Graliśmy w Watch Dogs - czy sandbox Ubisoftu powtórzy sukces GTA V?

Watch_Dogs zrobił piorunujące wrażenie w dniu swojej zapowiedzi. Z czasem gra straciła jednak część swojego blasku. Na pokazie w Montrealu mogliśmy zagrać w produkcję Ubisoftu i sprawdzić, czy warto na nią czekać.

Szymon Liebert

Pamiętacie jaką furorę zrobiła gra Watch_Dogs, gdy Ubisoft ujawnił jej istnienie na targach E3? A zdajecie sobie sprawę, że ta impreza odbyła się już prawie dwa lata temu? Czas pędzi nieubłaganie, konkurencja rośnie, a najnowsze dzieło studia z Montrealu wciąż czeka na swoje okienko wydawnicze. Po wizycie w kanadyjskiej siedzibie firmy możemy zapewnić, że produkcja długo oczekiwanego tytułu jest na ostatniej prostej. „Chcieliśmy się upewnić, że gra będzie odpowiadała naszym wyobrażeniom” – wyjaśnił Jonathan Morin, dyrektor kreatywny projektu. Oficjalna premiera potencjalnego hitu odbędzie się 27 maja tego roku.

Oczywiście Ubisoft nie zaprosił nas na drugi koniec świata tylko po to, żeby podać datę premiery. Mieliśmy też okazję spędzić z grą półtorej godziny i przepytać kilku jej twórców o dodatkowe szczegóły. Mogliśmy pobiegać po mieście wypełnionym atrakcjami: jedną misją z głównego wątku kampanii, paroma zadaniami pobocznymi i mnóstwem pomniejszych ciekawostek. Jak Watch_Dogs prezentuje się w akcji? Powiedziałbym ostrożnie, że nie robi już tak piorunującego wrażenia jak na wspomnianych targach, ale to wciąż jedna z bardziej interesujących premier tego roku.

Skomplikowana natura Aidena Pearce’a

Rozpocząłem rozmowę z Jonathanem Morinem, deweloperem, który już kilkukrotnie prezentował grę na dużych targach, od trudnego pytania: „Potrafisz hakować?”. „Myślę, że nazywając mnie hakerem obrazilibyśmy całą społeczność hakerską” – odparł żartobliwie producent. Twórcy Watch_Dogs nie muszą posiadać umiejętności takich jak Kevin Mitnick czy inne niesławne legendy łamania zabezpieczeń. Muszą mieć spójną wizję gry i potrafić ją zrealizować. W hakowaniu specjalizuje się jej bohater, Aiden Pearce, którego poznacie po spranych ubraniach i niskim, chropowatym głosie. Wiemy o nim tyle, że to nieco paranoiczny człowiek, dbający przede wszystkim o bezpieczeństwo swojej rodziny. Kiedy ktoś jej zagroził, Pearce postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i utrzeć nosa całemu systemowi. W Montrealu poznaliśmy nową, mroczniejszą twarz tego niebezpiecznego mężczyzny. „Chcemy żeby stosunek gracza do Aidena był niejednoznaczny, bo to skomplikowana postać” – wyjaśnił Morin.

Dwa lata temu Watch_Dogs robił piorunujące wrażenie. A jak jest dzisiaj?

W jedynym dostępnym zadaniu z głównej linii fabularnej Aiden otrzymał sposobność skonfrontowania się z tajemniczym hakerem, dysponującym podobno niezwykłymi zdolnościami i wiedzą na temat ludzi, którzy z nim zadarli. Pearce niechętnie przystał na propozycję spotkania i nie mając innego wyjścia dostał się na stację kolejki podziemnej, by szybko znaleźć swój kontakt. Okazało się, że pod pseudonimem „BadBoy17” kryła się pewna młoda kobieta. „Nie wyglądasz na siedemnastkę” – rzucił Aiden. Cała rozmowa nie była utrzymana w przyjemnej atmosferze – nieufny mężczyzna dość szorstko potraktował hakerkę, przypierając ją do muru i żądając wyjaśnień. Podejrzliwość i ostrożność będą jego naturalną reakcją, więc nie powinniśmy spodziewać się sympatycznego bohatera z nienagannymi manierami. Jego cel wydaje się słuszny, ale metody nie zawsze będą jednoznaczne godne pochwały.

