Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

World of Warships Publicystyka

Publicystyka 6 lipca 2015, 15:00

autor: Asmodeusz

Graliśmy w World of Warships – Wargaming.net na dobrym kursie

World of Warships, najnowsza gra białoruskiego studia Wargaming.net, doczekała się otwartej bety. W artykule przyglądamy się zmianom, jakie zaszły od czasów pierwszych testów, i staramy się odpowiedzieć na pytanie: „czy warto zagrać?”.

Po trzech miesiącach intensywnych zamkniętych testów oraz dużej liczbie zmian i poprawek World of Warships doczekało się otwartej bety. Każdy zainteresowany gracz może dzięki temu spróbować swoich sił, dowodząc pancernymi kolosami pokroju Yamato czy USS Iowa, i przekonać się, czy opłaca się zainwestować więcej czasu w nowy produkt Wargaming.net. A moim skromnym zdaniem warto, bo Wargaming po mniej udanych „Samolotach” wraca na dobry kurs.

„World of…” – przepis na sukces

World of Warships to już trzecia z kolei gra pozwalająca zasiąść za sterami maszyn z czasów drugiej wojny światowej – wcześniej kierowaliśmy czołgami w doskonałym World of Tanks oraz samolotami w niezbyt udanym World of Warplanes, teraz przyszła kolej na morza i oceany. Podstawowe założenia zabawy są identyczne jak w poprzednich odsłonach serii: biorąc udział w bitwach drużynowych, zdobywamy doświadczenie i pieniądze na zakup coraz większych maszyn, które następnie możemy wykorzystać w kolejnych starciach.

Krążownik St. Louis – duża liczba dział pozwala mu wygrać starcia z innymi okrętami trzeciego poziomu.

World of Warships umożliwia zarówno rozgrywkę przeciwko sztucznej inteligencji (jest to swego rodzaju samouczek oraz poligon doświadczalny dla nowych maszyn), jak również – w podstawowym trybie gry – przeciwko żywym graczom. Każde zwycięstwo nie tylko przybliża nas do wymarzonego pancernika czy lotniskowca dziesiątego (maksymalnego) poziomu, ale też podnosi poziom przebiegu służby, odblokowując dodatkowe opcje (np. dowódców czy flagi sygnałowe) oraz czasami bonusy w stylu nadprogramowego złota lub jednego dnia konta premium, zwiększającego nasze zarobki w grze o 50%.

Jako że w starciach bierze udział ponad dwudziestu uczestników, konieczne jest poznanie zasad rządzących rozgrywką oraz słabych i silnych stron dostępnych w grze okrętów.

Papier, kamień, nożyce

Podobnie jak w większości gier komputerowych, tak i tutaj zastosowano znany i sprawdzony system papier-kamień-nożyce. Podstawowymi okrętami każdej floty są krążowniki – odpowiedniki czołgów średnich z World of Tanks. Słowo to doskonale określa ich zdolności bojowe: średnia prędkość, średnie uzbrojenie i średnie opancerzenie. Na szczęście ta „nijakość” okazuje się ich olbrzymią zaletą – potrafią zarówno dać się we znaki pancernikom, jak i chronić flotę przed atakami niszczycieli. Dodatkowo krążowniki wyższych poziomów często posiadają własne wyrzutnie torped oraz zdolność specjalną zwiększającą skuteczność ognia przeciwlotniczego.

Główną siłę uderzeniową floty stanowią pancerniki: powolne, ale za to ciężko opancerzone i uzbrojone w działa największego kalibru. Mimo że mogą prowadzić skuteczny ostrzał na odległość ponad 15 km i często są w stanie zatopić przeciwnika jedną salwą, okazują się bardzo wrażliwe na ataki torpedowe oraz trafienia krytyczne powodujące pożar czy powolne nabieranie wody. Ze względu na swoje rozmiary dysponują świetnym uzbrojeniem przeciwlotniczym, aczkolwiek są jednocześnie dużym, a zatem łatwiejszym celem dla pilotów bombowców nurkujących i samolotów torpedowych. Niektóre pancerniki wyposażone zostały w samoloty zwiadowcze zwiększające zasięg ognia oraz specjalną zdolność pozwalającą na przywrócenie części utraconych punktów życia.

