Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Ancestors Legacy Publicystyka

Publicystyka 23 listopada 2017, 14:48

Graliśmy w Ancestors Legacy – krwawą strategię w historycznych realiach

Najnowsza produkcja studia Destructive Creations zapowiada się na bardzo rzetelną, nawet jeśli nieszczególnie odkrywczą strategię. Po dwóch przeciętnych grach deweloperzy wreszcie znaleźli gatunek, w którym czują się pewnie.

Ancestors Legacy to:
  1. trzeci projekt gliwickiego studia Destructive Creations, znanego z kontrowersyjnego Hatred;
  2. klasyczny RTS bez rewolucyjnych rozwiązań;
  3. gra starająca się przedstawić prawdziwe, mroczne realia wczesnego średniowiecza;
  4. strategia mocno skupiona na zabawie dla jednego gracza (choć pojawi się też multiplayer);
  5. przystępna produkcja, która jednocześnie powinna przypaść do gustu bardziej doświadczonym miłośnikom gatunku.

Nie ukrywam, że idea zyskiwania rozgłosu na kontrowersjach, jaka najwidoczniej przyświecała studiu Destructive Creations przy jego pierwszych dwóch produkcjach, nigdy do mnie nie przemawiała. W portfolio gliwickiego zespołu znajdowały się jak dotąd raczej niezbyt udane pozycje: średnie i bardzo głośne Hatred oraz do bólu monotonne IS Defense. Ale trzeci projekt deweloperów, strategia czasu rzeczywistego Ancestors Legacy, wreszcie wygląda na grę, która zapadnie nam w pamięć za sprawą czegoś innego niż jedynie kontrowersyjnej tematyki.

Po półtorej godziny – tyle czasu bowiem spędziłem z nadchodzącą produkcją Destructive Creations – trudno tak naprawdę stwierdzić, czy na początku przyszłego roku otrzymamy grę rzeczywiście bardzo dobrą. Jedno jest natomiast widoczne już teraz – to tytuł tworzony z pomysłem i dbałością o najmniejsze szczegóły. A przede wszystkim – z wyraźną pewnością siebie, która bardzo dobrze mu wróży.

Po pierwsze: realizm

Graliśmy w Ancestors Legacy – krwawą strategię w historycznych realiach - ilustracja #1

Rozgrywkę w Ancestors Legacy z pierwszych trzech misji, jakie dane mi było przetestować, mogliście zobaczyć podczas pokazu na naszym stoisku w trakcie tegorocznych targów Warsaw Games Week. Trwający kilkadziesiąt minut materiał jest wzbogacony o komentarz Tomasza Gopa, a obejrzycie go pod tym adresem.

Zacznijmy od tego, co rzuca się w oczy najbardziej. Ancestors Legacy nie idzie tropem wielu innych przedstawicieli wydającego się dogorywać gatunku RTS-ów i stawia mocno na ponure realia wczesnego średniowiecza. Nie uświadczycie tu magii i walki z potworami – ta strategia proponuje wyłącznie potyczki między ludźmi. Walka jest zdecydowanie najważniejszym elementem i do jej zaprezentowania przyłożono się na medal.

Zero efektownych kombinacji ciosów, skakania, machania mieczem na wszystkie strony – starcia są długie, ciężkie i nastawione na realizm, a nie efekciarstwo, zaś towarzyszące im animacje (szczególnie ciosów kończących) zostały dopracowane w najmniejszych detalach. Jest też krwawo – co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę poprzednie dokonania studia. Deweloperzy ci lubią prezentować stosy trupów, wymordowane kupieckie karawany czy palone wioski, co buduje niepokojący klimat mrocznego, bezwzględnego świata.

Ancestors Legacy od pierwszych minut pokazuje, że to gra nastawiona na przedstawienie najazdów wikingów takimi, jakimi były. Jest więc wyjątkowo brutalnie, krwawo i mrocznie.

Atmosferę tę nieco psują wszechobecne, kolorowe ikonki i wskaźniki – tak jak realia Ancestors Legacy są nieprzyjemne i ponure, tak w interfejsie użytkownika występują wszystkie kolory tęczy. Ale choć rzeczywiście nie służą one klimatowi, trudno na ten element narzekać, bo dzięki niemu produkcja Destructive Creations jest przejrzysta. Duże ikony pozwalają łatwo orientować się na polu bitwy (a uwierzcie, gdy w zwarciu walczy kilka niemal identycznych oddziałów, potrafi to uratować życie) i podają w przystępny sposób najpotrzebniejsze informacje.

Wszystko to sprawia, że w Ancestors Legacy naprawdę łatwo się połapać – tak jak zapowiadali twórcy, ich dzieło to gra, w której odnajdzie się zarówno weteran gatunku, jak i kompletny nowicjusz. Takie podejście zdecydowanie się chwali, choć z drugiej strony potrzeba czynienia produkcji przyjazną dla mniej doświadczonych graczy jest momentami aż nadto widoczna. W trakcie półtorej godziny, jakie spędziłem z tym tytułem, przeszedłem trzy pierwsze misje w kampanii wikingów i w dokładnie każdej minucie czułem się prowadzony przez twórców za rękę. Nie mam wątpliwości co do tego, że w dalszej części historii swobody będzie zdecydowanie więcej, ale tak czy inaczej – spędzanie początkowych etapów na fabularyzowanym samouczku nie każdemu przypadnie do gustu.