Watch Dogs

Watch Dogs

PC PlayStation Xbox Nintendo

Data wydania: 27 maja 2014

Informacje o Grze
7.7

GRYOnline

7.3

Gracze

7.9

Steam

7.9

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Odbiciem naszych decyzji w grze będzie system wskazujący styl działania Aidena, czyli tak zwana reputacja. Jeśli będziemy dużo rozrabiać, przesuniemy się w kierunku „anarchistycznym”. „System reputacji to nasza próba wytworzenia poczucia etyki w grze – bez ocen, czy moralizatorstwa” – wyjaśnił producent. Morin dodał, że nie będzie przekładało się to na rozgałęziającą się fabułę, bo w tym względzie Watch_Dogs pozostanie raczej liniowe. Wyborem ma być sam styl gry – autorzy chcą skłonić gracza do refleksji nad samozwańczym wymierzaniem sprawiedliwości. „Jeśli wyjdę na ulicę i zacznę rozrabiać w nawet słusznym celu, policja nie będzie zadowolona – zauważył deweloper. Jako Aiden będziemy więc mogli starać się robić jak najmniej szkód i nie krzywdzić ludzi, co nie zawsze będzie łatwe, lub kompletnie się tym nie przejmować. Morin zasugerował delikatnie, że oprócz tego być może znajdzie się miejsce dla bardziej bezpośrednich „wyborów moralnych”, ale nie chciał zdradzać szczegółów.

Z komórką w dłoni, Aiden jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.

Telefon potężniejszy od miecza

Od sprzymierzeńczyni Aiden otrzymał adres – podjechałem pod wskazane miejsce motocyklem, zamówionym wcześniej przy pomocy jednej z aplikacji w telefonie bohatera (pojazd kosztujący kilka tysięcy dolarów pojawił się na pobliskim parkingu). Na miejscu zastałem wjazd na podziemny parking biura, obstawiony gęsto przez strażników. W takich momentach mamy w zasadzie dwie główne opcje – wyciągnąć broń i rozwalić przeciwników niczym w typowej grze akcji lub działać przebiegle. Oczywiście postanowiłem maksymalnie wczuć się w postać i spenetrować budynek niepostrzeżenie. Omijanie rywali i korzystanie z umiejętności hakerskich, działających na otoczenie dosłownie w ułamku sekundy, sprawia największą frajdę w Watch_Dogs. W konstrukcji tego nadrzędnego elementu gry studio Ubisoft chciało połączyć podejście do tematu rodem z amerykańskiego kina akcji, gdzie hakowanie jest efekciarskie, z głębszym zrozumieniem problemu. Podobno ekipa konsultowała się nawet z paroma hakerami… to znaczy „analitykami do spraw zabezpieczeń”. „Oni wolą, żeby nazywać ich w ten sposób” – wyjaśnił ze śmiechem producent gry.

Chicago - czy stanie się nowym Los Santos?

Graliśmy w Watch Dogs - czy sandbox Ubisoftu przyćmi GTA V? - ilustracja #3

Ułatwieniem w walce lub zapanowaniu nad samochodem w krytycznych sytuacjach jest tak zwany tryb „koncentracji”, który po prostu spowalnia czas. Wspomniane gadżety pomocnicze możemy za to wytwarzać w locie z podręcznego menu, o ile mamy odpowiednie komponenty.

Spójrzmy prawdziwe w oczy – to, co Aiden wyprawia na mieście, niewiele ma wspólnego z prawdziwym hakowaniem, ale wygląda świetnie. Do budynku dostałem się przy pomocy paru sztuczek. Uwagę jednego ze strażników odwróciłem zakłócając pracę jego telefonu. Kolejnych skierowałem w inny rejon parkingu aktywując zdalnie alarm w stojącym nieopodal samochodzie. W międzyczasie przejąłem kontrolę nad kamerą, by namierzyć panel z zamkiem do drzwi do wnętrza budynku – otworzyłem je bezprzewodowo bezpośrednio z kadru kamery. Ostatni człowiek stojący mi na drodze dał się złapać na tak zwany „wabik”: urządzenie, które rzucamy w dowolne miejsce, po czym aktywujemy na nim jakąś melodyjkę. Wszystko to zajęło mi dosłownie kilkadziesiąt sekund.

Przyjaciel czy wróg? To pytanie będziemy zadawać często.