Ostatni typ okrętów z podstawowej trójki stanowią niszczyciele, będące odpowiednikami czołgów lekkich. W przeciwieństwie do swoich lądowych braci są wyposażone w jedną z najgroźniejszych broni w grze: torpedy. Kluczem do sukcesu podczas sterowania niszczycielem jest zbliżenie się niezauważonym do nieprzyjaciela, odpalenie salwy torped i ucieczka, gdyż nawet krążownik jest w stanie błyskawicznie zatopić nasz niewielki okręt. Na szczęście niszczyciele są niezwykle trudne do wykrycia, a zdolność stawiania zasłony dymnej zwiększa ich szanse przetrwania. Nowym bonusem jest możliwość tymczasowego poprawienia wydajności silników, co przekłada się na większą prędkość – niezmiernie przydatne podczas przeprowadzania ataków torpedowych. Warto też zapamiętać, że niszczyciele posiadają najlepszy współczynnik kamuflażu w grze, choć oczywiście prowadzenie ostrzału z artylerii pokładowej błyskawicznie go obniża. Z tego też powodu najlepiej korzystać wyłącznie z torped oraz zablokować działka przeciwlotnicze (domyślnie klawisz P).

Drzewko technologiczne USA; Japonia posiada drugie tyle okrętów. Drzewka rosyjskie i brytyjskie na razie zawierają tylko okręty premium.

Lotniskowce wyłamują się z powyższego systemu, gdyż z jednej strony potrafią pokonać każdego przeciwnika w grze, z drugiej zaś, jeśli zostaną odpowiednio szybko wykryte i przechwycone, stają się bezbronne jak małe dziecko. O ich sile decyduje lotnictwo pokładowe, czyli samoloty torpedowe, bombowce nurkujące oraz myśliwce, których doboru dokonujemy w doku przed bitwą, stąd musimy przygotować się na wszelkie ewentualności. Lotniskowce podczas gry pełnią rolę wsparcia: wysyłają bombowce i samoloty torpedowe w zagrożony rejon pola walki, osłaniają sojuszników przed wrogim lotnictwem za pomocą myśliwców i wykrywają nieprzyjacielskie okręty. Konieczne jest nieustanne zwracanie uwagi na zapas maszyn, gdyż po stracie wszystkich lotniskowiec stanowi łatwy cel.

Graliśmy w World of Warships – Wargaming.net na dobrym kursie - ilustracja #2

Loteria kontra skill

Jednym z najczęstszych zarzutów pod adresem World of Tanks jest bardzo duża losowość gry: począwszy od dobierania graczy, poprzez celność naszych strzałów, możliwość penetracji wrogiego pancerza, na zadanych obrażeniach skończywszy. Sytuacja w World of Warships na pierwszy rzut oka wygląda podobnie, ale po dłuższym kontakcie z grą można jednak zauważyć, że zwycięstwa czy porażki są tutaj znacznie mniej loteryjne niż w „Czołgach”.

Po pierwsze – okręty cechuje znacznie większa wytrzymałość na ostrzał niż czołgi. Tam, gdzie w World of Tanks pojazd da się zniszczyć za pomocą trzech–pięciu trafień, w World of Warships nasz kolos potrafi wytrzymać trzydzieści czy czterdzieści uderzeń. Zmniejsza to znacząco wpływ pojedynczych „szczęśliwych” trafień, stawiając bardziej na prowadzenie nieustannego ostrzału powolutku uszczuplającego pulę punktów życia nieprzyjaciela. Dodatkowo, jako że pojedynki jeden na jednego są tu niezmiernie rzadkie, o wiele większe znaczenie ma zmysł taktyczny gracza i odpowiednie poruszanie się po polu walki. W momencie gdy dostaniemy się pod ostrzał trzech pancerników i pięciu niszczycieli, nie ma większego znaczenia, czy zadadzą nam one o 5 lub 10 procent większe obrażenia – skończymy zawsze tak samo: na dnie.

Celowanie w poszczególne elementy konstrukcji okrętów, takie jak nadbudówka czy działa, oraz dobór amunicji mają tu pierwszorzędne znaczenie. Amunicja odłamkowo-burząca doskonale spisuje się przy ostrzale pokładu: uszkodzenie za jej pomocą superstruktury zada większe obrażenia niż ostrzał burt pancernika. Z drugiej strony amunicja przeciwpancerna jest o wiele bardziej sytuacyjna niż w World of Tanks. Ponieważ pojedynki odbywają się na dużym dystansie, pociski często uderzają w cel pod kątem, tracąc większość energii i nie czyniąc dużych szkód, stąd też amunicji przeciwpancernej używa się najczęściej jedynie w walce na krótkim dystansie i tylko w starciach z przeciwnikami tej samej klasy lub słabszymi. Aczkolwiek pocisk lecący „lobem” i przebijający pokład jest w stanie wyrządzić olbrzymie szkody wewnątrz okrętu.

