienić jedną grę z ubiegłego roku, która zrobiła na mnie największe wrażenie, z pewnością byłaby to Fable: The Lost Chapters. Nie byłem specjalnie podekscytowany, gdy ów produkt zadebiutował na rynku, ale gdy tylko po raz pierwszy znalazłem się w Oakvale – nie mogłem się oderwać. Świetny klimat, sztampowa ale przyzwoicie zrealizowana fabuła oraz przyjemna oprawa audiowizualna. Mimo, iż gra jest stosunkowo krótka, zupełnie mi to nie przeszkadzało. Fable: The Lost Chapters to tytuł, który bardzo mile wspominam i z pewnością powrócę do niego wielokrotnie.

Największe rozczarowanie przeżyłem po kontakcie z ostatnią odsłoną serii Grand Theft Auto. Cykl śledzę od samego początku i z ubolewaniem muszę stwierdzić, że po wydaniu jego trzeciej odsłony, darzę go coraz mniejszym szacunkiem. O ile jednak Vice City była do pewnego stopnia interesująca, tak San Andreas znudził mnie po kilku godzinach zabawy. Mimo ogromnego świata, dużej liczby misji i szeroko pojętej swobody działań, cały czas czułem się zniesmaczony. Grę skończyłem właściwie z musu – w końcowych misjach nie czerpiąc praktycznie żadnej przyjemności z zabawy. Wszystko mnie denerwowało – począwszy od słabej oprawy wizualnej, na nikomu niepotrzebnych innowacjach skończywszy. Gdzieś na forum przeczytałem, że możliwość kupowania posiłków miała zwiększyć realizm rozgrywki. Fajnie... szkoda tylko, że tego realizmu zabrakło przy skoku na rowerze z kilkusetmetrowej góry.

Na szczęście gier, które mógłbym z czystym sumieniem polecić każdemu, było w ubiegłym roku zdecydowanie więcej. Każdy z tych produktów znajduje się bardzo wysoko w moim prywatnym rankingu, chociaż nie pałam do nich taką miłością, jak do wspomnianego wyżej Fable: The Lost Chapters. W kolejności alfabetycznej będą to: Age of Empries III, Darwinia, Doom 3: Resurrection of Evil, F.E.A.R., Prince of Persia: The Two Thrones, Call of Duty 2, no i last but not least... Quake 4.