Wewnątrz budynku kontynuowałem niecne sprawki – mogłem przekraść się do interesującego mnie biura na piętrze lub wyręczyć się zdolnościami Aidena. Schowałem się za murkiem tuż pod nosem strażnika i rozpocząłem pracę – zhakowałem kamerę, z niej drugą i namierzyłem kod do sieci wewnętrznej (miał go przy sobie jeden z wrogów, którego nie widziałem z pozycji, w której ukrywał się bohater). Złamałem zabezpieczenie w prostej minigierce i uzyskałem podgląd biura. Ponownie nie ruszając się z miejsca rozpocząłem proces przejmowania laptopa. Pilnujący go mężczyzna zauważył, że coś jest nie tak i wszczął alarm. Wybiegając z budynku użyłem gadżetu zakłócającego komunikację – policja na moment straciła rozeznanie w sytuacji, co dało mi parę sekund na umknięcie pościgowi. Chwilę później biegłem już drogą, słysząc za sobą niknące echo syren.

Hackowanie otoczenia sprawdza się lepiej niż klasyczna ucieczka.

Chaos na ulicy

Graliśmy w Watch Dogs - czy sandbox Ubisoftu przyćmi GTA V? - ilustracja #2

Miasto w Watch_Dogs skrywa wiele minigierek ulicznych. Trafiłem między innymi na możliwość grania w szachy i pokera, czy pojedynki na picie alkoholu. Zabawne są też gry QR, nawiązujące do rozszerzonej rzeczywistości. Zamieniają one zabawę w strzelankę z obcymi w roli głównej albo platformowe wyścigi, w których zbieramy rozpikselizowane monety.

Watch_Dogs bez wątpienia potrafi budować ciekawe sytuacje, w których Aiden rozwija skrzydła. A jak to wygląda z poziomu ulicy? Kiedy biegamy po mieście i szukamy przysłowiowej zaczepki, gra kojarzy się z wieloma innymi produkcjami sandboksowymi – chyba trudno uniknąć takich porównań. Różnica między Watch_Dogs, a GTA V polega między innymi na tym, że gra Ubisoftu bardziej stara się odciągnąć uwagę gracza i zaangażować go w poboczne zajęcia. Natłok znajdziek, minigierek, małych misji i informacji skojarzył mi się wręcz z chaosem informacyjnym, w jakim niektórzy z nas żyją (zwykle na własne życzenie). Jonathan Morin zapewnił, że wszystkie te elementy przyswoimy stopniowo w toku kampanii i zresztą nie wszystkie będą wymagane do jej ukończenia. Istotne jest też to, że za większość rzeczy, które robimy w Watch_Dogs, otrzymamy konkretne nagrody – od punktów doświadczenia i umiejętności aż po nowe rodzaje broni. Jest to o tyle przydatne, że Aiden ma do dyspozycji wszystkie odblokowane i zakupione zabawki w danym momencie. Nie trzeba więc wymieniać karabinów i gadżetów w sklepach, wystarczy zrobić to w podręcznym „kółku wyposażenia”.

Graliśmy w Watch Dogs - czy sandbox Ubisoftu przyćmi GTA V? - ilustracja #3

Aiden zdobywa nowe zdolności dzięki punktom umiejętności, przyznawanym na kolejnych poziomach doświadczenia lub w ramach nagrody za wykonanie niektórych misji lub czynności. Punkty wydajemy w tak zwanym „drzewku umiejętności”, podzielonym na kilka dyscyplin: hakowanie, walka, wytwarzanie przedmiotów czy prowadzenie samochodu. Kolejne rozgałęzienia dają dostęp do nowych form interakcji z otoczeniem lub poprawiają efektywność mężczyzny w poszczególnych kategoriach.

Wymyślne praktyki hakerskie kontra pałka teleskopowa – wybór należy do gracza.

Biegając po mieście mamy kilka opcji działania. Podstawą jest „profilowanie”, czyli sprawdzanie informacji o mieszkańcach w poszukiwaniu luk w systemie. To może dać nam dostęp do ich kont bankowych lub dodatkowych misji – często związanych z działalnością przestępczą danej osoby (niektórzy zamierzają popełnić morderstwo, inni mają kontakty z gangami). Morin uspokoił, że ręczne sprawdzenie każdego człowieka nie będzie wymagane, żeby odblokować wszystkie ukryte atrakcje. Odnajdziemy je też na inne sposoby – w ramach automatycznego wskazania przez grę lub na skutek przejmowania kontroli nad nadajnikami ctOS, systemu monitorującego miasto. Skojarzenia z punktami synchronizacji z Assassin’s Creed są jak najbardziej na miejscu, chociaż w tym przypadku nie wystarczy wspiąć się na dach. Zawsze musiałem rozwiązać prostą zagadkę platformową, wymagającą pobawienia się okolicznymi obiektami – raz przejąłem kontrolę nad zewnętrzną windą, innym razem podniosłem wózek widłowy. Przed zainstalowaniem własnego oprogramowania na wieży trzeba było też znaleźć panel odblokowujący drzwi prowadzące do niej. Dzień jak co dzień w życiu Aidena. W przykładowej misji pobocznej musiałem za to zidentyfikować pewnego gościa i znokautować go. Wymagało to dostania się na pobliską budowę, w czym pomogło przejęcie windy i parę innych technik.

