Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 12 czerwca 2014, 14:55

Graliśmy w Alien: Isolation - horror z Obcym nie zawodzi

Podczas półgodzinnej sesji z grą Obcy: Izolacja najedliśmy się trochę strachu. Jest spora szansa że w końcu doczekamy się horroru, który godnie wpisuje się w kultowe uniwersum.

11 grudnia 2013 roku minęło dokładnie siedem lat od chwili, gdy SEGA pochwaliła się światu, że zakupiła od wytwórni 20th Century Fox prawa do tworzenia gier osadzonych w uniwersum Obcego. Szansę na wydojenie od fanów sporo grosza japońska firma ewidentnie zaprzepaściła. W tym okresie udało się jej wydać tylko jeden produkt (dodajmy od razu, że był on wyjątkowo podły), bo drugiemu, temu bardziej obiecującemu, ukręcono łeb, zanim zdążył nabrać realnych kształtów. Wciąż jednak istnieje nadzieja, że sytuacja ulegnie poprawie. Już 7 października SEGA spróbuje się zrehabilitować za wspomniane wtopy i zaserwuje miłośnikom ksenomorfów terapię szokową w klimacie Ósmego pasażera Nostromo.

Izolacji nie mieliśmy do tej pory okazji widzieć na żywo, dlatego jej prezentację na E3 przywitaliśmy z otwartymi ramionami. SEGA nie miała wielkiego wyboru i do Los Angeles przywiozła w pełni grywalny kod, stabilny i dopracowany. Po żenujących akcjach z Aliens: Colonial Marines nikt nie wybaczyłby Japończykom kolejnej ściemy, a w końcu to im przede wszystkim należy się czerwona kartka za dopuszczenie Gearboksowego potworka do sprzedaży. Co prawda demo nie koncentrowało się na kluczowej dla produktu kampanii single player, ale i tak nie ma powodów do narzekań. Półgodzinne spotkanie z nowym Obcym nie tylko pozwoliło nam zapoznać się z podstawową mechaniką rozgrywki, ale też pokusić się o wstępne wnioski.

Wszyscy doskonale wiemy już, czym Izolacja będzie. Survival horrorem czerpiącym garściami z pierwszego Obcego, w którym córka dzielnej Ellen Ripley stanie do nierównej walki z krwawiącym kwasem potworem. Szali zwycięstwa nie przechylą na jej stronę automatyczne wieżyczki strażnicze, karabiny pulsacyjne i miotacze ognia, choć te ostatnie akurat w Alien: Isolation się pojawią. Spryt, przemyślane działanie i odrobina szczęścia – to właśnie te czynniki zadecydują o tym, czy Amandzie uda się w jednym kawałku uciec ze stacji Sevastopol, gdzie panoszy się tytułowa maszyna do zabijania.

Na targach E3 Alien: Isolation oferowało wyłącznie tryb Challenge, który – jak nas zapewniono – stanowi właściwą esencję podstawowego wariantu zabawy, czyli kampanii. Zadanie teoretycznie jest proste. Amanda musi uciec ze specjalnie zaprojektowanej mapy, unikając, o ile jest to możliwe, spotkania z ksenomorfem. Obcy bowiem się nie patyczkuje i gdy tylko wpadnie na trop swojej ofiary, dokonuje szybkiego mordu, na ogół okraszonego efektowną animacją rozerwania kobiety. Zmagania zawsze rozpoczynamy w bezpiecznym pomieszczeniu, gdzie nasza podopieczna może wyposażyć się w kilka użytecznych przedmiotów (do tego tematu jeszcze wrócimy). Po otwarciu włazu prowadzącego do kolejnej części kompleksu taryfa ulgowa znika bezpowrotnie. Gra zaczyna odmierzać czas, polowanie rusza na całego.

Potwór porusza się po mapie bez wyraźnego planu, ale niemal zawsze w najbliższym otoczeniu Amandy, dlatego ta nie może sobie pozwolić na choćby chwilę nieuwagi. W trakcie półgodzinnej sesji bardzo rzadko czułem się całkowicie bezpieczny – wytchnienie następowało tylko wtedy, gdy udało mi się wgramolić do jakiejś szafki, choć też nie do końca, bo przecież nie można w niej siedzieć wiecznie. Powolne przemierzanie kolejnych pomieszczeń to już jazda na całego. Dudniące odgłosy kroków poczwary i towarzyszący im pulsujący punkt na małym ekraniku wykrywacza ruchu wprowadziły mnie w stan permanentnego podenerwowania. Izolacja nie sprawia, że podskakujesz na fotelu, gdy nagle przed Tobą oderwie się jakiś element ze ściany bądź z rury buchnie para. Owszem, wyświechtane w innych horrorach tanie sztuczki występują, ale tutaj strach objawia się przede wszystkim ciągłym zagrożeniem, świadomością, że jeden głupi ruch pogrzebie nie tylko szansę na zwycięstwo, ale też zmarnotrawi mozolnie wypracowany progres. Śmierć odczuwa się mocniej, bo porażka boli dwa razy.

