Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Thief Publicystyka

Publicystyka 13 czerwca 2013, 10:55

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca

Długo musieliśmy czekać na powrót Garreta. Całe szczęście, wszystko wskazuje na to, że było warto.

Powrót najsłynniejszego złodzieja w historii elektronicznej rozrywki został zapowiedziany w 2009 roku, ale firma Square Enix potrzebowała kolejnych kilku lat, by podzielić się jakimikolwiek konkretami dotyczącymi tej gry. W tym czasie z tytułu wyleciała „czwórka”, a projekt okazał się zupełnie nową, napisaną od zera produkcją, nie powiązaną fabularnie z poprzednimi odsłonami cyklu. Podobny zabieg japoński przeprowadzono niedawno w przypadku Tomb Raidera i był to eksperyment udany. Czy Thief okaże się równie dobry? Próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na to pytanie podczas trwających aktualnie targów E3 w Los Angeles.

Dzisiejszy pokaz gry został podzielony na dwie części – najpierw zobaczyliśmy, jak z przykładową misją rozprawia się przedstawiciel firmy Eidos Montreal, a później rozegraliśmy ją sami na konsoli PlayStation 4. Dzięki takiemu rozwiązaniu mogliśmy sprawdzić, czy zapowiadana przez twórców swoboda działania jest wystarczająco duża, by na kilka sposobów móc uporać się z napotkanymi problemami.

Zacznijmy od dobrych wiadomości – Thief wciąż jest pełnoprawną skradanką, stawiającą na działanie w ukryciu. Akcję nadal obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, ale trzeba tu od razu dodać, że zdarzają się również sytuacje, w których kamera pokazuje całą postać Garretta. Taka zmiana dokonuje się automatycznie podczas wspinaczki, gdy musimy pokonać dłuższy odcinek w podobny sposób, jak ma to miejsce w serii Assassin’s Creed. W grze będziemy mieć do dyspozycji ponadto szeroki wachlarz kultowych zabawek, bez których działalność złodzieja byłaby prawdziwym koszmarem. Mowa tu głównie o różnego rodzaju strzałach do łuku, np. osławionych pocisków z grotem wypełnionym wodą, służących do gaszenia pochodni. I wreszcie autorzy potraktowali profesję naszego podopiecznego poważnie: podczas wykonywania zróżnicowanych misji możemy kraść leżące tu i ówdzie kosztowności, podbierać sakiewki niczego niespodziewającym się strażnikom, czy też poszukiwać ukrytych w willach pomieszczeń, gdzie na ogół czekają dodatkowe świecidełka – oczywiście niełatwe do zdobycia, ale sporo warte.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #2

Wspomniana na początku przykładowa misja dotyczyła właśnie kradzieży. Garrett miał dostać się do silnie strzeżonego budynku i podprowadzić sporej wielkości diament o uroczej nazwie: Serce Lwa. Przed rozpoczęciem zadania dowiedzieliśmy się, że klejnot spoczywa w tajemnej komnacie, której położenie należało oczywiście najpierw zlokalizować – wszak w złodziejskim fachu łatwo przychodzi co najwyżej stryczek.

Od samego początku autorzy starali się nas przekonać, że operacja odświeżenia marki nie zabiła elementów charakterystycznych dla tej serii. Garrett to dziecko ciemności i w niej czuje się najlepiej – w cieniu jesteśmy praktycznie niewidzialni dla przeciwników stojących nawet kilka metrów od nas. Gra oferuje trzy poziomy ukrycia i od nich uzależnia postawę wrogów. Jeśli pojawimy się w otwartym świetle, możemy być pewni, że przeciwnicy natychmiast rzucą się w naszym kierunku, by złoić nam skórę. W przypadku drugiego poziomu staną się co najwyżej podejrzliwi, a w trzecim – ostatnim – w ogóle nie będą świadomi naszej obecności. Oprócz rozświetlających mrok ogni i latarni musimy obawiać się też powierzchni, po których stąpamy. Nadmierny hałas jest bowiem równie niebezpieczny i może nieoczekiwanie nas zdradzić.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #3

Oprócz wspomnianej wodnej strzały, Garrett ma też na podorędziu inne gadżety, ułatwiające poruszanie się po skomplikowanych w budowie obszarach. Pocisk z liną pozwala wdrapać się na pozornie niedostępne wysokości, choć teraz możemy użyć ich tylko w oznaczonych specjalnie miejscach. W sytuacjach kryzysowych do odwrócenia uwagi może posłużyć nam najzwyklejsza w świecie butelka. Dźwięk rozbijającego się szkła to doskonały wabik, pozwalający skierować zainteresowanie strażników w innym kierunku. Złodziej potrafi też niszczyć przedmioty za pomocą zwyczajnych strzał – w jednym przypadku wręcz uratowało mi to życie, bo wrogowie nabrali podejrzeń i zaczęli zacieśniać krąg poszukiwań w strefie, w której dotąd czułem się całkowicie bezpiecznie.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #4

Dla mniej cierpliwych miłośników skradanek, którzy nie lubują się w mozolnym śledzeniu marszruty oponentów, autorzy przygotowali Skupienie, czyli klasyczny ułatwiacz wszystkiego. Ilość rzeczy, w które ingeruje ten tryb, jest zaskakująco duża. Podświetla sylwetki spacerujących rywali, a jeśli znajdą się za ścianą lub inną stałą przeszkodą, dobrze widocznymi okręgami oznacza ich kroki. Wskazuje położenie wszelkich wartościowych przedmiotów, a także śmiertelnie niebezpieczne pułapki (w identyczny sposób jak w Dishonored). Nawet minigra polegająca na włamywaniu się do zamków staje się za automatu prostsza i szybsza, jeśli zdecydujemy się go użyć. Oczywiście Skupienia nie da się stosować na okrągło. Po wyczerpaniu energii symbolizowanej niebieskim paskiem w lewym, dolnym rogu ekranu, trzeba coś przekąsić, by zwiększyć jego poziom. Przy okazji warto dodać, że dla skradankowych purystów autorzy przygotowali opcję całkowitego wyłączenia tego ułatwienia w głównym menu. Nie ma więc potrzeby biadolić na zapas.