Atrakcji w Chicago nie zabraknie. O ile tak można nazwać chaos, jaki panuje w tym mieście.

Włamania, pościgi, strzelaniny, brak zaufania – taki zestaw sugeruje, że Watch_Dogs będzie grą mroczną i zimną. Rzeczywiście tak jest w scenach fabularyzowanych i pobocznych misjach. Polujemy w nich na gangi, wyciągamy informację z konkretnych ludzi, przejmujemy walizki i inne ważne przedmioty. Obok tego jest typowe dla podobnych tytułów radosne eksplorowanie tego, co potrafi sztuczna inteligencja, odpowiadająca zarówno za cywilów, jak i strażników. Ukradłem sobie na przykład ciężarówkę straży pożarnej i postanowiłem przedekorować pobliskie klomby. Zdetonowałem kilka pojazdów, ścigałem się z policją – wszystko to sprawia frajdę i zdaniem Morina będzie bawiło samo w sobie. Nękałem też mieszkańców prostymi sztuczkami hakerskimi, np. wysuwając słupki blokujące ruch uliczny w momencie, gdy ktoś nad nimi przejeżdżał. Słowem, Watch_Dogs oferuje wystarczającą liczbę gadżetów, żeby eksperymentować z podstawową mechaniką – symulacją miasta i jej reakcjami na nasze wygłupy. Nie powiedziałbym, żeby porażało mnie to większą złożonością niż w takim GTA V, ale jest to podobny standard. No i w produkcji Rockstara nie można podnieść za sobą mostu, żeby zgubić pościg, albo wyłączyć elektryczności w całej dzielnicy, bo... taki mamy kaprys.

Watch_Dogs ma niesamowicie rozbudowany system progresu – od małych znajdziek, przez minigierki, aż po pełnoprawne misje poboczne. Ważne jest to, że każda z tych grup aktywności jest opisana w menu i wiąże się z nagrodami (np. nowymi rodzajami broni). Co dokładnie robimy i zbieramy? Podczas zabawy trafiłem na hotspoty z informacjami o budynkach, kody QR z minigierkami w konwencji ARG, dzienniki audio, piosenki, walizki i mnóstwo innych elementów.

Nieproszony gość? W końcu jakieś wyzwanie.

Wykryto próbę włamania

Graliśmy w Watch Dogs - czy sandbox Ubisoftu przyćmi GTA V? - ilustracja #3

Alternatywą dla trybu Hacking jest tryb Tailing, czyli śledzenie. W tym przypadku musimy podążać za celem, który otrzymuje jedynie sugestię, że ma kogoś na ogonie. „Ten tryb daje poczucie, że obserwowałem jakąś osobę i jeśli jestem w tym dobry, ona nawet się o tym nie dowie” – podsumował tę formę zabawy Jonathan Morin, producent gry.

Można powiedzieć, że Watch_Dogs to niezwykle usieciowiona gra – nic dziwnego, że znajduje się w niej tryb multiplayer. Od razu wyjaśnijmy, że jest on dodatkiem do kampanii solowej, chociaż całkiem nieźle zintegrowanym. Chodzi o to, że większość trybów rozgrywki jest wpleciona w konwencję produkcji – zmagamy się w nich z „innymi hakerami”. Miałem okazję rzucić wyzwanie paru osobom i muszę przyznać, że jest to atrakcyjne i nieinwazyjne urozmaicenie zabawy. Po pierwsze, żeby w ogóle z kimś grać, trzeba zaakceptować jego zaproszenie – nigdy nie jest więc tak, że ktoś nam przeszkadza. Po drugie, samo „spotkanie” trwało zaledwie kilka minut, w zależności od trybu (mogliśmy przetestować trzy). Taka forma skondensowanej rozgrywki może spodobać się nawet osobom, które zwykle nie lubią grania w sieci, tym bardziej, że sam styl rywalizacji jest utrzymany w duchu kampanii solowej. Jesteśmy w nim przede wszystkim hakerem, a nie żołnierzem czy graczem, od którego wymagany jest nieludzki refleks.

W mieście natrafiamy na nieoczekiwanych sojuszników.