Czym strzelać i w co strzelać?

Dobór amunicji w zależności od celu ma decydujące znaczenie w World of Warships. Domyślnie (i jeśli nie mamy pewności) będziemy używać amunicji odłamkowo-burzącej. Jeśli jednak chcemy oglądać spektakularne eksplozje i wychodzić zwycięsko z pojedynków pomiędzy dwoma pancernikami, warto zapamiętać kilka zasad dotyczących stosowania amunicji przeciwpancernej.

Przede wszystkim wykorzystujemy ją głównie do atakowania słabiej opancerzonych jednostek. Dowodząc pancernikiem, użyjemy jej przeciwko krążownikom, te natomiast zastosują ją przeciwko niszczycielom. Działa małego kalibru nie będą w stanie nawet zadrasnąć lepiej opancerzonego wroga, stąd też niszczyciele powinny sobie odpuścić amunicję przeciwpancerną. Dodatkowo najlepiej używać jej jedynie na krótkim dystansie lub strzelając blisko zasięgu maksymalnego dział – pociski spadną wtedy na pokład wrogiego okrętu od góry i przebiją go – w innym przypadku odbiją się od pancerza albo zrykoszetują od pokładu.

Oczywiście w grze nadal zdarzają się trafienia krytyczne uszkadzające silniki i wieże, podpalenia (możemy śmiało założyć, że podczas pojedynku artyleryjskiego nasz okręt zostanie kilkakrotnie podpalony) czy nawet trafienia w magazyn amunicyjny, ale istnieją dodatkowe metody zapobiegania im.

Przeciwnik używa amunicji odłamkowo-burzącej, my zaś przeciwpancernej. Jedno dobre trafienie powinno go zatopić.

Garść nowości

Jedną z najciekawszych nowinek są flagi sygnałowe, których kombinacje możemy zawiesić na naszych okrętach. Dają one różnorakie bonusy, począwszy od o 5% zwiększonej prędkości maszyny, przez bonusowe zarobki kredytów i doświadczenia (prawie jak podwójne konto premium), a skończywszy na całkowitej odporności na eksplozję magazynu amunicyjnego! W czym tkwi haczyk? Flagi sygnałowe zużywają się po każdej bitwie i za każdym razem konieczne jest zdobycie nowego zestawu. Uczynić to można jedynie podczas rozgrywki – wraz z otrzymywanymi osiągnięciami (np. za zniszczenie przeciwnika jedną salwą czy za otrzymanie kilku trafień) dostaniemy również flagi, które będziemy mogli zamocować na naszych okrętach.

Większość okrętów może używać aż ośmiu zestawów flag sygnałowych jednocześnie.

Otwarta beta startuje również z dwoma pełnymi drzewkami okrętów: amerykańskim i japońskim, każde składa się z lotniskowców, pancerników, krążowników i niszczycieli aż do dziesiątego poziomu. Różnice między poszczególnymi nacjami są wyraźne: Japonia stawia na torpedy (w przeciwieństwie do amerykańskich japońskie krążowniki posiadają po kilka wyrzutni), zaś USA dysponuje lepszym lotnictwem i znacznie lepszym uzbrojeniem przeciwlotniczym. Dodatkowo na horyzoncie widać zapowiedź rosyjskiego (a jednocześnie sowieckiego) oraz brytyjskiego drzewka technologicznego za sprawą okrętów premium: Aurory, Murmańska i HMS Warspite’a.

Czy grać?

Jeśli podobały nam się „Czołgi”, ale mieliśmy dosyć losowości oraz zależy nam na nieco mniejszym tempie zabawy – tak! Tytuł oferuje od groma maszyn do odblokowania i zdobycia; już w tej chwili dostępnych jest ponad 70 różnych okrętów. Sama rozgrywka, mimo że odrobinę wolniejsza niż w World of Tanks, okazuje się równie wymagająca i stawiająca bardziej na orientację w sytuacji na polu walki i poprawne ustawienie naszego okrętu niż nieustanne wyczekiwanie na pojawienie się przeciwnika w celowniku. Jako że produkcja ta jest w pełni darmowa, niczym nie ryzykujemy. Na zakończenie warto również wspomnieć, że wszystkie okręty odblokowane podczas otwartej bety zostaną z nami w finalnej wersji tytułu.

World of Warships

World of Warships