Nowy Thief to również walka. Wrogów można likwidować z odległości łukiem lub z bliska solidną, drewnianą pałką. W mordowaniu można też posłużyć się środowiskiem - jeśli podpalimy plamę rozlanego oleju pod stojącym w niej przeciwnikiem, możemy być pewni, że ten zakończy żywot w potwornych męczarniach. Wielbicieli bardziej subtelnych rozwiązań z pewnością ucieszy fakt, że rywali da się również ogłuszać, zarówno skacząc na nich z wysokości i powalając na ziemię, jak i zadając celny cios od tyłu w głowę. Nieprzytomnych ludzi i zwłoki możemy przenieść w dowolne miejsce. Wisienką na torcie jest informacja, że całą grę rzekomo da się ukończyć, nie zabijając absolutnie nikogo.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #1

W bezpośrednich starciach Skupienie także przychodzi z pomocą. Po odpaleniu tego trybu czas wyraźnie spowalnia, a na sylwetkach najbliżej stojących przeciwników pojawiają się trzy okręgi. Wybranie jednego z nich i odpowiednio szybkie wciśnięcie przycisku kończy się efektownym, groźnym atakiem. Trzy uderzenia w brzuch jedynie odpychają rywala, ale jeśli najpierw za cel obierzemy nogi, a potem głowę, ten natychmiast odejdzie z tego świata.

Same misje są tak rozbudowane jak choćby te obecne w Deadly Shadows. W udostępnionym zadaniu musieliśmy ukraść klucze jednemu z oficerów, za ich pomocą dostać się do środka, a na miejscu odnaleźć mapę ujawniającą położenie ukrytej komnaty. Oczywiście droga do celu jest żmudna i daleka, bo w jakiś sposób trzeba wpierw uporać się z patrolami. Co ciekawe, autorom udało sie zaimplementować w wersji demo kilka interesujących rozwiązań. Macając ramę obrazu Garrett musiał odnaleźć ukryty przycisk, a po dotarciu do klejnotu tak poustawiać kręgi w zamku blokującym dostęp do diamentu, by ciężarek odpowiedzialny za blokadę spadł na sam dół przez otwory. Tego typu drobne smaczki zbawiennie wpływają na rozgrywkę, bo niosą ze sobą spore urozmaicenie.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #2

Gra była pokazywana na PlayStation 4, ale trudno mówić tu o jakimś ogromnym skoku jakościowym w temacie oprawy wizualnej – prawdę mówiąc wygląda tak samo dobrze, jak obecnie niemal każdy multiplatformowy tytuł na PC. Niezłe jest też udźwiękowienie i nowy głos Garretta, który swego czasu wzbudził wśród fanów ogromną falę negatywnych emocji. Tak naprawdę najbardziej ucieszyła mnie jednak możliwość wypróbowania nowego pada – jest wygodniejszy w trzymaniu, ma lepsze analogi i generalnie sprawia o wiele lepsze wrażenie, niż poprzedni DualShock.

Po zaliczeniu misji z kradzieżą, przyszła pora na większą dawkę emocji. Garrett musiał przedostać się przez ogromny most, podpalony z niewiadomych na razie względów (szczegóły fabuły utrzymywane są w tajemnicy) przez grupę buntowników. W tej dodatkowej misji działo się bardzo wiele – odpalane z karabinu skrypty na naszych oczach demolowały solidną konstrukcję, a my w tym czasie musieliśmy odnaleźć bezpieczną drogę. To właśnie w tym fragmencie pojawiły się sceny rodem z Assassin’s Creed, kiedy złodziej próbował po wystających elementach konstrukcji przedostać się na drugi brzeg. O dziwo, cała scena sprawiała przyjemne wrażenie, choć nie ma się co czarować – z klasycznym Thiefem miało to niewiele wspólnego. Twórcy uznali, że graczom należy się od czasu do czasu nieco żywsza rozrywka. Skali destrukcji w scenie z mostem nie powstydziłoby się Call of Duty.

Graliśmy w Thief: Out of the Shadows na PS4 - złodziej wszech czasów powraca - ilustracja #3

Podsumowując, nowy Thief sprawia na razie korzystne wrażenie. Pomijając niektóre popularne dziś rozwiązania w temacie rozgrywki (Skupienie), mamy tu do czynienia z klasyczną grą z serii w przyzwoitym wydaniu. Czy to wystarczy, aby przekonać malkontentów odsądzających nowego Garretta od czci i wiary, nie mam zielonego pojęcia. Prawda jest jednak taka, że charakterystyczne wzorce w produkcie firmy Eidos Montreal zostały zachowane, a możliwość permanentnego wyłączenia ułatwiających życie opcji zwiększa w znaczący sposób wyzwanie. Warto również podkreślić, że choć do premiery pozostało sporo czasu, gra już teraz wygląda bardzo dobrze, nie uświadczyłem praktycznie żadnych błędów. Wszystko wskazuje na to, że Square Enix dopisze do kolekcji kolejny dobry tytuł, który tradycyjnie sprzeda się poniżej jego oczekiwań.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Thief

Thief