Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 lutego 2011, 21:00

Gears of War 3 - Graliśmy w tryb multiplayer!

Wzięliśmy udział w specjalnym pokazie gry Gears of War 3 w San Francisco, który skoncentrował się na prezentacji jednego z trybów multiplayer - team deathmatch!

Nie da się ukryć, że seria Gears of War ewoluuje z każdą kolejną częścią cyklu. Nie inaczej będzie w przypadku trzeciej jej odsłony. Po doniesieniach na temat kobiet w kampanii dla pojedynczego gracza i trybu Beast w rozgrywce wieloosobowej Cliff Bleszinski ponownie zabiera głos, by wszem i wobec zdradzić kolejne szczegóły dotyczące nadchodzącej „trójki”. W tym celu pokaźna grupa dziennikarzy z całego świata, w tym niżej podpisany, wybrała się do San Francisco na specjalny pokaz poświęcony nowościom w trybie multiplayer Gears of War 3.

Prezentacja dotyczyła przede wszystkim opcji Team Deathmatch, która z grubsza prezentuje się tak samo jak rozgrywki z podziałem na dwie drużyny w poprzednich odsłonach serii. W trzecich Gearsach wygląda to jednak nieco inaczej. Obie drużyny – COG i Szarańcza – otrzymują limit piętnastu odrodzeń. Tak więc, gdy jeden z uczestników zabawy padnie na polu bitwy, może kilka sekund później wrócić do walki, pomniejszając liczbę dostępnych żyć o jedno. Oczywiście celem takiej zabawy jest sprawić, by licznik po stronie przeciwnika wskazywał zero.

Po krótkim omówieniu powyższych zasad przez Cliffa przyszedł czas na samodzielne przetestowanie TDM-u w akcji. W walce wzięło udział dziesięciu dziennikarzy, podzielonych na dwa zespoły po pięć osób. Limit odrodzeń sprawia, że gracze muszą bardziej dbać o siebie nawzajem. Duży nacisk kładzie się zatem na leczenie rannych, umiejętne stawianie zasłon dymnych w dramatycznych sytuacjach i oznaczanie celów do zlikwidowania. Ta ostatnia opcja przypomina rozwiązania znane z najnowszych online’owych gier akcji. Mając przed sobą przeciwnika, możemy umieścić na nim znacznik, który będzie widoczny dla wszystkich członków naszej drużyny. Dzięki temu wszyscy gracze poznają położenie wroga, nawet jeśli będzie on schowany za przeszkodą terenową, i będą mogli go z łatwością upolować.

„Bigger, Better, More Badass” – Cliff Bleszinski nie rzuca słów na wiatr,gdy mówi o Gears of War 3.

Z drobnych zmian warto wymienić jeszcze poszerzony zakres animacji przedstawiających wykończenia dogorywających przeciwników. Dla każdej broni przygotowano stosunkowo długie, unikatowe sceny dobijania rannych. Na pierwszy rzut oka wykonywanie nieco przydługich egzekucji w trybie wieloosobowym wydaje się kompletnie bez sensu. W sytuacji, gdy wróg może czaić się wszędzie, nie ma czasu na zabawę z pokonanymi adwersarzami. Tak się jednak składa, że owo dobijanie jest świetnym źródłem punktów, które pozwalają zdobywać coraz to wyższe poziomy doświadczenia.

Jednym z ważniejszych powodów, dla których każdy chciał na pokazie zagrać w Gears of War 3, była chęć przetestowania nowych rodzajów broni. Większość z nich to ulepszone lub w pewien sposób zmodyfikowane giwery znane z poprzednich odsłon serii. Do naszej dyspozycji oddano m.in. upiłowaną dwururkę, która jest wprawdzie skuteczna tylko na odległość jednego metra (celownik jest w niej tak szeroki, że zajmuje ponad połowę ekranu), ale za to jednym strzałem powala wszystko i wszystkich. Podobnie prezentuje się Retro Lancer, czyli starsza wersja karabinu szturmowego znanego od początku cyklu. Ta pukawka ma dużo większy rozrzut i odrzut niż jej nowszy odpowiednik. Bardzo utrudnia to walkę na średni i długi dystans, lecz na odległość zaledwie kilku metrów można czynić cuda. Warto też dodać, że z tym karabinem da się wykonywać specjalne szarże, przeważnie kończące się przebiciem wrażego gracza zamontowanym pod lufą bagnetem.

Najciekawszą zabaweczką wydaje się Digger Launcher, czyli wariacja na temat typowej dla tego gatunku gier wyrzutni rakiet. Jeśli uda nam się namierzyć przeciwnika (a jest to szczególnie łatwe, gdy chowa się on za jakąś przeszkodą), możemy w jego kierunku posłać pocisk, który nie leci do niego w powietrzu, lecz ryje sobie korytarz w ziemi niczym kret. Dzięki takiemu rozwiązaniu bariery terenowe nie stanowią większego utrapienia. Kiedy ładunek dociera do celu, wyskakuje w powietrze na wysokość klatki piersiowej i eksploduje, powalając na ziemię wszystkich wrogów znajdujących się w zasięgu wybuchu. Dodatkowo premiowane punktowo są trafienia bezpośrednie, które wyglądają tak, że wystrzelający z ziemi pocisk wbija się w ciało oponenta, a następnie siłą eksplozji rozrywa go na kawałki. Wykonanie czegoś takiego wymaga jednak niemałych umiejętności i pewnej dozy szczęścia.

Nowością jest także One Shot, czyli karabin snajperski powalający każdego przeciwnika jednym strzałem. Na zaprezentowanych mapach nie było jednak zbyt wiele okazji do jego używania, co wynika zarówno z konstrukcji plansz, jak i faktu, że One Shot był dość trudno dostępną zabawką. Warto również zwrócić uwagę na granaty zapalające, które są w stanie pokryć płomieniami kilka metrów kwadratowych. Umieszczenie takiego ładunku w wąskim przejściu lub za przeszkodami wykorzystywanymi przez oponentów czasem kompletnie zmienia oblicze całego starcia. Jego skuteczność w likwidowaniu przeciwników jest dość podobna do tej, jaką prezentuje znany od dawna miotacz płomieni. Trzeba tu zaznaczyć, że granaty zapalające nie odbijają się od ścian i podłóg – eksplozja następuje przy pierwszym zderzeniu z czymkolwiek. Według twórców istnieje możliwość odkopnięcia takiego granatu, lecz w trakcie zabawy w ogóle nie doszło do tego typu sytuacji.

Z takiej odległości nikt nie jest w stanie przetrwać strzału z dwururki.

Pokaz był także okazją do sprawdzenia nowych map, które znajdziemy zarówno w finalnym wydaniu Gears of War 3, jak i w multiplayerowej otwartej wersji beta. Trzeba przyznać, że zaprezentowane plansze robią spore wrażenie. Niektóre z nich wydawały się ogromne, lecz każdy po chwili gry doskonale się na nich odnajdywał. Takie mapy jak Checkout (opuszczony supermarket), Trenches (rozległa kopalnia odkrywkowa) czy Trashball (boisko do gry w rugby) to świetnie skonstruowane tereny, bogate w detale i z zachowaną osią symetrii, co jest szczególnie ważne w rozgrywkach grupowych. Jakby tego było mało, plansze wzbogacono o dodatkowe smaczki. Na mapce Trenches od czasu do czasu pojawia się burza piaskowa, która bardzo skutecznie ogranicza widoczność, zmuszając graczy albo do przeczekania niekorzystnych warunków pogodowych (to w końcu tylko kilka sekund), albo do wzięcia w łapy opisanych wyżej typów broni do walki na bardzo krótki dystans. Z kolei Trashball ma to do siebie, że w centrum znajdują się wiszące w powietrzu telebimy służące do informowania kibiców o wyniku meczu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by opuścić je niżej, zgniatając nieszczęśnika, który stanie tuż pod nimi.

Zgodnie z niedawno podanym komunikatem Gears of War 3 trafi na półki sklepowe we wrześniu 2011 roku. Ponadto na pokazie ogłoszono, że w najbliższy weekend na facebookowym profilu gry przeprowadzone zostanie głosowanie, które ma za zadanie wyłonić mapy, jakie pojawią się w otwartej wersji beta.”Trójka”, choć nie niesie żadnych rewolucyjnych zmian, zapowiada się na świetną produkcję, obok której żaden posiadacz Xboksa 360 nie powinien przejść obojętnie.

Maciej „Sandro” Jałowiec

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Gears of War 3

Gears of War 3