Patrz, jaki jestem drogi. Foundation pokazuje, że Apple TV+ to poważny gracz

- Foundation pokazuje, że Apple TV+ to poważny gracz, który musi się jednak jeszcze sporo nauczyć
- Patrz, jaki jestem drogi
Patrz, jaki jestem drogi
Jeżeli bowiem Apple TV+ miało jakkolwiek udowodnić swoje niemal nieograniczone zasoby finansowe i wysokie ambicje artystyczne, no to cóż... strona wizualna Fundacji mówi sama za siebie. Miejscami poczujecie się tu jak w Gwiezdnych wojnach, szczególnie za sprawą imponujących kosmicznych bitew z udziałem statków i mobilnych stacji kosmicznych. Z kolei zwiedzając wystawne imperialne komnaty, da się wyczuć inspiracje stylem art deco, a więc fani „bioshockowej” stylistyki z pewnością będą ukontentowani. Do tego dochodzi jeszcze aspekt fantastycznego światotwórstwa, bo część obecnej tu flory i fauny w ogóle nie przypomina tego, co oglądamy na co dzień. Fundacja pod względem wizualnym nie jest więc pierwszym lepszym SF. To prawdziwa uczta dla zmysłów.

Statek kosmiczny na wodzie, czyli nic dziwnego w Fundacji.
Kostiumy, scenografia i efekty specjalne to jedno – jakoś to jednak trzeba było nakręcić. I również pod tym względem Fundacja prezentuje się wyśmienicie. Osobiście uwielbiam, gdy kadr oparty zostaje na jakiejś osi albo punkcie symetrii, a tutaj jest to bardzo często spotykane, toteż wiele scen obserwuje się z wielką przyjemnością. Połowa współczesnych filmów science fiction szybko wypada widzom z pamięci właśnie dlatego, że trudno skojarzyć je z jakąś serią charakterystycznych obrazków. Foundation na pewno nie sposób posądzić o bezbarwność stylistyczną i odtwórczość realizacyjną. A to już coś.
I z chwaleniem się wizualiami można jednak przedobrzyć. Wcześniej wspomniałem, że akcja Fundacji miejscami się wlecze. Jest to też spowodowane tym, że czasami przez kilkadziesiąt sekund pokazuje się tu jedną wygenerowaną komputerowo stację kosmiczną czy gwiezdną windę, byle tylko serial mógł pochwalić się widzowi: „Patrz, jaki jestem piękny i drogi”. Ostatni raz takiego autorskiego samozachwytu doświadczyłem przy seansie 2001: Odysei kosmicznej, ale umówmy się – gdzie niebo, a gdzie ziemia. U Kubricka było to w pełni uzasadnione.
Gdy kumpel chce być na siłę fajny
Ostatecznie trudno mi jednoznacznie stwierdzić, co sądzę o pierwszych odcinkach Fundacji. Wcześniej wymienione plusy przeplatane są minusami, ale uważam, że to wina tej mitycznej nieprzekładalności literackiego pierwowzoru na ekran kinowy bądź telewizyjny. Bo tutaj wszystko gra. Problem polega w mojej opinii na tym, że Foundation chce być jednocześnie serialem dla wszystkich i tworem innym niż reszta SF na rynku. Poruszającym ciekawe społecznie tematy, które nie mają szansy odpowiednio wybrzmieć, bo potem szybko przykrywane są przez gatunkowe klisze. Nawet strona wizualna, pomimo całej swojej wspaniałości, wykorzystywana jest przez twórców za często jako ten as w rękawie, który ma nas za każdym razem zszokować.

Mam więc nadzieję, że twórcy Fundacji trochę się ogarną, a i Apple TV+ zastanowi się nad sposobem dalszej reklamy swojego serialu. Bo pierwszy sezon przyjmowany jest raczej dość dobrze, co może pomóc tej platformie rozwinąć skrzydła. Sęk w tym, by nie poszła ona śladem Ikara i racjonalnie podeszła do swojego aktualnie najbardziej wartościowego produktu. Jestem pewien, że da się tu znaleźć złoty środek i wcale nie musi być on mało wygodnym kompromisem pomiędzy SF dla mas a serialem filozoficzno-politycznym.
OD AUTORA
Muszę przyznać, że poczułem się trochę przytłoczony pierwszymi odcinkami Fundacji, bo te pełne są wysyłanych do widza sprzecznych sygnałów. Do teraz do końca nie wiem, co obejrzałem – wiem, że czuję się zaciekawiony tym fikcyjnym światem i chcę go poznać bliżej. Mam nadzieję na sukces twórców, a jeżeli się nie uda, to cóż – pozostanie mi Asimov.
ZASTRZEŻENIE
Firma GRY-OnLine S.A. otrzymuje prowizję od wybranych sklepów, których oferty prezentowane są powyżej. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby wybrać tylko ciekawe promocje – przede wszystkim chcemy publikować najlepsze oferty na sprzęt, gadżety, filmy i gry.