Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Pokemon Sword Publicystyka

Publicystyka 17 czerwca 2019, 16:29

autor: Daniel Stroński

Graliśmy w Pokemon Sword & Shield – powrót z tarczą czy na tarczy?

Na jesień premiera jednego z największych hitów Nintendo – Pokemon Sword & Shield. Przeanalizowaliśmy dotychczas ujawnione nowości i jest w nas tyle nadziei, co wątpliwości.

„Złap je wszystkie”? Nie tym razem, bo studio Game Freak nie stworzyło animacji dla wielu uwielbianych stworków. Targi E3 przyniosły sporo informacji o nowych Pokemonach, choć niektóre z nich napawają niepokojem. Czy na nowej platformie Nintendo Miecz okaże się wyszczerbiony, a Tarcza dziurawa?

Pokemon Sword & Shield w skrócie:
  1. Producent: Game Freak
  2. Data premiery: 15 listopada 2019
  3. Platforma: Nintendo Switch
  4. Generacja pokemonów: ósma.

Fani serii Pokemon niecierpliwe czekali, aż Nintendo zdecyduje się przenieść kieszonkowe stworki na Switcha, a przedsmak w postaci spin-offu Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee! tylko zaostrzył ich apetyt. Nostalgia nostalgią, powrót do Kanto był ciekawy, ale gracze czekali na pełnoprawny sequel – z ponad setką nowych poksów, nieodwiedzanym wcześniej regionem i świeżymi rozwiązaniami w kwestii rozgrywki. Zaprezentowane na targach E3 nowości to jednak zbyt mało, abyśmy z optymizmem patrzyli na przyszłość.

Sytuacja wydawała się jasna – Nintendo chciało wykorzystać popularność smartfonowego Pokemon Go przy sprzedaży Let’s Go, Pikachu. Dlatego w pierwszych Pokemonach na Switcha nie uświadczyliśmy walk z dzikimi stworkami i skupialiśmy się na zręcznościowym rzucaniu pokeballem. Nikt się tym specjalnie nie przejmował, bo ta prawdziwie RPG-owa kontynuacja miała ukazać się nieco później. Po prezentacji Pokemon Sword & Shield i wysłuchaniu tego, co twórcy mają o nich do powiedzenia, nie jesteśmy już pewni co do wyższości zapowiedzianej odsłony nad zeszłorocznym spin-offem.

Oczywiście, widzieliśmy dopiero pierwsze materiały, twórcy nie ujawniają w wywiadach zbyt wiele, a do premiery zostało niemal pół roku. Pokemon Sword & Shield mogą nas jeszcze pozytywnie zaskoczyć, na razie jednak podzielimy się kilkoma poważnymi obawami. Oto czego się boimy.

Pokemon home czy pokemon prison?

Przedmiot obaw: okrojona liczba pokemonów;

Jeśli się uda, to: pokemonów będzie mniej, ale walki staną się lepiej zbalansowane;

… ale jeśli się nie uda, to: stracimy dostęp do wielu ciekawych poksów.

Zaczynamy od największej kontrowersji, po której wieloletni fani serii wciąż nie mogą się podnieść. W Sword & Shield trafimy do nowego regionu Galar, gdzie na ogromnych, otwartych przestrzeniach zobaczymy rozmaite dzikie pokemony. To, jakiego stworka napotkamy, zależeć będzie przede wszystkim od tamtejszych warunków atmosferycznych i pory dnia, także całkiem pomysłowo rozwiązano kwestię wykorzystania stosunkowo niedużego terenu do pomieszczenia hord odmiennych stworzeń. Trzeba przecież pamiętać, że obecnie mamy ponad 800 rodzajów kieszonkowych potworków, a nowa odsłona powinna przynieść co najmniej kolejną setkę. No i tutaj właśnie zaczynają się schody.

