G.I. Combat - zapowiedź
G.I.Combat to realistyczny symulator walki z czasów II Wojny światowej (z okresu 1944-1945 - Francja i Normandia), z bardzo dopracowaną i atrakcyjną trójwymiarową grafiką, zaawansowaną komputerową sztuczną inteligencją oraz prostym w obsłudze interfejsem.
Krzysztof Żołyński
W ciągu ostatnich kilku lat powstało mnóstwo gier, w których akcja mniej lub bardziej jest związana z II Wojną Światową. Przez cały ten czas temat był bardzo eksploatowany i nie ma chyba kawałka teatru wojennego, który nie znalazł odzwierciedlania w grze. Było już wszystko: symulatory samolotów, łodzi podwodnych, okrętów wojennych, gry strategiczne, zręcznościowe i FPS. Przy okazji trzeba uczciwie przyznać, że wiele gier było całkowitą klapą i nieporozumieniem. Myślę, że nie będę podawał konkretnych tytułów czy producentów, bo niektórzy gotowi się obrazić. Na szczęście kilka produkcji okazało się doskonałymi grami i zdobyło zasłużone uznanie graczy. Wystarczy wymienić IL2-Sturmownik, Medal of Honor: Allied Assault i oczywiście serię Close Combat.
W tym momencie rodzi się pytanie, czy jest możliwe, aby powstała gra, która spełni następujące warunki: scenariusz osadzony w realiach II Wojny Światowej, realizm historyczny, nowatorskie rozwiązania i zainteresowanie wielu graczy. Okazuje się, że taka sytuacja jest możliwa i całkiem niedługo zmaterializuje się w postaci gry G.I. Combat. Za jej powstaniem stoi spółka Strategy First i Freedom Games. Ta ostatnia zatrudnia wielu byłych pracowników TalonSoftu i Atomic Games. Jest to o tyle istotna informacja, że kiedyś pracowali oni nad Close Combat, a to może wróżyć nowej grze tylko dobrze.
Co jest w tej grze, że warto się nią zainteresować? Ano, akcja osadzona w czasie lądowania Aliantów w Normandii, nowoczesny engine, perfekcyjne odwzorowanie wybrzeży Francji, dokładne odtworzenie realiów historycznych (broń, pojazdy, mundury) i mnóstwo niespotykanych dotąd rozwiązań i efektów. To na razie tyle dla podsycenia apetytu, a teraz spokojnie i po kolei.
Wszyscy, wliczając w to producentów, mają pewne problemy, aby jednoznacznie sklasyfikować tę grę. Paradoksalnie wydaje się, że będzie to jeden z głównych atutów G.I. Combat. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, gdyż pojawi się RTS, elementy gry wojennej starego typu i rozgrywki w FPS.
Eric Young (producent gry, który ma wiele wspólnego również z Close Combat) twierdzi, że bardzo go „cieszą” kłopoty prasy branżowej z identyfikacją gry. Jego zdaniem to dowód na to, że udało się stworzyć grę, która zmieni wiele na rynku. Twierdzi też, że gra wojenna jest najmniej odpowiednim określeniem, gdyż kojarzy się z tradycyjnymi grami, które zazwyczaj stały na niskim poziomie.
Czym w związku z tym będzie G.I. Combat? Główna rolę zagra konwencja RTS, ale zdarzą się momenty, w których przydadzą się umiejętności nabyte w czasie zabawy z shooterami. Jeśli przełączymy się w widok z perspektywy pierwszej osoby, możemy oglądać pole walki oczami poszczególnych żołnierzy, a podobno nawet kierować niektórymi pojazdami.
Akcja G.I. Combat to czas od D-Day, czyli lądowanie na plaży Omaha do późnego lipca 1944 roku. Mówi się, że jest szansa, iż powstaną kolejne wersje gry, lub przynajmniej dodatki, które przybliżą nam inne kampanie i bitwy II Wojny Światowej. Na razie twórcy gry skoncentrowali się tylko na modnym ostatnio okresie walk w Normandii, znanym choćby z filmu Spielberga „Szeregowiec Ryan”.
Mapy pola walki mają być lustrzanym odbiciem autentycznych lokacji. Dopracowano je bardzo szczegółowo, dopieszczając ich wygląd w najdrobniejszych detalach. Podobno posunięto się do takich drobiazgów jak dokładne odtworzenie położenia drzew.
Dzięki G.I. Combat staniemy na pierwszej linii walk i obejmiemy dowództwo nad amerykańskimi oddziałami desantowymi, regularną piechotą niemiecką, jednostkami Waffen SS, Fallschirmjäger (desant niemiecki) lub Osttruppen. Na froncie znajdą się jednostki, pojazdy i specjaliści, tacy jak snajperzy. Piechota posiada wiele rodzajów broni wykonanych według autentycznych wzorców, wliczając w to: karabiny maszynowe, granaty i moździerze. Do walki stanie ponad 40 pojazdów i różnego typu działa. Na pewno pojawią się Shermany, Pantery i Tygrysy, a także mnóstwo pojazdów opancerzonych i półciężarówek.
Bardzo interesująco zapowiada się sposób, w jaki rozwiązano sprawę załóg pojazdów i obsad artylerii. Wszystkie jednostki będą funkcjonować oddzielnie, a każdy żołnierz ma posiadać indywidualne cechy, takie jak: odmienne statystyki, poziom umiejętności, a co za tym idzie sprawność posługiwania się bronią, rodzaj posiadanego uzbrojenia i ilość amunicji. W związku z tym załogi pojazdów nie mogą działać, kiedy ich kluczowy człowiek zostanie zabity. W takim wypadku reszta załogi porzuci pojazd, gdyż nie będzie w stanie go obsługiwać. Jedną z najważniejszych dla każdego oddziału statystyk ma być odporność psychiczna, na którą będą się składać statystyki poszczególnych żołnierzy. Oddział po kilku przegranych lub z wieloma rannymi będzie znacznie mniej skuteczny niż normalnie i kiedy wpadnie w tarapaty spanikuje i ucieknie. Ważna rola spocznie na barkach oficerów. Ich zadania to utrzymanie oddziału w dyscyplinie i mobilizowanie do walki.
Przed wyruszeniem w bój mamy wpływ na rodzaj jednostek, jakie wystawimy na polu walki, ich rozstawieniu na mapie, uruchomienie linii zaopatrzeniowych i ustalenie pierwotnej strategii oraz przydzielenie pierwszych zadań. W szczególnie gorących momentach będzie dostępna pauza, a w czasie przerwy czas na wydanie rozkazów i przegrupowanie sił.
Producenci starają się maksymalnie uprościć komenderowanie oddziałami. Dlatego wprowadzą sześć podstawowych rozkazów: assault (szybkie poruszanie się), march (normalna szybkość), caution (uwaga, czołgamy się), defend (określamy zasięg naszej obrony), smoke (zasłona dymna), fire (strzelanie).
Grafika ma być cudna. Oprócz wspomnianego 3D, znajdzie się miejsce dla dynamicznego oświetlenia, efektów pogodowych (opady, mgły), animowanych uszkodzeń i zniszczeń pojazdów i budynków, jak również śladów walki pozostawionych na samym polu bitwy.
Pojawi się też tryb mutiplayer. Rozgrywki sieciowe będą dostępne zarówno przez Internet jak i dzięki bezpośrednim połączeniom kablowym. Jeśli chodzi o dostępne typy rozgrywki to na razie wiadomo, na 100%, że będzie „operacja”, czyli dwie lub trzy połączone ze sobą bitwy oraz kampania-trzy lub więcej powiązanych ze sobą bitew.
Mimo podkreślanych przez producenta różnic, trudno oprzeć się pokusie porównywania G.I. Combat z Close Combat (ci sami ludzie, kilka podobnych rozwiązań). W sumie to żadna ujma na honorze producentów, wydaje mi się, że porównanie z takim klasykiem to wyróżnienie i zaszczyt. Jednak mimo pozornych podobieństw wydaje się, że G.I. Combat będzie sporym krokiem naprzód, bo w stosunku do Close Combat pojawi się sporo zmian i ulepszeń. Przede wszystkim całkowicie zrezygnowano, z dwuwymiarowego, widzianego z góry pola walki. Pozostawiono je tylko jako opcję dla graczy, którzy ciężko znoszą zmiany. Ponadto pojawi się możliwość walki w stylu FPS i to zarówno w roli żołnierza, jak kierowcy pojazdu.
Sama jakość grafiki stanowi odmienną kategorię. Myślę tu o dbałości o szczegóły, nowym enginie i wielu efektach specjalnych, jakimi zostanie okraszona gra.
Wydaje mi się, że nie ma sensu gdybać. Zapowiedzi są bardzo obiecujące to, co widzimy na udostępnionych screenach także, więc nie pozostaje nam nic innego jak spokojnie poczekać na premierę i skonfrontować grę z rzeczywistością. Wtedy na pewno okaże się czy jest to ciekawa produkcja, czy kolejna pozycja zapełniająca półki w sklepach i z czasem porastająca kurzem.
Krzysztof „Hitman” Żołyński