Nutka skradanki

Z powodu ograniczeń pierwszych trzech misji trudno też wypowiedzieć się z całą pewnością na temat wielu mechanik rządzących Ancestors Legacy. Dobrym pomysłem niewątpliwie wydaje się porzucenie wielkich armii na rzecz małych, maksymalnie kilkuosobowych oddziałów. Daje to większą kontrolę na polu bitwy, choć z drugiej strony – może niweczyć szanse na prawdziwie widowiskowe batalie. Pytanie tylko, jak dużą liczbą różnych rodzajów żołnierzy dysponować będzie każda z frakcji. U wikingów miałem okazję pokierować włócznikami, łucznikami, rycerzami wyposażonymi w miecze oraz tarcze... i to w zasadzie tyle. Zapewne pojawi się także kawaleria, ale co poza tym? I czy uda się na tyle zróżnicować dane oddziały, by zapewnić ciekawą zabawę na długie godziny?

Choć animacje walki są zrobione na medal, lepiej przyglądać się im z odpowiedniego dystansu – z bliska widać bowiem szaloną „różnorodność” modeli postaci.

Na szczęście twórcy próbują urozmaicać rozgrywkę na inne sposoby. W kampanii dla jednego gracza kolejne misje nie opierają się non stop na zasadzie „zbuduj bazę, rekrutuj jednostki, zdobądź siedzibę wroga”. Dla przykładu drugi etap w fabule wikingów stanowi połączenie prostej „strategicznej skradanki” i wojny podjazdowej, gdzie dywersja i wykrwawianie przeciwnika pojedynczymi, szybkimi ciosami to jedyna droga do sukcesu. Klasyczne budowanie pojawiło się natomiast w bardzo uproszczonej formie – opcje rozwijania naszej siedziby w pierwszych trzech misjach są mocno zawężone, choć tu także nie mam wątpliwości, że w dalszej części będzie lepiej.

Graliśmy w Ancestors Legacy – krwawą strategię w historycznych realiach - ilustracja #2

Zamiłowanie do historycznych realiów uwidacznia się nie tylko w samej tematyce kampanii czy w dobrze odwzorowanej walce w zwarciu, ale też w wyglądzie poszczególnych jednostek. Gliwickie studio nie dało się ponieść rozpowszechnionej w grach wizji wikingów z rogatymi hełmami i toporami wielkości małego afrykańskiego państwa. Zamiast tego otrzymujemy bardziej stonowany, mniej efektowny wizerunek, który jak ulał pasuje do klimatu tej produkcji.

Zasadzki to generalnie doskonały sposób na zdobycie natychmiastowej przewagi nad przeciwnikiem, ale przy takiej różnicy w liczebności nie pomoże nawet element zaskoczenia.

Klasyczny RTS

Poza wspomnianymi powyżej bardziej eksperymentalnymi misjami Ancestors Legacy wydaje się jednak klasycznym przedstawicielem gatunku. W żadnym wypadku nie jest to przytyk, bo dobrych strategii czasu rzeczywistego ostatnio mamy jak na lekarstwo – w czym zresztą deweloperzy upatrują potencjalnego sukcesu. „To jest gatunek, w którym obecnie łatwo zaistnieć” – stwierdził Tomasz Gop podczas pokazu gry na naszym stoisku na targach Warsaw Games Week. I rzeczywiście, wygląda na to, że gliwickie studio będzie całkowicie usatysfakcjonowane stworzeniem kompetentnego, klasycznego RTS-a.

Na pewno gra nie wywoła rewolucji, ale ma dostatecznie dużo różnorodnych możliwości i aspektów, by przyciągnąć do siebie weteranów. Podczas walki trzeba zwracać uwagę nie tylko na dobranie odpowiedniego oddziału do danego przeciwnika, ale także na ukształtowanie terenu, morale, „friendly fire”. Z kolei przed starciem możemy rozstawić pułapki, przygotować w ukryciu zasadzkę, atakować z flanki... Miłośnicy gatunku nie ujrzą tu może niczego szczególnie odkrywczego, ale za to odnajdą się w trymiga.

Deweloperzy lubią epatować okrucieństwem – w końcu to ci sami ludzie, którzy stworzyli Hatred – ale w Ancestors Legacy jest ono zrobione w taki sposób, że dokłada cegiełkę do klimatu.

Natomiast to, co zdecydowanie zasługuje na pochwałę w nadchodzącym projekcie Destructive Creations, to uwaga poświęcona rozgrywce dla jednego gracza. W Ancestors Legacy znajdą się cztery kampanie (po jednej na każdą z frakcji: wikingów, Słowian, Anglosasów i Germanów) składające się z dziesięciu misji i nawet jeśli każda będzie trwać tylko 30 minut, to nadal daje to dobre 20 godzin zabawy w single playerze. Fabuła ma być szczególną gratką dla miłośników historii, bowiem każdy ze scenariuszy będzie opierać się na prawdziwych wydarzeniach. W przypadku wikingów ma być to lądowanie w Lindisfarne, które rozpoczęło erę najazdów skandynawskich wojowników na Europę, u Słowian – początki państwa polskiego. Dodajcie do tego tryb wieloosobowy, a otrzymacie obraz tytułu, w którym na brak zawartości na pewno nie będziemy narzekać.

Choć nie podobało mi się żerowanie na kontrowersjach, jakie dotąd cechowało Destructive Creations, to przy Ancestors Legacy szczerze trzymam za to studio kciuki. Półtorej godziny spędzone z tą produkcją było powrotem do gatunku, który w ostatnich latach niemal całkowicie zniknął z głównego nurtu. Przedpremierowa wersja ma oczywiście jeszcze pewne braki i nie wszystko działa tu jak w szwajcarskim zegarku, ale widać, że to tytuł tworzony z pasji do tego rodzaju gier wideo, a nie z chęci pogoni za skandalem. Jeśli to początek nowego kierunku dla gliwickiego studia, to pozostaje tylko przyklasnąć.

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do wersji beta gry Ancestors Legacy dostaliśmy od jej twórców, studia Destructive Creations.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Ancestors Legacy

Ancestors Legacy