3 problemy Pokemon Sword & Shield – powrót z tarczą czy na tarczy? - ilustracja #1

Podczas pokazu rozgrywki twórcy przyznali, że w nowych odsłonach serii nie zobaczymy wszystkich pokemonów, a jedynie te, które żyją w regionie Galar. Powód jest prozaiczny – stworzenie modelu i animacji dla każdego istniejącego pokemona byłoby potwornie czasochłonne. I takie tłumaczenie ma jeszcze jakiś sens. Problem w tym, że podczas tego samego pokazu przedstawiono usługę Pokemon Home, czyli sposób na przenoszenie złapanych podopiecznych do chmury. Będziemy mogli trzymać w jednym miejscu kolorowe potworki z Sword & Shield, Go i Let’s Go, ale też wszystkie uzbierane na 3DS-ie, tj. gier Sun, Moon, X, Y, Alpha Sapphire i Omega Ruby. Co dalej? No nic, bo według ujawnionych informacji wyciągnąć stworki z chmury będziemy mogli wyłącznie do Miecza i Tarczy, a te z kolei nie będą w stanie wielu z nich wyświetlić. I tak Pokemon Home zamienia się w Pokemon Prison.

Podróżnik w czasie

Każda nowa odsłona pokemonów nie zawsze oznacza porzucenie starej ekipy podopiecznych i rozpoczęcie zabawy od zera. Od 3. generacji, a więc gier Ruby i Sapphire, możemy przerzucać ulubione stworzenia do nowej gry. Co ciekawe, jeśli uda Wam się przepchnąć ulubieńca aż do 6. generacji (Omega Ruby lub Alpha Sapphire), otrzymacie specjalną nagrodę Time Traveler Award.

Z jednej strony Nintendo chciałoby połączyć postępy z różnych platform, ale z drugiej – japoński gigant wydaje się nie mieć na to sensownego pomysłu. Być może Home ma zostać wykorzystane w przyszłości, ale jak na razie pokazano nam wyjątkowo bezużyteczną usługę.

Dynamax? Chyba raczej Dejavumax

Przedmiot obaw: wtórna mechanika Dynamax;

Jeśli się uda, to: niektóre walki staną się bardziej ekscytujące;

…ale się nie uda, to: dostaniemy kolejną wymuszoną mechanikę, o której zapomną kolejne odsłony.

Jedną z największych nowości w Mieczu i Tarczy mają być walki pokemonów-gigantów. W specjalnie wyznaczonych do tego miejscach będziemy mieli możliwość drastycznego zwiększenia rozmiarów naszego uroczego wojownika, co wpłynie na jego statystyki i siłę ataków. Po trzech turach pokemon wraca jednak do swej pierwotnej formy i w tej samej walce już go nie „zdynamaksujemy”. Brzmi znajomo? Oczywiście, że tak. Jest to bezczelna kopia mechaniki megaewolucji, która pojawiła się we wszystkich pokemonowych grach na 3DS-ie. I nie dość, że bezczelna, to jeszcze leniwa – megaewolucje przynajmniej wpływały na wygląd i ataki stworka, nie ograniczając się do samego rozciągnięcia modelu.

Przerośnięty Pikachu to znacznie więcej powodów do przytulania. - 2019-06-17
Przerośnięty Pikachu to znacznie więcej powodów do przytulania.

Twórcy tłumaczą, że Dynamax będzie dostępne dla każdego pokemona, a nie tylko garstki wybranych, jak to było w przypadku megaewolucji. Nie zapominajmy jednak, że nowa mechanika polega na chwilowym wzmocnieniu stworka pod warunkiem, że pozwala na to miejsce starcia. Nieco ciekawiej wyglądają walki z bossami, bo wymagają one sieciowej współpracy z trzema innymi graczami, by położyć pokemona-kolosa, a następnie spróbować go złapać – czyli klasyczne podejście do rajdów znanych z Pokemon Go. Tylko czy to wystarczy, by usprawiedliwić obecność takiej mechaniki?

Wstydliwe fotki z dzieciństwa

3 problemy Pokemon Sword & Shield – powrót z tarczą czy na tarczy? - ilustracja #2

Warto też wspomnieć, że w sieci krąży przeciek o nieujawnionej jeszcze mechanice Gigantamax. Podobnie jak Dynamax polegałoby to na powiększeniu pokemona, ale tutaj zmianie ulegałby również sam wygląd, np. Meowth stałby się smuklejszym kotem, Lapras otrzymałby wyjątkowy design na swojej skorupie, a Pikachu miałby zyskać na wadze i wrócić do wyglądu poczciwego grubaska z czasów Red i Blue.

W historii serii każda kolejna odsłona wnosiła do walki coś nowego i miejmy nadzieję, że na Dynamaksie się nie skończy. W rozmowie z serwisem GameSpot, twórcy wyjaśnili obecność gigantycznych pokemonów słowami „to odsłona Pokemon, w którą możesz zagrać na ekranie telewizora i dzięki temu da się prawdziwie docenić skalę tej przemiany”. Czyli co – wielkie pokemony są fajne, bo… są wielkie?

Coraz odważniej w stronę Internetu

Przedmiot obaw: jeszcze więcej funkcji sieciowych;

Jeśli się uda, to: abonament Switch Online będzie rozchwytywany;

…ale się nie uda, to: czas spędzony na dopracowywaniu online’owych elementów pójdzie na marne.

Od samego początku twórcy próbowali nakłonić graczy do wymieniania się między sobą rzadkimi okazami pochwyconych potworków. Walki i wymiany „na kablu” z czasem przerodziły się w wygodniejsze funkcje sieciowe, ale do dzisiaj to tryb dla jednego gracza jest tym głównym. Jeśli nie korzystamy z funkcji sieciowych, niczego nie tracimy. Niestety, taki stan rzeczy może się zmienić po premierze Sword & Shield i odcinając swojego Switcha od Internetu, możemy zamknąć sobie dostęp do sporej części zawartości.

W przyszłym roku w redakcji GRYOnline z pewnością stoczymy wiele pojedynków. - 2019-06-17
W przyszłym roku w redakcji GRYOnline z pewnością stoczymy wiele pojedynków.

O sieciowych funkcjach na razie nie wiemy zbyt wiele, ale prawdopodobnie tylko w ten sposób będziemy mogli stanąć do walki z ogromnymi pokemonami. „Max Raid Battles” wymagać będzie współpracy czwórki graczy, także bez internetowych znajomych ani rusz. Co więcej, podczas dwudziestominutowego dema z E3 deweloper powiedział, że w naszym świecie gry będą pojawiali się inni trenerzy sterowani przez graczy. Szczegółów takich odwiedzin na razie nie znamy, ale widać, że twórcy coraz odważniej romansują z warstwą sieciową produkcji.

Ach, te funkcje sieciowe…

Oprócz walki i wymiany potworków na przestrzeni lat twórcy potrafili nas zaskoczyć swoimi dziwacznymi funkcjami sieciowymi. W niektórych odsłonach mogliśmy m.in. dekorować swoje sekretne bazy, a następnie zapraszać do nich innych. W Sun i Moon istniała specjalna lokacja, gdzie pojawiały się różne postacie graczy i mogliśmy się z nimi przywitać. Nagrodę najdziwniejszej funkcji sieciowej wręczamy jednak odsłonom X i Y, gdzie mogliśmy stworzyć krótki materiał wideo z udziałem naszego bohatera i wysłać do przypadkowych osób.

Ta klasyka wciąż jest grywalna! – Pokemon Red, Blue i Yellow - 2019-06-17
Ta klasyka wciąż jest grywalna! – Pokemon Red, Blue i Yellow

Czy Pokemony jako MMORPG byłyby złe? Z odpowiednim pomysłem i doświadczonym studiem dobrze przygotowana odsłona sieciowych Pokemonów mogłaby okazać się dużym hitem. Czy jednak główna seria jest miejscem na tego rodzaju eksperymenty? Od ponad dwóch dekad Pokemony były przede wszystkim doświadczeniem dla jednego gracza, nie licząc pojedynczych walk czy wymian handlowych ze znajomymi. Sądząc jednak po ostatnich wypowiedziach twórców o Sword & Shield mówią, powinniśmy przygotować się na więcej sieciowych funkcji w głównej serii. Pytanie tylko, czy fani będą na to gotowi.