Pierwsze spotkanie z Obcym w trybie Challenge jest cholernie demotywujące. Na początku ginąłem już po kilkudziesięciu sekundach – nie znając mechaniki gry ani zwyczajów ksenomorfa, trudno oczekiwać sukcesu. Później było jednak coraz lepiej. Nauczyłem się nie wyściubiać nosa z kryjówki, jeśli poczwara nie odeszła gdzieś na bok, pojąłem też zasady rządzące kluczeniem wokół porozstawianych tu i ówdzie obiektów, by nie znaleźć się w zasięgu wzroku oponenta. Oczywiście namiętnie korzystałem też z wykrywacza ruchu – schowani za pudłem lub stertą rur dysponujemy ograniczoną widocznością i tylko dzięki kropce na motion trackerze jesteśmy w stanie sensownie ocenić pozycję rywala. Stosunkowo szybko nauczyłem się też korzystać z rozmaitych gadżetów, które konstruujemy w oka mgnieniu ze znalezionych tu i ówdzie przedmiotów. Jednym z nich było hałaśliwe tałatajstwo, które natychmiast zwabia w pobliże obcego. Doceniłem też obecność apteczek i flar oraz możliwość skonstruowania przecinaka, pozwalającego otworzyć zamknięte włazy – kto oglądał drugą odsłonę filmowej sagi, doskonale wie o co chodzi.

W miarę nabierania doświadczenia zaczynamy radzić sobie coraz lepiej, choć nigdy nie czujemy się stuprocentowo pewnie. Po ukończeniu standardowej kampanii tryb Challenge jest zapewne o wiele prostszy, ale gdy zasiada się do niego pierwszy raz w życiu, mając jedynie mgliste pojęcie o tym, co nas właściwie czeka, trudno o równowagę psychiczną. Gra doskonale używa wszystkich możliwych środków, żeby podtrzymać ten niepokojący stan. Natężenie towarzyszących zmaganiom dźwięków zmienia się w zależności od sytuacji – jest cicho, gdy ukrywamy się w szafie i opętańczo głośno, kiedy ksenomorf namierzył nas i pędzi w naszą stronę. Izolacja pompuje adrenalinę do krwi w szaleńczym tempie, ale przecież o to tak naprawdę w tego typu produkcjach się rozchodzi.

Ukończenie mapki po kilkunastu próbach to niewątpliwie wielki sukces, ale nie przychodzi on łatwo. Na wielbicieli szalonych wyzwań czekają jeszcze inne atrakcje, jak np. konieczność odnalezienia w kompleksie dwóch konkretnych przedmiotów czy dotarcie do mety bez pomocy w postaci wykrywacza ruchu. Tego typu „poprzeczki” wymagają nie tylko znakomitej znajomości mapy, ale przede wszystkim perfekcyjnego opanowania mechaniki rozgrywki. Bazowanie wyłącznie na zmyśle słuchu, żeby ocenić, gdzie jest i co robi obcy, w zacisznym pomieszczeniu na targowej hali nie mieściło mi się absolutnie w głowie. Może po trzynastu godzinach zabawy, a nie trzydziestu minutach.

Skoro tryb Challenge ma być esencją kampanii, to chyba mamy już pełną jasność, jakiego rodzaju atrakcje zaoferuje nam pełna wersja gry Obcy: Izolacja. Poszukiwanie przedmiotów do craftingu, umiejętne poruszanie się po mapie, wykorzystywanie kryjówek i gadżetów, wreszcie ogromna doza cierpliwości niezbędna do przetrwania zagrożenia. Nie wiem jak Was, ale mnie to w zupełności przekonuje, żeby dać produktowi studia Creative Assembly szansę. Nie potrafię teraz powiedzieć, czy to wszystko wystarczy, żeby zainteresować w równym stopniu gracza przez cały czas (kampania ma trwać od 12 do 15 godzin), ale na razie nie widzę powodów do niepokoju. Bawiłem się przez pół godziny lepiej w tym demie niż kiedykolwiek w Aliens: Colonial Marines. To już o czymś świadczy, prawda?

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Obcy: Izolacja

Obcy: Izolacja