Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 sierpnia 2009, 09:33

autor: Maciej Kurowiak

God of War III - Już graliśmy! (gamescom 2009)

Ekstremalnie brutalna, kompletnie zakręcona, maksymalnie krwawa – trzecia część God of War nie zawiedzie.

Ekstremalnie brutalna, kompletnie zakręcona, maksymalnie krwawa – trzecia część God of War nie zawiedzie. Po 20 minutach spędzonych z Kratosem i masakrowanymi przez niego potworami, jesteśmy tego bardziej niż pewni. Na gamescom Sony udostępniło demo, w które mógł zagrać każdy, kto tylko miał ochotę, więc nie czekając, ustawiliśmy się w kolejce, by przechwycić pad, gdy nadszedł odpowiedni moment. Widzieliśmy wcześniej filmy z tej gry, ale ujrzenie tego wszystkiego na żywo robi kolosalną różnicę. Małe ostrzeżenie – zapowiedź zawiera kilka drobnych szczegółów dotyczących fabuły God of War III.

Szkielety na śniadanie

Zaczyna się niewinnie, walka przy pomocy wirujących Ostrzy Ateny z oddziałami szkieletów w zaatakowanym przez tytana mieście, w pożodze i w tłumie przerażonych mieszkańców. Od razu udało nam się sprawdzić kilka nowych ciosów – z których najważniejszy to możliwość pochwycenia stwora i użycia go jako tarana. Kratos trzyma wówczas nieszczęśnika i biegnie bykiem w resztę wrogów, roztrącając ich na wszystkie strony. W przypadku, gdy zatrzyma się na ścianie, rozsmarowuje na niej pochwyconego umarlaka. Nieco dalej sprawdziliśmy, do czego w GoWIII przydają się harpie – Kratos wykorzystuje je do transportu nad wszelkiego typu rozpadlinami i przepaściami. Za pomocą prostej kombinacji wykonujemy tzw. Harpy Ride: nasz bohater trzyma się harpii, a gdy doleci na miejsce, rozrywa ją na kawałki. Kolejną przeszkodą okazał się ogromny, uzbrojony po zęby centaur, z którym trzeba było powalczyć nieco dłużej. Warto zauważyć, że demo było ustawione na maksymalnie niski poziom trudności – energii właściwie nie ubywało, a jej uzupełnianie było w zasadzie niepotrzebne. Gdy nad centaurem pojawiło się wreszcie wirujące kółko (znak, że należy go dobić), Kratos brutalnie rozciął mu brzuch wybebeszając trzewia na zewnątrz. Zgromadzona publiczność zawyła z obrzydzenia.

Trzeba nadmienić, że God of War III niczym pod względem rozgrywki nie różni się od znamienitych poprzedników – wszystkiego jest po prostu więcej, gra jest bardziej krwawa, ale wciąż kolekcjonujemy czerwoną moc, za którą będzie można pewnie ulepszać broń i zieloną do uzupełniania żywotności (skrzynek z niebieską mocą nie napotkaliśmy).

Nieco dalej kolejna scena... Płonący budynek i wąski gzyms na wysokości. Kratos musi więc przejść na drugą stronę – problem w tym, że na środku stoi przerażony cywil i nie ma zamiaru się stamtąd ruszyć. Nasz bohater nie ma więc wyjścia, musi podejść i roztrzaskać nieszczęśnikowi głowę o ścianę, by kontynuować podróż. Trzecia cześć perypetii boga wojny będzie jedną z brutalniejszych i najbardziej bezkompromisowych gier w historii – to pewne.

W końcu docieramy do miejsca, z którego widać, jak Helios na swoim rydwanie blokuje tytana i nie pozwala mu do reszty zdemolować miasta. Kratos musi strącić Heliosa z nieba przy pomocy balisty – problem w tym, że na miejscu szybko zjawia się wściekła chimera. Stwór wygląda bardzo, bardzo efektownie. Wściekle atakuje ogonem, ale tylko do momentu, kiedy mu go nie odrąbiemy. Stwór wyje z bólu i wpada w jeszcze większy szał. Nic to, Kratos powala go, wyrywa mu rogi z głowy i wbija mu je w czaszkę. Teraz, gdy balista jest już niestrzeżona, można swobodnie przymierzyć i strącić Heliosa jednym celnym strzałem. Trzeba już tylko znaleźć miejsce, gdzie spadł.

Centaur na obiad.

Dotarcie tam nie zajmuje wiele czasu. Musimy jedynie pokonać przepaść, przeskakując z harpii na harpię. Ostatecznie po kilku walkach z żołnierzami-szkieletami docieramy do konającego Heliosa. I tu niespodzianka – jego żołnierze robią coś na kształt rzymskiego żółwia, zasłaniając go swoimi ciałami. Na nasze szczęście i nieszczęście zjawia się też wściekły cyklop. Po kilku celnych ciosach w jego cztery litery możemy go dosiąść, chwycić za oczodół i sterować nim, szarżując i roztrącając żołnierzy Heliosa. Z nieszczęsnym cyklopem Kratos rozprawia się w wyjątkowo okrutny sposób. W bardzo, bardzo dosłownej graficznie scenie wyrywa mu jedyne oko, a z oczodołu bryzgają potoki krwi. Mimo że scena jest ekstremalna i nie powstydziłyby się jej najbardziej krwawe horrory, zza pleców słyszymy piski ucieszonej gawiedzi zgromadzonej na targowym stoisku Sony. To jednak nie wszystko – podchodzimy do Heliosa i jakby nigdy nic wyrywamy mu głowę z karku przy pomocy… szybko naciskanej kombinacji lewego i prawego spustu.

Głowa Heliosa nie została wyrwana bez wyższej przyczyny. Od tej chwili możemy oświetlać nią drogę, odsłaniać ukryte przejścia i oślepiać stwory. Po krótkiej wycieczce przez podziemia docieramy do prowadzącego ku górze szybu. Wskakujemy do niego i używając skrzydeł Ikara, lecimy omijać przeszkody i fruwające głazy. Demo kończy się w momencie, gdy Kratos dolatuje do końca szybu.

Opisany etap pokazuje wszystko, czego możemy się spodziewać po God of War III. Nie będzie to rewolucja, ale ewolucja. Grafika i animacja prezentują się doskonale. Mimo że na filmikach nie wyglądało to wszystko specjalnie efektownie, to na żywo gra nabiera prawdziwych rumieńców. Ilość szczegółów jest niesamowita, podobnie jak rozmaitych krwawych animacji, pokazujących, w jak wyrafinowany sposób Kratos rozprawia się ze swoimi wrogami. Jeśli inne etapy gry będą tak dobre, to można być pewnym, że wiosna przyszłego roku będzie należeć do boga wojny.

Maciej „Shinobix” Kurowiak

God of War III

God of War III