Nowe Pokemony zdaniem Jordana

3 problemy Pokemon Sword & Shield – powrót z tarczą czy na tarczy? - ilustracja #3

W pierwszej kolejności zabrałem się za chyba najważniejszy dla firmy exclusive w drugiej połowie roku (a przynajmniej pod kątem sprzedaży) - czyli Pokemon Sword & Shield. W demie dane nam było wcielić się w trenerkę, która wraz z szóstką nowych potworów (wliczając w to trzy zaprezentowane wcześniej startery) trafiała do wodnego gymu. Tu standardowo dla takich lokacji w serii rozwiązywaliśmy proste zagadki logiczne wpisujące się w klimat danego żywiołu (np. odkręcanie i zakręcanie właściwych zaworów, by pozbyć się wody blokującej ścieżkę) i pokonywaliśmy kolejnych trenerów. Na końcu czekał lider - ot, kolejne Pokemony i tylko tyle, pomyślałem. Kiedy zaś już trafiłem na ostatniego „bossa” i zobaczyłem w akcji jeden z właśnie zapowiedzianych nowych elementów tej odsłony – Dynamax – szybko nabrałem optymizmu wobec nadchodzącej produkcji, bowiem tymczasowy buff zamieniający pokemona w jego gigantyczną wersję zdaje się mieć SPORY potencjał.

Samo „powiększenie” stwora dostępne będzie tylko w wybranych momentach zabawy (obecnie wiemy o walkach z liderami gymów i właśnie zapowiedzianych rajdach). Poza tym Dynamax, którego czas działania obejmuje 3 tury, może zostać użyty tylko raz na podczas walki, a kiedy już do tego dojdzie, nie tylko drastycznie wzrastają statystyki danego pokemona – dostaje też do swojej dyspozycji zupełnie inny wachlarz ataków. Gdy wydawało mi się, że mam już wygraną w kieszeni, przeciwnik po odpalonym „powiększeniu” powalił mojego faworyta jednym atakiem... a następnie dwa kolejne potwory z mojej drużyny, nim ostatecznie sam potraktowałem go jego własną bronią.

Dynamax zaprezentowany pierwotnie tuż przed E3 zdawał się być początkowo podobną do Z-Moves (Pokemon Sun/Moon) czy Mega Ewolucji (Pokemon X/Y) mało potrzebną próbą urozmaicenia utartej formuły zabawy w oczach wieloletnich fanów. Jednak po zobaczeniu go w akcji na E3 jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Być może uda się sprawić, że walki w Pokemonach zaczną być (i nie wierzę, że to piszę) trudne – a jeśli nie, to przynajmniej bardziej wymagające, co nie ukrywam, niezmiernie mnie cieszy.

Nie taki diabeł straszny…

Pokemon Sword & Shield jako pierwsze „duże” Pokemony na Switchu muszą pokazać się z jak najlepszej strony. Udostępnione dotychczas materiały pokazują kilka dość kontrowersyjnych rozwiązań, ale też nic przełomowego. Otwarty świat z pięknymi widoczkami, biegające w koło pokemony i możliwość swobodnego obracania kamerą z pewnością przełożą się na wciągającą eksplorację świata. Martwią jednak nie do końca przemyślane rozwiązania, jak chociażby usługa Pokemon Home. Jako że mowa o tytule first party od Nintendo, jakość nowych Pokemonów na pewno nie spadnie poniżej pewnego poziomu.

Chcielibyśmy jednak, by tak mocna marka nie musiała się tłumaczyć brakiem zasobów na stworzenie modeli każdego potworka. Czy opisane wyżej obawy są zasadne? Tego przekonamy się za pięć miesięcy. Premiera Miecza i Tarczy została zapowiedziana na 15 listopada tego roku.

Pokemon Sword

Pokemon Sword