Grając z innymi działamy na podobnych zasadach – unikamy wykrycia i próbujemy hakować wszystko wokół. W założeniach kojarzy się to ponownie z Assassin’s Creed, gdzie też trzeba było pozostawać w ukryciu i liczyć na to, że zaskoczymy przeciwnika. W Watch_Dogs zabawa polega przeważnie na tym, by podejść wskazany cel, zdobyć jego profil i złamać zabezpieczenia. Atakowany haker w trybie Hacking musi w tym momencie odkryć naszą tożsamość – na pewnym obszarze, bo gra ogranicza miejsce akcji, jeśli już dopadniemy ofiarę. Jest to więc zabawa w kotka i myszkę skrzyżowana z grą w chowanego. Jako atakujący zwykle próbowałem wtopić się w tłum i reagować podobnie jak postacie niezależne. Trzymałem się grup, spacerowałem po okolicy lub ukrywałem za rogiem – przeciwnik biegał od jednej postaci do drugiej, próbując mnie namierzyć. W jednym momencie minął mnie dosłownie o pół metra, lecz byłem schowany w pobliskim aucie (bohater schyla się wtedy i jest mniej widoczny). W innym starciu mój oponent widząc, że ma już mało czasu, zaczął strzelać dookoła – chciał sprawdzić, która postać wyłamie się z szeregu. Zamiast odpowiadać, zacząłem imitować cywili, rozbiegających się na odgłos strzału. Forma moim zdaniem prezentuje się pozytywnie, bo nie potrzebujemy kolejnej wariacji deathmatchu czy innych klasycznych form rozgrywki sieciowej.

Hakowanie helikopterów? Chleb powszedni w życiu Aidena.

Naturalnie Watch_Dogs będzie miał kilka innych trybów zabawy – w menu widziałem między innymi wyścig, pokazywane wcześniej pojedynki z udziałem urządzeń mobilnych, czy dwa tryby dla maksymalnie ośmiu osób. Pierwszy z nich nosił nazwą „free roam” – Morin potwierdził domysły, że tutaj będzie chodziło o wspólne wygłupianie się w mieście. Drugi nazywał się „decryption”, ale niestety nie mogę dokładnie powiedzieć, o co w nim chodzi. Morin zapewnił tylko, że wkrótce poznamy więcej informacji o tych dodatkowych trybach. Na koniec wspomnę jeszcze o warstwie wizualnej gry – duże wrażenie budzą wciąż animacje postaci, w tym nonszalancki sposób poruszania się Aidena. Same miasto nie jest już jednak żadną nowością, a przynajmniej nie było to coś, co wgniotłoby mnie w fotel. Tak czy inaczej, Watch_Dogs na PlayStation 4 wygląda bardzo ładnie. Pytanie, co z wersjami na starsze konsole – twórcy tłumaczyli, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by zachować przede wszystkim styl rozgrywki.

Sieć atrakcji

Watch_Dogs w akcji przypomina trochę sieć, bo to gra, w której łatwo się zatracić dzięki mnogości atrakcji – poważnych i zupełnie błahych. Historia Aidena Pearce’a, człowieka postawionego pod ścianą i mierzącego się z niebezpiecznym przeciwnikiem, wydaje się raczej ciekawa i chętnie poznam jej kolejne rozdziały. Zakładam jednak, że pomiędzy dramatycznymi scenami i napiętymi dialogami trudno będzie nie oddać się radośniejszym praktykom: szerzeniu chaosu w mieście, wygłupianiu się i korzystaniu z wszystkich pomysłów Ubisoftu na to, jak rozerwać gracza. Producent niewątpliwie bazuje na typowych elementach gatunku gier akcji z otwartym światem, ale dodaje do niego oryginalne pomysły. Dzięki opcji hakowania, inwigilowania mieszkańców i założeniu, że nie zawsze musimy prowadzić do otwartego konfliktu, rozgrywka nabiera nowej dynamiki i stylu.

Szalona jazda samochodem po zakorkowanych ulicach? Jest.

Czy to wystarczy, żeby zawojować rynek i utrzymać zainteresowanie graczy do maja? Powiem szczerze, że nie wiem, bo chociaż Watch_Dogs jest naprawdę przyjemny w odbiorze, stracił odrobinę swojej pierwotnej magii. Niestety, czas płynie szybko, a konkurencja nie śpi – GTA V może nie było wielkim przełomem technologicznym, ale jednak pokazało nową jakość animacji postaci i szczegółowości otwartego świata. Między innymi przez to przestaliśmy patrzeć na Watch_Dogs jak na coś niemal nierealnego i zaczęliśmy dostrzegać po prostu grę. Na szczęście na razie wydaje się, że będzie to gra co najmniej dobra.

Podobało się?

0

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl