Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Ryse: Son of Rome Publicystyka

Publicystyka 17 czerwca 2013, 11:00

autor: Amadeusz Cyganek

Graliśmy w Ryse: Son of Rome na E3 2013 - totalna wojna z Xbox One

Ryse na Xbox One ma ogromny potencjał. Pomysł na wielkie bitwy starożytności w świetnej oprawie i na modłę Call of Duty kłóci się z prostacką rozgrywką. Son of Rome bliżej do interaktywnego filmu.

Crytek chwilowo zmienia kurs – z dynamicznej i efektownej serii strzelanek rozgrywających się w czasach niedalekiej przyszłości przenosi się prawie 2000 lat wstecz, kiedy zamiast pistoletu plazmowego najlepszą bronią były łuk i miecz. Starożytny Rzym i pełne rozmachu bitwy to wdzięczne tło dla efektownej gry akcji w stylu chociażby hollywoodzkiego hitu 300. Ryse: Son of Rome to próba przedstawienia interesującej tematyki w brutalnej otoczce ociekającej krwią i z gęsto ścielącym się trupem. Kości zostały rzucone!

Mariaż niemieckiego dewelopera z Microsoftem trwa w najlepsze – tym razem Cevat Yerli i spółka proponują powrót do fascynującej, acz burzliwej epoki, w której granice państw zmieniały się równie często co ich głowy. W Ryse: Son of Rome wcielimy się w postać Mariusa Titusa, rzymskiego centuriona, którego głównym celem jest pomszczenie śmierci bliskich i wyrównanie rachunków w jak najbardziej dobitny sposób. Nasz bohater musi jednak dzielić swoją osobistą wendetę z odpowiedzialną pracą dowódcy wojsk rzymskich, prowadząc oddziały do zwycięstwa ku chwale cesarstwa.

XIV Legion faktycznie brał udział w podboju Brytanii. Historia tej formacji zakończyła się dopiero w IV w n.e. - 2013-06-17
XIV Legion faktycznie brał udział w podboju Brytanii. Historia tej formacji zakończyła się dopiero w IV w n.e.

Udostępniony fragment rozgrywki okazał się niestety tym samym, który mogliśmy zobaczyć w trakcie konferencji Microsoftu. Ponownie trafiamy więc na wybrzeże Brytanii, na którym toczy się bezpardonowa i krwawa walka z celtyckimi barbarzyńcami. Praktycznie od pierwszych minut uwagę zwraca niesamowita brutalność – twórcy nie bawią się w półśrodki i nie próbują zmiękczać obrazu starożytnych batalii. Krew dosłownie zalewa ekran, a na błyszczącym piasku tu i ówdzie leżą porozrzucane fragmenty kończyn. Akcja prowadzona jest w iście hollywoodzkim stylu, zaś efektowne najazdy kamery dodają jej rozmachu. W trakcie przechadzki po plaży widzimy prawdziwe dramaty setek konających żołnierzy przygniecionych przez kompanów z kohorty, próbujących wyciągnąć strzałę z brzucha lub barku czy też błagających o pomoc i zatamowanie krwotoku. Pod względem realizacji Ryse robi naprawdę niesamowite wrażenie.

Walka wygląda bardzo efektownie, ale głównie sprowadza się do jednej, wielkiej serii QTE. - 2013-06-17
Walka wygląda bardzo efektownie, ale głównie sprowadza się do jednej, wielkiej serii QTE.

Niestety, zachwyt ten nie trwa długo – właściwie mija wkrótce po rozpoczęciu pierwszego starcia. Potyczki z barbarzyńcami momentami przypominają może i efektowny, ale niezbyt wciągający festiwal quick time eventów. Praktycznie każdą kończymy serią klawiszy wciskanych w odpowiednim momencie oraz automatycznie generowaną animacją niezwykle brutalnych zabójstw. Na krótką metę pomysł sprawdza się doskonale, ale już po chwili zaczynamy mieć nieodparte wrażenie, że walka jest irytująco schematyczna i właściwie sprowadza się do wyprowadzenia kilku ciosów, zablokowania kontry i zwieńczenia akcji sekwencją QTE. Niewiele zmienia się podczas pojedynku z kilkoma przeciwnikami naraz – sieczemy ich jak szaleni i we właściwej chwili przystępujemy do ostatecznej egzekucji. Trzeba przyznać, że zestaw animacji przygotowany przez twórców jest różnorodny, a finałowe ciosy całkiem odmienne – pytanie, czy w pełnej wersji gry ich liczba nie okaże się zbyt mała, bo niewykluczone, że już w połowie kampanii zaobserwujemy, iż kończące uderzenia powtarzają się nadmiernie.

Dowodzenie oddziałem żołnierzy wydaje się tylko dodatkiem nieco urozmaicającym rozgrywkę i niewymagającym wielkiego zaangażowania – polega bowiem na wciśnięciu w konkretnym momencie stosownego przycisku, co raczej nie nastręcza wielkich trudności. W grze nie brak fajnych scen – takim fragmentem z pewnością jest szturm na mury twierdzy z wykorzystaniem formacji testudo (żółwia). Obrona przed ostrzałem łuczników na krużgankach i jednoczesne likwidowanie wrogów za pomocą oszczepów to bardzo przyjemna i efektownie zrealizowana sekwencja. Szkoda tylko, że na przestrzeni całej misji takowych nie znalazło się trochę więcej.

W testowej wersji gry raczej nie dało się zginąć. Można powiedzieć, że był to interaktywny film nowej generacji. - 2013-06-17
W testowej wersji gry raczej nie dało się zginąć. Można powiedzieć, że był to interaktywny film nowej generacji.

CryEngine to niezwykle potężna technologia, a Ryse jest tylko potwierdzeniem, że Crytek ma w swoich rękach naprawdę rewelacyjny silnik. Wizualnie gra robi niesamowite wrażenie – skala walk i liczba żołnierzy biorących udział w bitwie doskonale odzwierciedlają ówczesne realia, a sposób zaprezentowania brutalności potyczek jest niezwykle widowiskowy. Pod względem graficznym produkcja ta plasuje się w ścisłej czołówce nadchodzących tytułów i pokazuje, że możliwości nowej maszynki Microsoftu są ogromne.

Ryse wygląda świetnie, ale w akcji nudzi już po paru minutach. - 2013-06-17
Ryse wygląda świetnie, ale w akcji nudzi już po paru minutach.

Ryse: Son of Rome to gra o dużym potencjale i kapitalnym klimacie, na której cieniem kładzie się dołująca monotonia tego, co w niej najważniejsze – pojedynków z przeciwnikami. Kilka sympatycznych momentów i odwołań historycznych oraz doskonała oprawa nie niwelują, niestety, faktu, że podczas starć mamy do czynienia z jedną, wielką i niekończącą się sekwencją quick time eventów, które nużą już po kilku minutach. Pozostaje wierzyć, że twórcy z Cryteka pójdą po rozum do głowy i sprawią, iż odcinanie kończyn i likwidowanie wrogów będzie wymagać więcej trudu i okaże się bardziej zróżnicowane. Nie zmienia to jednak faktu, że Ryse to gra, na którą warto zwrócić uwagę – widowiskowe batalie w starożytnych realiach to temat zasługujący na dobrą produkcję i miejmy nadzieję, że przygody Mariusa Titusa w ostatecznym rozrachunku nie zawiodą oczekiwań graczy.

Ryse: Son of Rome

Ryse: Son of Rome